niedziela, 7 lipca 2013

[39.] Tajemnica Dagurtar. cz. 2


Było w tym coś z bajki, ale i z horroru, 
choć często patrzyli na siebie jak w romansie."





Hermiona nigdy nie uważała się za osobę ciekawską. Oczywiście, że nie. Chociaż uwielbiała uzupełniać braki w swojej wiedzy, w każdym możliwym miejscu, momencie i czasie. Była ciekawa świata, ale nie ciekawska. Mimo to często zachowywała jak prawdziwy kot, który mimo czyhających niebezpieczeństw i grożących konsekwencji nie będzie sobą jeśli nie odkryje, nie pozna i nie doświadczy tego co niosą za sobą wszystkie nieznane miejsca i nieodkryte dotąd tajemnice.

                                                                  ***

Hermiona Granger nie miała wątpliwości, że w Dagurtar dzieją się dziwne rzeczy. Czuła to od kiedy przekroczyła próg szkolnych drzwi. Odkąd tylko znalazła się na niewielkiej wyspie czuła przeszywający, tajemniczy, a jednocześnie mroczny klimat tego miejsca. Z każdym dniem utwierdzała się jeszcze bardziej w tych odczuciach, a gdy stopniowo zaczęła odkrywać niezgodności i niejasności Dagurtar, nie miała już żadnej wątpliwości, że jej pobyt w tym miejscu nie jest przypadkowy. Nie wiedziała tylko czy to przeznaczenie, czy może szczęśliwy, bądź nieszczęśliwy traf. Wiedziała jednak, że za jej obecnością w tym miejscu stoi coś więcej i za wszelką cenę musiała odkryć „co”. Niestety zamierzała to sprawdzić i ustalić ku szczerej niechęci i wielkiemu załamaniu Malfoy'a.

                                                                 ***

Siedział na fotelu w pokoju wspólnym Dagurtar niczym pan i władca, szarmancko przy tym popijając mocną, czarną kawę i w minimalnym stopniu udając, że choć trochę interesuje go temat rozmowy, który od trzydziestu minut był głównym motywem dyskusji kilku chłopaków z ostatniej grupy. Co prawda próby „zaprzyjaźnienia się” z uczniami islandzkiej szkoły odnosiły skutek odwrotny do zamierzonego, ale przynajmniej Granger nie mogła mu zarzucić, że się kompletnie nie stara. A to, że już nic z tych jego starań nie wychodziło, to już nie było jego winą. Teoretycznie.
Z zamyśleń, które zboczyły na zupełnie inny tor niż powinny, wyrwał go zdezorientowany głos Seana, siedzącego naprzeciw niego.
- Twoja dziewczyna się męczy. Nie pomożesz jej?
Momentalnie na niego spojrzał, nie mogąc pojąć o czym tak właściwie mówi do niego czarnowłosy chłopka.
- Co?
W odpowiedzi Sean wskazał głową w bok. Mimochodem Draco przeniósł swoje spojrzenie w tamtą stronę. Przed obszernym regałem stała Hermiona obładowana 300 tonowymi książkami i nieporadnie próbowała pojedynczo odkładać je na półki, do których nie była w stanie dosięgnąć. Z beztroskim wyrazem twarzy ponownie spojrzał na zatroskanego kolegę jednocześnie lekko kiwając ręką, jakby na podkreślenie, że to nic ważnego.

- Och, nie... To ambitna kobieta. Gdybym jej pomógł obraziłaby się na mnie, że ją ograniczam i pozbawiam ją szans do samorealizacji.
Uczeń islandzkiej szkoły wyglądał na lekko zaskoczonego taką odpowiedzią i subtelną aluzją do feminizmu Hermiony, blondyn z kolei chcąc jeszcze bardziej uśpić jego czujność ponownie odwrócił się w stronę odwróconej do niego dziewczyny, a na jego twarzy pojawił się rozczulony uśmiech.
- Dobrze ci idzie kochanie.
Jego sympatyczny głos, którym zwrócił się do swojej dziewczyny odniósł jednak skutek odwrotny do oczekiwanego. W odpowiedzi Hermiona burknęła coś pod nosem, by w kolejnej sekundzie spojrzeć na niego z ukosa i zabić go swoim mrożącym krew w żyłach spojrzeniem seryjnego mordercy. Ślizgon wyjątkowo zadowolony z takiej reakcji uśmiechnął się do niej rozbrajająco, a on postanowiła go zignorować, majestatycznie odwracając głowę i urażona oraz dumna w jednym, powróciła do układania książek.
- Długo się znacie?
Nieoczekiwanie oderwany od swoich myśli i Hermiony, spojrzał na zaciekawionego czarnowłosego, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
- Aż za.
Burknął pod nosem, jednak o dziwo uczeń szkoły nie wyczuł w tym stwierdzeniu żadnych negatywnych odczuć, a nawet zapowiadało się na to, że taka odpowiedź wyjątkowo go zachęciła do dalszej rozmowy.
- Czyli znacie się bardzo dobrze?
Draco upił wyjątkowo nerwowy łyk kawy, nie mogąc zrozumieć do czego zmierza obecna rozmowa. I chyba nawet nie chciał zmieniać tego stanu. Miał wyjątkowo złe przeczucia i ku jego ogromnemu załamaniu okazały się one prawdziwe.
- Taaak....?
Mimo, że jego odpowiedź była potwierdzająca, zaakcentował ją wyjątkowo niepewnie i pytająco. Sean spojrzał na niego z wyraźnym ożywieniem i pobudzeniem wymalowanym na twarzy, przy okazji ochoczo klaskając w ręce.
- To może mały teścik?
Wyjątkowo wymownie i głośno przełknął ślinę czując, że łyk kawy nagle stanął mu w gardle.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł...
Wydukał w końcu z lekką chrypą głosie, a widząc nieświadomą sytuacji i zagrożenia Hermione siadającą obok niego, modlił się by to był tylko koszmar, z którego zaraz się obudzi. Kasztanowłosa wyglądała na zdezorientowaną obecną rozmową i sytuacją, Draco wyglądał na przerażonego, z kolei Sean był wyjątkowo rozluźniony i ożywiony. Spojrzał raz na jednego raz na drugiego z błyskiem w oku.
- Nie chcecie sprawdzić ile o sobie wiecie? Nie jesteście ciekawy ile wiecie o sobie nawzajem?
Na twarzy blondyna pojawił się grymas bólu, który starał się zamaskować wielkim, granatowym kubkiem i wyjątkowo długim i głośnym łykiem kawy.
- Po tylu latach znajomości wolałbym wiedzieć o niej mniej niż więcej.
Burknął jeszcze pod nosem, upijając kolejny łyk, jednak nikt już tego szczerego wyznania nie usłyszał.
- Miona, może najpierw ty.
Przerażona właścicielka imienia momentalnie swój zdezorientowany wzrok ze Ślizgona przeniosła na ucznia Dagurtar. Z niezrozumieniem wskazała na siebie palcem.
- Ja?
W odpowiedzi pokiwał potwierdzająco głową, by w kolejnej sekundzie zadać pierwsze pytanie nim dziewczyna zdążył uciec bądź zaprotestować.
- Na co jest uczulony Draco?
Po wzroku Ślizgona było widać, że nawet on tego nie wie, z kolei Hermiona na to pytanie odpowiedziała bez chwili namysłu.
- Na ludzkie emocje.
Czując na sobie zabójcze spojrzenie Ślizgona i niezrozumienie na twarzy Seana, uśmiechnęła się głupkowato.
- I na orzeszki.
Draco wyglądał jakby jego męska duma wyjątkowo ucierpiała po tym wyznaniu, zresztą jak najbardziej nieprawdziwym. Nim goście Hogwartu oswoili się z pierwszym pytaniem, padło drugie.
- Jak się nazywają jego rodzice?
W jakimś stopniu jej ulżyło, że padło pytanie, na które o dziwo znała odpowiedź.
- Narcyza i Lucjusz.
- Lubią cie?
Pytanie nie było sprawdzające, a raczej zadane z czystej ciekawości, której Sean nie zamierzał ukrywać. Hermiona uśmiechnęła się szeroko, pokazując rządek równych, białych zębów.
- Uwielbiają.
Kątem oka spojrzała na rozbawionego Ślizgona i uśmiechnęła się do niego zaczepnie, by w kolejnej chwili ponownie spojrzeń na Seana.
- Zwłaszcza teść.
Dodała jeszcze wyjątkowo ożywiona, a Draco musiał się wyjątkowo pilnować, by nie zacząć tarzać się po podłodze wśród niekontrolowanego ataku histerycznego śmiechu.
- Może teraz ty Draco.
To stwierdzenie podziałało na niego jak atak paralizatorem. Momentalnie wzrok śmiertelnie przerażonego Ślizgona z Hermiony przeniósł się na czarnowłosego. Nie zdążył jednak przełknąć śliny.
- Jak się nazywają jej rodzice?
Czując na sobie wyjątkowo wyczekujący wzrok Seana i Hermiony, miał wrażenie że przydusza go własny ściągacz od koszulki.
- James i Rose....
Wydukał w końcu z wyjątkową niepewnością w głosie. Zignorował jednak wzrok dziewczyny, którą przede wszystkim zaskoczył fakt, że przywódca Slytherinu zna imiona jej rodziców.
- Znaki szczególne?
Spojrzał na Seana z niezrozumieniem i wyraźnym zwątpieniem na twarzy, nerwowo przełykając przy tym ślinę, która po raz kolejny tego dnia stanęła mu w gardle.
- Rodziców?
Wychrypiał zdezorientowany, a Sean wywrócił do góry oczami.
- Nie, twojej dziewczyny.
Chwile myślał nad tym pytaniem, by w kolejnej sekundzie podrapać się po skroni i unieść na chłopaka niewinne, niemal nieporadne spojrzenie.
- Pieprzyk na pośladku się liczy?
Hermiona niekontrolowanie otworzyła usta i spojrzała na Ślizgona z przerażeniem i szokiem w jednym. Czując na sobie jej przerażone i żądające wyjaśnień spojrzenie uśmiechnął się do niej niewinnie i głupkowato, nie bardzo wiedząc jak ma wyjść obronną ręką z tej tragicznej i niemal patologicznej sytuacji. Tym bardziej, że coś nie bardzo był przekonany czy aby na pewno zadowoli Hermionę jego odpowiedź skąd wie o niewielkim, zresztą bardzo uroczym pieprzyku na jej prawym pośladku. Chociaż niewątpliwie było to jedno ze wspomnień po balu, a raczej po akcji w samochodzie, kiedy wracali już do Hogwartu, a Hermiona próbując udusić Harrego i Rona, nieświadomie wypięła prawie nagie pośladki na prowadzącego samochód blondyna, co zresztą omal nie doprowadziło do czołowego zderzenia z drzewem stojącym na poboczu.
Nim jednak kasztanowłosa zabiła Ślizgona, ten spróbował uciec, a Sean zadać kolejne pytanie, obok nich pojawił się rozbawiony rudowłosy Dan, łapiąc kolegę za ramie i kiwając głową w geście załamania.
- Daj spokój Sean...
Następnie jego wyjątkowo pobłażliwy wzrok spoczął na zdezorientowanych i zmieszanych gościach z Hogwartu.
- Wybaczcie mu to dziecinne zachowanie i głupie zabawy, jak był mały spadł z łóżeczka.
Sean zrobił naburmuszoną minę, zupełnie jak niepocieszone i obrażone dziecko.
- Nieprawda.... To było krzesło.
Dodał już ciszej, jednak już nikt jego wyjaśnienia nie usłyszał, a cała trójka chłopaków jak jeden mąż odprowadziła wzrokiem wstającą z fotela oburzoną i obrażoną Hermione, zmierzającą w stronę wyjścia. Od razu spojrzenia dwójki islandzkich uczniów spoczęły na bogu ducha winnym Ślizgonie.
- Gorszy dzień?
Pytanie Dana było raczej retoryczne i miało na celu uzasadnienie zachowania i zmiany nastroju Gryfonki. W odpowiedzi Draco jednak przecząco kiwnął głową.
- Okres.
Skwitował z grymasem bólu na twarzy, by w kolejnej sekundzie wstać z fotela, z krótkim „przepraszam na moment” na ustach. Nim któryś z chłopaków mu odpowiedział, ten jak nigdy pobiegł za dziewczyną.
- Granger, czekaj.
To stwierdzenie jednak pożądanych rezultatów nie przyniosło, a wręcz przeciwnie, bo Hermiona wyjątkowo wymownie przyśpieszyła.
- Na ciebie? Nie mam zamiaru.
Zagrodził jej drogę, w momencie w którym wyszła z pomieszczenia, a fakt, że zatrzymali się na korytarzu dosłownie na wylocie z dormitorium i wszyscy wyjątkowo uważnie ich obserwują nie miał żadnego znaczenia. Spojrzał na nią z nieukrywanym niezrozumieniem wymalowanym na twarzy, choć podświadomie ściszył głos do zbulwersowanego szeptu.
- A ciebie co ugryzło?
- Pieprzyk na pośladku.
Załamany i zdenerwowany w jednym gwałtownie machnął ręką w bok, jakby chciał w ten sposób strącić niewidzialny przedmiot stojący obok.
- Trzeba było nie paradować przede mną w samej bieliźnie.
- Trzeba było nie patrzeć. Zresztą nie ważne, nie chce o tym rozmawiać.
Spróbowała go zignorować i wyminąć, jednak najwyraźniej Ślizgona jej wcześniejsze wypowiedzi nie zadowoliły tak jak myślała, a już na pewno nie zamierzał dziewczynie odpuszczać. Kiwnął w jej stronę głową, nie mogąc zrozumieć jej obecnego, niczym nieuzasadnionego i zmienionego zachowania.
- Co ci jest?
Gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę, przecinając go zimnym spojrzeniem. Biło od niej rzadko spotykanym chłodem, który bezpośrednio uderzał w młodego miliardera.
- Nic mi nie jest. Nienawidzę cie i chce wrócić do Hogwartu.
- To nie moja wina, że się tu znaleźliśmy, więc się na mnie nie wyżywaj.
Wywarczał przez zaciśnięte zęby, wymownie i oskarżycielsko wskazując na nią palcem, co z kolei sprowokowało ją jeszcze bardziej.
- Ty się na mnie całe życie pastwiłeś za wszystkie swoje życiowe niepowodzenia.
Spojrzał na nią z wyjątkowym niezrozumieniem, podnosząc ręce w błagalnym geście.
- Jakie niepowodzenia Granger? Wszystko mi w życiu wyszło. Oprócz obecnej dziewczyny.
Skwitował poważnie, z grymasem bólu i lekkiego obrzydzenia zjeżdżając Gryfonkę z góry na dół. Spojrzała na niego ze złością wymalowaną na twarzy, zagryzając przy tym zęby i marszcząc wszystkie mięśnie twarzy.
- Jesteś dupkiem Malfoy.
Wysyczała wściekła do granic możliwości, choć o dziwo Draco ani jej stwierdzeniem, ani tym bardziej postawą się nie przejął. Wywrócił do góry oczami, załamany obecną sytuacją i poziomem ich konwersacji.
- Daj spokój Granger, nie mam ochoty na takie dyskusje..
- Ale ja mam.
Wymownie się nad nią nachylił, wyjątkowo ściszając przy tym głos i tym samym próbując uspokoić dziewczynę. Chociaż w jakimś, nawet minimalnym stopniu.
- W takim razie rób to ciszej, bo twoi koledzy pomyślą, że znowu się kłócimy.
- Bo się kłócimy.
Skwitowała dobitnie wyzywająco patrząc mu w oczy, a on odpłacił się jej tym samym.
- Uwierz mi Granger, osobiście mi to bez różnicy, to ty dziwnie się czujesz wśród tych wiecznych studentów.
Najwyraźniej nerwy zaczynały ponosić nawet chłopaka, a ton jego głosu był tego najlepszym dowodem. Hermiona już otwierała usta by odbić piłeczkę na niekorzyść Ślizgona, jednak nieoczekiwanie zamarła. Chwile spoglądała w stalowe, zimne oczy chłopaka, by w kolejnym momencie z rezygnacją spuścić wzrok na podłogę, z nieoczekiwanie sflaczałą ogólną postawą. Jej wola walki nagle osłabła, a wręcz zniknęła. Wyglądała na speszoną, przygnębioną i zrezygnowaną w jednym. Nawet nie odważyła się ponownie spojrzeć mu w oczy.
- Masz racje. Przepraszam.
Kilka razy zamrugał powiekami, patrząc na Hermione z oznakami wyraźnego niezrozumienia i zdezorientowania na twarzy. Pochylił się nad nią znacznie, wymownie nadstawiając prawe ucho.
- Co? Możesz powtórzyć? Chyba niedosłyszałem...
Hermiona niezdarnie objęła się ramieniem, smutno patrząc na swoje buty i nieporadnie stukając ich czubkami jeden o drugiego.
- Masz racje Malfoy. Przepraszam.
Zdezorientowany do granic możliwości, wymownie się wyprostował nieprzerwanie wpatrując się w wyjątkowo skruszoną dziewczynę. Kilka razy próbował coś powiedzieć lub chociaż uśmiechnąć się ironicznie i rzucić jakąś ciętą ripostą, lecz za każdym razem kończyło się tylko na uchylonych ustach i słowach, które ugrzęzły mu w gardle. Całkowicie zbity z tropu, mimochodem podrapał się po skroni i miał wrażenie, że jest bardziej zmieszany niż Gryfonka stojąca przed nim.
- Okeey Granger, teraz mnie zaskoczyłaś....
Wydukał w końcu, w ciągu dalszym z szokiem i z wyjątkowym niezrozumieniem patrząc na skruszoną i zgarbiona dziewczynę, nieporadnie miętolącą skrawek swojej kolorowej koszuli w kratkę. Głośno wypuścił powietrze z nadymanych policzków, zupełnie jakby próbował w ten sposób pozbyć się natłoku emocji i zbędnych myśli, których nie potrafił ułożyć w żadną sensowną wypowiedź. Po chwili poczuł się lepiej, a na potwierdzenie tego zjawiska kiwnął potwierdzająco głową.
- Dobra, muszę przyznać, że sam już nie wiem jakie stwierdzenie zrobiło na mnie większe wrażenie. Albo naprawdę masz okres albo jesteś w ciąży, inaczej twoich nagłych zmian nastrojów nie da się wytłumaczyć w racjonalny sposób.
Ton głosu i postawa chłopaka jasno wskazywały na to, że w inną wersję wydarzeń po prostu nie uwierzy, a nawet nie jest w stanie innej zaakceptować i zrozumieć. Spojrzał na milczącą, speszoną Hermione, z wyraźnym niezrozumieniem i zdezorientowaniem, zupełnie jakby dopiero teraz dotarła do niego cała sytuacja.
- Czekaj Granger.... Czy ty naprawdę przyznałaś mi racje i mnie przeprosiłaś? Nie wierze. Szok niemal odbiera mi mowę
- Niemal.
Mruknęła pod nosem, uśmiechając się ciut złośliwie i pierwszy raz od dawna podnosząc na chłopaka swoje bursztynowe, choć już dużo łagodniejsze spojrzenie, tym samym komentując jego nagłe ożywienie i niespotykaną dotąd gadatliwość. Odpowiedział jej lekkim uśmiechem, który ubarwił kiwnięciem głową na boki w geście roztargnienia. Zapanowała między nimi cisza, a ona wolała już dłużej nie drążyć tego tematu, tym bardziej, że nawet sama nie wiedziała dlaczego nagle tak bardzo pogorszył się jej humor i zaczęła się zachowywać jak naburmuszona małolata wchodząca w okres dojrzewania. W dodatku fakt, że przeprosiła i przyznała rację Ślizgonowi był niemal jak nóż wbity w jej kobiecą dumę. Chyba faktycznie miała gorszy dzień. Niemniej jednak bezpieczniej było zmienić temat i udawać, że sytuacji i wyznania sprzed chwili wcale nie było. Czując na sobie kilka przeszywających spojrzeń kątem oka spojrzała na uczniów Dagurtar siedzących w głębi pokoju. Co prawda ich cichej kłótni nie słyszeli, ale po samych ich postawach nie mieli wątpliwości czego dotyczyła ta wymiana słowna.
- Znowu na nas podejrzanie patrzą.
W odpowiedz Draco westchnął wyjątkowo ciężko pod nosem.
- Wiesz Granger, tez bym miał spore wątpliwości gdyby dwie osoby, które przedstawiły się jako para ciągle się publicznie kłóciły i obrażały i w dodatku gadały do siebie po nazwisku.
Hermiona mruknęła coś pod nosem w ramach wyraźnego niezadowolenia, z kolei Ślizgon postawił krok w jej stronę. Spojrzała na niego z nierozumieniem, lekko zdezorientowana jego obecnymi poczynaniami.
- Co robisz Malfoy?
- Usypiam ich czujność.
Mówiąc to postawił w jej stronę kolejny krok, a ona automatycznie zrobiła jeden w tył.
- Chodź tu Granger.
Podniosła ręce w obronnym geście, patrząc na zbliżającego się blondyna z lekkim przerażeniem w oczach, automatycznie stawiając kolejny krok w tył.
- Nie chce Malfoy.
- Chcesz. Chodź.
Jego poważny niemal surowy ton, kompletnie nie szedł w parze z tym co zamierzał zrobić. Złapał niezadowoloną Hermionę za nadgarstek, jednocześnie wyjątkowo wymownie przysuwając ją do siebie. Naburmuszona jak małe dziecko próbowała się zaprzeć stopami, jednocześnie kiwając głową na boki.
- Nie chce.
- Chcesz.
Skwitowała dobitnie, nie uznając słów sprzeciwu i pewnie przyciągając ją do siebie, by w kolejnej sekundzie objąć wierzgającą się, wyjątkowo niezadowoloną Hermione Granger. Po chwili nierównej walki, zrezygnowana kasztanowłosa poddała się, dając się mocniej objąć Ślizgonowi. Z wyjątkowo naburmuszona miną oparła swój podbródek na jego obojczyku, co zaowocowało uśmiechem wygranej na twarzy Ślizgona. Poklepał ją po plecach, niemal jakby wyrażał tym swoje zadowolenie i dumę z jej posłusznego zachowania, bądź też jak matka po karmieniu dziecka, któremu zaraz odbije się resztką mleka.
- No już dobrze Granger. Zobacz jak milutko...
Hermiona wywróciła teatralnie oczami, burcząc coś pod nosem w ramach wyrażenia swojego życiowego niezadowolenia, z kolei blondyn zaczynał się na nowo rozkręcać ze swoimi prywatnymi przemyśleniami.
- Masz takiego fajnego chłopaka Granger, a jesteś dla niego taka okropna.
Jego ton zabrzmiał jak głos skrzywdzonego dziecka. Nic nie odpowiedziała jednak mocno zadarła brew do góry czując, że Ślizgon zaczyna pozwalać sobie na zdecydowanie zbyt wiele, a jego dłoń niebezpiecznie zjeżdża w dół. Bach. Zjechała całkowicie.
Wyjątkowo spokojnie oplotła rękami jego szyję, przylegając do niego całym ciałem i obejmując go z wielką czułością i zaangażowaniem. Ustami odnalazła płatek jego ucha. Ściszyła głos do dwuznacznego szeptu, jednak właśnie ten cichy i spokojny szept był dużo bardziej przerażający niż wrzaski w jej wykonaniu.
- Jeszcze raz dotkniesz mojego tyłka Malfoy to zakradnę się do twojego pokoju kiedy będziesz spał i pozbawię cię twojego małego przyjaciela, którego tak dobrze znasz i tak bardzo kochasz.
Nagle i głośno przełknął ślinę, która nieoczekiwanie zaczęła utrudniać mu oddychanie.
- On nie jest mały...
Wydukał cicho, jednak umilkł momentalnie, gdy Hermiona mocniej wbiła mu paznokcie w szyje.
- Zrozumieliśmy się... kochanie?
Określenie jakim go uraczyła zaakcentowała wyjątkowo charakterystycznie i wymownie. Zjechała palcami na tors chłopaka i lekko go od siebie odsunęła, niewinnie się do niego uśmiechając i patrząc na niego z bliżej nieokreślonym błyskiem w oku. Spojrzał na nią wyjątkowo niepewnie, z bladym uśmiechem i grymasem bólu na twarzy.
- Wydaje mi się, że nie mogłaś tego przedstawić w wymowniejszy sposób.
Uśmiechnęła się do niego zadowolona z jego skruszonej postawy i efektu końcowego jaki uzyskała. Z subtelnym uśmiechem, delikatnie położyła mu dłoń na policzku by w kolejnej chwili kilka razy go w niego klepnąć, z wyjątkowo miłym uśmiechem na ustach.
- Wiesz Malfoy, nie jesteś takim złym chłopakiem. Już mi lepiej.
Zadowolona z siebie, odwróciła się na pięcie i z wyraźnym ożywieniem i znacznie lepszym humorem odeszła od chłopaka, kierując się w stronę swojego dormitorium. Draco chwile odprowadzał ją wzrokiem, a czując na sobie pytające spojrzenia chłopaków odwrócił się do nich z porozumiewawczym uśmiechem i uniósł ręce w geście bezradności.
- Kobiety...
Skwitował jeszcze, na co odpowiedział mu przytakujący śmiech pozostałych.

                                                                     ***

Trójka młodych mężczyzn rozkoszowała się mocnym smakiem bursztynowego płynu procentowego oraz wyjątkowo dobrym gatunkiem wyrobu tytoniowego. Siedzieli w salonie naokoło niewielkiego stołu, grając przy tym w wyjątkowo uczciwego pokera i rozmawiając o starych czasach i jeszcze starszych czarodziejach. Bądź odwrotnie.
Płynące minuty, zmieniały się w godziny. Pojedyncze papierosy w całe wypalone paczki, a symboliczne drinki w opróżniony sporej wielkości barek. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, księżyc od kilku godzin świecił na niebie, a ogień w kominku co jakiś czas przypominał o sobie, wygasając co godzinę i cierpliwie czekając na to by ktoś do niego w końcu dołożył. Zdawało się, że czas w Hogwarcie płynął zupełnie inaczej niż w Dagurtar, a trójka uczniów szkockiej szkoły była tego najlepszym przykładem.
- Wiesz Potter co ci powiem?
W dużym i nowocześnie urządzonym pomieszczeniu zapanowała chwila niczym niezmąconej ciszy, w czasie której obcięty „na zapałkę” czarnowłosy chłopak szarmancko zaciągnął się papierosem, by w kolejnej sekundzie delikatnie wskazać nim na chłopaka, który nalewał ognistą whisky do trzech opróżnionych szklanic. Tym samym postanowił dokończyć swoją myśl i samemu odpowiedzieć na pytanie retoryczne, które sekundę wcześniej zadał.
- Lubię cię.
Na potwierdzenie swoich słów, kiwnął jeszcze przytakująco głową, by w kolejnej chwili jego wzrok spoczął na chłopaku siedzącym obok Harrego.
- Rudego też.
Ron zaśmiał się szczerze, zaczepnie kiwając głową w stronę czarnoskórego Ślizgona.
- Dzięki murzynie.
Blaise zaśmiał się głośno, tym samym komentując określenie jakim uraczył go młody Weasley, jednak już nic mu nie odpowiedział. Rozbawiony wybraniec pochylił się nad stolikiem, strzepując do pustej butelki nadmiar wypalonego tytoniu z papierosa.
- My ciebie też Zabini, ale nie pij już więcej bo po pijaku robisz się wyjątkowo wylewny.
Na twarzy czarnoskórego Ślizgona pojawił się grymas bólu. Z papierosem w ustach, mimochodem podrapał się po skroni, by w kolejnej chwili przejechać sobie dłonią po swoich krótkich włosach.
- Masz rację. Draco by mnie zabił gdyby się o tym dowiedział.
Skwitował załamany, gasząc papierosa i komentując w ten sposób fakt, że całkiem nieoczekiwanie przyszło im w trójkę spędzać wspólne wieczory, w dodatku w dormitorium Dracona i Hermiony, przy okazji systematycznie i z wielkim zaangażowaniem pomagając gospodarzowi opróżniać barek z płynów procentowych i sprowadzonych na zamówienie wyrobów tytoniowych. Ku wielkiemu zdziwieniu całek trójki, wyjątkowo dobrze spędzali czas w swoim towarzystwie, równie niespodziewanie prowadząc wyjątkowo chuligański tryb życia, pijąc, paląc, przeklinając i grając w gry hazardowe. Co więcej nawet Harry i Ron dali się ponieść takiej odskoczni i mimo, że na co dzień byli ludźmi raczej ułożonymi, w towarzystwie Blaise'a odkryli swoje drugie obliczę, dotrzymując mu towarzystwa w piciu, a nawet i paleniu, choć do uzależnienia jeszcze sporo im brakowało. Nie mniej jednak, byli mężczyznami młodymi, a młodość jak wiadomo rządzi się swoimi prawami, więc aż grzech było nie skorzystać z wolnego dormitorium i z zapasów różnego rodzaju czasoumilaczy.
Stwierdzenie Zabiniego wywołało wyraz ożywienia na twarzy Rona, który zaciekawiony przejechał swoim błękitnym spojrzeniem po towarzyszach.
- Swoją drogą ciekawe co u nich słychać. Myślicie, że mają tam ciężko?
Czarnowłosy Ślizgon momentalnie parsknął pod nosem i pokiwał przecząco głową, przy okazji machając ręką jakby odganiał natrętnego owada.
- Ciężko? Błagam cię Weasley.... Popłynęli tylko we dwoje prywatnym statkiem na niewielką, wręcz kameralną wyspę. To brzmi lepiej niż podróż poślubna.
- Na którą zresztą mnie nie zabrałeś.
Burknął pod nosem wybraniec, wymownie patrząc na Ślizgona, na co ten rozbawiony podniósł palec w jego stronę.
- Aż tak bardzo cie nie lubię.
Ron pokiwał głową w geście załamania, tym samym komentując fakt, że dwójka chłopaków nawiązuje do swoich niedawnych zaślubin.
- Ale tak na serio, nie jesteście ciekawi co tam robią?
W odpowiedzi Zabini leniwie wzruszył ramionami.
- Obijają się, a co innego mają robić?
- No nie wiem. Miona miała napisać w wolnym czasie. Skoro nie dostaliśmy od niej żadnego listu to chyba tego wolnego czasu nie ma.
Skwitował rudy, co z kolei wywołało rozbawienie na twarzy Ślizgona, który trzymając w ustach papierosa, zabrał się za tasowanie kart, które do tej pory bezczynnie leżały na stole po skończonej jakiś czas temu potyczce pokerowej.
- Wiecie chłopaki, z doświadczenia wiem, że niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
Stwierdzenie czarnoskórego wywołało śmiech u pozostałych towarzyszy, którzy aż za dobrze zrozumieli jego subtelną aluzję. Harry pokiwał głową w geście roztargnienia, choć uśmiech ciągle błąkał mu się na twarzy.
- Daj spokój Zabini. Hermiona i Malfoy zapominają, że się nienawidzą tylko wtedy kiedy piją.
- No, to tak jak my.
Wyjątkowo szczere i prawdziwe stwierdzenie Ślizgona, wywołało blady uśmiech na twarzach całej trójki. Zapanowała między nimi chwila ciszy, w trakcie której Ron poszedł dołożyć do kominka, Harry dolał do szklanek ognistą, a Blaise rozdał karty.
- Jak znam smoka, a znam go bardzo dobrze, to pewnie ma wszystko w dupie i chleje po kątach, a znając waszą przyjaciółkę to pewnie rozbiła obóz i namiot w bibliotece i uczy się książek na pamięć. Zresztą wrócą za trzy dni, to wszystkiego się dowiemy.
- I przestaniemy się lubić.
Dodał już ciszej rudy, co jednak wszyscy usłyszeli. Między trójką chłopaków zapanowała chwila ciszy, zupełnie jakby każdy z nich zastanawiał się czy naprawdę tego chce. Wyjątkowo duszącą cisze przerwał rozentuzjazmowany Harry, podnosząc do góry swoją szklankę w geście toastu.
- To co? Jeszcze po jednym?
Jak jeden mąż wznieśli do góry swoje szklanki, wymownie się nimi stukając i upijając połowę ich zawartości, by w kolejnej chwili zapalić kolejne papierosy i wziąć karty do rąk.
- Myślicie, że Malfoy będzie bardzo zły, że opróżniliśmy jego barek?
Niepewne i nawet lekko przerażone spojrzenie Rona odbiło się od pozostałej dwójki. Na twarzy Harrego pojawił się grymas bólu.
- Bardziej wkurzona będzie Hermiona, że tu paliliśmy.
Zabini machnął leniwie ręka, podchodząc do całej sytuacji z wyjątkowym rozluźnieniem i opanowaniem.
- Bez spiny chłopaki. Zwalimy na dyrektora. W końcu to on miał zajmować się kotami, a skoro nieoczekiwanie okazało się, że ma alergię to już nie nasza wina. Kazał nam się nimi zająć, więc się zajęliśmy, a to, że my już tacy bezinteresowni nie jesteśmy było oczywiste. Jakieś wynagrodzenie za nasz czas i poświęcenie się należy.
Przemowa Ślizgona w jakimś stopniu ich uspokoiła i prędko przyznali mu rację, tym samym rozpoczynając kolejną rundę pokera.
Mijały godziny, kolejna runda pokera dobiegła końca, tym razem wygrana przez młodego Weasley'a, który następnie zamknął się w łazience w celach pozbycia się nadmiaru płynów z organizmu, Harry w tym czasie dołożył do ognia, a Zabini wygodniej rozsiadł się na sofie, kładąc nogi na wolną część stołu i leniwie rozglądając się po wnętrzu salonu, przy okazji co jakiś czas upijając symbolicznego łyka drinka.
- Kurde, fajne mają to dormitorium. Szkoda, że nie możemy wpadać tu na co dzień.
Rudowłosy chłopak wychodzący z łazienki i zapinający rozporek prędko przyznał mu rację.
- Prawda. To by było przyjemne życie....
Trójka chłopaków jak jeden mąż westchnęła ociężale, komentując w ten sposób całą sytuację i fakt, że niestety już nigdy nie będzie tak sympatycznie jak teraz. A wraz z powrotem Hermiony i Dracona ich miłe stosunki, które widziały tylko te cztery ściany przejdą do historii. Tak jak zawsze zresztą.
Mimo wszystko, do powrotu gospodarzy mieli jeszcze kilka wspólnych chwil, które postanowili w pełni wykorzystać i szło im to naprawdę bardzo dobrze.
Całkiem nieoczekiwanie Harry na moment wyłączył się z rozmowy na typowo męskie tematy, a na jego twarzy pojawił się wyraz dużego zamyślenia i zwątpienia.
- Wiecie co chłopaki, siedzimy tu już kilka godzin, a ja cały czas mam wrażenie, że o czymś zapomnieliśmy.
Zabini spojrzał na niego z niezrozumieniem, wyjątkowo niepewnie zerując swojego drinka.
- O czym niby?
Wybraniec podrapał się po skroni, podnosząc niepewny wzrok na pozostałych.
- No nie wiem, ale mam wrażenie, że mieliśmy coś zrobić....
Trójka chłopaków wyjątkowo niepewnie spojrzała po sobie, w wielkim trudzie i pocie czoła myśląc nad tym nerwowo. Po chwili szeroko otworzyli oczy i jak jeden mąż zerwali się ze swoich siedzeń, patrząc na siebie z przerażeniem.
- KOTY!


                                                                   ***

Szedł wolno jednym z islandzkich, szkolnych korytarzy, z wyjątkowym zamyśleniem wspominając czwarte piętro i swoje dormitorium w Hogwarcie oraz pełny barek, który tam z wielką tęsknotą na niego czekał. Z ogromnym bólem serca ubolewał nad faktem, że nie wziął żadnej butelki ze sobą, tym bardziej, że tutejsi uczniowie nie wykazywali specjalnego parcia na spożywanie napojów alkoholowych, które jemu z kolei pomagały zmierzyć się z okrutną rzeczywistością. Wyjątkowo niepocieszony, w dodatku na przymusowym i całkowicie niechcianych odwyku, pierwszy raz w życiu, w duchu dziękował Hermionie Granger, że chociaż raz w całym swoim życiu się do czegoś przydała i w najgorszym momencie jego egzystencji w tym miejscu, zupełnie nieoczekiwanie wyciągnęła ze swojej torby butelkę mocnego płynu wyskokowego, dzieląc się z nim tym upragnionym łykiem szczęścia. A nawet i kilkoma.
Myśląc tak wyjątkowo poetycko i z wielkim natchnieniem nad swoim życiem i nawykiem, niespodziewanie wpadł na osobę, która poruszała się szybkim tempem i akurat wychodziła zza zakrętu. Siła zderzenia była na tyle duża oraz niespodziewana, że Draco nie był w stanie utrzymać pionu, a osoba poszkodowana tym bardziej. W dodatku ta właśnie osoba rozpaczliwie próbując utrzymać równowagę, złapała go za ubranie i nieświadomie pociągnęła go ze sobą w dół. Wyjątkowo leniwie dźwignął się na rękach i zerknął na znajdującą się pod nim osobę, na której w chwili obecnej leżał. Rozpoznając w niej swoją chwilową „ex” współlokatorkę nie specjalnie śpieszył się by wstać z dziewczyny, a wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się do niej rozbrajająco w momencie kiedy podniosła na niego swoje bursztynowe, zdezorientowane spojrzenie, a ich oczy pierwszy raz od dłuższego czasu ponownie się spotkały.
- O. Granger, cóż za nieoczekiwane spotkanie....
Słysząc w jego głosie udawane zaskoczenie i podejrzanie duży optymizm, od razu spojrzała na niego spod łba, szczerze niezadowolona z obecnego obrotu sprawy i z faktu, że Draco faktycznie nie wykazuje zbyt dużej chęci ani potrzeby by z niej wstać, w czasie kiedy ich obecna pozycja ani nie była zbyt wygodna, ani komfortowa. Nie zdążyła jednak kulturalnie go poprosić by z niej wstał i przestał naruszać jej prywatną przestrzeń życiową, gdy zupełnie nieoczekiwanie i niespodziewanie całkiem mocno poczuła jak „coś” bezsprzecznie należącego do Ślizgona bezceremonialnie wbija jej się w wewnętrzną stronę jej uda, w dodatku zdecydowanie zbyt blisko jej kobiecego miejsca. Momentalnie jej wzrok zmienił się na dwuznaczny, a na jej twarzy pojawił się ciut złośliwy, perwersyjny i perfidny uśmiech, którym obdarzyła leżącego na niej chłopaka.
- To twoja różdżka Malfoy czy aż tak cieszysz się, że mnie widzisz?
- To moja różdżka Granger. Wszystko inne na twój widok mi opada.
Oburzona do granic możliwości zabiła go wzrokiem i prędko go z siebie zrzuciła.
- Dupek.
Skwitowała jeszcze, gwałtownie podnosząc się z podłogi i otrzepując swoje spodnie z niewidzialnego kurzu, przy okazji mierząc wstającego chłopaka pełnym nienawiści spojrzeniem.
W odpowiedzi uśmiechnął się do niej rozbrajająco. Dla własnego i chłopaka dobra zdecydowała się jednak udać, że niezręczna sytuacja i krótka konwersacja sprzed chwili nie miały miejsca. Mimo szczerej niechęci i utrzymującego się lekkiego kobiecego focha, znacznie przysunęła się do Ślizgona, a jej wyraz twarzy zmienił się na tajemniczy, pomieszany z nutką konspiracji.
- Szukałam cie.
Momentalnie uniósł prawą brew do góry, mierząc Gryfonkę nieodgadnionym spojrzeniem. Po sekundzie gwałtownie spuścił ręce wzdłuż ciała i spojrzał błagalnie na sufit.
- O nie. Tylko nie to.
Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc nic z tego nieoczekiwanego zachowania i wypowiedzi chłopaka.
- Co?
Spojrzał na nią załamany, jednocześnie przykładając sobie dłoń do czoła.
- Znam to spojrzenie Granger.
- Jakie?
- Wpadłaś na kolejny „genialny” pomysł. Zawsze wtedy dostajesz to oszałamiające spojrzenie na twarzy, zupełnie jakbyś właśnie skrzyżowała olbrzyma z chochlikiem.
Jego wygląd i ton świadczył o tym, że jest tym faktem wyjątkowo zdołowany i niezadowolony w jednym. Nie przejęła się tym jednak zbytnio, a samą w pełni prawdziwą wypowiedź chłopaka postanowiła również zignorować. Nerwowo rozejrzała się na boki, by w kolejnej sekundzie zmarszczyć lekko brwi i złapać chłopaka za przedramię.
- Chodź ze mną.
Nie zdążył zaprotestować. Nim się zorientował dziewczyna pociągnęła go niewielkim i mrocznym korytarzem, by w następnej chwili zabarykadować się z nim w równie niedużej i ciemnej sali.
Spojrzał na nią pytająco i dwuznacznie w momencie kiedy podeszła do jednego z uczniowskich stolików, by w kolejnej sekundzie zaprzeć się o niego lędźwiami i wyjątkowo uważnie przyglądać się guzikom od swojego brzoskwiniowego sweterka, jednocześnie powoli je rozpinając. Po chwili zsunęła fragment swojego ubrania z ramion i rzuciła sweterek w kąt, wykonujący przy tym lekkie machnięcie głową by włosy bardziej jej się rozwiały. Dla poprawieniu efektu jaki chciała uzyskać, wsadziła jeszcze dłonie między włosy i chwilę je poczochrała. Czując na sobie pytające spojrzenie, uniosła wzrok spoglądając na swojego milczącego towarzysza, jednocześnie zsuwając z ramienia ramiączko od cienkiej brązowej koszulki. Zaparła się obiema rękami się o stół za sobą, cała lekko się przy tym wyginając i uważnie spoglądając na zdezorientowanego Ślizgona.
- To na wypadek gdyby ktoś wszedł.
Odparła beznamiętnie, niemal tak jakby to było oczywiste, co z kolei zaowocowało cwanym uśmiechem na ustach chłopaka, zresztą wyjątkowo zadowolonego z takiego nieoczekiwanego obrotu sprawy.
- Zaczyna mi się podobać zabawa w detektywów.
W odpowiedzi uśmiechnęła się pobłażliwie, kiwając lekko głową na boki w geście roztargnienia.
- Dowiedziałaś się czegoś?
Sam nie wiedział po co zadał to pytanie, które zdawało się być niemal jak płatek śniegu zapowiadający nadchodzącą lawinę.
- Nie, ale chciałam się z tobą zobaczyć.
Na jego twarzy pojawił się wyraz zdezorientowania i niezrozumienia. Wyjątkowo zaskoczył go fakt, że Hermiona zdecydowała się z nim spotkać i zaciągnąć go do opuszczonego pomieszczenia mimo tego, że nie miała mu nic ważnego ani ciekawego do powiedzenia. Szybko jednak postanowił zaakceptować ten fakt, a nawet i go wykorzystać. Charakterystycznie uniósł brew i lekko przegryzł przy tym dolną wargę, wyjątkowo wymownie marszcząc nos i patrząc na Gryfonkę w ten typowy, wręcz charakterystyczny sposób.
- Uu... to zabrzmiało jak niemoralna propozycja Granger.
Skwitował szczerze z tego faktu zadowolony, choć mimo wszystko dalej nie do końca rozumiał sens zaciągania go do tego starego i wilgotnego pomieszczenia.
- Mogłaś mnie zaprosić do siebie.
Ta szczera i jednoznaczna sugestia blondyna sprawiła jednak, że kasztanowłosa pokiwała głową w geście zaprzeczenia.
- Nie mogłam. Zaraz zamierzam spotkać się z Ivanem.
Niezwłocznie skrzyżował ręce na torsie wymownie zadzierając przy tym brew i patrząc na Hermione urażony i szczerze z takiej odpowiedzi niezadowolony.
- Czyli rozumiem Granger, że zaciągnęłaś mnie tu i zamknęłaś nas w opuszczonej, ciemnej sali tylko po to żeby oznajmić mi, że zaraz idziesz się spotkać z innym facetem? Nie zrozum mnie źle Granger, twoja uczciwość i szczerość jako mojej dziewczyny jest godna podziwu.
Dla podkreślenia swoich słów kiwnął jeszcze potwierdzająco głową i wykrzywił twarz w specyficznym grymasie, zupełnie jakby chciał jej przez to powiedzieć coś w stylu: „Nieźle. Jestem pod wrażeniem. Serio. Bardzo się cieszę. Udanej zabawy. Szalej. Bierz go.”
Momentalnie wywróciła oczami do góry w geście załamania, jednocześnie wypuszczając głośno powietrze z nadymanych policzków. Wyjątkowo załamała ją sugestia Ślizgona podejrzewającego ją o informowanie go o swojej przyszłej, zbliżającej się wielkimi krokami zdradzie. Zresztą jak najbardziej nieprawdziwej.
- Przecież wiesz, że nie o to chodzi. Chce spróbować dowiedzieć się od niego parę rzeczy.
Podświadomie ściszyła głos, a Draco spojrzał na nią jak na idiotkę.
- Co niby? W jakiej pozycji śpi?
W odpowiedzi zabiła go wzrokiem i zaprzeczyła ruchem głowy.
- Jeszcze nie wiem co dokładnie, ale coś co pomoże wyjaśnić to wszystko.
- A co jeśli nie ma tu czego wyjaśniać ?
- Co?
- Pogódź się z tym Granger. Bardzo usilnie szukasz czegoś czego nie ma.
Mimo wszystko nieświadomie również ściszył ton do zakonspirowanego szeptu.
- Ale....
Nie dał dziewczynie szans na zaprzeczenie tych słów, spojrzał na nią lekko zdołowany swoim kolejnym odkryciem i stwierdzenie.
- Przecież ty nawet nie wiesz czego szukasz.
Fakt, Ślizgon najzwyczajniej w świecie miał rację. Nie miała pojęcia co chciała osiągnąć wychodząc z Ivanem na spacer, ale musiała odkryć tajemnice Dagurtar, po prostu musiała. Spodziewała się, że spotkanie z wyjątkowo otwartym na nią uczniem islandzkiej szkoły jej to ułatwi. Tak samo również spodziewała się, że Draco też jest zainteresowany zrozumieniem i wyjaśnieniem tego co niedawno razem odkryli. Myliła się jednak.
Lekko uchyliła usta, rozbiegany wzrok unosząc na chłopaka i szukając w głowię odpowiednich słów, którymi mogłaby określić to co teraz czuje i myśli.
- Malfoy ja...
Urwała jednak nie mogąc znaleźć żadnego sensownego wytłumaczenia i uzasadnienia swojego obecnego postępowania. Wyjątkowo poważny przyglądał jej się przez chwilę uważnie, by po chwili na jego twarzy pojawił się wyraz poddania się. Wypuścił głośno powietrze i znacznie się wyprostował, lekko oddalając się od zmieszanej dziewczyny.
- Nie ważne. Po co właściwie mi o tym mówisz?
- Bo chce żebyś zajrzał do jego pokoju.
Wzrok z jednej z zakurzonych gablot stojących w sali wykładowej, przeniósł na odprowadzającą go wzrokiem Hermione. Zmarszczył brwi i spojrzał na dziewczynę z niezrozumieniem, jednocześnie lekko nadstawiając prawe ucho i tym samym informując ją, że najwyraźniej nie dosłyszał tego co przed chwilą powiedziała.
- Co proszę?
- Odciągnę jego uwagę, a ty sprawdź jego sypialnie.
Na jego twarzy pojawił się wyraz ni to zdenerwowania, zdezorientowania i rozbawienia w jednym. Podszedł do dziewczyny podnosząc w jej stronę ręce, zupełnie jakby próbował ją tym gestem uspokoić.
- Czekaj Granger, nie jestem pewien czy aby na pewno cie zrozumiałem.... mam nadzieję, że nie.
Dodał już ciszej, jednak ku jego przerażeniu dziewczyna przytaknęła lekkim skinieniem głowy.
- Myślę że tak.
- Czyli chcesz żebym przeszukał pokój Ivana w czasie kiedy ty będziesz, czekaj jak to tak właściwie ujęłaś?
Zamilkł na chwilę z wielkim zaangażowaniem udając zamyślonego, by po chwili odkrywczo pstryknąć palcami,
- „odciągać jego uwagę”?
- Tak bo...
Natychmiast jej przerwał gwałtownym ruchem ręki.
- Nie kończ. Dla twojego i Ivana dobra, nie chce wiedzieć jak zamierzasz to zrobić. Mam tylko nadzieje, że po wszystkim będzie płacił alimenty.
Spojrzała na niego pobłażliwie, lekko załamana obecną sugestią Ślizgona.
- Przestań Malfoy. Przecież wiesz, że nie będę tego robić w żaden niemoralny sposób.
Lekko zadarł brew, mierząc dziewczynę zagadkowym spojrzeniem.
- Czyli zamierzasz zagadać go na śmierć? Nie no, dla mnie bomba. Od razu czuje się spokojniejszy. Idź Granger, masz moje wsparcie i błogosławieństwo.
Skwitował szczerze, podkreślając swoją wypowiedź przytakującym skinieniem głowy i zamaszystym ruchem ręki wskazując dziewczynie kierunek wyjścia z sali. Uniosła na niego wzrok pełen wiary i nadziei.
- Czyli sprawdzisz jego pokój?
Spojrzał na nią z niezrozumieniem, wyjątkowo z tego zadania niezadowolony. Kompletnie nie rozumiał co dziewczyna chce tym wszystkim osiągnąć i również nie widział sensu by rozwiązywać te zagadkę. Zdecydowanie wolał wrócić cało do Hogwartu niż narażać się zrozumieniem rzeczy, których kategorycznie nie powinien rozumieć i które powinny zostać nieodkryte. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Dagurtar wcale nie chce by ktoś odkrył to co przez tyle lat ukrywa. I nawet jeśli był choć trochę ciekawy tych wszystkich niejasności, to jednak potrafił nad swoja ciekawością zapanować. Niestety Hermiona już nie.
Spojrzał na nią z wyraźnym niezrozumieniem, nie mogąc pojąć jakim cudem Gryfonka wpadła na tak absurdalny pomysł i co niby, tak właściwie, spodziewa się tam znaleźć.
- Czego mam tam niby szukać?
- Nie wiem, po prostu coś znajdź.
Zrezygnowany spuścił gwałtownie ręce wzdłuż ciała, by w kolejnej sekundzie przyłożyć dłoń do czoła zupełnie jakby sprawdzał czy aby na pewno nie ma gorączki. Niestety nie. A to ku jego przerażeniu oznaczało, że to prawda, a nie zwykłe halucynacje wywołane wysoką temperaturą ciała. Hermiona czekała cierpliwe, dając chłopakowi szanse na oswojenie się z tą sytuacją, jednak gdy już od dłuższego czasu nie uzyskała od niego żadnej odpowiedzi postawiła ponowić swoje pytanie.
- Postarasz się coś znaleźć?
- A jak znajdę pornosy to mogę je sobie zatrzymać?
W odpowiedzi spojrzała na niego spod łba, a on odpowiedział jej pełnym niezrozumienia spojrzeniem, unosząc ręce w geście obrony i niezrozumienia.
- No co? Mam swoje potrzeby.
- Pomóż mi Malfoy i znajdź coś co wyjaśni to co do tej pory odkryliśmy, to osobiście zaspokoję twoje wszystkie potrzeby.
Momentalnie wskazał na nią palcem, z przebłyskiem satysfakcji na twarzy.
- To już na pewno zabrzmiało jak niemoralna propozycja.
W odpowiedzi wywróciła teatralnie oczami, a towarzyszył jej pobłażliwy uśmiech połączony z rozbawieniem. Wolała jednak nie odpowiadać na tą lekko dwuznaczną sugestie Ślizgona.
- Muszę już iść.
Szepnęła cicho, a w jej głosie zabrzmiała nutka smutku, choć sama nawet nie wiedziała dlaczego. Wolno wyminęła chłopaka, jednak on delikatnie złapał ją za nadgarstek, tym samym powstrzymując ją przed dalszą drogą.
- Czekaj Granger....
Nim zdążyła zareagować, bez ostrzeżenia odwrócił ją w swoją stronę i przyciągnął do siebie. Zatrzymała się tuż przed nim, unosząc na niego błyszczące, rozkojarzone spojrzenie. Draco bez słowa pochylił się nad nią, a ona miała wrażenie, że jej serce bije tak mocno, że aż odbija się od płuc i utrudnia oddychanie, a nadmiar produkowanej krwi wyjątkowo skutecznie zaburza zdrową pracę mózgu i zakłóca zdolność racjonalnego myślenia. Odruchowo lekko uchyliła usta, tonąc w głębi jego stalowego, tajemniczego spojrzenia. Nieumiejętnie i z całych sił próbując przy tym uspokoić drżące ciało i serce.
- Mal...
Udało jej się tylko wyszeptać początek jego nazwiska, nim język i usta zapomniały jak się porusza. Miała wrażenie, że chłopak jest tak blisko niej, że nie czuje już nic jak tylko jego drogie perfumy i rozgrzany oddech na swoich wilgotnych wargach. Podświadomie przymknęła powieki, czekając na coś co nie nastąpiło.
- Będzie mi potrzebne.
Zdezorientowana otworzyła oczy, a w tym czasie blondyn delikatnym choć sprawnym ruchem dłoni, ściągnął jej wsuwkę z włosów, która dotychczas przytrzymywała jej niesfornego loka.
Przez chwilę, z lekko uchylonymi ustami i rozbieganym spojrzeniem wpatrywała się w niego jakby nie mogła pojąć całej tej sytuacji i faktu, że od początku zmierzała ona do czegoś zupełnie innego niż przypuszczała i niż chciała. Ślizgon spojrzał na nią z przebłyskiem triumfu na twarzy i cwanym uśmiechem, jednocześnie obracając w palcach jej spinkę, a ona dopiero po chwili zorientowała się w całej tej kompromitującej sytuacji. Zarumieniona i zmieszana, prędko odwróciła się od chłopaka, z nerwowym „muszę iść” na ustach. Wtedy też jego wyraz twarzy znacznie złagodniał. Odprowadził ją z błyskiem w oku i charakterystycznym uśmiechem, którego ona już nie zauważyła.

*

Niemal jak przyczajony tygrys i ukryty smok, przedzierał się chwilowo opuszczonym korytarzem prowadzącym do pokoi należących do członków jego grupy. Zatrzymał się dokładnie na jego środku, przed ciemno brązowymi, zamkniętymi na wszystkie możliwe spusty drzwiami. Uważnie rozejrzał się na boki, a gdy upewnił się, że nikogo w pobliżu nie ma, wyciągnął wsuwkę z kieszeni i z wielkim zapałem próbował za jej pomocą otworzyć zamek od drzwi prowadzących do pokoju czarnowłosego ucznia islandzkiej szkoły magi. Przez chwilę, z cichymi komentarzami w tle, zawzięcie próbował bezgłośnie sforsować drewniane wrota, skutecznie dzielące go do obranego celu. Dopiero po chwili nerwowego kręcenia wsuwką w otworze zamka, zaczął poważnie zastanawiać się nad swoim obecnym życiem, a na jego twarzy pojawił się blady, niemal wymuszony i bolesny grymas.
- Odbiło mi. Nie dość, że włamuje się do sypialni faceta to jeszcze gadam do siebie. Musze ograniczyć kontakty z Granger.
Skwitował dobitnie, kompletnie załamany prawdziwością wypowiedzianych przez siebie słów. Na domiar złego coraz bardziej zaczynał żałować, że zapomniał zabrać z pokoju dziewczyny swoją różdżkę, która niewątpliwie w chwili obecnej ułatwiłaby mu życie. Nie była już jednak czasu by po nią zawrócić, a on też nie chciał dawać Hermionie dodatkowego powodu by musiała się bardziej wczuwać w "odwracanie uwagi Ivana." I bez tego był dostatecznie tym poirytowany, a nawet i przygnębiony. Nie dane mu jednak było wpaść w depresję, kiedy usłyszał charakterystyczny zgrzyt zamka. Duma rozpierała go tak bardzo, że aż nieskromnie uznał, że różdżka nie jest mu już do niczego potrzebna, skoro potrafi takie sztuczki i bez niej. Uśmiechnął się pod nosem, szczerze z tego nieoczekiwanego faktu zadowolony.
- Ale ja jestem zajebisty.
Skwitował cicho, sam będąc pod wrażeniem swoich nieodkrytych dotąd, wszechstronnych zdolności, jednocześnie kładąc dłoń na klamce i z łatwością otwierając drzwi prowadzące do pokoju Ivana.
- Pokoju, nadchodzę.
Oznajmił jeszcze wyjątkowo poważnie i dobitnie, po czym wszedł do pomieszczenia niemal jak jego pan i władca.

                                                                         *

Stała na środku jednego ze szkolnych korytarzy, uśmiechając się promiennie na widok zbliżającego się do niej Ivana.
- To co, idziemy?
Spytała miękko, subtelnie zakładając loka za ucho i uroczo uśmiechając się do czarnowłosego. Potwierdził jej słowa przytakującym skinieniem głowy, by w kolejnej sekundzie nieoczekiwanie walnąć się z otwartej dłoni w czoło.
- Ach, zapomniałem kurtki.
W jej umyśle pojawił się lekki przebłysk zaniepokojenia. Uśmiechnęła się nerwowo, przy okazji machając ręką w tylko sobie znanym geście.
- To nic, możemy zostać tutaj.
- Nie, obiecałem, że ci coś pokaże.
Jej serce zaczęło bić znacznie szybciej niż powinno, a mózg nieoczekiwanie przestał prawidłowo funkcjonować.
- Wiesz, ja już nie chce nigdzie iść...
Wydukała nerwowo, z głupkowatym i bladym uśmiechem na ustach. Z kolei czarnowłosy spojrzał na nią z wyraźnym niezrozumieniem.
- Daj spokój Miona. Chodź, podejdziemy po nią. Przecież to chwila.
Nie czekając na jej dalszy, niespodziewany i niczym nieuzasadniany protest, ruszył w kierunku swojego dormitorium, a ona odprowadziła go zbolałym wyrazem twarzy, zdołowana zasłaniając sobie twarz dłonią.
- Merlinie dopomóż.

                                                                         *

Przyglądał się uważnie sypialni chłopaka. Nie była ona zbyt duża, ani okazała. Zwykły niewielki pokój, w kształcie kwadrata. Na wprost drzwi jednoosobowe łóżko, przy ścianie po lewej stronie biurko i komoda, po prawej, stojące, duże lustro i szafa. I to właściwie było wszystko. Zjechał pomieszczenie poważnym spojrzeniem, jednak na pierwszy rzut oka nic nie przykuło jego uwagi. Spokojnie podszedł do biurka, na którego blacie leżało mnóstwo starych, byle jak porozrzucanych pergaminów. Z wyrazem twarzy sugerującym „co ja tu tak właściwie robię?” pochylił się nad biurkiem, leniwie rozsuwając pierwszą szufladę. Nie dane było mu jednak dokładnie zgłębić jej wnętrza. Niespokojny wzrok oderwał od drewnianej przegródki i automatycznie spojrzał na zamknięte drzwi. Momentalni zmarszczył brwi słysząc na korytarzu kroki i coraz wyraźniejszą rozmowę Ivana i poddenerwowanej Hermiony.
„- Może darujemy sobie ten spacer? Pójdziemy do czytelni, albo mojego dormitorium i w ogóle....
- No coś ty. Wezmę tylko kurtkę i idziemy.”

Nie usłyszał niczego więcej, ale w tym momencie stwierdził, że to i tak było za dużo.
- Cholera.
Warknął tylko pod nosem, nerwowo rozglądając się po całym pomieszczeniu i szukając miejsca, gdzie mógłby się ukryć. Szafa wydawała się idealna, ale zasłyszany fragment rozmowy uświadomił mu, że właśnie ona jest celem Ivana. Padł na podłogę, jednak opcja „wejść pod łóżko” również okazała się niemożliwa. Z wyjątkowym ożywieniem rozglądał się po wszystkim możliwych kątach, gwałtownie odwracając wzrok na klamkę, która ku jego życiowemu niezadowoleniu, zaczęła schodzić w dół.

                                                                      *

Nerwowo spoglądała na Ivana, który wsunął klucz do drzwi swojego pokoju, a gdy po jego przekręceniu nic się nie wydarzyło, jej serce niemal zamarło. Ku jej ogólnemu życiowemu przerażeniu, zamyślony chłopaka mruknął pod nosem wyjątkowo, jak dla niej, drastyczne „byłem pewny, że zakluczyłem drzwi”. Uśmiechnęła się głupkowato, machając ręką jakby chciała strącić muchę w locie.
- Ja też czasem mam wrażenie, że coś zrobiłam, a okazuje się, że tylko pomyślałam, że to zrobię, a w rzeczywistości o tym nie pamiętałam.
Wypaliła w końcu, bez ładu i składu, sama zdołowana poziomem swojej wypowiedzi i wyjątkowym chaosem, który jej towarzyszył. Ivan jednak okazał się słuchaczem wyrozumiałym. Odwrócił się do niej z lekkim uśmiechem, przytakująco kiwając głową.
- Masz rację, już nie raz tak miałem.
Nie czekał jednak na nic więcej, pewnie złapał za klamkę i bez ostrzeżenia otworzył drzwi. Spanikowana wyciągnęła w jego stronę rękę, zupełnie jakby tym gestem miała go zatrzymać.
- Iv posłu...
Zamarła i umilkła natychmiast gdy dotarło do niej, że nie zdążyła go zatrzymać, a chłopak już jest w pokoju. Zdenerwowana niemal wbiegła za nim do jego sypialni. Poczuła się jakby dostała drętwotą gdy odkryła, że w pokoju nie było nikogo, oprócz nich, choć była pewna, że w tej chwili powinien być tu Malfoy. Czarnowłosy chłopak odwrócił się do niej, patrząc na nią z niezrozumieniem.
- Co?
Spytał mimochodem, a ona spojrzała na niego lekko zdezorientowana, jednak już w kolejnej sekundzie uśmiechnęła się do niego subtelnie, przymykając przy tym powieki i lekko kiwając głową, tym samym sugerując, że nie miała niczego istotnego na myśli, życie jest piękne, a obecna sytuacja jak najbardziej w porządku.. Nominacje do Złotych Globów miała w kieszeni.
- Ach nic, po prostu nigdy jeszcze u ciebie nie byłam.
Miała świadomość, że to co powiedziała nie mogło już zabrzmieć głupiej, jednak jej przegrzany mózg po raz kolejny udowodnił jej, że wyjątkowo opornie idzie mu praca w warunkach ekstremalnych.
Zdezorientowany czarnowłosy, lekko podrapał się skroni i uśmiechnął się przy tym rozbrajająco.
- Bo Draco by mnie zabił gdyby było inaczej.
Nie miała pojęcia czy to stwierdzenie miałoby w sobie choć trochę prawdy i chyba nawet wolała dalej żyć w tej błogiej niewiedzy. Zdobyła się na to by odpowiedzieć mu ciut nerwowym i głupkowatym uśmiechem. Nieświadomy niczego Ivan podszedł do szafy, szukając w jej wnętrzu swojego wierzchniego ubrania, a ona korzystając z dogodnej okazji w tym czasie próbowała się uspokoić i zrozumieć gdzie tak właściwie podział się jej chłopak. Mimochodem podniosła wzrok na coś mówiącego do niej Ivana przeszukującego szafę i właśnie wtedy go dostrzegła. Szeroko otworzyła oczy na widok kawałka ubrania Ślizgona odbijającego się w lustrze, stojącym niedaleko garderoby. Natychmiast jej wzrok powędrował na sklepienie pokoju, składające się z drewnianych belek, na których wyjątkowo umiejętnie trzymał się blondyn. Lekko uchyliła usta, nie mogąc pojąć jakim cudem on się tam wdrapał i jeszcze nie spadł. Momentalnie na nią spojrzał, przy okazji zabijając ją wzrokiem i wyjątkowo delikatnie sugerując, że jak tylko stąd zejdzie to ją zabije. Przy okazji wyjątkową ekspresją na twarzy dał jej znać, że jego obecna pozycja zbyt wygodna nie jest i ma natychmiast opuścić to pomieszczenie i nie zapomnieć po drodze wziąć ze sobą Ivana. Od razu spojrzała na czarnowłosego, który z dna szafy oznajmił jej, że znalazł kurtkę. [i Narnię]
Prędko do niego podeszła z subtelnym, maskującym uśmiechem na ustach, przy okazji łapiąc go za rękę i odwracając tyłem do lustra.
- W takim razie chodźmy. Nie mogę się doczekać co chciałeś mi pokazać.
Odpowiedział jej przytakującym uśmiechem i nieprzerwanie wpatrując się w dziewczynę, na czuja zamknął drzwi szafy. Już po chwili wyszli z pokoju, a coraz cichsze kroki na korytarzu utwierdziły blondyna w przekonaniu, że już może zeskoczyć na podłogę.
- Jak Merlina kocham, kiedyś ją zabije.
Warknął jeszcze pod nosem, wyjątkowo zirytowany i wkurzony z sytuacji jaka go spotkała.
- I skończ gadać do siebie.
Warknął na podsumowanie, jednak głos w jego umyśle odpowiedział mu dobitnym „NIE” i już po chwili znów mruczał coś pod nosem, tym samym komentując Hermione, Ivana i swoje życie.
Gdy już się w miarę uspokoił i wyrzucił z siebie całą złość, niezadowolenie i wszelkiego rodzaju żale jakie w sobie tłumił, nieporadnie zaczął przeglądać porozrzucane pergaminy na biurku. Żaden jednak nie był na tyle istotny ani ciekawy by zatrzymać wzrok chłopaka na dłużej. Otworzył szufladę, starannie przeszukując jej zawartości. Wziął do ręki kilka pergaminów złożonych i zawiniętych razem, w dodatku schowanych w niewielkiej drewnianej szkatule. Mimochodem spoważniał i zmarszczył brwi na widok pergaminu, na którym zapisane było kilka krótkich zdań alfabetem runicznym, z którego jednak nic nie zrozumiał. Kolejna kartka z zapiskami składała się z poszczególnych i przetłumaczonych słów. Na kolejnym pergaminie znalazł się krótki wiersz i zakreślone imię oraz nazwisko „Hermiona Granger”. Momentalnie uniósł prawą brew, a na jego twarzy pojawił się wyraz zażenowania i zirytowania. Niewiele myśląc odłożył znalezisko na swoje poprzednie miejsce. Jeszcze przez chwile przeszukiwał zawartość pokoju chłopaka, jednak jedyne co znalazł to dokumenty potwierdzające tezę iż ów uczeń urodził się w 1778 i w chwili obecnej miał 120 lat. Szybko jednak schował dokument tam gdzie go znalazł i przywarł całym ciałem do zamkniętych drzwi, nasłuchując ponownych, zbliżających się kroków. Nie miał wątpliwości, że ktoś chciał wejść do tego pokoju, jednak ku jego zaskoczeniu, nic takiego nie nastąpiło.
„- Nie ma go w pokoju.
Głos Dana wyłonił się znikąd i bez wątpienia był skierowany do chłopaka, który w chwili obecnej trzymał dłoń na klamce od drzwi sypialni Ivana. To stwierdzenie spowodowało, że czarnowłosy chłopak odsunął się od drzwi, ówcześnie biorąc rękę z klamki. W jakimś stopniu Ślizgonowi ulżyło. Nieproszony gość najwyraźniej jednak nie był z takiej odpowiedzi zadowolony.
- A gdzie jest?
Po tonie drugiego głosu rozpoznał, że to Sean.
- Z dziewczyną.
- Nie wydaje ci się, że za bardzo się angażuje?
- To bez znaczenia. Za dwa dni będzie po wszystkim.”

Padło na odchodne i obaj panowie zniknęli tak niespodziewanie jak się pojawili. Nie słyszał ich dalszej rozmowy, ale to mu w pełni wystarczyło by utwierdzić się w przekonaniu, że niestety Granger miała racę, co do dziwnych rzeczy dziejących się w tej szkole. W dodatku stwierdzenie „za dwa dni będzie po wszystkim” nieprzerwanie krążyło mu po głowie i atakowało jego i tak przegrzany mózg. Nie miał pojęcia co Dan miał na myśli wypowiadając te krótkie słowa, jednak odnosił dziwne i niepokojące wrażenie, że były one bezpośrednio związane z nim i Hermioną oraz zaproszeniem ich do tego miejsca. Niestety czasu mieli coraz mniej, a nawet nie zbliżyli się do rozwiązania tajemnicy Dagurtar. 


                                                                     ***

- I co Malfoy?
Spytała zakonspirowanym szeptem, kiedy w końcu po wielu godzinach się odnaleźli, a Ślizgon zamknął drzwi od schowka na miotły, do którego sekundę wcześniej potajemnie weszli. Odwrócił się do zniecierpliwionej dziewczyny, przy okazji lekko się nad nią pochylając.
- Mam dobre i złe wieści Granger. Jakie chcesz najpierw?
- Złe.
- Nie miał pornosów.
Załamana wywróciła oczami do góry, gwałtownie spuszczając ręce wzdłuż ciała. Obdarowała chłopaka pobłażliwym spojrzeniem.
- A te dobre?
- Ma 120 lat i pisze wiersze. Ale to raczej też są te złe wiadomości.
Dodał po chwili osobistych przemyśleń, wykrzywiając przy tym twarz w grymasie bólu i zażenowania, mimowolnie przypominając sobie nieudane wypociny jakie znalazł w jego biurku, najwyraźniej skierowane i zadedykowane właśnie Hermionie, jednak tego już nie zamierzał dziewczynie mówić. Gryfonka przez chwilę analizowała jego słowa, jednak już nic więcej nie powiedziała. Z kolei brak komentarza ze strony kasztanowłosej wyjątkowo zdziwił Ślizgona. Zaczepnie kiwnął głową w jej stronę, zapominając pozbyć się zaciekawienia z tonu głosu.
- A ty czegoś się od niego dowiedziałaś?
Wypuściła ociężale powietrze, a jej postawa znacznie sflaczała i posmutniała.
- Niestety niczego.
Zapanowała między nimi chwila ciszy, w trakcie której Draco wyjątkowo wymownie przyglądał się swojej towarzyszce. Nie zdążył jednak ugryźć się w język.
- Nie żeby mnie to interesowało, ale co robiliście?
- Pokazywał mi okolice, w tym opuszczoną latarnię morską...
Zapanowała między nimi chwila ciszy, a Hermiona w tym czasie lekko się speszyła.
- Wiesz... pomyślałam, że może moglibyśmy pójść tam razem. Chciałabym ci ją pokazać, jest naprawdę cudowna.
Wyszeptała miękko i wyjątkowo czule, odruchowo poprawiając niesfornego loka i zakładając go za ucho. Podniosła na niego lekko niepewny wzrok, choć był on pełen wiary i nadziei. Draco wyglądał na wyjątkowo zaskoczonego samym wyznaniem dziewczyny, faktem jak tak właściwie zabrzmiało to co powiedziała i w jaki mentalny sposób to przekazała. Już po chwili jednak powrócił do rzeczywistości, uśmiechając się do Hermiony w swój ulubiony sposób, przy okazji lekko choć wymownie się nad nią pochylając i subtelnie poprawiając jej loka, delikatnie zakładając go za ucho.
- Granger złotko, nie potrzebuje żadnej latarni, sama doskonale rozświetlasz moje życie.
Momentalnie i ostrzegawczo wyciągnęła w jego stronę palec wskazujący, obcinając go zabójczym spojrzeniem.
- Zapomnij Malfoy.
Znała go zdecydowanie zbyt długo i dobrze by wiedzieć, do czego jego mały teatrzyk i ten charakterystyczny błysk w oku miał prowadzić. Zdołowany blondyn spuścił ręce wzdłuż ciała, jednocześnie podnosząc błagalne spojrzenie na sufit. Były takie dni kiedy naprawdę żałował, że Hermiona ma taki wysoki iloraz inteligencji. Spojrzał na nią z wyrzutem i niezadowoleniem.
- Sama mówiłaś, że zaspokoisz moje potrzeby jak ci pomogę.
- Jak mi pomożesz i znajdziesz coś istotnego. Wybacz Malfoy, ale wiersze mnie nie zadowalają.
- Wiem, mnie też. W takim razie może znajdziemy coś innego, co nas zadowoli?
Nachylił się nad nią z cwanym uśmiechem, kilka razy unosząc szarmancko brew i oślepiając ją bielą swoich równych zębów. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, efekt uzyskał zamierzony, a jego teatrzyk zaowocowało wyjątkowym rozbudzeniem ze strony Hermiony.
- Sweter!
Krzyknęła nagle, wyjątkowo pobudzona i ożywiona. Ślizgon nagle się wyprostował patrząc na nią jak kot na ser, kompletnie przy tym zbity z tropu.
- Ymmm....okey..... dobra, teraz mnie zaskoczyłaś...
Wydukał w końcu, całkowicie zaskoczony i zmieszany w jednym. Widząc jej przeszywające spojrzenie, podniósł ręce w obronnym geście.
- Nie no, spokojnie Granger. Różne są fetysze... rozumiem, akceptuje.
Załamana wywróciła teatralnie oczami patrząc na chłopaka z politowaniem.
- Nie to Malfoy. Przypomniałam sobie, że zostawiłam sweterek w tamtej sali.
Nie czekając na reakcje chłopaka, wyminęła go jakby był powietrzem i opuściła sympatyczny, milutki i cieplutki schowek na miotły. Młody milioner spuścił ręce wzdłuż ciała, unosząc zrezygnowany wzrok na sufit.
- A miało być tak pięknie...

                                                                           *

Leniwie podniosła brzoskwiniowy sweterek, połowicznie otrzepując go z niewidzialnego kurzu. Z błąkającym się na twarzy codziennym uśmiechem wyszła z sali kierując się w stronę, z której przyszła. Nim jednak wcieliła ten plan w życie usłyszała stłumione, bliżej niezidentyfikowane dźwięki. Mimochodem przystanęła w miejscu, nasłuchując bliżej nieokreślonych huków i stłumionej rozmowy. Nie mogąc powstrzymać swojej wrodzonej ciekawości, wyjątkowo wolno i niepewnie zaczęła iść w stronę, z której dochodziły. Zatrzymała się na końcu korytarza, niepewnie stając na palcach i wyglądając przez okiennice, ukazującą widok na jeden z holi, znajdujących się piętro niżej. Zauważyła stojącego na środku holu Ivana, otoczonego trzema innymi uczniami. Nie rozumiała nic z tej sytuacji, jednak wszyscy czterej mieli w rękach średniowieczne miecze, które z tego co zauważyła, na co dzień przyozdabiały większość holi Dagurtar. Z szeroko otwartymi oczami obserwowała jak jeden z uczniów bez żadnego ostrzeżenia zachodzi Ivana od tyłu, by w kolejnej sekundzie ten gwałtownie się do niego odwrócił i wbił mu nóż prosto w brzuch. Prędko zasłoniła usta, próbując nie wydać z siebie żadnego krzyku i dźwięku. Z szeroko otwartymi oczami, rozpaczliwie zasłaniała usta rękami i niemal jak zahipnotyzowana obserwowała Ivana stojącego nad nieruchomym ciałem swojego kolegi z grupy. Nie miała wątpliwości, że ciemny blondyn nie żyje i to samo widziała po spojrzeniach Iva i dwóch pozostałych chłopaków stojących niedaleko zwłok. Nie miała pojęcia ile czasu minęło i jak długo próbowała uspokoić swoje drżące ciało i serce. Nim jednak zdążyła zapanować nad przerażeniem i szokiem, nieruchome dotąd ciało chłopaka zaczęło się poruszać, a już po chwili blondyn dźwignął się na rękach i wstał z podłogi z bladym uśmiechem na ustach, w dodatku bez żadnej rany na brzuchu.
- Znowu wygrałeś.
Rzucił jeszcze do Ivana, mimochodem łapiąc się za miejsce, z którego 5 minut wcześniej czarnowłosy wyjął ostrze, które przebiło go na wylot. Nie miał prawa przeżyć po czymś takim, a już na pewno nie wstać. Tymczasem on nie dość, że wyszedł z tej potyczki bez szwanku, to jeszcze wyglądał jakby dosłownie narodził się na nowo. Zszokowana, spanikowana i przerażona w jednym, mocniej docisnęła dłoń do drżących ust, z całych sił próbując nie wydać z siebie żadnego głośnego dźwięku, który mógłby zdradzić jej obecność. Czując, że przerażenie coraz bardziej ją paraliżuje, a łzy mimowolnie napływają do oczu, odnalazła w sobie resztę sił i prędko uciekła z tego miejsca. Biegła przed siebie na oślep, niemal instynktownie, nie mogąc uspokoić drżenia nóg i drastycznego bicia serca. Nawet nie zauważyła, że blondyn zniecierpliwiony i zaciekawiony jej długą nieobecnością wyszedł jej na spotkanie. Wpadła na niego jak zahipnotyzowana, sprawiając wrażenie, że nie wie co się wokół niej i z nią dzieję. Zaskoczony blondyn utrzymał równowagę i przy okazji dziewczynę, mocno łapiąc ją za spięte nadgarstki i tym samym sprawiając by na niego spojrzała. Zaskoczyło i w jakimś stopniu zaniepokoiło go obecne zachowanie dziewczyny, która wyglądała dosłownie tak, jakby nawet zwykłe złapanie oddechu w płuca sprawiało jej olbrzymi problem.
- Granger? Co jest? Możesz oddychać?
Podniosła na niego przerażone i rozbiegane spojrzenie, jednak w jakimś minimalnym stopniu zaczęła się uspakajać i rozluźniać, zupełnie jakby dopiero teraz zrozumiała, że przed nią stoi jedyna osoba, którą naprawdę zna i której może zaufać. Złapała kilka głębszych oddechów, próbując przy tym się uspokoić i poskładać w całość poszarpane nerwy i myśli. Widząc wyczekującą minę Ślizgona pokiwała przytakująco głową.
- Tak....
Wychrypiała cicho, choć sama nie była pewna czy mówi prawdę. Draco widząc, że Hermiona już się nie trzęsie i faktycznie może samodzielnie stać i oddychać, puścił jej nadgarstki. Mimochodem wypuścił głośno i ociężale powietrze z ust, szukając w sobie resztek sił dla stojącej przed nim dziewczyny. Nie znalazł jednak tego czego szukał.
Odruchowo spojrzał na nią lekko zły, podirytowany i wzburzony i nawet nie starał się tego ukryć.
- To świetnie! W takim razie weź cholernie głęboki oddech i powiedz mi co się do cholery stało!
Jego ton nie uznawał sprzeciwu i w dodatku żądał solidnych wyjaśnień. Podniosła na niego rozbiegane spojrzenie, mimochodem lekko przecząco kiwając głową, choć ciągle nie mogła zapanować nad nadmiarem emocji, które wręcz ją zalewały.
- Nie uwierzysz Malfoy, to niesamowite...
- Jestem czarodziejem Granger, doświadczyłem wielu niesamowitych rzeczy.
Warknął zirytowany i niemal sprowokowany, jednak ona już nic nie powiedziała. Zamierzała mu pokazać na własne oczy to, czego ona przed chwilą doświadczyła. Bez słów wyjaśnień złapała go za nadgarstek i pociągnęła w stronę, z której dopiero co uciekła. Zatrzymała się przed niewielkim oknem, niemo prosząc go by za nie wyjrzał. Widząc jej zniecierpliwioną i przestraszoną postawę wolał już nie zadawać żadnych pytań i bez słów sprzeciwu spełnił jej niemą prośbę. Błyskawicznie jednak tego pożałował. Momentalnie szeroko otworzył oczy widząc to samo co chwile wcześniej Hermiona.
- No może nie aż tak....
Wydukał zdezorientowany, nie mogąc pojąć jakim cudem Ivan przebił na wylot Tristana, a ten po chwili wstał jak gdyby nigdy nic,w dodatku bez żadnych śladów walki na ciele. W dodatku by w kolejnej chwili wymienić z Ivanem uścisk dłoni i pogratulować kolejnej wygranej i najlepszej, niemal życiowej formy. Hermiona niepewnie stanęła obok Ślizgona, razem z nim delikatnie wyglądając przez okno prowadzące na hol, gdzie w ciągu dalszym odbywało się takie tam, przyjacielskie spotkanie i całkiem sympatyczna potyczka między uczniami Dagurtar. Mimo licznych i systematycznie przyjmowanych śmiertelnych ciosów, nikt jednak nie umierał.
- Wiesz Malfoy, w takich sytuacjach mugole mówią „o mój Boże”.
Szepnęła cicho, widząc jak Ivan podcina jednemu chłopakowi gardło, by chwile później ten wstał, w dodatku bez żadnej rany na ciele. Draco wykrzywił twarz w grymasie bólu.
- Nie krępuj się Granger.
- O mój Boże....
Wyszeptała nerwowo, by w kolejnej sekundzie odwrócić się od okna, mocno zapierając się plecami o ścianę i odruchowo zjeżdżając w dół. Niemal jak w transie usiadła pod ścianą, a Ślizgon jak zahipnotyzowany zrobił to samo co dziewczyna i bez żadnych słów do niej dołączył. Chwile oboje wyjątkowo wymownie milczeli, aż w końcu zdezorientowana Gryfonka odwrócił głowę w jego stronę, z niedowierzającym wyrazem twarzy.
- Widziałeś to samo co ja?
Nawet na nią nie spojrzał, w ciągu dalszym tępo wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą. W odpowiedzi jak w amoku kiwnął potwierdzająco głową.
- Tak.
Na twarzy Hermiony pojawiło się jeszcze większe przerażenie i zdezorientowanie.
- Czy on naprawdę dźgnął Tristiana mieczem?
- Tak.
- I Tristian umarł?
- Tak.
- A po chwili wstał jak gdyby nigdy nic?
- Tak.
- I nawet nie miał żadnej rany?
- Tak.
- To możliwe?
Odruchowo kiwnął potwierdzająco głową, lecz po chwili machnął głową w geście zaprzeczenia.
- Nie.
Przez krótką chwilę zapanowała między nimi cisza, w trakcie której oboje tępo wpatrywali się w ścianę przed sobą. Na twarzy Hermiony malowało się znacznie więcej emocji niż u Ślizgona. Choć nie było to jednoznaczne z tym, że blondyna ta sytuacja nie ruszyła. Nim się z nią oswoił, Hermiona ponownie na niego spojrzała, nie mogąc powstrzymać się przed zadaniem kolejnego pytania.
- Jakim cudem Malfoy on wstał po czymś takim?!
Pierwszy raz od dłuższego czasu również odwrócił głowę w jej stronę, zirytowany jej ciągłymi pytaniami, na które zresztą nawet nie potrafił odpowiedzieć. I chyba nawet nie chciał znać odpowiedzi na te pytania.
- Nie wiem do cholery.
Chwile mierzyli się bliżej nieodgadnionymi spojrzeniami, aż w końcu Hermiona znacznie się ożywiła.
- Jest tylko jeden sposób żeby się o tym dowiedzieć.
W odpowiedzi pokiwał potwierdzająco głową.
- Tak, wrócić do Hogwartu i przeczytać o tym jutro w Proroku.
Wywróciła do góry oczami, wykończona postawą Ślizgona. Obcięła go spojrzeniem pełnym wzburzenia i zirytowania, odrobinę głośniej akcentując swój zakonspirowany szept.
- Musimy to wyjaśnić Malfoy. Dostałeś już dostatecznie dużo powodów by przyznać, że dzieją się tu rzeczy dziwne i niemożliwe.
Na jego twarzy pojawił się blady uśmiech. W odpowiedzi pokiwał przecząco głową.
- Sam nie wiem Granger, może po prostu wydzielasz trujące opary i przebywanie obok ciebie mi nie służy. W dodatku w ramach efektu ubocznego mam urojenia i halucynacje.
Nim mu odpowiedziała, zjechał ją spojrzeniem z góry na dół z wyrazem przerażenia na twarzy.
- Cholera. Odsuń się ode mnie Granger.
Skwitował w jakimś stopniu przerażony i nienaturalnie ożywiony. Hermiona zabiła go spojrzeniem, a on o dziwo się uspokoił. Podkurczył nogi zapierając się łokciami o kolana, jednocześnie chowając twarz w dłoniach.
- Kurwa, nie wierzę, miałaś racje.... naprawdę znaleźliśmy się wśród zombiaków.
Szepnął cicho, kompletnie tym odkryciem i stwierdzeniem załamany. Hermiona przez chwile w milczeniu obserwowała zdołowanego chłopaka, nie mogąc zrozumieć jego obecnej, kompletnie nie pasującej do niego postawy.
- Co robisz Malfoy?
- Modlę się.
Skwitował poważnie, do tego stopnia, że przestraszona dziewczyna jeszcze bardziej ściszyła ton i spojrzała na niego z niezrozumieniem.
- O co?
- Żeby to był koszmar, z którego zaraz się obudzę.
Burknął kompletnie zrezygnowany, przykładając dłoń do czoła, przy okazji sprawdzając czy nie ma oznak wysokiej gorączki. Niestety nie.  Wyczerpany lekko przechylił głowę w bok, patrząc na dziewczynę z wyjątkowo sflaczałą postawą.
- Jaki dzisiaj dzień Granger?
- Piątek. Dlaczego pytasz?
Spojrzała na niego z wyjątkowym zaciekawieniem, lekko zbita z tropu tym zwyczajnym pytaniem. Na twarzy Ślizgona pojawił się grymas bólu, gdy zdał sobie sprawę, że tydzień temu późnym wieczorem odbyły się nielegalne zawody, na których i tak całkiem mocno został poturbowany.
- Mam nadzieję, że dzisiaj nie będą organizowali zawodów walki na miecze. Lubie się w całości.
To w pełni prawdziwe stwierdzenie chłopaka wywołało na jej twarzy nutkę rozbawienia.
- Jak dla mnie mogliby cię trochę rozczłonkować. Przez pobyt w Dagurtar straciłbyś głowę i to dosłownie. Nie chcesz?
Zaczepnie kiwnęła w jego stronę głową, a on spojrzał na nią z grymasem bólu i wymuszonym uśmiechem na ustach.
- Stracić głowę? Nie bardzo. Lubie ją.
- Ja mniej.
Obciął ją zabójczym spojrzeniem, na co bezzwłocznie podniosła ręce w obronnym geście i obdarzyła go spojrzeniem pełnym skruchy. Przez chwile oboje milczeli nie mogąc pojąć tej sytuacji, a już w ogóle jej skomentować.
Nieoczekiwanie bursztynowe oczy zatrzymały się na blondynie podnoszącym się z ziemi, mimochodem również zrobiła to samo.
- Co teraz Malfoy?
Chłopak nawet na nią nie spojrzał, lekko się schylił i otrzepał sobie spodnie z niewidzialnego kurzu.
- Muszę się napić.
Nie starał się o bogatą wypowiedź, ani o przyjemny ton głosu. W odpowiedzi wywróciła oczami i spojrzała na niego karcąco, krzyżując przy tym ręce na piersiach.
- Musisz w takich chwilach myśleć o piciu?
Momentalnie się do niej odwrócił, zirytowany i wkurzony w jednym.
- A o czym mam myśleć po zobaczeniu żywych trupów? Że zjadłbym żeberka na obiad?
- Nie. Myśl jak to wyjaśnić. Jakim cudem oni nie umierają Malfoy?!
Ich wymiana słowa z boku wyglądała jak jedna wielka kłótnia, gdzie wyjątkowo bogata i chaotyczna gestykulacja dziewczyny, próbowała się zmierzyć z wielce oburzoną i zirytowaną ekspresją na twarzy i w głosie Ślizgona.
- Czekaj Granger, powtórzę wolniej. Albo nie, przeliteruje! N – I – E - W -I -E -
- Dobra Malfoy! Już rozumiem, skończ.
Zadowolony z efektu jaki uzyskał w postaci błogiej chwili ciszy i zamkniętych ust swojej współlokatorki, odwrócił się do niej na pięcie i ruszył przed siebie. I nawet nie było tak jak myślała Hermiona, że ta cała sytuacja go nie rusza. Ruszała, można nawet aż za bardzo. Dlatego też tym bardziej postanowił trzymać wszystkie myśli i uczucia na wodzy. Z doświadczenia wiedział, że właśnie w takich chwilach jest to najbardziej wskazane. Nie rozumiał całej tej sytuacji i nie chciał jej zrozumieć. Za trzy dni mieli wrócić do Hogwartu. Od pełnego barku i swojego łóżka dzieliły go jeszcze tylko trzy dni. O tym myślał i tego musiał się trzymać.
- Malfoy...
Krew go zalała gdy Granger idąca za nim po raz kolejny wypowiedziała jego nazwisko, a już w ogóle był w stanie agonalnym gdy postanowiła coś jeszcze do tego dodać.
- Muszę ci coś powiedzieć....
- Co?
Sam nie wiedział po co się do niej odwrócił i jeszcze dodatkowo ją sprowokował, tym krótkim jednak istotnym pytaniem. Hermiona znacznie się do niego przysunęła, nerwowo przy tym rozglądając się na boki i sprawdzając czy przypadkiem nie są podsłuchiwani bądź obserwowani. Gdy jednak upewniła się, że są sami na korytarzu, a nikt inny ich nie usłyszy, przysunęła się do chłopaka wyjątkowo blisko i mimochodem poprawiając niesfornego loka wydobyła z siebie zakonspirowany lekko przestraszony szept.
- Oni są nieśmiertelni.
- Taaa... jasne.. A ja nazywam się Marysia. Mam trójkę dzieci, psa i uwielbiam rozwiązywać krzyżówki.
Na potwierdzenie swoich słów przytaknął jeszcze skinieniem głowy. Nim dał dziewczynie szanse na obronę, bądź chociaż jej próbę, oskarżycielsko wskazał na nią palcem, z ogólnym wyrazem rozjuszenia na twarzy.
- Nie wiem Granger czy zdajesz sobie sprawę, ale bycie nieśmiertelnym jest możliwe jedynie przy pomocy kamienia filozoficznego, który zresztą wiele lat temu został zniszczony przez cudowne dziecko, o jeszcze cudowniejszym nazwisku. Czekaj, podpowiem ci, to twój najwspanialszy, najukochańszy, najcudowniejszy i wszystkie inne „naj” przyjaciel, Potter.
Urażona odwróciła głowę w bok wykrzywiając twarz w wyraźnym grymasie niezadowolenia, a dla podkreślenia swojego oburzenia dodatkowo wyjątkowo teatralnie skrzyżowała ręce na piersiach i parsknęła pod nosem, wyjątkowo urażona. Nim Ślizgon zdążył od niej uciec, dosadnie odwróciła głowę w jego stronę, bombardując go swoim kolejnym argumentem.
- W takim razie jak inaczej wyjaśnisz fakt, że się nie starzeją ani nie umierają nawet po śmiertelnym ciosie?
- Jedzą dużo witamin.
- Przestań Malfoy, choć raz w życiu bądź poważny.
Spojrzała na niego z niemą prośbą i nutką politowania, jego z kolei wyjątkowo to wyznanie rozbawiło i ledwo się powstrzymywał by nie roześmiać się w głos.
- No teraz dowaliłaś Granger. Nie wiem czy pamiętasz, ale od 19 lat mam opinie poważnego człowieka.
Oczywiście blondyn w tym wszystkim miał wyjątkową rację, chociaż Hermionie jeden fakt wyraźne przestał się zgadzać.
- Przecież jeszcze nie masz 19 lat.
- To, że będę śmiertelnie poważny było już wiadomo zanim jeszcze się urodziłem.
Wywróciła teatralnie oczami, wykończona całokształtem zachowania Ślizgona. Faktycznie, prawdą było, że Draco zawsze był uważany za wyjątkowo poważną osobę, w dodatku mało rozmową, skrytą i bez oznak większego poczucia humoru. Mniejszego zresztą też nie.
Głównie, a może i tylko w stosunku do Hermiony wykazywał się większą rozmownością, otwartością, a nawet i humorem, szczególnie podczas ich potyczek słownych.
Zmęczona, spuściła ręce wzdłuż ciała, przy okazji machając ręką jakby przeganiała upierdliwą muchę.
- Dobra, nie ważne. Musimy to wyjaśnić.
- Tu raczej nie ma czego wyjaśniać.
Spojrzała na niego z wyraźnym niezrozumieniem. Naprawdę nie mogła zrozumieć faktu, że Ślizgon nie odczuwa potrzeby wyjaśnienia tych wszystkich niejasności, w czasie kiedy ona nie mogła usiedzieć w jednym miejscu dłużej niż 35 sekund. Widząc jednak, że Draco nie ma najmniejszej potrzeby by jej to wyjaśnić, zadała wyjątkowo niedowierzające pytanie.
- Co?
Spojrzał na nią z wyraźną rezygnacją, coraz bardziej zmęczony jej obecnością i tą rozmową.
- Wiesz Granger, chyba najwyższy czas ci przypomnieć, że znajdujemy się w świecie czarodziei.
W odpowiedzi przecząco pokiwała głową. Doskonale wiedziała, że świat ten różnił się od tego zwykłego i mogły się tu dziać rzeczy co najmniej nierealne, ale jednak tym razem była pewna, że to co się tu dzieje nie jest związane bezpośrednio z magią jaką znają, a wiele rzeczy w ciągu dalszym jej się wyraźnie nie zgadzało i nie była w stanie tego uzasadnić nawet czarami. Uniosła na niego błyszczzące spojrzenie, choć wyraz jej twarzy znacznie złagodniał, tak samo jak ton głosu i ogólna postawa w stosunku do Ślizgona stojącego przed nią.
- Wątpię Malfoy by miało to związek z magią. Nie widać żadnych śladów, które by na to wskazywały. Również, w ciągu całego pobytu w tym miejscu nie znalazłam dowodów by to co widzieliśmy miało związek z uprawianiem znanych bądź nieznanym nam czarów, czy choćby z praktykowaniem szamanizmu lub stosowaniem neopogańskich praktyk i zaklęć. Nie znalazłam żadnych rytualnych znaków i śladów kultu. Nie widać również odwołać do różnego rodzaju kultów jak choćby Nekrolatrii, czy Samhain oraz innych sił nadprzyrodzonych, nie wspominając już o tym, że...
- Granger...
Przerwał jej wyjątkowo łagodnie, patrząc na nią niemal jak zahipnotyzowany. Uniosła na niego pytające choć trochę nieśmiałe spojrzenie.
- Tak?
- Podniecasz mnie.
W odpowiedzi wywróciła oczami i uśmiechnęła się do niego pobłażliwie, kiwając głową na boki w geście roztargnienia.
- Myślałam, że bardziej mi pomożesz i wskażesz mi właściwą drogę.
- Jasne. Tam.
Mówiąc to wskazał jej ręką kierunek wyjścia ze szkoły. Spojrzała na niego jak matka karcąca swoje dziecko, tym samym dając mu do zrozumienia, że nie o to jej w tym wszystkim chodziło.
- Malfoy...
Zrezygnowany westchnął ociężale pod nosem gdy dotarło do niego, że Gryfonka nigdy nie da mu spokoju, a uwolni się od niej jedynie wtedy kiedy odejdzie na tamten świat, a i to nie było do końca pewne.
- Dobra, udam że choć trochę mnie to interesuje. Jak niby chcesz to wyjaśnić?
- Nie wiem. Ale czuje, że wyjaśnienie znajduje się w tym budynku. Szukajmy, a znajdziemy, bo  coś tu się wyraźnie nie zgadza i mnie do nerwicy doprowadza.
- Ja nie wiem Granger co ty bierzesz, ale to ma skutki uboczne. Nie dość, że gadasz bez sensu to jeszcze rymem.
Hermiona mimo wszystko udała, że tego nie słyszała i postanowiła ponownie przedstawić swoją propozycję.
- Przeszukajmy dokładnie szkolę. Coś tu musi być, czuje to.
Wyjątkowo ożywiony, przyznał jej rację zamaszystym ruchem głowy.
- Tak Granger, ja też to czuje, ma bardzo wyraźny zapach. Już wiem! Śmierdzi gównianą bzdurą.
W tym właśnie momencie wyglądał jak Kolumb gdy odkrył Amerykę. Hermiona w duchu omówiła krótką modlitwę prosząc los o więcej cierpliwości i sił.
- Malfoy...
Mimo wszystko nie udało jej się przedstawić pozostałych argumentów i wyjaśnić dlaczego uważa, że rozwiązanie znajduje się w samym budynku. Draco nie był tego ciekawy, zaciekawiło go coś zupełnie innego. Nieoczekiwanie nachylił się nad nią, mimochodem ściszając ton swojego głosu.
- To dla ciebie aż takie ważne?
Obserwował ją z wyraźnym zaciekawieniem, choć wyraz jego twarzy znacznie złagodniał. Kasztanowłosa westchnęła cicho, unosząc na chłopaka smutne spojrzenie i patrząc na niego jak na ostatnią nadzieję. W odpowiedzi, przytaknęła lekkim skinieniem głowy.
- Proszę Malfoy...
Zahipnotyzowany głębią jej błyszczącego spojrzenia i udobruchany wyjątkowo aksamitnym i proszącym tonem jej głosu, był gotów zrobić wszystko co tylko Hermiona by mu powiedziała. Załamał się z chwilą, w której to do niego dotarło. Zaparł ręce o biodra i pokiwał głową w geście roztargnienia i załamania. Na twarzy dziewczyny pojawił się subtelny uśmiech spełnienia, gdy zrozumiała, że chłopak się waha, w dodatku na jej korzyści. Chcąc mieć pewność, że będzie miała w nim wsparcie, podeszła do niego jeszcze bliżej, unosząc na niego spojrzenie niemal jak kot ze Shreka i ściszając głos do tonu skrzywdzonej, potrzebującej pomocy, zagubionej i bezradnej kobiety.
- Proszę...
Z uśmiechem bólu uniósł na nią swój stalowy, choć już dużo łagodniejszy wzrok.
- Wiesz Granger, potrafisz być urocza kiedy czegoś chcesz.
Uśmiechnęła się do niego niewinnie, delikatnie poprawiając kołnierzyk od jego koszuli i unosząc na niego lekko dwuznaczny wzrok.
- A wiesz, że jak już dostanę to czego chcę, to jestem jeszcze bardziej urocza?
Zaśmiał się cicho pod nosem, kiwając głową na boki i patrząc na nią ze specyficznym uśmiechem.
- Jesteś wymagającą kobietą Granger.
Skwitował w końcu, jednocześnie zgadzając się pomóc dziewczynie, choć nie ukrywał, że jest to wyjątkowe poświęcenie z jego strony, którego zresztą jeszcze nikt inny nie doświadczył ani nie wymagał.
Uśmiechnęła się do niego zmysłowo, lekko przy tym przegryzając dolną wargę.
- Oj tak, ale jestem tego warta.
- Muszę sprawdzić. Swoją opinię powiem ci rano, jak już przeprowadzę całonocną, bardzo dogłębną analizę.
Rozbawiona, zabrała ręce z jego kołnierzyka, który z niewiadomych przyczyn cały czas delikatnie trzymała i odsunęła się od chłopaka na bezpieczną odległość. Nie skomentowała wypowiedzi chłopaka, tak zresztą było bezpieczniej. Z wesołych uśmiechem na ustach ruszyła przed siebie.
- I pomyśleć, że chciałeś iść do męskiej szkoły...
Skwitowała jeszcze na odchodnym, nawiązując do dawnych planów chłopaka, który do Hogwartu poszedł niemal jak za karę. To stwierdzenie wyjątkowo Ślizgona sprowokowało i zaciekawiło w jednym. Prędko wyrównał z nią kroku, patrząc na nią zagadkowo.
- Co w tym dziwnego?
Nieoczekiwanie zatrzymała się w miejscu, wbijając mu swój długi paznokieć w tors.
- Przecież byś tam nie wytrzymał. Dagurtar jest tego idealnym przykładem. Jesteś otoczony samymi facetami raptem od kilkunastu dni, nie ma tu innych dziewczyn oprócz mnie, a już traktujesz mnie jak pies szynkę. Reagujesz na mój widok gorzej niż kundel w czasie rui.
Nie czekając na reakcję przywódcy Slytherinu, z uśmiechem satysfakcji na twarzy odwróciła się do niego tyłem i ruszyła przed siebie. Momentalnie pokiwał z podziwem głową, nie mogąc powstrzymać się przed oznakami ogólnego rozbawienia, które całkiem szybko zamieniły się w złośliwy uśmiech. Prędko ją dogonił, zrównując z nią kroku.
- Łohohoh Granger, chyba twoja samoocena ci się zawyżyła.
Mimo wszystko Hermiona nie odpowiedziała. Nieoczekiwanie przystanęła w miejscu, odruchowo łapiąc się za czoło i ledwo utrzymując się na nogach. Mimochodem wyciągnął ręce w jej stronę, skutecznie chroniąc ją przed czołowym z podłogą. Złapał ją mocniej, by mieć pewność, że mdlejąca Gryfonka nie wysunie się z jego uścisku. Lekko zdezorientowany i nawet ciut przestraszony spojrzał na jej bladą twarz i przymknięte powieki.
- Granger? Hej Granger. Żyjesz?
Przytłumiony głos słyszała niemal jak z oddali. Wiedziała, że skądś znała ten głos jednak nie mogła zrozumieć skąd on dobiega i do kogo należy. Resztkami sił lekko uchyliła ociężałe powieki, choć musiała powtórzyć te czynność kilka razy, nim jej oczy przyzwyczaiły się do oślepiającej jasności. Widziała przed sobą zamazaną twarz jakiegoś chłopaka, choć dalej nie mogła zrozumieć skąd go znała. Dopiero z każdą mijającą sekundą obraz robił się wyraźniejszy, a głos bardziej zrozumiały. W końcu udało jej się otworzyć oczy, mimo to, dalej sprawiała wrażenie zagubionej. Zupełnie jakby nie wiedziała co się stało i co dalej dzieje. Przez chwile Draco był święcie przekonany, że Hermiona go nie poznaje, a fakt, że nic nie mówi, tym razem bardziej go niepokoił niż cieszył.
- Granger, w porządku?
Zamroczona uniosła na niego zdezorientowane, rozbiegane spojrzenie, próbując powrócić ciałem i umysłem do rzeczywistości.
- Co? Tak, tak. To tylko zawrót głowy.
Mówiąc to odsunęła się od niego, mimochodem przykładając dłoń do czoła. Pozwolił jej opuścić swoje ramiona, choć nie przestawał się jej przyglądać z nieukrywanym zwątpieniem. Widząc to uniosła na jego nieśmiały wzrok, lekko się do niego uśmiechając.
- Naprawdę Malfoy, nic mi nie jest.
Mimo szczerych chęci dziewczynie nie udało się go przekonać. Obserwował chwilowo zamkniętą w sobie Gryfonkę z poważnym wyrazem twarzy i lekkim zamyśleniem. Nie był to pierwszy raz kiedy Hermiona była w takim nieobecnym stanie. W dodatku jej zawroty głowy zdarzały się coraz częściej, choć z raz mniejszym raz większym skutkiem próbowała to ukrywać. Nie mniej jednak zdarzyło się, że już kilka razy był ich świadkiem. A dzisiejsze, niczym nieuzasadnione zasłabnięcie tym bardziej nie dawało mu spokoju. Widząc jednak, że Hermiona jest wyjątkowo zmieszana tym co się stało, postanowił już dłużej nie drążyć tego tematu, który zresztą nie powinien go tak naprawdę interesować. Ruszył przed siebie, a gdy całkiem szybko zorientował się, że Hermiona nie idzie za nim, odwrócił się w jej stronę ze swoim typowo Ślizgońskim uśmiechem na ustach. Skoro Gryfonka powiedziała, że nic jej nie jest, nie zamierzał jej wmawiać, że jest inaczej i na silę uszczęśliwiać ją swoim miłym i troskliwym zachowaniem, które zresztą nie było jego mocną stroną.
- Chodź Granger. Rusz te swoje krótkie nóżki, moje życie samo się nie zrujnuje.
Uśmiechnęła się do niego rozbawiona i zadowolona z takiego wyjątkowo prawdziwego i poważnego wyznania chłopaka. Prędko go dogoniła, odzyskując zdrowe kolory na twarzy. Zrównała się z nim ramionami, patrząc na niego z wyjątkowo szerokim choć uroczym uśmiechem.
- Z kim ci będzie tak źle jak ze mną Malfoy?
- Z Parkinson. To jedyne co was łączy, obie wyjątkowo skutecznie niszczycie mi życie.
Jego śmiertelnie poważny ton odniósł skutek odwrotny do zamierzonego, bo kasztanowłosa wybuchnęła szczerym śmiechem. Dopiero gdy się uspokoiła spojrzała na chłopaka z wyraźnym zaciekawieniem, zaczepnie kiwając w jego stronę głową.
- Kogo byś wybrał?
Spojrzał na nią z całkiem dużym niezrozumieniem, którego nawet nie starał się ukryć.
- Co?
- Mnie czy Parkinson?
- Parkinson.
Odparł wyjątkowo poważnie i bez chwili namysłu. To stwierdzenie rozbawiło i zaciekawiło ją jeszcze bardziej.
- Dlaczego?
- Bo w przeciwieństwie do ciebie ją można jeszcze uciszyć. I jest nieszkodliwa i łatwa do wytresowania, biorąc pod uwagę fakt, że jest głupia jak but.
Hermiona z nieukrywanym rozbawieniem pokiwała przecząco głową.
- Głupsza. But jeszcze jakoś służy społeczeństwu.
Parsknął pod nosem, rozbawiony komentarzem dziewczyny, przy okazji kiwając głową na boki.
- Przeraża mnie..
Szepnął po chwili osobistych przemyśleń, jednocześnie wykrzywiając twarz w bladym uśmiechu i grymasie bólu.
- Co?
- Fakt, że czasem masz w sobie zbyt dużo ze Ślizgona.
Skwitował cicho, patrząc na nią ze złośliwym uśmiechem i tym samym komentując coraz częstsze chamskie odzywki i komentarze dziewczyny, które na co dzień były raczej stałym elementem życia w domu Węża, niż Lwa.
Zapanowała między nimi cisza, którą oboje skutecznie wykorzystali na chwilę cichej walki na bliżej nieokreślone spojrzenia i uśmiechy. Dopiero po jakimś czasie Hermiona znacznie się ożywiła, zaczepnie kiwając głową w stronę chłopaka.
- To co Malfoy, rozwiążemy te zagadkę? Będziemy niczym Dream Team.
Wyszczerzyła się do niego, wyjątkowo ożywiona i pobudzona, przy okazji wyjątkowo ucieszona z tej wizji. Blondyn z kolei tak bardzo optymistycznie do tego nastawiony nie był, a wręcz przeciwnie. Momentalnie na jego twarzy pojawił się grymas bólu, który próbował zatuszować bladym uśmiechem.
- Raczej jak drużyna koszmarów.... i naprawdę chciałbym się już obudzić.
Westchnął pod nosem kompletnie zdołowany tym co w chwili obecnej działo się w jego życiu. Odpowiedział mu głośny śmiech Hermiony Granger.

                                                                       *

Tak jak Hermiona powiedziała, tak też próbowali zrobić. W wielkiej konspiracji, wyjątkowo cicho i ostrożnie zwiedzali każdy, nawet najmniejszy zakamarek islandzkiej szkoły magii. Nigdzie jednak nie mogli znaleźć odpowiedzi czy chociaż wskazówek pozwalających zrozumieć dręczące ich pytania i niejasności. Przełom nieoczekiwanie nastąpił w podziemiach Dagurtar, kiedy szli jednym z korytarzy i w oddali po prawej stronie zauważyli wejście do holu, na którego końcu przed wielkimi, potężnymi drzwiami stał stolik, przy którym siedział jeden z uczniów z ostatniej grupy, w dodatku z tymczasowej klasy Hermiony. Na początku jednak żadne z nich nie zwróciło na to większej uwagi. Dopiero po chwili, gdy minęli i trochę oddalili się od tego wejścia, coś wyraźnie tknęło kasztanowłosą.
Nieoczekiwanie zagrodziła drogę Ślizgonowi, kładąc mu dłonie na torsie i niemal przygwożdżając go do pobliskiej ściany. Spojrzał na nią lekko zaskoczony, jednak zaczynał się już przyzwyczajać do tych niespodziewanych i dwuznacznych ruchów dziewczyny, które niestety nigdy nie wróżyły nic dobrego, ani do niczego przyjemnego nie prowadziły. Szkoda.
Uniosła na niego pełne olśnienia spojrzenie, ściszając ton do zakonspirowanego szeptu.
- Zauważyłeś coś dziwnego?
Charakterystycznie uniósł prawą brew, patrząc na nią pytająco.
- Miał bluzkę na lewą stronę?
Energicznym ruchem głowy zaprzeczyła jego podejrzeniom, a na jego twarzy pojawił się mimowolny grymas bólu, gdy Gryfonka wykazała się niespotykaną dotąd siłą i całkiem nieświadomie mocniej przywarła go do ściany.
- Nie Malfoy. Drzwi. Zauważyłeś drzwi?
- Były zamknięte.?
Jego głos był wyjątkowo niepewny i podświadomie wykrzywił usta w grymasie bólu, czekając aż Gryfonka rzuci nim o inną ścianę. Ku jego zaskoczeniu nic takiego nie nastąpiło, a dziewczyna potwierdziła jego spostrzeżenie.
- No właśnie. On ich pilnuje. Założę się, że rozwiązanie jest za tymi drzwiami.
Dopiero teraz zabrała ręce z jego torsu i przestała wymownie przyciskać go do ściany, przy okazji dyskretnie wychylając się na hol i oddalonego od nich ucznia Dagurtar, leniwie siedzącego przy stoliku i czytającego książkę. Podświadomie westchnął z wyraźną ulgą na twarzy, by po chwili zaprzeć się ręką za odwróconą do niego Hermioną i mimochodem również wychylić się zza ściany, zerkając w to samo miejsce co dziewczyna.
- Nawet jeśli to i tak tam nie wejdziemy.
Jego komentarz sprawił, że oboje odsunęli się od wejścia i jednocześnie zaparli się o graniczącą z nim ścianę z nutką rezygnacji w głosie i wyglądzie.
Spojrzała na niego zdeterminowana, choć nie mogła sobie pozwolić na podniesienie głosu i w ciągu dalszym by to wyjątkowo cichy szept.
- Musimy się go jakoś pozbyć Malfoy.
Spojrzał na nią zaczepnie, również starając się o jak najcichszy choć zrozumiały ton.
- Jakieś pomysły?
- Pierwsza spytałam.
- Pytaj mnie, a ja ciebie.
- Faceci...
Mruknęła pod nosem z grymasem załamania na twarzy, by po chwili raptownie oderwać plecy od ściany. Zaciekawiony, spojrzał na nią z wyraźnym ożywieniem.
- Masz plan?
- Lepiej. Mam urok osobisty.
Mówiąc to wypięła się dumnie, kiwając głową w bok, by loki bardziej się jej rozwiały. Momentalnie jego brew powędrowała do góry.
- Że co ty masz?
W afekcie zmarszczyła brwi i obcięła go spojrzeniem seryjnego mordercy.
- Chcesz się zamieć?
Podniósł ręce w obronnym geście.
- Dobra, niech ci będzie. Odciągnij jego uwagę, ja załatwię resztę.
Jak ustalili tak też zrobili. Hermiona ku wielkiemu podejrzeniu Ślizgona wymownie poprawiła sobie biust, bardziej go uwydatniając i nie patrząc na odprowadzającego ją, podejrzliwym i wyjątkowo wymownym spojrzeniem Ślizgona, lekko i swobodnie ruszyła w stronę holu i znajdującego się tam chłopaka.
- Cześć.
Szepnęła cicho, podchodząc do niego wolno i swobodnie. Zaskoczony oderwał wzrok od tekstu, raptownie zamykając książkę i wstając z krzesła.
- Ym...cześć. Co tu robisz?
Chłopak wyglądał na zaskoczonego pojawieniem się dziewczyny w takim miejscu i faktem, że wykazuje się niespotykaną dotąd chęcią rozmowy, a nawet i integracji. Hermiona starając się o jak najbardziej niewinny ton i wygląd, subtelnie poprawiła loka, dyskretnie zakładając go za ucho.
- Ach. Spacerowałam.... musiałam trochę poukładać myśli.
Chłopak wyglądał na przejętego tym wyznaniem i wyraźnym smutkiem towarzyszącym kasztanowłosej.
- Coś się stało?
Posmutniała jeszcze bardziej, wymownie spuszczając wzrok na podłogę i delikatnie obejmując się ramieniem.
- Nie nic, tylko znowu pokłóciłam się chłopakiem.
- Przykro mi.
- Mi też. Nigdy nie ma dla mnie czasu. Wiesz, czasem czuję się naprawdę bardzo samotna...
Szepnęła cicho i niewinnie, podchodząc do niego i zapierając się o stolik, przy którym stał chłopak.
- Uh.... ciepło tu nie sądzisz?
Szepnęła cicho, zsuwając z ramion swój sweterek i odsłaniając chłopakowi brązowy topik z wyjątkowo odsłoniętym dekoltem. Przy okazji całkiem niespodziewanie cienkie ramiączko subtelnie zsunęło się z jej obojczyka, całkiem nieoczekiwanie potęgując przy tym efekt, który chciała uzyskać. Chłopak patrzył na ten widok z szybko bijącym serce i natłokiem chaotycznych myśli, których jednak nie próbował poukładać. Wypuścił głośno powietrze, automatycznie odciągając od szyi ściągacz od koszulki, który całkiem nieoczekiwanie zaczął go przyduszać i utrudniać przełykanie śliny.
- Tak, bardzo....
Wydukał w końcu, a Hermiona uśmiechnęła się do niego kokieteryjnie, jednocześnie siadając przed chłopakiem na stoliku i zapierając ręce za siebie.
Nie mogąc powstrzymać się przed niewykorzystaniem tej sytuacji oraz faktem, że dziewczyna również jest zainteresowana jego potencjalnymi usługami, podszedł do niej tak blisko jak tylko mógł bez bezpośredniego dotykania jej skóry. Nie widząc nieprzychylnych gestów ani nie słysząc słów sprzeciwu z jej strony postanowił wykorzystać okazję, na którą zresztą od bardzo dawna czekał.
- Wiesz, może mógłbym sprawić byś poczuła się mniej samotna?
Mimochodem się do niej jeszcze bardziej przysunął, delikatnie przykładając palce do jej dłoni i wolno wędrując opuszkami palca wzdłuż jej ręki, w stronę ramiączka od koszulki. Chwilę obserwował jej gładką skórę, którą dotykał, by po chwili spojrzeć w jej oczy bardziej się nad nią nachylając.
- Może...
Przytaknęła niemal bezgłośnie, podrażniając jego wargi swoim rozgrzanym oddechem. Lekko przegryzł przy tym dolną wargę z całych sił próbując nie rzucić się na dziewczynę i nie zerwać z niej ubrań.
- Ale twój chłopak raczej nie będzie zadowolony...
Szepnął cicho, zahaczając palcem o jej ramiączko i bardziej zsuwając je w dół. Spojrzała na niego prowokacyjnie, tak samo również zabrzmiał jej głos.
- Możliwe. Przeszkadza ci to?
W odpowiedzi pokiwał przecząco głową, a na jego twarzy pojawił się lekki choć cwany uśmiech.
- Nie bardzo.
Nim doszło między nimi do czegoś do czego nie powinno, a Hermiona wcieliła dalszą część planu w życie, czarnowłosy chłopak padł na podłogę, a w miejscu gdzie do tej pory stał pojawił się wkurzony i zirytowany Malfoy.
- Do cholery Granger! Miałaś odciągnąć jego uwagę, a nie moją!
Warknął z wyrzutem, oskarżycielsko podnosząc na nią palec wskazujący. Od razu zeskoczyła ze stolika, machając przy tym gwałtownie ręką i z wyraźnym oburzeniem patrząc na stojącego przed nią wkurzonego i zirytowanego przywódce Slytherinu.
- Nie musiałeś go nokautować Malfoy!
- Musiałem. Dobierał się do mojej dziewczyny!
Krzyknął wkurzony i zirytowany do granic możliwości, co wyjątkowo uciszyło Gryfonkę. Uśmiechnęła się do niego rozczulona, on z kolei wywrócił teatralnie oczami, udając że nic takiego nie powiedział. Chcąc załagodzić te nieoczekiwaną sytuację, spojrzał na leżącego na podłodze, nieprzytomnego chłopaka. Hermiona mimochodem również spojrzała w to samo miejsce.
- I co teraz?
Szepnęła cicho, w jakimś stopniu przestraszona tym co zrobili. Draco leniwie wzruszył ramionami.
- Z doświadczenia wiem, że składzik na miotły jest niezastąpiony.
Dziewczyna jednak nie była przekonana.
- Przestań, nie możemy go tam schować. Jak później to wytłumaczymy?
- Powiesz, że zaciągnęłaś go do schowka, a jesteś tak wymagającą kobietą, że aż ze zmęczenia stracił przytomność.
Obcięła go zabójczym spojrzeniem.
- To nie tłumaczy siniaka na potylicy.
- Jesteś wymagającą i agresywną kobietą.
Skwitował beznamiętnie, jednak Hermionie ten pomysł również się nie spodobał. Kasztanowłosa nie widząc lepszej opcji postanowiła, że posadzą chłopaka z powrotem na krześle przed stołem, a całą otoczkę zorganizują tak, by wyglądało na to, że zasnął nad książką. Zadowolona z efektu końcowego uśmiechnęła się zwycięsko do Ślizgona, jednak on jej entuzjazmu nie podzielał, a dla pokazania swojego życiowego niezadowolenia, skrzyżował ręce na torsie i uniósł lekko brwi patrząc z wyrzutem na nieprzytomnego chłopaka.
- Mój pomysł ze schowkiem bardziej mi się podobał.
Skwitował cicho, jednak Hermiona nie uznawała słów sprzeciwu i ku wyraźnemu niezadowoleniu Ślizgona, tak też zostało. Koniec końców dla większej pewności że Harris dłużej będzie nieprzytomny (a przynajmniej tak uzasadnił to Hermionie) walną go jeszcze raz. Podeszli do okazałych wrót jednak całkiem szybko odkryli, że są zamknięte na wszystkie możliwe spusty.
- Masz klucze?
Spojrzała na niego spod łba, na co prędko podniósł ręce w obronnym geście.
- Chciałem się tylko upewnić.
Chwilę myślała nad czymś w wyjątkowym skupieniu, a Draco spróbował swoich niedawno odkrytych zdolności próbując sforsować zamek wsuwką do włosów, którą z bliżej nieokreślonego powodu ciągle trzymał w kieszeni. Utwierdził się jednak w przekonaniu, że jest to rzecz bardziej niezbędna niż Granger stojąca obok. Ku jego zaskoczeniu pomylił się. Drzwi nie zamierzały tym razem ustąpić, a Hermiona po kilku cichych sekundach dokonała przełomowego odkrycia, w postaci odnalezienia właściwych kluczy.
- Harris je ma. W kieszeni.
Głośno wypuścił powietrze z nadymanych policzków, próbując uspokoić nerwy, które nieoczekiwanie poszarpało mu stwierdzenie Gryfonki stojącej obok. Wyjątkowo wymownie odwrócił do niej głowę, z morderczymi intencjami wymalowanymi na twarzy.
- To. Je. Wyciągnij.
Wydukał zirytowany w dodatku przez zaciśnięte zęby, robiąc wyjątkowo wymowne przerwy między poszczególnymi słowami. To jednak natychmiastowo wywołało grymas przerażenia i obrzydzenia na twarzy dziewczyny.
- A nie możesz ty?
Wzburzony wskazał na siebie palcem, wyjątkowo zirytowany, że Hermiona w ogóle o czymś takim pomyślała.
- Przepraszam bardzo, ale ja mu grzebać w spodniach nie będę.
- Ja też nie.
Urażona i niechętna postawa Hermiony jeszcze bardziej go zirytowała. Ponownie się do niej odwrócił, mierząc ją zaczepnych, choć złośliwym spojrzeniem.
- Co z tobą Granger? Jeszcze dwie minuty temu wyglądałaś na podjaraną z takiej możliwości.
- Przestań Malfoy, to była tylko gra.
- Serio? Koło chińczyka i szachów raczej nie stała.
- Och przestań, nie zachowuj się jak chorobliwie zazdrosny narzeczony.
Dla podkreślenia swojej oburzonej pozycji w ich obecnej kłótni przedmałżeńskiej zamaszyście machnęła ręką jakby próbowała strącić niewidzialny przedmiot stojący obok niej. Momentalnie ostrzegawczo wyciągnął w jej stronę palec wskazujący, marszczący przy tym wszystkie mięśnie twarzy.
- Gdybym się tak zachowywał Granger, to Harris mógłby resztę życia śpiewać w operze jako kastrat, a jego głos brzmiałby jak ostatnie tchnienie żaby przyduszanej kołem od mojego samochodu.
W odpowiedzi wywróciła teatralnie oczami, odwracając się tyłem do blondyna.
- Dobrze Malfoy, chyba już zrozumiałam co chciałeś mi powiedzieć.
Z wolna podeszła do nieprzytomnego chłopaka, niepewnie się nad nim pochylając i delikatnie wsuwając swoją rękę do jego kieszeni, próbując przy tym wymacać klucze. Draco obserwował ją z nieukrywanym zirytowaniem, krzyżując przy tym ręce na torsie i wymownie podnosząc prawą brew w momencie, w którym dłoń Hermiony zniknęła w kieszeni chłopaka.
- Uważaj żeby cie nie ugryzł.
Z nadymanymi policzkami i zaciśniętymi zębami odwróciła głowę w jego stronę przy okazji warcząc by się zamknął. Jego nieśmieszne, chamskie i zboczone docinki w tym momencie nie były jej do szczęścia potrzebne. W innych momentach zresztą też nie.
Z wyrazem ulgi na twarzy wymacała pożądany przedmiot.
- Mam.
Krzyknęła ożywiona, jednak Draco wyglądał na niezbyt przekonanego.
- Jesteś pewna, że to klucze?

W odpowiedzi gwałtownie się do niego odwróciła, bez ostrzeżenia rzucając w chłopaka plikiem ciężkich, żeliwnych kluczy. Odruchowo się zasłonił, a klucze trafiły go w rękę, którą zasłaniał tors. Spojrzenie z ręki przeniósł na zbliżającą się do niego poirytowaną Hermione.
- No i masz Granger, będę miał siniaka. Podmuchaj.
Mówiąc to wyciągnął przedramię w jej stronę. Momentalnie zacisnęła zęby i pięść, które zresztą bardzo wymownie podniosła w stronę chłopaka.
- Jak ja cię zaraz dmuchnę Malfoy...
Wywarczała wyjątkowo charakterystycznie, jednak chłopak postanowił dokończyć za nią.
- To nie wstanę?
- To mało powiedziane.
Ku jej zdziwieniu, Draco wyraźnie się ożywił, w dodatku podnosząc rękę w geście zwycięstwa.
- Świetnie! Nareszcie Granger! Idziemy do składzika, czy zadowalamy się biurkiem Harrisa?
Obcięła go swoim zabójczym spojrzeniem, odnajdując w sobie resztkę sił dla Ślizgona i jego obecnego, zresztą wyjątkowo dwuznacznego poczucia humoru. Postanowiła jednak podzielić się z nim małym sprostowaniem.
- Używając wyrażenia „dmuchanie” nie miałam na myśli niczego zboczonego Malfoy.
Westchnął cicho, wyraźnie tym stwierdzeniem niepocieszony.
- Szkoda.
Mruknął jeszcze pod nosem, szczerze niezadowolony z takiej odpowiedzi, choć mimo wszystko miał ogromną nadzieję, że tym razem dziewczyna go nie usłyszy. Ona z kolei uznała, że ignorancja będzie najlepszą formą wytrzymania z przywódcą Slytherinu. Nie mówiąc już nic, Draco odkluczył wrota i położył dłoń na klamce. Spojrzał na Gryfonkę zupełnie jakby czekał na jej zgodę bądź znak czy aby na pewno ma to zrobić. Hermiona uniosła na niego błyszczące spojrzenie i lekko przytaknęła skinieniem głowy. Westchnął głośno pod nosem tym samym komentując swoje ciężkie życie, które przyszło mu dzielić z Hermioną Granger. Cichy głos w jego głowie cały czas mówił mu, że będzie tej decyzji bardzo żałował. Tym razem jednak nie posłuchał rozsądku i nie przeprowadził bilansu zysku i strat. Pewnie nacisnął na klamkę, otwierając nieodkryte dotąd przejście.




98 komentarzy:

  1. Jeeest, już jest! Doczekałam się! Rozdział jak zwykle genialny i naprawdę nie chcę się rozpisywac, więc napiszę Ci tylko, że jestem zachwycona tym rozdziałem, mimo iż liczyłam na wyjaśnienie tajemnicy :) Jesteś Genialna przez wielkie G :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, świetny rozdział. Miałam nadzieję, że dowiem się, o co chodzi z tą szkołą, choć dzięki temu, że wszystkiego nie wyjaśniłaś jestem jeszcze bardziej ciekawa tego, co będzie w następnym rozdziale, a liczę na to, że szykujesz coś absolutnie zaskakującego i niezwykłego.

    Jak zawsze się bardzo uśmiałam, czytając ten rozdział:D
    A odnośnie błędów i literówek- może znajdziesz sobie kogoś do betowania?

    Pozdrawiam i życzę weny!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu!!! Twoje opowiadanie jest genialne!!! Warto czekać!! A jak ktoś Cię obrazi to będzie miał ze mną do czynienia !!!!!!!!!!!!!!!! :)
    Ciekawe co będzie dalej...
    Pozdrawiam,
    Julia T
    P.S. Zapraszam do siebie http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeee Super że już jest rozdział, a dla takiego opowiadania warto czekać :))

    Annelis

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział rozbawił mnie, jak zwykle i muszę powiedzieć, że jest genialny. ;) Nie mam pojęcia, cóż więcej mogę napisać, bo chyba nie chciałoby Ci się czytać komplementów na dwie rolki pergaminu.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Tuśka

    OdpowiedzUsuń
  6. W twoich opowiadaniach najlepsze jest to, że nie piszesz banalnie. twoje wątki są bardzo ciekawe, chociaż fakt, faktem Draco i Hermiona trochę za dużo czasu już siedzą w tej szkole, radze ci już skończyć ten wątek. ciekawy jest wątek z tym bólem głowy Herminy oraz bohaterskim zachowaniem Malfoy'a. Życzę ci coraz lepszych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  7. "- Oni są nieśmiertelni.
    - Taaa... jasne.. A ja się nazywam Marysia. Mam trójkę dzieci, psa i uwielbiam rozwiązywać krzyżówki."
    Być może wielu na czytelnikach ten tekst nie zrobił wielkiego wrażenia a przynajmniej nie takiego jak na mnie. Może się to wiązać z tym że mam na imię Marysia i o mało nie spadłam z krzesła wybuchając śmiechem gdy to przeczytałam. :D Rozdział bardzo fajny, widzę że wracasz do starego porządku rzeczy i wielu dwuznacznych sytuacji które tak uwielbiam. <3 Jeszcze jedna rzecz, którą niedawno odkryłam to to że nie tęsknię za ich pocałunkiem. Wręcz przeciwnie, każda scena zbliżenia to u mnie coś w stylu "jeszcze nie teraz, jeszcze nie teraz..."
    Życzę weny i pozdrawiam ;) Mam nadzieję że w przyszłym rozdziale wszystko się wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  8. czasami miałam ochote wskoczyć do komputera i walnąć Draco w ten jego pusty łeb. (rzadko mi się to zdarz za co cię kocham <3)
    rozdział jest cudowny :) wiesz co najbardziej uwielbiam w tym ff? że jest inne niż wszystkie, pięknie napisane, ciekawa akcja, zabawne momenty oraz (co najważniejsze) nie jest cukrowe, nudne, i przesadzone. Draco jest Draconiasty,a hermiona hermionasta. (hahaha co ja pisze O.o) pozostaje jeszcze jeden wątek... kiedy oni pójdą ze sobą do łóżka? jakkolwiek to zabrzmiało Malfoy ciągle o tym mówi i nic!
    weny, wenki i weniczki ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja uwielbiam ich charaktery...
    Takie zwykłe, nie wyidealizowane , po prostu prawdziwe
    Długo kazałaś czekać, ale opłacało się :D
    Pozdrawiam i ściskam
    Rouse :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie będę pisać jaki to twój rozdział jest cudowny bo to ewidentnie oczywiste... co do przekleństw w twoim opowiadaniu uważam, że są one potrzebne bo dodają opowiadaniu naturalności... spójrzmy prawdzie w oczy, kto w ich wieku nie przeklina?
    Serdecznie pozdrawim,
    ~Carrie

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo się cieszę, że pojawił się nowy rozdział, taki wyczekiwany. Bardzo jestem ciekawa co się dzieję w tej szkole i mam nadzieję, że oni szybko ta zagadkę rozwiążą.
    Uśmiałam się nieźle jak przeczytałam "imprezkę" Harrego, Rona i Diabła:PP Ohh oni są rozkoszni. Fajnie by było gdyby ich znajomość została taka, chociaż wiem, że to mało prawdopodobne jak wrócą lokatorzy prywatnego dormitorium. Fajną razem z nimi tworzyli by paczkę, co potwierdza ich pamiętny wypad do Londynu po balu.
    Co do tego co napisałaś po rozdziale, zgadzam się w pełni i się pod tym podpisuje. Ludzie nie mają się czego czepiać. Piszesz takie rozdziały, że warto zdecydowanie na nie czekać troszkę dłużej, a co do przekleństw to na prawdę ich prawie nie ma i wcale nie rażą.
    Ściskam i serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadanie. Przeczytałam wszystkie rozdziały i w każdym jest "to coś". Nie ma tzw. zapychaczy.
    Rozmowy Draco i Hermiony mnie rozwalają. Te sytuacje... po prostu brak słów."- Do cholery Granger! Miałaś odciągnąć jego uwagę, a nie moją!"-hahaha...padłam;D Podziwiam cię za wyobraźnie. Mam nadzieję, że ten miesiąc szybko zleci:)
    Same "ochy" i "achy", ale należą ci się!<3

    Pozdrowionka i dozobaczonka! (Boże... Zaczęłam rymować?! O.o)
    El.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli chodzi o przekleństwa, to moim skromnym zdaniem gdyby ich nie było byłoby nudno. Dodają charakteru.:)

      Usuń
  13. Nareszcie spotykam drugiego dyslektyka,dysgrafa itd. który prowadzi bloga!Wiesz co,na temat notki nie ma nic do gadania bo powielam to co mówili już inni.Cudowna,wspaniała,niesamowita,zabawna,
    intrygująca,wybitna,boska...i tak bez końca.
    Szczerze mówiąc ten wątek Dagurtar mnie strasznie intryguje.Ustaliliśmy ,że są nieśmiertelni ale nic nie wiadomo o skrzypcach w jakich mają grać Miona i Draco.To jest takie wkurzające ,że jeszcze tego nie wiem:D Stworzyłaś żywych,prawdziwych bohaterów,czasem mi się wydaję ,że wręcz słyszę jak się kłócą ;)
    Co do pocałunku to cóż.Hermiona i Draco się nienawidzili przez parę lat więc za szybko z pocałunkami to trochę dziwny efekt by wyszedł.Jest świetnie.Szczególnie jak budujesz to napięcie i zawsze myślę oo to już zaraz będzie buzi a jedno z nich zawsze to niszczy jakąś genialną uwagą.Haha uwielbiam te momenty.Podsumowując stworzyłaś dzieło którego nie da się shejtować w żaden sposób,ten kto to robi jest imbecylem.Kończę już mój tasiemczy komentarz pozdrowieniami i życzeniem dalszej weny;***

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest, jest, jest!!!!! Nareszcie jest!!!!! Od jakiegoś czasu sprawdzam, czy nie ma notki!! No i jest!!!! Rodział świetny!!! Tak z ciekawości, ile ich jeszcze planujesz?
    K

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne najlepsze jakie dotąd czytałam opowiadanie, rozdziały mega długie ale iście cudne, smieszne , mroczne, z nutą romantyzmu, czekam na kolejna notke :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Warto było czekać miesiąc na taki rozdział, genialny i niesamowicie długi :) Z jednej strony pozostał niedosyt, bo "tajemnica Daguartar" nie została odkryta, ale poczekam (nie to co szantażujący czytelnicy) ;) Naprawdę, szczęka mi opadła, kiedy okazało się, że są nieśmiertelni. Ciekawi mnie tylko jak to zakończysz, bo można zrobić z tego bardzo ciekawy wątek, albo łatwo zepsuć (ja obstawiam to pierwsze). Kłótnie Draco i Herm - bezcenne ;) Uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy czytałam te ich słowne potyczki. Ach, a scena gdy Draco uderzył tego chłopaka - czyżby zazdrość? ;) Blaise, Ron i Harry rozrabiają? Uuu niegrzecznie! Bardzo się cieszę, że jeszcze się nie pocałowali bo byłoby to na siłę ;)
    Co do przekleństw - jestem na tak. Każdy w życiu codziennym się z nimi spotyka, a tutaj dodają naturalności wypowiedziom. Rozumiem, że Twoje opowiadanie różni się od sagi Harry Potter, zresztą jak każde Dramione ;) Komu się nie podoba - won! :D Przecinki są wredne i uciekają, a literówki same się wkradają - wszystko wina chochlików!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  17. Ekhem, a więc proszę o uwagę mniejszą lub wiekszą. Madeline rozpoczyna swoje monologi!
    Przeczytałam rozdział jednym tchem. Doszukałam się dwóch dziecinnie łatwych błędów, ale nie mają one wprawdzie żadnego znaczenia.
    W tym komentarzu, podobnie jak w poprzednim chcę powiedzieć, że pomysł z Dagurtar jest niesamowity i niezastąpiony. Bo to prawda. Na żadnym blogu jeszcze się z niczym takim nie spotkałam, za co ogromny plus dla Ciebie, bo większość blogów pisane jest zazwyczaj na jedno kopyto.
    Piszesz bardzo żartobliwie. Potrafisz mnie rozśmieszyć, a to już wieeelki wyczyn.
    w tym rozdziale było tyle śmiechu, że chichrałam się pod stołem i ni cholery przestać nie mogłam. Brawo!
    PONADTO, opisujesz każdy ruch, każdy gest tak, że jestem w stanie to sobie dokładnie wyobrazić.
    Jak ja cię ubóstwiam normalnie ... :D
    Czy posiadasz jakiegoś innego bloga? Chętnie bym przeczytała!
    I jeszcze jedno pytanie na koniec : w początkowych rozdziałach wspominałaś o śmierciożercach. Czy w jakiś sposób będziesz do nich wracać? chcesz ich pokonać, czy coś w ten deseń ? :D
    Pozdrawiam ciepło i z niecierpliwością czekam na nową notkę.
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się jak najbardziej :) miny Dracona mam już tak wystuciowane w wyobraźni, dzięki bogatym opisom autorki, że nie dałabym się za nic przekonać, że mogą wyglądać inaczej ;P

      Usuń
  18. No i znowu świetne. Myślałam, że na serio się pocałują, bo opisałaś ro w taki sposób...ale dobrze, że jednak nic się nie wydarzyło. Ciekawa jestem jeszcze o co chodzi z ich nieśmiertelnością? Bardzo fajny pomyśl :D

    Pozostaje mu czekać na następny. Pozdrawiam i życzę dużo weny ⌒.⌒

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny, genialny rozdział! Warto czekać na następne!
    Weny
    F.
    Dzięki za tą chwilę relaksu ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Draco bez przekleństw to nie Draco :)
    Tymi dysfunkcjami sie nie martw, że niektórzy Cię poprawiają. Ja nie mam orzeczenia, a też nie wiem niekiedy, gdzie wstawić przecinek czy coś. Jesteśmy ludzmi, mamy prawo się mylić. Rozdział cudowny i kocham zazdrosnego Dracona <3 a jeszcze te ich kłótnie... Cud, malina i orzeszki :)) W pierwszej chwili wydawało mi się, że ci uczniowie to wampiry, ale one przecież muszą mieć znaki szczególne, które byś zapewne opisała. A z tymi mieczami to dałaś mi kolejny raz do myślenia ;)) lubię zagadki. Nie mniej jednak czekam na kolejny i mam nadzieje, że w następnym wszystko się wyjaśni, ale będzie jakaś fajna akcja.
    Pozdrawiam i weny życzę!
    DawnoZapomniana

    OdpowiedzUsuń
  21. FANTASTYCZNY ROZDZIAŁ!!!! Jesteś niedościgniona w kreowaniu sytuacji między Hermioną a Malfoy'em, a ich dialogi są po prostu majstersztykiem! Uwielbiam to opowiadanie i jestem przeszczęśliwa mogąc przeczytać konkretny rozdział raz na miesiąc :)

    Pozdrawiam ciepło i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzisiaj w nocy skonczyłam czytać ten rozdział ale nie miałam już siły na komentarz ;p
    Rozdział jest fantastyczny ;]
    Opłacało się czekać tyle czasu.
    Jestem ciekawa co kryje sie za tymi drzwiami .
    Uwielbiam Twoje postacie Draco i Hermiony a w szczególności ich rozmowy i kłótnie;)
    bardzo podobał mi się również wątek w którym opisałaś jak to trzej mężczyźni dobrze sie bawią w prywatnym dormitorium Hermiony i Dracona pod ich nieobecność ;]

    "- Co robisz Malfoy?
    - Modlę się.
    Skwitował poważnie, do tego stopnia, że przestraszona dziewczyna jeszcze bardziej ściszyła ton i spojrzała na niego z niezrozumieniem.
    - O co?
    - Żeby to był koszmar, z którego zaraz się obudzę."
    Uwielbiam ten fragment ;] po prostu płakałam ze smiechu ;)

    A tutaj Hermiona pięknie podsumowała Malfoya ;
    "- Przecież byś tam nie wytrzymał. Dagurtar jest tego idealnym przykładem. Jesteś otoczony samymi facetami raptem od kilkunastu dni, nie ma tu innych dziewczyn oprócz mnie, a już traktujesz mnie jak pies szynkę. Reagujesz na mój widok gorzej niż kundel w czasie rui."
    Niezle mu pojechała ;]

    I już ostatni mój ulubiony kiedy Hermiona uwodziła Harrisa ;]
    " - Do cholery Granger! Miałaś odciągnąć jego uwagę, a nie moją!" to było piękne ;]

    Uwielbiam Twoje opowiadanie takie jakie jest ;] przekleństwa tutaj jak najbardziej pasują w niektórych sytuacjach ;] a na przecinki nie zwracam uwagi;p
    Czytam opowiadanie po to żeby się dowiedzieć dalszych losów bohaterów a nie po to żeby oceniać Twoją interpunkcję ;]

    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać co czeka Draco i Hermionę ;)
    życze weny i pozdrawiam ;)
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  23. O Jezu! Wciąż jeszcze nie mogę przestać się uśmiechać. Aż mi wstyd, bo uśmiecham się jak głupia do monitora i braciszek się ze mnie śmieje! :D Jejciu... Czytam twój blog od dawna i za każdym razem mnie zaskakujesz! Jesteś przecudowna i w tak jakby w każdym rozdziale (wgl. w cały twoim opowiadaniu("mini"książce)) zawarta jest ogromna część twojej pozytywnej energii, którą przelewasz na nas. Uwielbiam czytać Tą historię Draco i Hermiony. Brakuje mi słów, a może po prostu nie ma takich słów w słowniku aby wyrazić jak bardzo podoba mi się twój blog. Żadem inny blog nie przebije Ciebie i Twojej twórczości. Ostatnio zabrałam się do czytania bloga "Gdy jesteśmy sami" nowej twórczości Vanetii, w komentarzu napisałam jej, że wyprzedza wszystkich innych już na samym starcie. Cóż... myliłam się. Ciebie nie prześcignie nikt.. NIGDY !! Wiem dobrze, że ten komentarz to tak naprawdę nic w porównaniu do Twojego opowiadania (i okropnie przepraszam za błędy ortograficzne, odkąd są wakacje to jakoś bez przerwy się mylę), ale wiem też, że każdy komentarz to skarb i wena dla autora. Życzę Ci samych pozytywnych komentarzy i żeby było ich tyle, żeby wena była z tobą zawsze i wszędzie :D
    Gorąco pozdrawiam
    Twoja fanka (jedna pośród tysięcy :D)
    Gosia.Nox

    PS. Sorry, że komentarz bez ładu i składu ale niedawno wstałam i się jeszcze nie przebudziłam do końca xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak można urwać opowiadanie w takim momencie? Wiesz jak wywołać ryk zawiedzenia. Jeeeeszczeeeee!

    OdpowiedzUsuń
  25. Przeczytałam wczoraj, ale już nie miałam siły pisać. A rozdział jak zwykle fajnie napisany, ciekawy i nieprzedstawiący (o nie, nie ma takiego słowa :( ) bohaterów w sposób zbyt idealny, a z wieloma wadami, tak że czasami rzeczywiście ma się ochotę trzepnąć jedno czy drugie w łeb ;]
    Scena z odkryciem tajemnicy szlachtowania się w Dagurtarze dla mnie ciut za długa, podejrzewam, że chciałaś wprowadzić taką atmosferę totalnego nieprzyswojenia irracjonalnej rzeczywistości, ale w pewnym momencie zaczęło mi się wydawać, że oni już to powiedzieli.To tylko taka moja opinia i ciągle się kłóci z zamierzeniem, ale coś mi tutaj ciut odstawało.
    I nie wierzę, że Zabini będzie ciapą w koniec końców nie postawi przed Malfoyem na swoje, robiąc to na co ma ochotę ;P Co do Rona i Harrego takiej pewności nie mam, aczkolwiek bardzo podoba mi się w Twoim opowiadaniu to, że nie robisz z nich na siłę idiotów (schemat: Ron - niemyślący, egoistyczny palant, Harry - niezdecydowana ciotka klotka, latająca jak kot z pęcherzem), oraz że nie tworzysz jakiegoś dzikiego konfliktu Gryffindor - Slytherin na skalę międzyplanetarną. Przez to wszystko opowiadanie wychodzi nader ludzko i naturalnie, winszować :)
    To udanych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, a przekleństwa od czasu do czasu być muszą, żeby cholera realistycznie było!
      Przecinkami się nie przejmuj, jak sens jest oddany, to jest dobrze. Tak jak pisałaś, to nie jest doktorat, żeby każdy przecinek musiał być na tip-top. Zauważyłam jednak, że bardzo dbasz, żeby Twoje rozdziały były doskonale napisane nie tylko pod względem treści, ale również budowy i interpunkcji, więc może stąd te komentarze. Nawet nie pamiętam, czy sama czegoś takiego nie pisałam, ale jeśli tak, to tylko po to, by ułatwić Ci wyłapać cośtam, co pewnie i tak chciałabyś pewnie poprawić ;)
      A czekanie na kolejny rozdział to trochę jak adwent - wiadomo że by się wyżarło wszystkie czekoladki z kalendarza pierwszego dnia, ale koniec końców prezenty i tak będą! W sumie, to i tak zawsze je wyżerałam pierwszego dnia...

      Usuń
    2. Chcecie mnie wykończyc??? Po takich atakach śmiechu po lekturze rozdziału, czytam taki komentarz. Boże pierwszy raz płaczę ze śmiechu jak głupia. "(schemat: Ron - niemyślący, egoistyczny palant, Harry - niezdecydowana ciotka klotka, latająca jak kot z pęcherzem), oraz że nie tworzysz jakiegoś dzikiego konfliktu Gryffindor - Slytherin na skalę międzyplanetarną." Och jak ja się z Tobą zgadzam! Nawet nie masz pojęcia! Latający jak kot z pęcherzem... Kurde czemu ta poduszka taka mokra, a no tak... Opanuj się... "A czekanie na kolejny rozdział to trochę jak adwent - wiadomo że by się wyżarło wszystkie czekoladki z kalendarza pierwszego dnia, ale koniec końców prezenty i tak będą!" Pie***lic to! Tarzam się ze śmiechu! Miło wiedziec że nie tylko ja wyjadam je z tego kalendarza. Dopiero 10 grudnia zorientowałam się że wyjadłam wszystko aż do Wigilii... A ja tylko jeszcze jedna, jutro nie zjem żadnej. Dobra rozgadałam się, przepraszam. Pozdrawiam serdecznie Zireael oraz niesamowitą Incamne za jej niesamowitośc! Przepraszam ale mój mózg podobnie jak Hermiony w sytuacjach hardcorowych pracuje na bardzo wolnych obrotach ;-) Ściskam!
      Dominika

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Dziewczyno! wytrzymać do 10 grudnia, to silna wola godna hmm - nie przesadzajmy - drugiej linii frontu :D Ramię w ramię, łeb w łeb, przeciw zwartej armii czekoladek, z takiego pola bitwy nie da się wracać inaczej niż na tarczy ;]
      Nie spamuję już Insamnie, jedynie swą dłonią zakreślam krzyżyk na kalendarzu, odliczając miesiąc do kolejnego, skąpanego w sierpniowym słońcu rozdziału.
      Btw, mozilla powinna być kolejną ofiarą dementorów, za wywalanie mnie w ostatnim zdaniu komentarza, przez co jak narcystyczny debil musiałam cieszyć się do mojego pisania jeszcze raz, grrr.
      Życzę wszystkim przepełnionego beztroską lata! :)

      Usuń
  26. Pierwsze co chcę napisać, to fakt, że ujęłaś mnie swoją przemową na końcu :D Podobają mi się Twoje niektóre teksty ("odsyłam na ulicę Sezamkową" ) :D A także to, że jesteś silną i barwną osobowością. Lubię takich ludzi :)
    Co do rozdziału. Po poprzednim wyraziłam się trochę negatywnie, jednak tutaj wszystko cofam. Może jest to kwestia tego, że dość długo nie widziałam tamtego rozdziału i przeczytałam go po większej przerwie? Nie wiem. W każdym razie tą notkę czytało mi się zdecydowanie lepiej. Nie musiałam odchodzić od ekranu, a wręcz miałam świetną zabawę :)
    Mam naprawdę mega dobry pomysł z tymi tajemnicami Dagurtar :) Tylko przyklasnąć Twojej wyobraźni :)

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    PS jak znajdziesz chwilę i będziesz miała ochotę to zapraszam do siebie :)

    dramionovelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Fantastyczny rozdział. Gratuluję długości. Już się nie mogę doczekać nowej notki :) Powodzenia i weny.

    Zapraszam :http://dracoandhermionastories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny rozdział, czyta się cudownie i długo, co oczywiście jest wielkim plusem! :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejną część.
    ~Monika

    OdpowiedzUsuń
  29. rozdział bezsprzecznie boski, cieszę się, że choć na chwilkę wróciłaś do hogwartu, bo już zaczynałam tęsknić, hermiona i draco są tak bardzo dwuznaczni, że to wszystko między nimi kiedy wybuchnie to będzie sporo fajerwerków

    OdpowiedzUsuń
  30. Oj, dopiero dzisiaj przeczytałam.
    Rozdział świetny i co tu więcej mówić?... Pozdrawiam.
    Berry.

    OdpowiedzUsuń
  31. TAG! NARESZCIE! JEEEST! Kolejny zajebist* rozdział :D + dawaj więcej scen typu : Zahipnotyzowany głębią jej błyszczącego spojrzenia i udobruchany wyjątkowo aksamitnym i proszącym tonem jej głosu, był gotów zrobić wszystko co tylko Hermiona by mu powiedziała. C: dobrze? :33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawaj więcej scen w których malfoy jest zazdrosny o hermione ;DD

      Usuń
  32. Ciekawa sytuacja miałaby miejsce gdyby, któreś z nich musiało się do siebie zwracać po imieniu, albo najlepiej oboje.

    OdpowiedzUsuń
  33. O mój Boże :D możliwe, ze w tym momencie powtarzam twoja Mionke, ale nie wiem co powiedzieć. Od dwóch dni czytam Twojego bloga, nie migać się oderwać. Co chwile wybuchalam śmiechem lub płakałam nad głupota Draco. Podoba mi się to jak przedstawiasz głównych bochaterow. Uważam, ze to bardzo dobrze, ze przedstawiasz ich jako "prawdziwych". Nie jest tak, ze juz w drugim rozdziale główna para się całuje, Ron okazuje się tym złym a Harry z Ginny tracą kontakt z Hermiona ;) Tym chyba najbardziej mi zaiponowalas i śmiało mogę porównać twoje opowiadanie do Dwóch Światów ;) o ile nie jest na tym samym poziomie. Pomysł z Las Vegas był genialny i jak tylko o tym pomyśle to napad śmiechu mam jak w banku :D Ślub Rona, dziecko, smok, chłopaki, burdel,mafia.... G.E.N.I.A.L.N.E :D Jak tak sobie pomyśle to wiem, ze dużo bym dala żeby mieszkać z kotami i Draco w jednym dormitorium :) Nistety, bądź stery mam słabość do takiego typu chłopaków jak przedstawiasz Draco i czasami, aż nie mogę nie postawić siebie na miejscu Hermiony ;) twoje opisy tak mocno działają na moja wyobraźnię, ze czuje się jak bym była w tym samym miejscu i czasie co twoi bohaterowie.. Blais, Ron, Harry ich przedstawiałas w sposób cudowny, a ta cala akcja z pilnowaniem kotów i wypełnianiem poleceń Albusa ;) wypijanie procentów z barku Miony i Draco i ogólnie ich znajomość o której wie tylko cala piątka i może te trzy słodkie kociaki :D Cały pomysł z wyjazdem do szkoły i tak dalej jest genialny :D W ogóle wszystko tu jest cudowne i powiem ci ze zyskalas kolejna stała czytelniczke która dzięki Bogu ma wakacje wiec jakoś wytrzyma czekając miesiąc na nowy rozdział ;) Pozdrawiam i życzę weny :)
    Ps zapraszam do mnie na panstwowesley.blogspot.com i ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. nominuję cię do Liebster Award!
    http://hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com/p/nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  35. Rozdział był cudowny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny rozdział, masz naprawdę genialne pomysły ;) Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  37. Kocham twojego bloga!!!
    Rozdzial ciekawy aczkolwiek brakuje mi czulosci miedzy Malfoyem i Hermioną.
    Bardzo bym chciala by nareszcie sie pocalowali poszli do łóżka lub cos tego typu :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Nowy rozdział , oooo kocham ten twój blog , piszesz wprost jak zawodowa pisarka , mi w ogóle nie przeszkadza ze pojawiają sie co miesiąc , ważne ze są długie i bardzo ciekawe , podoba mi sie wszystko , a z wlaszcza to ze bohaterowie nie całują sie ze sobą juz w 7 rozdziale bo to strasznie przyspieszone , fajne jest też to ze Hermiona powoli w ogóle sie z nim godzi a nie .... np. draco przeprasza ja za te wszystkie 6 lat i juz ,....ten blog jest wprost cudowny i jak najbardziej chyba najfajnieszy jaki czytałam ... Bohaterowie pokazani bardzo ciekawi

    ... ... ....

    a co dzisiejszego rozdziału podoba mi sie ta ulwodzicielska Hermiona na końcu i zazdrosny Draco. , nie oszukujmy sie podoba mi sie wszystko

    ps. jak pierwszy raz czytałam Dramione ... nie twoje ... to też miałam takie uczucie tak nie było w książce , ale wiedziałam ze to na tym polega i nie robiłam takich głupich rzeczy jak takie komentarze ... bo jakby to powiedzieć byłam świadoma co czytam i to tylko taki mózg broniący sie przed zmiana ciągu wydarzeń z książka ...juz nie truje

    życzę dalszej cierpliwości i weny
    ~mugol

    OdpowiedzUsuń
  39. Super opowiadanie, uwielbiam te ich sprzeczki! Kocham, kocham, po prostu KOCHAM rozdział 'KacHogwart' <3 <3 <3
    Nie umiem pisać długich komentarzy z opinią, więc jest taki króciutki ze szczerym KOCHAM! :D
    PS. Z tego co zauważyłam to używasz 'chłopacy', nie wiem czy to jest poprawnie, ale wydaje mi się, że pisze się 'chłopcy' bądź 'chłopaki'. Nie bierz tego do siebie, to tylko takie moje przemyślenia co do tego opowiadania. Nie jest to w żadnym stopniu demotywatror, tylko rada. :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Już od dłuższego czasu jestem z tym blogiem, lecz wcześniej niestety nie pozostawiałam komentarzy pod wcześniejszymi rozdziałami.
    Uwielbiam twój sposób pisania i strasznie się cieszę że trafiłam na tego bloga. Opowiadanie ogromnie mi się podoba, uwielbiam dialogi pomiędzy Draconem a Hermioną. Masz bardzo ciekawe wątki, przez co ta historia nie staje się nudna, bądź monotonna.
    Co do rozdziału to muszę przyznać że moim zdaniem jest to chyba najlepszy rozdział który dotąd czytałam.
    Na odchodne chciałabym Cię jeszcze zaprosić do mnie, nie wiem czy lubisz opowiadanie o innej tematyce niż Dramione, lecz mam nadzieje że Ci się spodoba. Nie piszę tak dobrze jak Ty, lecz uwielbiam to robić. help-me-find-a-way-to-see.blogspot.com

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  41. Uwielbiamy twojego bloga. Masz bardzo ciekawy styl pisania. :)
    Życzymy weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Kocham to opowiadanie, znalazłam je dosyć nie dawno , ale zakochałam się z miejsca. Pięknie piszesz, styl jest wspaniały, a treść epicka. Kocham momenty kiedy Hermiona staje się dzika !!
    Czekam na kolejne rozdziały mam nadzieje, że będzie szybko ;*

    OdpowiedzUsuń
  43. Rozdział cudowny:) całkowita odskocznia od rzeczywistości:) (jak zwykle zresztą) doceniam talent autorki i pomysłowość na wciąż nowe idealne w każdym calu, śmieszne dialogi i sytuacje:) a co do czekania... rośnie apetyt:) i to jest to:)
    pozdrawiam
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  44. Uwielbiam to opowiadanie <3 <3 wgl, ten rozdział wyszedł Ci tak że momentami tarzałam sie ze śmiechu :D podziwiam Cię również że piszesz tak poprawnie jakby to pisał człowiek bez wszystkich dysortografii i dysleksji. Sama robię chyba nawet więcej błędów niż Ty czasem :D Nie wiem też czy lubisz Drarry ale zapraszam Cię na mój blog : www.dracoiharry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  45. Twoje rozdziały są genialne i pomimo tego że trzeba czekać ten miesiąc to jakoś daje niestety radę :P no a co do reszty osób to nie przejmuj się że nie rozumieją że to Twoje opowiadają i tak reszta Cię uwielbia !:*

    OdpowiedzUsuń
  46. Jezus, kocham tego bloga. Ba ! Kocham to może nawet mało powiedziane. Świetnie piszesz , rozdziały są długie , bardzo wciągające ... jestem bardzo bardzo zadowolona z tego że zajrzałam tutaj. Czytałam ten rozdział 3 razy i są takie same emocje , mogę to czytać w nieskończoność ! Zapraszam do mnie na http://simple-swag.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Zostałaś nominowana przeze mnie do Versatile Blogger Award.

    Więcej info tutaj: http://her-draco.blogspot.com/p/n.html

    OdpowiedzUsuń
  48. Zostałaś nominowana! Więcej na : http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  49. Zostałaś nominowana do Versatile Blogger Award
    Więcej informacji na: http://wbrewwszystkim.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  50. Super rozdział :D
    Już jakiś czas temu stwierdziłam, że nie umiem komentować, więc powiem krótko, co mnie urzekło/zdziwiło/zaintrygowało etc. :
    - pojedynki i wychodzenie z nich bez szwanku
    - dwuznaczne teksty (tak,jestem zboczona i dobrze mi z tym ;p)
    - "Do cholery Granger! Miałaś odciągnąć jego uwagę, a nie moją!" - wyszczerz murowany xd
    - pieprzyk - znowu szeroki uśmiech
    Tak więc biję pokłony i stopy całuję (no dobra, może bez przesady), mając nadzieję, że niedługo nowy rozdział się pojawi.
    I tym o to dziwnym akcentem kończę mój komentarzyk, mając nadzieję, że wywoła on uśmiech na Twojej twarzy :)
    (Patrz, nawet zrymowałam xd)

    OdpowiedzUsuń
  51. "Odnalazł sweter. I Narnie"

    UWIELBIAM CIĘ!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  52. Twoje opowiadanie jest genialne, ty jestes genialna! W ogole moja ever i ten tego kocham cie :** a opowiadanie kochan jeszcze bardziej. Przeczytalem wszyztkie rozdzialy i czekam na wiecej!!!:***<33333333

    OdpowiedzUsuń
  53. Powiem tyle... ZAJEBISTE TO JEST!!!!!!!!!!!! Skad ty czerpiesz te pomysly? Robisz mi taki kabaret... :** uwielbiam cie. Zgodze sie, ze sceny zazdrosci Malfoya rozwalaja... :d weny kochana:***/fanka

    OdpowiedzUsuń
  54. K o c h a m t o o p o w i a d a n i e!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  55. Czy mogłabym trochę pospamowac?
    Otóż zaczęłam pisać blog Dramione... Nie wiem, czy piszę dobrze, czy źle bo dopiero zaczynam, ale chciałabym byś Ty czasem wpadła, dopiero zaczynam a trochę trudno jest na starcie. Proszę, jesli masz czas wpadaj.

    Akcja dzieje się tuż po zakończeniu wojny, Voldemort nie żyje, a czarodzieje starają się odbudować sobie życie. McGonagall została dyrektorką Hogwartu i odnajduje zapiski Dumbledora... P ich przeczytaniu stara się zmniejszyć nienawiść między domami.
    Pewnego dnia na Pokątnej Hermiona i Ginny wpadają na 2 ślizgonów...
    http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  56. opłacało się czekać na ten rozdział , jest rewelacyjny! Draco jak zawsze zabójczy . Niektóre momenty były tak zabawne , nie mogłam przestać się śmiać. :D
    jestem pod wrażeniem że piszesz tak długie rozdziały. :)
    ten blog jest jednym z moich ulubionych. ;> nie wiem jak inni ale ja nie mam nic do zatrzeżenia wobec tego bloga i jego autorki.
    nie mogę doczekać się nowego rozdziału, z niecierpliwością czekam ! kochana jesteś niesamowita! pozdrawiam :* :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Hmm, powiem Ci, że jesteś paskudą... Piszesz tak świetnie, że inne blogi... po prostu nie mogę ich czytać. Wydają mi się takie mdłe. Takie jakby pisała je osoba chodząca do przedszkola. Już sama nie wiem.. Paskudo jedna :D.
    Ale dziękuję Ci, za tego bloga, za to opowiadanie, za te stosunki pomiędzy Draco a Hermioną... I dziękuję, że nie ma wątków pobocznych, ponieważ gdy czytam ff o konkretnym paringu, to nie mam ochoty czytać o czymś innym.

    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  58. Na Twoje opowiadanie wpadłam już dość dawno, ale że czytam obecnie w między czasie jeszcze jakieś 8 innych Dramione + książki + sporadyczna nauka (jak jeszcze był rok szkolny) to trochę z przeczytaniem mi się zeszło :)
    Ogólnie Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba. Ze wszystkich przeczytanych i czytanych zajmuje 4 miejsce (co jest całkiem sporym sukcesem :P).
    Krótkie uzasadnienia dlaczego tak a nie inaczej:
    -czasami trochę męczyła mnie akcja, robiła się taka rutyna, a między dwójką głównych bohaterów nic się nie działo, ale zaraz rekompensowałaś to genialnymi wątkami, których tu akurat jest bardzo dużo
    -jest tu trochę błędów, były niektóre takie strasznie rażące w oczy, ale przeważnie są to małe, nieszkodne literówki
    -długość rozdziałów czasem to błogosławieństwo, a czasem przekleństwo, ale jest, co czytać i cieszę się, że są takie imponujące, choć czasami już się trochę przy nich męczę
    -masz idealne dialogi D&H, czasem aż parsknę śmiechem a ktoś obok patrzy na mnie, jak na debila :)
    -częstotliwość dodawania notek nie wchodzi u mnie za bardzo w grę, bo zakochałam się w tym opowiadaniu i będę na nie czekać, jak długo będzie trzeba
    -wygląd bloga jest świetny :)
    -oryginalność, to Twoje drugie imię :)
    -baaardzo, ale to bardzo się cieszę, że nie robisz z Rona tyrana, jak w większości innych Dramione, aż miło się to czyta
    -piszesz dość prostym językiem, co u mnie skutkuje dużym plusem. pisz tak dalej :P
    No cóż nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci weny i gratulować tak fajnego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, mogłabyś napisać jakie blogi jeszcze czytasz, skoro ten jest na 4. miejscu?

      Usuń
    2. niewidzialna-nic-milosci.blogspot.com
      dracohermionalove.blogspot.com
      dramione-sheireen.blogspot.com
      dracohermiona.blogspot.com
      Te czytam obecnie, ale też z chomika pobierałam, bo też były no i czytam jeszcze kilka takich słabszych, ale ich nie będę wymieniać no chyba, że princess-in-slytherin.blogspot.com no to tego mogę. Dwie bajki też jest fajny albo zmowa dziewic itd. Żeby nie było blogi są podane w kolejności losowej a nie od najlepszego do najgorszego czy cos w tym stylu :)

      Usuń
  59. Zostałeś/łaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji na http://parodia-hp-aelity.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły:http://dracoandhermionastories.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  61. W końcu udało mi się przeczytać wszystkie Twoje wpisy :) I jestem zachwycona Twoim opowiadaniem *.* Już dawno nie miałam przyjemności czytać tak ciekawego i- w moim odczuciu, lekkiego opowiadania ;) Fakt faktem jak się rozpiszesz w opisach, trochę jest ciężko i z utęsknieniem szukam dialogów, ale jak już je znajdę wszystko mi rekompensują ;) Kocham Draco... Matko, stworzyłaś naprawdę świetnego chłopaka. Wkurza mnie czasem, ale i tak go kocham :) Hermiona też jest wspaniale opisywana, i ta "nowa święta trójca" ;) Ciekawa jestem gdzie znajdą kociaki ;)
    Tak samo jak jestem ciekawa, co się dalej wydarzy :)
    A propos pocałunku, to już kilka razy miałam wrażenie, że jest już tuż tuż, a tu ciągle zmyłka ;) Ale bardzo mnie cieszy, że nie całowali się już w drugim akapicie ;)
    Szkoda mi tylko, że zabiłaś Kruma :( W książce tak średnio go lubiłam, ale mimo wszystko szkoda, że go zabiłaś...
    Z utęsknieniem czekam na dalszy ciąg opowiadania :)
    Pozdrawiam, ściskam i całuję

    ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale koty się nigdzie nie zgubiły. Oni tylko mieli je nakarmić i o tym zapomnieli, korzystając z tego, że nie ma właścicieli dormitorium zasięgnęli do zapasu Dracona.

      Usuń
  62. Nominowałam Cię do Liebster Award i Versatile Blogger :) Więcej informacji http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com/ w zakładce „NAGRODY BLOGA”.

    Pozdrawiam, Pearl.

    OdpowiedzUsuń
  63. Nominuje cię do LA i VB szczegóły na moim blogu w zakładce Hogsmeade

    OdpowiedzUsuń
  64. Wiesz, że ta historia jest najlepszym dramione jakie powstało? Naprawdę czytam te wszystkie historie z przerwami od ośmiu lat i muszę powiedzieć, że spotkałam się tylko z jedną, którą mogłabym postawić na równi z Twoją. I nie chodzi mi nawet o samą historię czy pomysły, ale także o sposób pisania. Od razu widać, że wszystko masz przemyślane, że to nie jest tylko "odwalanie" kolejnej notki.
    Co do kanonu i krytyków to gdyby wszystko było tak jak w książce to niestety Draco z Hermioną nigdy by się nie zeszli.
    A wracając do notki to -" Jakie niepowodzenia Granger? Wszystko mi w życiu wyszło. Oprócz obecnej dziewczyny"- najlepszy tekst na świecie. Zresztą wszystkie dialogi są bezbłędne, naprawdę. Fajnie, że całą tę historię przedstawiasz tak na luzie (o ile moge się tak wyrazić), przez to od razu przyjemniej się czyta : )

    OdpowiedzUsuń
  65. Jak spojrzałam na ilość komentarzy, to zastanowiłam się czy jest sens pisać, czy masz siłę czytać te wszystkie komplementy. Ale to pewnie miłe, więc postanowiłam trochę ich dodać :)
    Powiem Ci szczerze, że to najlepsze Dramione jakie czytałam. Trafiłam tu kilka dni temu i uzależniłam się. Najbardziej podoba mi się to, że owszem, opowiadanie jest dziełem Twojej wyobraźni, odbiega od kanonu, znajdują się w nim wątki zupełnie inne i niespotykanie w dziele Rowling - a mimo to bohaterowie pozostają sobą. To mnie najbardziej denerwuje podczas czytania innych ff. Tutaj Draco to Draco, gdy nie wiadomo gdzie znaleźć Hermionę idzie się do biblioteki, Harry martwi się o przyjaciół.. Jest tak znajomo. Bohaterowie się zmieniają, ale stopniowo. Zachowałaś ich charaktery, a nie jedynie przejęłaś wygląd i nazwiska. Ogromny plus.
    Styl pisania jest niesamowity. Czytałam 'zarys bloga' i ogromne zdziwienie - jakie dysfunkcje? o.O Gdybyś tego nie napisała, nie miałabym pojęcia. Okej, jakieś literówki - każdemu się zdarzają, chociażby z pośpiechu. Ale pod tym względem blog faktycznie trzyma poziom, za to Ci dziękuję, bo o wiele przyjemniej się czyta, widać że autor traktuje czytelników poważnie.
    Długości rozdziałów - tutaj muszę przyznać, równie często błogosławieństwo jak przekleństwo. Czasem chcę się już oderwać, ale mówię sobie 'A, tylko dokończę rozdział' a tu jeszcze nawet nie ma połowy o.O Skąd bierzesz tyle weny? ;p
    Opisy niesamowite. Bardzo fajnie działają te wstępy na początku rozdziałów, jakieś początki, niewnoszące zbyt wiele do akcji, wprowadzające, informujące o aurze. Podobają mi się.
    Gdybym chciała opisywać bohaterów, brakłoby mi nocy ^^ Aczkolwiek przychylę się do opinii, że dialogi między główną dwójką powalają na kolana. Dwuznaczności, kłótnie, czasem tak ogromny chaos uczuć - jesteś niesamowita. Kurczę, ogromny bałagan w tym komentarzu. Chciałam powiedzieć, że podoba mi się jak piszesz, tak po prostu. Nie ma tu wciśniętego na siłę języka naukowego czy encyklopedycznego. A mimo to, niektóre sformułowania są wręcz magiczne, baardzo dobrze się czyta.
    A właśnie, zapomniałabym. Chciałam poruszyć kwestię magii. Chwilami jakoś mi jej brakuje. Są czarodziejami, a jakoś niezbyt często jej używają, noszą coś ciężkiego zamiast używać zaklęć, otwierają drzwi wsuwkami (? Ok, fajny moment kiedy ją wyjmował, ok, drzwi mogły zostać jakoś zabezpieczone przed alohomorą - ale ja to bym jej jednak najpierw spróbowała zamiast się męczyć).
    No i mimo że się ograniczałam, to i tak się rozpisałam :3
    Ogólnie opowiadanie wspaniałe. Czekam ze zniecierpliwieniem na nowy rozdział (w końcu już sierpień :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie znalazłam kogoś, komu również od czasu do czasu brakuje magii

      Usuń
  66. To jedno z moich czterech ulubionych Dramione :D *.* kocham je po prostu, podoba mi się , że u ciebie nie jest tak, że bum i nagle od azu zakochani, u ciebie się to fajnie rozwija.


    Okropnie podobał mi się Kac Hogwart - to było GENIALNE :D

    Zapraszam do mnie na IV rozdział http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  67. Ojej Ojej Ojej.. wchodzę i wchodzę i patrzę i patrzę, ale ni ma nowego rozdziału.. Prooooszęęę podaj, jak będziesz mogła datę dodania nowego rozdziału, może trochę się wtedy uspokoję i przestanę wchodzić co 20 min i sprawdzać :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Ehh ścisnę dupę i wytrzymam (nie mam innego wybory) Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  69. Mam malutkie pytanko do Autorki: Czy nie dałoby się rozdzielić tego maksymalnie długiego rozdziału na dwie części i pierwszą opublikować w trochę bliższym terminie? Tak bardzo bardzo bardzo ładnie proszę. :3
    W każdym razie... kocham Twój styl pisania, bohaterów i każde słowo które pojawia się w tym opowiadaniu. Umieram ze zniecierpliwienia czekając na następny rozdział i mam nadzieję że pojawi się niedługo. .
    Wybacz, już przestaję zrzędzić i życzę weny.
    Wierny Fan
    PS Ale tak naprawdę bardzo bardzo ^.^

    OdpowiedzUsuń
  70. musiałam cię dodać do perełek, jakie czytam, które są zamieszczone na moim blogu ;) jako, że ten blog jest swietny muszę ci zapewnić jakąś reklamę, nie ?:D

    OdpowiedzUsuń
  71. Wpadłem na tego bloga stosunkowo niedawno ( bo gdzieś tak pod koniec lipca) i co pprawda dziennie byłam w stanie przeczytać ok.3,4 rozdziałów,bo są one wyrabiscie długie, ale nikt, po pprostu nikt (czego jestem aabsolutnie pewna) nie żałuję że wbił na Twój blog. Od ppierwszego rozdziału Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych-wszystkie postacie , ten klimat... Wszystko jest tak, jakbyś była zawodową pisarką! Uwielbiam Ciebie.i to, co ttworzysz. Że już nie wspójne o tych genialnych tekstach,po ktorych całą rodzina patrzyła sie na mnie jak na chora psychicznie, a to dzięki temu, że przez jjakieś.dziesieć minut śmiałem sie w nieboglosy. A to , co napisalas pod rozdziałem- ch** w dule wszystkim,, którzy mają coś do pprzekleństw,terminów i tym podobnych. Ja tam bd odwiedzać Twojego bloga już regularnie ;)z góry pprzepraszam za wszystkie bledy ale nie dosc, ze ppisze na ttelefonie,, to jjeszcze mam włączony slownik ;) pozdrawiam, Dark Princess :*

    OdpowiedzUsuń
  72. Jak zwykle rozdział idealny ♥ Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Icamno, jesteś kochana!
    Jak weszłam na bloga i zobaczyłam, że dodasz jutro rozdział...
    Jesteś najwspanialsza! Kocham cię!

    Szczęśliwa Czytelniczka :D

    OdpowiedzUsuń
  74. Już dzisiaj <3

    OdpowiedzUsuń
  75. O której można spodziewać się rozdziału? :D
    PS. Nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  76. Ludzie zbyt się czepiają szczegółów! Opowiadanie jest zajebiste w całej swojej postaci - z tymi wszystkimi przekleństwami, niezgodnościami z książką i przerwami między rozdziałami, a błędów inter. i ort. czepiają się tylko polonistyczne snoby. Najlepsze Dramione jakie czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  77. Hm mam jedno ale. Niby Draco jest czarodziejem a musi uzywac spinkí zeby otworyc drzwí. Wystarczyla by alohomora :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny rozdział wyjaśnia dlaczego nie ma przy sobie różdżki. Pozdrawiam :)

      Usuń
  78. Serio? Koło chińczyka i szachów raczej nie stała. uwierbiam to zdanie malfoya

    OdpowiedzUsuń
  79. no i nie powiem liczyłam na rozwikłanie zagadki :P

    OdpowiedzUsuń
  80. wow no rozdział genialny!
    nie mogę się doczekać wyjaśnienia zagadki!
    to jest baardzo ciekawe.. dlaczego oni po tych ciosach przeżyli... jak to Draco ujął najwyraźniej znaleźli się między "Zombiakami" :D
    to takie urocze kiedy Draco jest zazdrosny o Mionkę :)
    i bardzo fajnie że Harry, Ron i Blaise nawiązali jakieś pozytywne relacje, to mogłoby zaowocować dobrą przyjaźnią :)

    jestem coraz bliżej końca( tzn. wszystkich rozdziałów, które opublikowałaś) aczkolwiek rozdziały są imponującej długości, a czasu jak na lekarstwo, więc idę powoli ;D
    ale jestem tak zainteresowana blogiem że będę się strać ile mogę ;)
    myślę że nigdy nie zapomnę twojej oryginalnej historii, zbyt mi się podobała :)

    Pozdrawiam ciepło, ok 1 nad ranem,
    Sama-Wiesz-Kto ♥

    OdpowiedzUsuń
  81. Fajny rozdział :)
    Niektóre zdania były dla mnie nieco dziwnie napisane, ale ogół i tak wyszedł po prostu świetny

    OdpowiedzUsuń
  82. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i w końcu postanowiłam je skomentować, chociaż wiem że pewnie tego nie przeczytasz no bo blog był pisany jakieś dwa lata temu, więc no, prawdopodobieństwo że to przeczytasz jest bardzo małe.
    Chciałabym ci jednak pokazać kilka błędów jakie popełniłaś (to absolutnie nie jest hejt, chcę tylko pomóc ;))
    Po pierwsze, napisałaś że Ian urodził się w 1778, czyli "obecnie" miałby 220 lat
    Po drugie, kiedy Ian wbijał MIECZ, ZABIJAJĄC walczącego z nim kolegę, ten zabity wstał po kilku chwilach, jednak chłopak który STRACIŁ PRZYTOMNOŚĆ BO DOSTAŁ od Malfoya, jest w stanie omdlenia naprawdę zaskakująco długo, co też troszkę nie trzyma się kupy
    Po trzecie, nie pamiętam dokładnie czy to było napisane w tym czy poprzednim rozdziale, ale napisałaś, że "Hermiona G. nie była ciekawska" i była tam wzmianka o ciekawości względem nauki itp, mam nadzieję że wiesz o którym momencie mówię, jednak w tym rozdziale napisałaś, kiedy Hermiona podglądała walkę na miecze, "przez wrodzoną ciekawość".
    Mimo tych kilku błędów, rozdział był naprawdę świetny i długi i na prawdę jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  83. Kurde no i nadal nie wiem, co to za tajemnica :(

    OdpowiedzUsuń