czwartek, 6 czerwca 2013

[38.] Tajemnica Dagurtar. cz. 1



"Że Ty nie dla mnie jesteś, ani ja dla Ciebie.

Że nie możemy rankiem gadać trzy po trzy.
Że nic co nasze nie jest nasze, nawet My. 
Że mówimy byle jak i byle co.
Że każde słowo zamiast łączyć, to nas dzieli.”




Zimowy wschód słońca nad islandzką wyspą i mieszczącą się na niej szkołą magii, był widokiem równie pięknym jak spokojnym. Śnieg lekko prószył, z wolna przykrywając białym puchem pobliskie drzewa, krzewy, sam zamek i jego rozległe okolice. Krajobraz ten zdawał się być widokiem tak melancholijnym i uspokajającym, że człowiek bez względu na swój obecny nastrój oraz samopoczucie, chętnie zatrzymałby się w tym małym skrawku świata, rozkoszując się błogością jaką niosła za sobą zima w Dagurtar.

                                                                    *

Mimo bardzo wczesnej pory dnia, w jednym z dormitoriów islandzkiej szkoły magii, panował nieokiełznany gwar i ożywienie. Blond włosy chłopak z pełną gestykulacją, wyjątkowo niespokojnie poruszał się po salonie dormitorium gościnnego, rozglądając się przy tym nerwowo po jego wnętrzu, kompletnie nie mogąc znaleźć sobie miejsca.
W pokoju panował taki rozgardiasz, że aż trudno było uwierzyć, że arystokrata, jeszcze minutę temu błogo spał na kanapie w salonie i ledwo pół minuty temu został obudzony przez troskliwą dziewczynę, zmierzającą do łazienki w celu odbycia porannej toalety.
W chwili obecnej, kasztanowłosa Gryfonka brała relaksująca kąpiel, a przywódca Slytherinu próbował powrócić do rzeczywistości, którą po długiej i zakrapianej alkoholem nocy, widział w niewyraźnych kształtach i barwach. A chwilami to nawet nie widział.
Z chwilą, w której został obudzony przez dziewczynę zamykającą się w łazience, próbował powrócić do rzeczywistości. Nienaturalnie pobudzony zerwał się ze swojego zastępczego łóżka, przykładając przy tym dłoń do bolącej głowy i niespokojnie chodząc po salonie w te i z powrotem, przy okazji gadając do siebie, a monolog ten ubarwiając bogatą gestykulacją.
- Nie wierze.... Znowu z tobą piłem Granger. Znowu mam kaca. Znowu wszyscy myślą, że jesteś moją dziewczyną. Kurwa, całe szczęście, że dziecka nie zrobiliśmy i nie muszę cię wyciągać z burdelu. Drugi raz bym tego nie wytrzymał.
Na moment urwał swój zbulwersowany, poranny i skacowany monolog, jednocześnie uważnie rozglądając się po każdym skrawku salonu.
- Nie no błagam, znowu nie mogę znaleźć koszuli.
Załamany druzgocącym prawdopodobieństwem sytuacji do wydarzeń mających miejsce po wyjątkowo pamiętnym i patologicznym balu, gwałtownie spuścił ręce wzdłuż ciała, z pretensjami odwracając się do łazienkowych drzwi, skutecznie oddzielających go od Hermiony.
- Granger, co masz na sobie?
Kasztanowłosa Gryfonka leżąca w wodzie aż po ramiona, momentalnie wywróciła oczami, mimochodem odwracając głowę w stronę drzwi oddzielających ich od siebie. Niedorzeczne pytanie chłopaka, podejrzewającego ją o ponowne paradowanie w części jego garderoby, postanowiła jednak zignorować.
- Zdajesz sobie sprawę, że gadasz do siebie Malfoy?
Momentalnie potraktował drzwi oburzonym spojrzeniem, marszcząc przy okazji brwi.
- O. Bo jak ty mówisz do siebie, to jest wszystko dobrze tak? Ale jak ja, to już jest źle?
Na twarzy dziewczyny zagościł pobłażliwy uśmiech, którego chłopak przez dzielącą ich ścianę, nie mógł zauważyć. Westchnęła cicho i ciężko pod nosem, tym samym komentując swoje ciężkie życie ze Ślizgonem, jednocześnie niechętnie podnosząc się z kąpieli. W kolejnej sekundzie owinęła się białym ręcznikiem, który do tej pory bezczynnie leżał na podłodze obok wanny. Nie zwracając uwagi na włosy, które wyswobodziły się z jej chaotycznego upięcia oraz ściekające z niej krople wody, zabrała z grzejnika koszulę chłopaka i skierowała się z nią do drzwi.
- Ja gadam do siebie bo lubię rozmawiać z kimś inteligentnym, a czemu ty to Malfoy robisz, to już nie mam pojęcia.
Mówiąc to wyszła z łazienki, obdarzając młodego miliardera specyficznym i nawet trochę złośliwym uśmiechem. Spojrzał na nią z powątpiewaniem, marszcząc przy tym brwi, jednocześnie podnosząc w jej stronę palec wskazujący.
- Yyy... Czekaj Granger. Teraz powinienem się obrazić, tak?
W odpowiedzi wywróciła teatralnie oczami, wpychając do rąk rozkojarzonego chłopaka jego koszulę, którą wczorajszego wieczora przypadkowo wybrudziła, po czym wyprała, by następnie zapomniana przez obojga, bezczynnie wisiała przez całą noc na grzejniku w łazience. Zdezorientowany i rozkojarzony, przez chwilę obserwował Hermionę krzątającą się po całym dormitorium gościnnym. Właścicielka kasztanowych włosów i orzechowo-miodowych oczu, w przeciwieństwie do niego, zdawała się być w wyjątkowo żwawym i rześkim nastroju oraz stanie. I właśnie to mu się wyraźnie w tym wszystkim nie zgadzało.
- Granger, dlaczego ty trzymasz się lepiej niż ja?
Hermiona pochylała się nad łóżkiem, na którym postawiła swoją torbę bagażową i zawzięcie szukała czegoś do ubrania. Tak bardzo była pochłonięta tą czynnością, że nawet nie spojrzała na chłopaka, a jej odpowiedź była niemal na odczepkę.
- Bo pije z umiarem.
- Ja też. To nie moja wina, że on odpada przy drugiej kolejce.
Burknął pod nosem, wyjątkowo mocno mierzwiąc sobie włosy ręką i głośno, niemal ociężale, wypuszczając powietrze z nadymanych policzków. Faktycznie, dopiero teraz przypomniał sobie, że Hermiona wypiła pół szklanki tutejszego trunku i po ich sentymentalnej, wieczornej rozmowie poszła spać, jego z kolei dręczyło zbyt dużo dziwnych i zbędnych myśli, które skutecznie zapijał, prawie przez całą noc.
Zapanowała między nimi chwila zwykłej ciszy, w trakcie której dziewczyna przekopywała swoją torbę bagażową, a chłopak próbował powrócić ciałem i myślami do obecnej rzeczywistości. Istotnym wydarzeniem obecnego poranka, zdawał się być fakt, że Hermiona Granger pozostawiała po sobie niewielkie kałuże i bez żadnych skrupułów czy też nawet maleńkiej nutki krępacji, paradowała przed przywódcą Slytherinu owinięta jedynie białym ręcznikiem. Najwidoczniej kasztanowłosej obecność Ślizgona ani nie przeszkadzała, ani nie krępowała. Co więcej, zdawało się, że sam Draco w ogóle tego istotnego i ciekawego faktu nie dostrzega, ewentualnie, że widok Gryfonki w takim stanie to dla niego niemal jak rutyna i nie widzi potrzeb by zwrócić uwagę na ten drobny, jednak istotny szczegół dzisiejszego poranka. Widocznie Hermiona również tak to odebrała i nie specjalnie śpieszyła się by wymienić garderobę na cieplejszą i bardziej maskując. Zapowiadało się na to, że skacowany mózg młodego miliardera miał mniejsze i większe problemy z analizowaniem wszystkich, otaczających go informacji, faktów i obrazów. Koszulę, którą jakiś czas temu podała mu dziewczyna, mimochodem wyrzucił za siebie na kanapę, choć sam nie wiedział dlaczego to zrobił i sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie zdawał sobie z tego faktu sprawy. Kierowany bliżej nieokreśloną chwilą porwał z podłogi, stojącą obok kanapy, butelkę niedokończonej „Czarnej Śmierci”, na której dnie znajdowało się jeszcze parę kropel. Mimochodem wzruszył ramionami, tym samym postanawiając być człowiekiem ekonomicznym i z gwinta opróżnił resztkę litrowej butelki. Napój smakował równie dobrze jak mocno, o czym mógł świadczyć specyficzny grymas na twarzy chłopaka, który przyparł dłoń do warg, na których zostało kilka kropel i które w dodatku nieznośnie zaczęły piec go w usta. Hermiona akurat odwróciła się w jego stronę i znacznie skrzywiła na ten widok. Było dopiero po siódmej rano, a skacowany chłopak ponownie i dosłownie przyssał się do płynów procentowych, które zresztą pił jeszcze parę godzin wcześniej i które w znaczny sposób wpłynęły na jego obecny wygląd i samopoczucie. Najwyraźniej jednak blondyn kierował się starą, życiową mądrością „czym się strułeś, tym się lecz.”
Mimo wszystko, nie mogła powstrzymać się przed zgryźliwym i nawet trochę oburzonym komentarzem. Nigdy nie przepadała za tym procentowym, zresztą coraz częstszym, zwyczajem chłopa. Zaparła ręce o biodra i potraktowała Ślizgona grymasem obrzydzenia.
- To prowadzi do alkoholizmu Malfoy.
Draco nie przejął się jednak tą szczerą i prawdziwą sugestią Hermiony i od niechcenia wzruszył ramionami.
- Wiem. Stać mnie na bycie alkoholikiem.
Załamana wywróciła teatralnie oczami, gwałtownie spuszczając ręce wzdłuż ciała, w ramach życiowego załamania.
- Widzę, że masz ciekawe plany przyszłościowe.
W odpowiedzi odwrócił się do niej z nutką pretensji w głosie i wyglądzie, jednocześnie wskazując na siebie ręką.
- Mogę zostać albo seryjnym zabójcą albo alkoholikiem. Powinnaś być ze mnie dumna Granger, że wybieram mniejsze zło.
W geście jeszcze większego załamania, wywróciła do góry oczami i gwałtownie odwróciła się o 180 stopni i postawiła kilka kroków przed siebie. Ostatnimi czasy zauważyła, że coraz częściej zaczynało jej brakować sił i cierpliwości dla swojego chłopaka. Załamana swoim obecnym życiem, które wyjątkowo niespodziewanie przyszło jej dzielić z przywódcą Slytherinu, bez zbędnych słów komentarza powróciła do szukania rzeczy do ubrania. W tym samym czasie blondyn odstawił pustą już butelkę na stolik i z niebywałym trudem i ociężałym westchnięciem zmierzwił sobie blond włosy dłońmi. Również w tym momencie odczuł, że spanie na niewielkiej kanapie w salonie dziewczyny nie było zbyt wygodną życiową opcją. Przeciągnął się mocno z widocznym grymasem bólu na twarzy, przy okazji drapiąc się po nagim torsie. Coś jednak w tym wszystkim przestało mu się zgadzać. Mimochodem spojrzał w dół, uśmiechając się z zażenowaniem na widok rozpiętego zamka od jasnych jeansów. W tym samym czasie, Hermiona z uśmiechem na ustach porwała z torby odpowiednie ubrania i skierowała się wraz z nimi do drugiego pomieszczenia. Akurat gdy szła do łazienki, nieoczekiwanie i po raz kolejny potknęła się o dywan znajdujący się przed kanapą. Nim zdążyła zareagować, rozkojarzona poleciała przed siebie mimochodem wyrzucając ubrania z rąk. Zdezorientowana wylądowała na kolanach, tuż przed zapinającym rozporek Ślizgonem, z okrzykiem „cholerny dywan” w tle.
Nim którekolwiek z nich zdążyło zareagować, klamka od dormitorium dziewczyny poruszyła się znacznie, a drzwi otworzyły z głośnym skrzypnięciem. Momentalnie zdezorientowane spojrzenia obojga spoczęły na Ivanie, który zdezorientowany przystanął w progu. W dormitorium gościnnym zapanowała chwila wyjątkowo dziwnej i bardzo niezręcznej ciszy.
- Ivan?
Hermiona nie kryła w swoim cichym pytaniu zdziwienia i zdezorientowania. Tak ją zaskoczyła obecność chłopaka, że nawet jej mózg nie zdążył przeanalizować całej sytuacji i tego jak ona tak właściwie wygląda. Z kolei mózg Ślizgona zadziałał wyjątkowo błyskawicznie gdy zrozumiał, że jest tylko i wyłącznie w samych jeansach i w dodatku walczy z rozporkiem, a przed nim klęczy naga Hermiona, owinięta niedbale samym ręcznikiem, w dodatku z wyjątkowo chaotycznie zmierzwioną fryzurą na głowie, a naokoło nich leżą ich bezceremonialnie porozrzucane ubrania. Momentalnie lekko przerażony, niemal spanikowany wyciągnął w jego stronę rękę.
- To nie jest tak jak myślisz!
Nim ktokolwiek zdążył zareagować Draco urwał swoja dalszą myśl, a na jego twarzy pojawił się wyraz przebłysku olśnienia. Spojrzał na ucznia Dagurtar z wyjątkowo widocznym wyrazem ożywienia i olśnienia na twarzy.
- A właściwie nie.... To jest DOKŁADNIE tak jak myślisz!
Sprostował błyskawicznie, mocno przy tym akcentując swoje ostatnie słowa, jednocześnie machnął gwałtownie ręką jakby na podkreślenie swoich słów. To sprostowanie wyjątkowo speszyło nowo przybyłego.
- Przepraszam, już wychodzę.
Czarnowłosy spuścił głowę w geście skruchy i w tempie niemal błyskawicznym wycofał się z pomieszczenia, niespokojnie zatrzaskując za sobą drzwi. Wraz ze zniknięciem Ivana, Hermiona spojrzała z niezrozumieniem na blondyna, nie mogąc pojąć jego wcześniejszej wypowiedzi, którą skierował do ucznia Dagurtar.
- Malfoy?
Nazwisko chłopaka wypowiedziała wyjątkowo niepewnie i pytająco. Niecierpliwie czekając na słowa wyjaśnienia. Momentalnie blondyn spojrzał na klęczącą przed nim dziewczynę z wyrazem twarzy sugerującym, że przed sekunda dokonał przełomowego odkrycia i właśnie nim chce się teraz podzielić z Gryfonką.
- Ciągle zapominam, że nie jesteśmy w Hogwarcie, a ty jesteś moją, że tak pozwolę sobie użyć metafory, dziewczyną.
Załamana tą aluzją chłopaka, obecną sytuacją i tym co musiał i na pewno po sprostowaniu Ślizgona pomyślał Ivan, momentalnie ukryła twarz w dłoniach schylając się mocno i opierając głowę o dywan, zupełnie jak do muzułmańskiej modlitwy. Towarzyszyło jej przy tym głośne westchnięcie zażenowania. Z kolei blondyn nie zważając na zarumienioną i zrozpaczoną dziewczynę zaczął się głośno śmiać. Automatycznie uniosła na niego podejrzliwy i oburzony wzrok.
- Czemu się śmiejesz?
Burknęła wzburzona, na co chłopak pokiwał z podziwem głową, uśmiechając się przy tym szczerze rozbawiony.
- Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak to musiało zajebiście z boku wyglądać.
Odpowiedziała mu zbolała mina dziewczyny.
- Ja też. Dlatego się nie śmieje.

Mówiąc to ponownie ukryła twarz w dłoniach, powracając do ubolewania nad swoim okrutnym losem. Arystokrata nie zważając na jej chwilową depresję, spuścił na nią wzrok z cwaniackim uśmiechem, choć jego głos zabrzmiał wyjątkowo przyjemnie i zachęcająco, w pewnym sensie nawet słodko, szczególnie początek jego wypowiedzi.
- Kotku, skoro już jesteś w takiej pozycji, to może byś tak...
Momentalnie spojrzała na niego oburzona, zabijając go spojrzeniem i wyciągając ostrzegawczo w jego stronę palec wskazujący, tym samym przerywając jego dalszą myśl.
- Jeszcze słowo Malfoy, a będziesz śpiewał falsetem.
Lekko zadarł brew, patrząc na dziewczynę dwuznacznie i prowokacyjne w jednym.
- To groźba czy obietnica Granger?
- Chcesz się przekonać?
Widząc jej zabójcze spojrzenie i słysząc nieprzychylny ton głosu prędko odkrył, że poprzednie słowa Hermiony o jego możliwym śpiewaniu cienkim głosem spowodowanym jej obecną pozycją, mimo wszystko nie mają w sobie żadnych podtekstów erotycznych, a raczej są szczerym i dosadnym ostrzeżeniem przed ewentualną utratą męskości. Momentalnie na jego twarzy pojawił się blady, niemal wymuszony i bolesny uśmiech.
- Chyba spasuje. Może innym razem dam ci szanse się wykazać.
Odpowiedziało mu załamane i zdołowane westchnięcie dziewczyny, próbującej pozbierać się z podłogi. W tym właśnie momencie mózg Ślizgona przeanalizował wcześniejszą sytuację i coś wyraźnie przestało mu się w tym wszystkim zgadzać. Spojrzał na Hermione lekko zdziwiony, choć jednocześnie i zupełnie nieoczekiwanie wyciągnął rękę w jej stronę, tym samym sugerując, że pomoże jej wstać.
- Czekaj Granger. Co on właściwie tu robił o tej godzinie?
Spojrzała na niego zaskoczona zarówno pytaniem jak i ruchem chłopaka, jednak skorzystała z jego pomocnej dłoni. Przytrzymała ręcznik dociskając go do mostka i niepewnie podała mu swoją rękę. Ujął mocniej jej dłoń i bez żadnych zbędnych słów czy gestów, najzwyczajniej w świecie pomógł wstać Hermionie Granger. Już po chwili Gryfonka stała tuż na wprost niego, jednocześnie odpowiadając na jego poprzednie pytanie.
- Nie mam pojęcia Malfoy, ale podejrzewam, że mógłby cie zapytać o to samo.
Draco uśmiechnął się do niej w dwuznaczny sposób, uroczo przy tym marszcząc nos i subtelnie przegryzając dolną wagę. Lekko zakołysał się na boki, delikatnie i obiema rękami obejmując ją w tali, jednocześnie nieznacznie przysuwając dziewczynę do siebie.
- No jak to co? Nocowałem u dziewczyny.
W odpowiedzi wywróciła teatralnie oczami, a Ślizgon w widoczny sposób zaczynał się jeszcze bardziej rozkręcać. Mocniej objął dziewczynę, pewniej i jeszcze bliżej przyciągając ją do siebie. Delikatnie zakołysał się na boki, jednocześnie uśmiechając perswazyjnie, sympatycznie i zachęcająco w jednym.
- Skarbie, mamy sobotę. Może wrócimy do łóżka? Pośpiewasz mi piosenki i zrobisz śniadanie do łóżka, co?
Spojrzała na jego mały teatrzyk z dużym powątpiewaniem, jednak ani nie odepchnęła od siebie chłopaka, ani sama się od niego nie odsunęła. Mimo wszystko ręcznik zapobiegawczo i przez cały czas skutecznie przytrzymywała, jedną ręką dociskając go do klatki piersiowej, a drugą obejmując się za brzuch. Spojrzała na niego z wyrazem ni to zwątpienia ni załamania. Jego lekką i subtelną aluzję do jej wczorajszego, wieczornego śpiewania wolała jednak zignorować. Jej głos również zabrzmiał wyjątkowo poważnie, niemal grobowo i oschle.
- Alkohol ci zaszkodził Malfoy.
Zupełnie niezniechęcony nieprzychylną, wręcz wrogą postawą dziewczyny, uśmiechnął się do niej rozbrajająco, przytakując skinieniem głowy.
- Możliwe.
Pokiwała głową w geście załamania, a on wymownie zmarszczył nos, uśmiechając się do niej zachęcająco.
- To jak będzie z tym śniadaniem kochanie?
Obcięła go zimnym spojrzeniem, kompletnie nie reagując na jego sympatyczne i czułe określenia.
- Przykro mi „kotku”, ale jedyne co potrafię robić w kuchni to bałagan i pożary.
Skwitowała dobitnie, wyjątkowo mocno akcentując określenie jakim go uraczyła. Dracona jednak najwyraźniej to nie zniechęciło, a wręcz przeciwnie.
- Nic straconego Granger. Mam jeszcze jeden pomysł co oprócz gotowania można robić na kuchennym blacie.
Spojrzała na niego wzrokiem mordercy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech kapitulacji.
- No dobrze, w takim razie możesz się ograniczyć do śpiewania w łóżku.
Lekko zadarła brew patrząc na niego z wyrazem zwątpienia, mimochodem mocniej dociskając ręcznik do mostka.
- Czy to jest jakiś podtekst Malfoy?
Jej pytanie zabrzmiało wyjątkowo niepewnie, a na chłopaka spojrzała z wyjątkowo dużym podejrzeniem.
- Właściwie to nie, ale jeśli bardzo ci zależy to...
Uciął jednak swoją dalszą myśl widząc piorunujące spojrzenie dziewczyny, która jednocześnie położyła mu dłoń na torsie i wymownie go od siebie odsunęła, przy okazji obcinając go wzburzonym spojrzeniem.
- Malfoy ty to jednak jesteś chamskim, narcyzowatym, wrednym ...
- Seksownym.
- .. seksownym dupkiem.
Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem triumfu i wyrazem wygranej na twarzy, a ona dopiero po chwili zdała sobie sprawę co powiedziała, kierowana sugestią Ślizgona. Momentalnie z oburzeniem i obrzydzeniem zjechała go z góry na dół.
- Co? Nie! Nienawidzę cię Malfoy.
Skwitowała dobitnie, jednak chłopak uśmiechnął się rozbrajająco przy okazji przecząco kiwając głową i uśmiechając się do niej zwycięsko.
- Nieprawda Granger. Szalejesz za mną.
Zjechała go śmiertelnie oburzonym wzrokiem, by w kolejnej sekundzie urażona i zirytowana głośno prychnąć pod nosem, jednocześnie majestatycznie odwracając głowę w bok i niemal teatralnie od niego odchodząc, ówcześnie szybko podnosząc swoje ubrania z podłogi. Już po chwili ponownie zamknęła się w łazience w celu dokończenia porannej toalety, a uśmiechnięty i zadowolony z siebie chłopak bez skrupułów padł na jej dwuosobowe łóżko.
Po kilku minutach subtelnie wymalowana, uczesana w wyjątkowo dziewczęcy warkocz i ubrana w przylegające ciemne jeansy i biały sweter, wyszła z łazienki. Przystanęła przed wejściem do sypialni opierając się o futrynę drzwi i krzyżując ręce na torsie. Potraktowała czekającego na nią specyficznie uśmiechniętego blondyna załamanym spojrzeniem. Sprawiała wrażenie jakby nie przeszkadzał jej fakt, że chłopak błogo leży na jej łóżku, a raczej to, że marnuje dzień na wylegiwanie się w sypialni w czasie, w którym ona miała zdecydowanie ambitniejsze plany na najbliższy czas.
- Chodź Malfoy, wstawaj. Pozwiedzajmy trochę szkołę i okolice.
- Jak dla mnie Granger, możemy się ograniczyć do zwiedzania sypialni.
Spojrzała na niego urażona, dodatkowo z nutką pretensji w głosie i wyglądzie.
- Musisz być ciągle taki otwarty?
Odpowiedział jej tym samym tonem głosu i wyrazem twarzy.
- A ty musisz być ciągle taka zamknięta?
- Nasza umowa bycia razem, nie obejmowała sfer erotycznych.
- To była niewielka adnotacja na samym dole umowy, napisana małym druczkiem.
Spojrzała na niego spod łba mocniej krzyżując przy tym ręce na piersiach, kompletnie nierozbawiona jego obecnymi żartami. On z kolei spojrzał na nią zachęcająco, zupełnie niezniechęcony jej bojową postawą i chwilowym brakiem tego specyficznego humoru, jaki od jakiegoś czasu towarzyszył w ich relacjach oraz wzajemnych konwersacjach.
- No chodź Granger. Mamy sobotę. Później się przejdziemy.
Jego głos zabrzmiał wyjątkowo miło i zachęcająco, tak samo również wyglądał jego uśmiech oraz błysk w oku.
W odpowiedzi westchnęła głośno, spuszczając ręce wzdłuż ciała. Jej wyraz twarzy sugerował, że się poddała. Bezgłośnie i trochę niepewnie weszła do wnętrza sypialni i przysiadła na skraju wolnej części łóżka. Chwile jakby się wahała jednak w ostateczności już po chwili leżała na plechach, tuż obok przywódcy Slytherinu. Zapanowała między nimi chwila zwykłej, nic nieznaczącej ciszy. Oboje mieli wzrok utkwiony w szarym sklepieniu sypialni, jednak podświadomie próbowali odgadnąć swoje wzajemne myśli i uczucia. Na twarzy młodego miliardera pojawił się lekki uśmiech, z chwilą w której do jego nozdrzy dotarł zapach cytrusowego szamponu do włosów i jego ulubionych kobiecych perfum.
- Ładnie pachniesz Granger.
Mimochodem zamknęła oczy, a na jej twarzy pojawił się subtelny uśmiech.
- Dziękuje Malfoy. Niestety nie mogę powiedzieć tego samego o tobie.
Fakt faktem całonocna libacja alkoholowa nie wyszła chłopakowi na dobre i było to czuć. W odpowiedzi blondyn zaśmiał się pod nosem, szczerze tym wyznaniem rozbawiony. Przechylił głowę w jej stronę, patrząc na nią ni to z rozbawieniem ni z pretensją.
- Trzeba było na mnie poczekać z kąpielą.
W odpowiedzi również na niego spojrzała, patrząc na niego zaczepnie.
- Trzeba było tyle nie pić.
Niezadowolony burknął coś pod nosem, ponownie odwracając głowę w stronę sufitu. Z kolei Hermiona dziwnie ożywiona dźwignęła się na łokciach i spojrzała na swojego chłopaka podejrzliwie oraz dociekliwie.
- Czy ty przypadkiem nie masz problemów z alkoholem Malfoy?
Spytała zaczepnie, w ten sam sposób komentując nałogowe zachowanie chłopaka względem spożywania płynów procentowych. Draco w odpowiedzi przytakująco kiwną głową.
- Owszem Granger. Szczególnie jak się kończy.
Załamana wywróciła oczami, jednocześnie odwracając twarz w stronę sufitu i ponownie kładąc się na plecy. Nie bardzo zadowoliła ją ta odpowiedź chłopaka.
- Nie o to mi chodziło.
- Po co był tu Ivan?
Wtrącił nagle, mocno przy tym poważniejąc. Spojrzała na niego pytająco, z lekkim niezrozumieniem wymalowanym na twarzy.
- Nie daje ci to spokoju?
- Nie. Dziwie się, że tobie daje.
Wzruszyła niedbale ramionami, ponownie odwracając twarz w stronę sufitu i leniwie zamykając przy tym oczy.
- Pewnie chciał iść ze mną na śniadanie.
Skwitowała od niechcenia, jednak ta odpowiedź nie za bardzo Ślizgona usatysfakcjonowała. Momentalnie potraktował sufit niezadowolonym spojrzeniem, przy okazji wymownie zadzierając prawą brew.
- Chciał zjeść z tobą śniadanie? To szkoda, że nie zaczął od kolacji.
Słysząc jego zbulwersowany ton głosu, na jej twarzy pojawił się uśmiech spełnienia, rozczulenia i rozbawienia.
- Wiesz Malfoy, jesteś naprawdę uroczy kiedy jesteś zazdrosny.
- Nie jestem zazdrosny.
Sprostował błyskawiczni i oschle. Dźwignęła się na ramionach, patrząc na niego z wyrazem zwątpienia na twarzy.
- Tylko?
- Niezadowolony.
- Bo?
- Wszedł bez pukania.
Spojrzała na niego spod łba, a on odwrócił się do niej z nutką pretensji w głosie i wyglądzie.
- Zero prywatności i intymności. A co jeśli byś jeszcze spała? A co gorsza była naga? Jeszcze by oślepną jakby cie zobaczył. Nie miałabyś go na sumieniu Granger?
- Słyszałeś jak mówiłam, że potrafisz być uroczy? Cofam to.
Warknęła dobitnie, śmiertelnie oburzona ponownie oraz gwałtownie kładąc się na plecy.
- Ale ja potrafię być uroczy.
Mruknął jeszcze pod nosem, jakby próbował okłamać samego siebie. Czując na sobie wyczekujące spojrzenie dziewczyny, odwrócił głowę w jej stronę.
- Nie patrz tak na mnie Granger, tym razem nie będę niczego udowadniał.
- Boisz się że nie potrafisz?
Położył się na boku, podpierając głowę na ręku i patrząc na dziewczynę z uśmiechem ni to zwycięstwa ni dumy.
- W każdym momencie mogę ci zaśpiewać piosenkę lub zarecytować wiersz.
Odpowiedziała mu wyzywającym uśmiechem, również przybierając taką pozycję jak chłopak.
- Czekam Malfoy.
- Ale to nie ten moment.
Mruknął cicho, by po chwili nienaturalnie ożywiony spojrzeń na nią z błyskiem w oku i specyficznym uśmiechem.
- Chyba, że zaśpiewany w duecie Granger.
W odpowiedzi wywróciła do góry oczami i spojrzała na chłopaka zirytowana i oburzona.
- Nie odczepisz się ode mnie z tym śpiewaniem?
- Ale to nie był podtekst.
Jego obronna postawa i przeczący ton głosu sprawił, że spojrzała na niego spod łba.
- Tylko?
- Ładnie śpiewasz Granger.
Chyba dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego jak bardzo prawdziwie i sympatycznie musiał zabrzmieć jego komplement, bo Hermiona dźwignęła się na łokciach i nie przestawała się mu przyglądać z nieukrywanym zdezorientowaniem i niedowierzaniem. Najwyraźniej za nic w świecie nie mogła uwierzyć, że to nie jest ironiczna wypowiedź. Czując na sobie jej pełne wątpliwości, zdezorientowania i niedowierzania spojrzenie, potraktował ją nutką pretensji w głosie i wyglądzie.
- Nie patrz tak na mnie, serio mówię.
- Jednak potrafisz być uroczy.
Szepnęła cicho z rozanielonym uśmiechem na ustach, zamykając oczy i ponownie kładąc się na plecy. Jej chwilę szczęścia przerwał śmiech chłopaka, który również wrócił do poprzedniej pozycji.
- Czemu się śmiejesz?
- Myślę, ile razy zmienisz jeszcze zdanie na ten temat.
- To zależy od ciebie Malfoy.
Na jego twarzy pojawił się specyficzny uśmiech.
- Czyli wiele.
Podsumował rozbawiony, co zaowocowało zbolałym westchnięciem dziewczyny. Zapanowała między nimi cisza. Była ona bardzo podobna do tej sprzed minionego wieczora, kiedy to w ten najzwyklejszy sposób byli obok siebie i spędzali razem czas, choć już nikt nie musiał ich do tego zmuszać. Już dawno temu przestali mieć problem z wzajemnym wytrzymaniem swojego towarzystwa, a wręcz przeciwnie. Wspólne mieszkanie razem, które trwało już od kilku miesięcy, skutecznie pomogło im przełamać te bariery, których przez wszystkie poprzednie lata nie byli w stanie usunąć. Teraz spędzanie razem czasu na wspólnych rozmowach czy też milczeniu, było już czymś wyjątkowo normalnym, niemal odruchem bezwarunkowym. Przyzwyczaili się do tego. Było to już niemal jak rutyna, którą oboje polubili. W milczeniu leżeli obok siebie, choć skutecznie oddzielała ich od siebie pusta, kilkucentymetrowa przestrzeń. Hermiona przymknęła powieki, rozkoszując się błogim spokojem, ciszą oraz miłą obecnością i sympatycznym ciepłem bijącym od przywódcy Slytherinu. Draco jedną dłoń trzymał na brzuchu, drugą zaś miał założone za głowę. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w szarość sufitu. Od jego stalowych źrenic biło nutką tajemnicy i skrywanych uczuć. Lekko uchylił usta, bezgłośnie i systematycznie wypuszczając z płuc rozgrzane powietrze.
- Nie sądzisz, że to miłe Granger?
Jego niespodziewane pytanie w formie cichego szeptu sprawiło, że zaskoczona, lekko dźwignęła się na łokciach patrząc pytająco na zamyślonego, niemal nieobecnego chłopaka.
- Co?
Nie spojrzał na nią, nawet nie zmienił pozycji. Dalej pełen zamyślenia i czegoś nie do końca odgadnionego i zrozumiałego przyglądał się szarości sufity, jakby to właśnie on wiedziała o wszystkich jego myślach i uczuciach.
- To Granger, ta sytuacja. Ten wyjazd. Ta odskocznia.
Na moment ucichł, choć trwało to tylko jedną krótką, niemal niezauważalną chwilę.
- Nikt tu o nas nie wie. Nikt nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jesteśmy największymi wrogami. Nikt nie podejrzewa, że od lat nie łączy nas nic więcej jak tylko nienawiść. Mogę przy wszystkich się do ciebie odezwał w miły sposób, a ty możesz się do mnie uśmiechnąć i dla nich wszystkich to jest normalny, zwyczajny gest. W Hogwarcie by nam nie wybaczyli takiego zachowania. Tu mogę zapomnieć o tym, że jesteśmy wrogami. Tu mogę patrzeć na ciebie inaczej niż zazwyczaj. Mogę z tobą normalnie porozmawiać. Mogę na ciebie spojrzeć i mogę się do ciebie uśmiechnąć. Jak tak teraz o tym pomyśle to wydaje mi się, że to miłe uczucie.
Jeszcze nigdy w życiu nie słyszała żeby głos przywódcy Slytherinu brzmiał tak bardzo intymnie, nastrojowo i szczerze. On również wyglądał zupełnie inaczej niż na co dzień. Biło od niego rzadko spotykanym spokojem i rozluźnieniem. Jego naturalnie blada twarz była spokojna i biło od niej nieznanym rozjaśnieniem. Wyglądała zupełnie tak, jakby właśnie odkrył sens swojego życia lub jakby narodził się na nowo. Zaskoczył ją tymi słowami, tym wyznaniem i tą bliskością i ciepłem jakie on niego biło. Jeszcze nigdy Ślizgon tak bardzo się na nią nie otworzył i jeszcze nigdy nie powiedział jej czegoś tak miłego, jednocześnie tak bardzo związanego bezpośrednio z nią i z Nimi. Z ich znajomością, kontaktami, relacjami. Spojrzała na niego niepewnie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałeś i jak to zabrzmiało?
Odruchowo uśmiechnął się do sufitu, w pełni rozumiejąc zdziwienie i niepewność Hermiony.
- Niestety tak.
W dormitorium gościnnym zapanowała jednak cisza. Kasztanowłosa Gryfonka już nic więcej nie powiedziała. Wróciła do poprzedniej pozycji, tępo wpatrując się w szarość sufitu. Wbrew szczeremu i uczuciowemu wyznaniu chłopaka, zabolały ją jego słowa. Nie spodziewał się tej ciszy. Przechylił głowę w jej stronę patrząc na milczącą, zamyśloną Hermione z nutką niezrozumiałej zadumy.
- Nie wydaje ci się to miłe Granger?
Jego ciche, spokojne i pełne niezrozumiałej czułości pytanie, było niemal jak nóż wbity w serce. Zacisnęła usta w cienką linię, mocno zamykając powieki i kiwając przecząco głową. Nie zrozumiał jej gestu. Już po chwili ponownie spojrzała na sufit, choć tym razem jej wzrok był bez emocjonalny, tak samo jak wyraz jej twarzy. Pierwszy raz w życiu poczuł, że to od dziewczyny bije chłodem, a nie odwrotnie. Coś go w tym wszystkim zabolało, a późniejsza odpowiedź Gryfonki tylko to bolące uczucie pogłębiła.
- Nie Malfoy. Ty te odskocznie traktujesz jak rozrywkę. Dla ciebie to tylko gra, a dla mnie ona naprawdę wiele znaczy. I wiem, że nie ważne co między nami tutaj się wydarzy, czego miłego byś mi nie powiedział i jakkolwiek zabrzmi to co do mnie mówisz i jak na mnie patrzysz wiem, że jak wrócimy do Hogwartu ty znowu będziesz sobą. Znowu będziesz mnie nienawidził. Znowu będę dla ciebie tylko szlamą. Znowu będziesz mnie przy wszystkich obrażał. Znowu będziesz udowadniał całemu światu jak bardzo mnie nienawidzisz i jak bardzo się mnie brzydzisz. A mnie twoje spojrzenia, gesty i obelgi będą bolały jak jeszcze nigdy. Dla ciebie ten wyjazd to zabawna odskocznia od codzienności. Dla ciebie to nic wielkiego Malfoy, a ja buduje na tym cały świat. To nie jest miłe Malfoy. I nie ważne, czego byś mi miłego nie powiedział, jak byś na mnie nie spojrzał i jak dużo miłych gestów w stosunku do mnie byś nie wykonał, to nigdy nie będzie miłe. Możesz mówić i robić wiele, ale mimo to będziesz taki jak dawniej. Przyjazd tutaj i wszystko co się między nami tu wydarzyło, nic nie zmieni. Czegokolwiek nie zrobisz i nie powiesz, dalej będę dla ciebie tylko Granger. Tą Granger, którą poznałeś siedem lat temu i tą, którą w tej samej chwili znienawidziłeś. Może i ta odskocznia jest sympatyczna, ale sztuczna i nieprawdziwa. To tylko zabawa Malfoy i oboje o tym wiemy. Może i dla ciebie to wydaje się miłe, ale dla mnie nigdy nie będzie.
Powiedziała to. Naprawę to powiedziała. Może nawet nie chciała, może i nie wszystko było prawdą ale zabolało, zarówno ją jak i jego.
I doskonale wiedziała, że pomimo tego co powiedziała i czemu zaprzeczyła, czuła to samo co blondyn.
Było jej miło. Bardzo.
Przyjazne zachowanie blondyna, jego gesty, uśmiechy, spojrzenia i miłe komentarze były dla niej ważne, może nawet aż zbyt ważne. I chyba to ją w tym wszystkim bolało najbardziej. Wiedziała, że to co od jakiegoś czasu mówił i robił Ślizgon wzbudzało w niej dużo więcej pozytywnych oraz szczególnych uczuć niż powinno. W ostateczności pękła. Nie chciała wracać z blondynem do wzajemnej nienawiści i tych przykrych słów, które na co dzień sobie wypowiadali, ale z drugiej strony nie mogła zapomnieć o tych siedmiu latach wzajemnej nienawiści.
Wiedziała, że mówiąc o tym chłopakowi miała racje. Czuła to i jeszcze bardziej wiedziała. Nie było tajemnicą, że to właśnie Draco jest tą stroną odpowiedzialną za pogłębianie tej wzajemnej, niemal chorej i wyniszczającej nienawiści. Ona była osobą wrażliwą i uczuciową, jednak jednocześnie była osobą, która byłaby w stanie zrozumieć oraz wybaczyć naprawdę wiele. Jednak w przypadku Ślizgona było inaczej. Wiedziała, że potrafiłaby żyć z nim tak jak żyje obecnie, razem spędzać czas, rozmawiać i żartować, jednak również wiedziała, że to właśnie Draco nie byłby w stanie żyć w taki sposób. Wiedziała, że wyjazd do Dagurtar zmienił ich nastawienie do siebie. Blondyn miał racje, tu mogli rozmawiać w sposób normalny. Tu mogli się do siebie uśmiechać i mogli na siebie patrzeć w sposób, którego w Hogwarcie nikt by nie zrozumiał ani nie zaakceptował. Z drugiej jednak strony nie mogła i nie była w stanie zapomnieć i w pełni wybaczyć Ślizgonowi tych siedmiu długich lat, w których ją obrażał, krytykował, wyśmiewał i równał z błotem. Ani jej rozum nie mógł o tym zapomnieć, ani jej serce. Może i czuła więcej pozytywnych uczuć do Ślizgona, może i nawet była mu w stanie wybaczyć i zapomnieć wiele, ale zdrowy rozsądek na to nie pozwalał. Znała go. Znała bardzo dobrze. I wiedziała, że to co powiedziała chłopakowi było prawdą. Wiedziała, że Draco jest w stanie wrócić do ich wzajemnej nienawiści „od tak” „po prostu”. Wiedziała, że to właśnie on nie będzie miał najmniejszych problemów by ją ponownie obrazić i zmieszać ze wszystkim co najgorsze. Wiedziała, że jej serce czuje mocniej i wiedziała, że choć jest dziewczyną inteligentną to właśnie jej rozum pracuje dużo gorzej niż powinien, przy konfrontacji z przywódcą Slytherinu. Może i nawet nie chciała by ich wspólne życie wyglądało tak jak dawniej. Nie chciała by był taki jak kiedyś, by znów ją obrażał i krytykował. Nie chciała by znów skrył się w tej swojej pancernej, bez emocjonalnej skorupie, do której nikt, a zwłaszcza ona nie ma dostępu. Jednak tak było prościej. I mimo wszystko bolało mniej. Wolała gdy bolały ją obelgi Ślizgona, niż gdy bolał ją jego uśmiech i fakt, że stał się jej tak bliski, choć nadal zbyt daleki. Był nieosiągalny. I tego musiała się trzymać. O tym musiała pamiętać. Bez względu na to czy bardziej bolały ją jego słowa czy jego brak.
W dormitorium gościnnym zapanowała dusząca, nieprzenikliwa cisza. Milczeli oboje. Ona to co chciała bądź nie chciała, powiedziała, on milczał próbując zrozumieć sytuację. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, takiej postawy dziewczyny i takiego wyznania.
Otworzył się. Pierwszy raz się na kogoś otworzył. Padło na Hermione Granger. Ironia losu, przeznaczenie, nagła głupota czy zbyt dużo nieznanych uczuć? Sam nie wiedział dlaczego tak bardzo otworzył się na drugiego człowieka i dlaczego w jego przypadku była to Hermiona G. Jednak zrobił to. To właśnie jej był w stanie powiedzieć o tym co leżało mu na dnie serca. Na dnie czegoś o czego istnieniu dowiedział się również dzięki niej. A ona go odrzuciła. Myślał i liczył na to, że zrozumie. Ona jednak niezrozumiała. Miał wrażenie, że w tej krótkiej rozmowie oddała mu to, co on jej przez całe siedem lat wyniszczającej znajomości. Pierwszy raz w życiu poczuł się tak bardzo źle podczas rozmowy z nią. Co więcej, pierwszy raz w życiu zwierzył się ze swoich uczuć dziewczynie, którą darzył czymś więcej niż tylko fizycznym pragnieniem, a ona go odrzuciła. Chyba to w tym wszystkim zraniło go najbardziej. Mimo wszystko zamierzał zmienić te sytuacje, choć sam nawet nie wiedział dlaczego. Był zdolny i chciał zrobić wszystko by to zmienić. By ta sytuacja jaka się między nimi zrodziła wczorajszego wieczora i dzisiejszego ranka była czymś więcej niż tylko banką mydlaną, która pękła w najmniej odpowiednim momencie i która nie wiadomo jak piękna, nigdy więcej już miała nie wrócić.
- Czego ode mnie oczekujesz Granger?
Dźwignął się na ramionach i stalowymi, nieruchomymi źrenicami odprowadził wstającą z łóżka dziewczynę. Hermiona przystanęła przy wyjściu z sypialni i odwrócona do niego tyłem, zrezygnowana oparła się o futrynę drzwi. Objęła się ramionami, niemal jakby było jej zimno. Spuściła wzrok na podłogę nie chcąc patrzeć na znajdującego się za nią chłopaka.
Może i jego pytanie brzmiało jak lekki wyrzut. W końcu był Malfoy'em, przywódcą Slytherinu, Ślizgonem oraz Śmierciożercą i już i tak bardzo się zmienił, a dla dziewczyny było to ciągle za mało. I wbrew tej pretensji jaka zabrzmiała w tonie jego głosu, był w stanie zrobić wszystko, co tylko by mu powiedziała. Byle tylko zmienić te niekorzystną sytuację jaka się między nimi w tej chwili zrodziła. Chciał ją mieć obok siebie i w jakimś stopniu widok wstającej z łóżka i odchodzącej od niego Hermiony, bolał go bardziej niż najgorsze tortury jakich doświadczył w ciągu całego swojego życia, a doświadczył ich naprawdę wiele. Pierwszy raz w życiu zdał sobie sprawę z tego, że Gryfonka działa na niego niemal tak jak lecznicze źródła. Zawsze gdy obracał się w złym towarzystwie, gdy przesadzał z płynami procentowymi, gdy kogoś torturował lub zabijał, wracał później do dormitorium na czwartym piętrze, spotykał na swojej drodze Hermione G. i odżywał, dosłownie i w przenośni. Wystarczył jeden jej uśmiech, jedno jej spojrzenie czy też jej aksamitny ton głosu, by wszystkie troski go opuściły. Po ciężkim dniu czy nocy, podświadomie do niej wracał i czuł się dokładnie tak jakby właśnie wyszedł z uzdrawiającego źródła. I to było dla niego ważne. I nikt inny nie potrafił mu tego dać. Nikt inny nie dział na niego tak jak Hermiona Granger. Wiedział, że nie mógł tego stracić. Ta drobna i niepozorna dziewczyna ratowała resztki jego sumienia, moralności i człowieczeństwa. Nie mógł jej stracić, choć przecież nigdy jej nie miał.
- Czego chce ?
Powtórzyła cicho, niemal jakby chciała w ten sposób podkreślić retoryczność tego pytania. Zapanowała między nimi cisza. Wstał z łóżka i zatrzymał się tuż za dziewczyną. Nie widziała go, jednak jego przeszywająca obecność była aż nazbyt wyczuwalna. Niemal czuła jak jego spokojny oddech, błądzi między jej lokami. Był tak blisko niej, że wiedziała i czuła, że gdyby tylko wyciągnął swoje ręce napotkałby jej ramiona. Z jednej strony tego potrzebowała. Potrzebowała jego bliskości, tego by ją objął i by znowu zapomnieli o całym świecie. Z drugiej jednak strony wiedziała, że jeśli chłopak by to zrobił stałoby się między nimi coś strasznego, coś czego nie byłby nikt ani nic w stanie cofnąć. Coś co odmieniłoby ich na zawsze i coś co by już nigdy nie pozwalałoby sercu bić w normalnym rytmie. Jego bliska choć jednocześnie daleka obecność, była zarówno wybawieniem jak i udręką. Kolejne sekundy mogły zadecydować o ich wspólnej przyszłości. On jednak pozostawał niewzruszony, a ona postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie. Jednak był to ten rodzaj odpowiedzi, który niweczył wszystko co do tej pory się między nimi zrodziło. Łącznie i głównie z całą tą bliskością jaką między sobą od jakiegoś czasu tworzyli. W tym momencie to jednak umarło i nie zamierzało zmartwychwstać.
- Chce Malfoy...
Zaczęła cicho szukając w sobie resztki sił by nie zmieć zdania co do tego, co zmierzała mu powiedzieć. W końcu się odważyła, a jej sowa zabolały obojga jak jeszcze nigdy.
- Żebyś zachowywał się jak dawniej. Chce żebyś był taki jak kiedyś i zachowywał się tak jak kiedyś. A najbardziej chce żebyś zostawił mnie samą.
Nie chciała. Wcale nie chciała by było jak dawniej. I nie chciała by wychodził z tego pokoju. Nie chciała by zostawił ją samą, by od niej odchodził i pozbawił ją ciepła bijącego od jego osoby. Jednak tak było łatwiej. Widok uśmiechającego się do niej Ślizgona, patrzącego na nią w czuły sposób i rozmawiającego z nią w ten charakterystyczny, zarezerwowany tylko dla niej sposób, bolał ją bardziej niż jego siedmioletnia nienawiść i obelgi. Nawet nie potrafiła stwierdzić kiedy ich znajomość przeszła w tak inny, zupełnie niedostępny, bliski i intymny wymiar. Może po balu? Może jeszcze wcześniej? Może z chwilą gdy zawarli pierwszy pakt między sobą, wtedy kiedy ona uczyła go numerologi, a on ją latania na miotle? A może jeszcze wcześniej? A może to działo się już od kilku miesięcy, każdego pozornie nic nieznaczącego, wspólnie spędzonego dnia? Nie wiedziała i szczerze wątpiła w to, czy kiedykolwiek pozna odpowiedź na to pytanie. Zresztą to zdawało się nie być ważne.
W pewnym momencie po prostu zapomnieli o tym, że przez całe życie byli największymi wrogami, a skutki tego były większe i boleśniejsze niż siedmioletnia nienawiść. Wyjazd do Dagurtar był zarówno błogosławieństwem jak i przekleństwem. Zbliżył ich do siebie w sposób w jaki nie powinien, a ta bliskość zdawała się przynosić więcej bólu i ciernienia niż wzajemna nienawiść. Dagurtar był zarówno początkiem całkowitego zburzenia muru między nimi, jak również idealnym momentem by ponownie go między nimi postawić.
Zabolały go jej słowa. Nie chciał jej zostawiać. Tym bardziej, że wiedział, że to właśnie Hermiona zmieniła jego sposób patrzenia na świat. To właśnie ona nauczyła go ludzkich odruchów, których wcześniej nie znał bądź o nich zapomniał. Dzięki niej zaczął się częściej uśmiechać. Dzięki niej nie stał się pozbawionym wszelkich zasad i moralności, stuprocentowym Śmierciożercą. Wywierała na niego tak duży wpływ mimo, że nawet on ani tym bardziej ona, nie byli tego całkowicie świadomi. Jednak gdzieś w głębi Draco czuł, że jeśli straci kontakt z Gryfonką straci również resztki swojego sumienia i wszystkiego dobrego co jeszcze w nim zostało i co dziewczyna w skuteczny, choć niewidzialny sposób w nim wyzwalała, utrzymywała i podtrzymywała. Nie mógł pogodzić się z faktem, że ma ją zostawić i tak samo nie mógł pogodzić się z faktem, że kasztanowłosa właśnie tego od niego oczekuje. Wydawało mu się, że Hermiona go potrzebuje w równie mocnym stopniu jak on jej. Myślał, że ona również potrzebuje jego obecności. Wierzył w to i chciał w to wierzyć. Patrząc na nią, gdy śmiała się z jego żartów lub gdy się do niego uśmiechała w ten normalny, zwyczajny sposób miał wrażenie, że jest to tak ważna część jego życia, że nie wytrzymałaby gdyby jej zabrakło. I szczerze myślał, że dziewczyna w jego przypadku ma i czuje tak samo. Chciał w to wierzyć.
- Zostawiłbym cie samą Granger, gdybym choć przez chwile przypuszczał, że właśnie tego teraz chcesz.
- Chce Malfoy. Chce żebyś stąd wyszedł.
Mówiąc to okłamywała nie tylko jego, ale również siebie. Jej głos zdradzał smutek, którego już nic nie było w stanie wypełnić.
W ciągu dalszym był tak blisko niej, może nawet i za blisko. Nieoczekiwanie zaparł się rękę o futrynę, o którą dotychczas opierała się dziewczyna. Stał tuż za nią. Lekko się nad nią pochylił, tak by jego broda niemal ocierała się o czubek jej głowy, a jej loki łaskotały go w twarz, choć w tym momencie to nie było ważne. Ustami odnalazł płatek jej ucha, a ona dzielnie przetrzymała jego palący szept na swojej skórze.
- Pamiętasz Granger jak kiedyś w Hogwarcie powiedziałaś mi, że sam buduje mur między nami? Teraz mogę ci odpowiedzieć tym samym. Teraz, to ty go budujesz.
Przymknęła mocno powieki próbując się nie rozpłakać i wytrzymać jego prowokacyjną choć jednocześnie bolesną bliskość. Pokiwała przecząco głową, z całych sił próbując powstrzymać drżący podbródek i piekące łzy pod przymkniętymi powiekami. Jej serce umarło już dawno temu.
- Nie Malfoy. Ja ci tylko przypominam, że on jest. I sam doskonale sobie o tym przypomnisz, gdy wrócimy do Hogwartu. I to właśnie ty, będziesz go jeszcze bardziej rozbudowywał.
Może i zrozumiał, że przypuszczenia dziewczyny są słuszne. Może i zrozumiał, że faktycznie to on zawsze i wszędzie próbuje skutecznie przypomnieć całemu światu jak bardzo gardzi i nienawidzi Hermiony G., z drugiej jednak strony odkrył, że te działania przestały bawić go już dawno temu i już dawno temu przestały sprawiać mu przyjemność. Wręcz przeciwnie.
- Granger ja...
- Po prostu stąd wyjdź Malfoy.
Przerwała mu cicho niemal zrezygnowana, jednocześnie z całych sił przymykając piekące powieki. Chciał jeszcze coś powiedzieć, jednak w ostateczności z jego ust nie wyszło już żadne słowo. Odsunął się od niej, by w kolejnej sekundzie wyminąć ją bez słowa. Nie odwrócił się w jej stronę, również już nic nie powiedział. Zgarnął z kanapy swoją koszulę i w nieznośnej oraz bolesnej ciszy opuścić dormitorium Gryfonki, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
Pierwszy raz się na kogoś otworzył i pierwszy raz został odrzucony. Chyba jeszcze nigdy nie było mu tak źle jak właśnie teraz. A ona jeszcze nigdy nie płakała tak jak właśnie wtedy gdy wyszedł, choć sama nie wiedziała dlaczego, a przynajmniej nie potrafiła tego wyjaśnić w racjonalny sposób.
Plecami zaparł się o zewnętrzną stronę drzwi dormitorium gościnnego, przymykając przy tym powieki i opierając głowę o drewnianą powierzchnię. Słyszał jak płacze i w tym właśnie momencie stracił resztki tego co Hermiona od jakiegoś czasu jeszcze skutecznie reanimowała i podtrzymywała przy życiu.
- Kurwa….
Przyparł dłoń do czoła, odruchowo łapiąc się na blond włosy i z rezygnacją parząc na szary sufit szkolnego korytarza. Wiedział jedno. Wiedział, że już nie potrafił nienawidzić jej tak jak dawniej. Wiedział, że powrót do Hogwartu również tego nie zmieni. Wiedział, że Granger stała się kimś więcej niż tylko „Granger”. I choć bardzo się starał, nie potrafił sprawić by było inaczej.
Jego kolejne przekleństwo odbiło się od każdej ściany korytarza, choć nikt nawet tego nie usłyszał.

                                                                           ***

Nie wiedzieli kiedy przyszło im się spotkać na jednym ze szkolnych korytarzy, ale nawet podczas tej konfrontacji starali się ignorować siebie nawzajem, w ostateczności jednak ich nieoczekiwane spotkanie przerodziła się w kłótnię. Nie potrafili inaczej. Ani jedno ani drugie nie pamiętało ani nawet nie wiedziało o co poszło. Motyw nie był ważny, zresztą nigdy nie był. Nigdy w przeciągu tych siedmiu lat wzajemnej nienawiści nie potrzebowali konkretnych powodów by się pokłócić. Obecne warunki były tym bardziej sprzyjające. Ona nienawidziła jego, on ją, musieli tylko sobie o tym przypomnieć i nawzajem sobie to udowodnić. Wspólna kłótnia ubarwiona różnorodnymi, obraźliwymi słowami i określeniami, była najprostszym i najskuteczniejszym sposobem by to zrobić. Po sentymentalnym wieczorze podczas, którego tak bardzo się na niego otworzyła oraz po wspólnym poranku, na którym z kolei to on pierwszy raz w życiu otworzył się na nią, zostało już tylko wspomnienie. I to takie wspomnienie, o którym oboje nie chcieli pamiętać. Łatwiej było po prostu o tym zapomnieć. Zapomnieli. A przynajmniej próbowali.

                                                                     *

Życie w Dagurtar toczyło się dalej, a świat zdawał się nie zauważyć tego, że w dwójce młodych ludzi coś umarło. W dodatku coś, co urodziło się w nich oraz między nimi stosunkowo niedawno. Świat jednak tego nie widział. Ona przepłakała całą noc, on upił się jak jeszcze nigdy, a świat niczego nie zauważył.
Ignorowała go. On również próbował to robić. Jedak to właśnie Draco nie potrafił na nowo stać się obojętny. Pierwszy raz w życiu to właśnie przywódca Slytherinu nie potrafił jej ignorować. Nie potrafił już złapać tego dystansu, który niegdyś tak skutecznie ich dzielił.
Doba. Jeden dzień i jedną noc.
Tylko tyle zdołał wytrzymać bez towarzystwa, rozmowy, głosu, spojrzenia i uśmiechu kasztanowłosej Gryfonki.
I choć nawet nie pamiętał o co się pokłócili, to właśnie on postanowił przerwać tę nieznośną i duszącą cisze między nimi. Ich pobyt w Dagurtar miał trwać jeszcze tydzień i na pewno nie zamierzał przez te siedem dni rezygnować z kontaktu z właścicielką burzy nieujarzmionych loków. Musiał zmienić te sytuację nawet jeśli oznaczała ona, że to właśnie on, pierwszy raz w życiu, wyciągnie rękę na zgodę w stosunku do niegdyś znienawidzonej Hermiony Granger.

                                                                           ***

Siedziała w bibliotece z całkiem sporymi okularami na nosie i w skupieniu zagłębiała się w literaturę jaką 30 minut temu porwała z jednego z licznych oraz wyjątkowo okazałych regałów, znajdujących się w owym pomieszczeniu.
Obszerna księga spokojnie leżała na niewielkim stoliku, a dziewczyna z uwagą i starannością czytała każde słowo i każdy przecinek, tworzące nad wyraz interesującą literaturę dotyczącą magicznych roślin. Głowę leniwie podpierała na lewej ręce, zaś drugą co jakiś czas systematycznie odgarniała niesfornego loka za ucho, który cały czas uciekał z jej misternie spiętych włosów.
Mimochodem leniwie unosiła wzrok i opuszkiem palca poprawiła zsuwające się z nosa okulary, z chwilą gdy naprzeciw niej usiadł nie kto inny jak Draco Malfoy. Wyglądał co najmniej na złego i to w dodatku na samego siebie. Niemal nerwowo kręcił się na krześle i bezskutecznie próbował się uspokoić i zrobić coś z nad wyraz aktywnymi rękami. Raz kładąc je na stół, raz na uda, a raz obie te rzeczy jednocześnie. Dziewczyna nie przejęła się jednak zbytnio jego niecodzienną postawą, rozbiciem psychicznym oraz fizyczną obecnością i niemalże apatycznie spuściła wzrok na fragment tekstu, na którym się zatrzymała. Jej spokój nie zachwiał się nawet wtedy, kiedy blondyn nieznacznie walnął pięścią w stół.
- Zapomnijmy o naszej ostatniej kłótni, było minęło…. Ok.?
Burknął w końcu pochylając się trochę bardziej w stronę dziewczyny, by usłyszała jego zbulwersowany, cichy szept. Ta jednak nie odpowiedziała, beznamiętnie odwracając kolejną kartkę pergaminu. Jej widoczna „olewnicza” postawa zaczynała go irytować i złościć. Spojrzał na nią zezłoszczony, nieznacznie przechylając głowę w bok i lekko przy tym zagryzając zęby.
- Granger, staram się być miły...
Nic. Zero reakcji.
- Pragnę ci uświadomić, że ja tu jestem.
Hermiona w odpowiedzi leniwie przerzuciła następną stronę, ówcześnie niemal teatralnie dotykając językiem opuszków od dwóch palców, by lekko je nawilżyć i tym samym ułatwić sobie przekładanie kartek.
- Granger do cholery!
- Młody człowieku, jesteś w bibliotece. Obowiązuje tu cisza.
Draco mocniej ścisnął dłonie w pięści i jedną z nich lekko walnął w stół, przy okazji przewracając oczami i na chwilę odwracając się w stronę bibliotekarza by zmrozić go spojrzeniem. Gdy ponownie spojrzał przed siebie, krzesło, na którym siedziała Gryfonka było już puste.
Nim się zorientował kasztanowłosa przekroczyła próg drzwi i opuściła owe pomieszczenie. Bez chwili namysłu ruszył za nią, opuszczając próg biblioteki i wchodząc w długi i rozgałęziony hol. Gdy myślał, że zniknęła mu z oczu i już jej nie znajdzie, nagle coś złapało go za ramię i pociągnęło w mały korytarz. Nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, znalazł się w małej, zakurzonej i nieużywanej kanciapie na miotły.
- Coś tu jest nie tak Malfoy.
Hermiona niemal przygwoździła go do zamkniętych drzwi swoim ciałem. Jej wyraz twarzy i głos był nad wyraz poważny, choć był to tylko szept. Chwila minęła nim Ślizgon przeanalizował sobie obecną sytuację oraz słowa swojej towarzyszki.
- Co?!
Krzyknął w końcu, w ramach najsensowniejszego komentarza, jakiego mógł z siebie wydobyć w owej, niewątpliwie ciężkiej, chwili.
- Cicho.
Zganiła go prędko, patrząc na niego oskarżycielsko, po czym nieznacznie się od niego odsunęła, by w kolejnej sekundzie oprzeć się policzkiem o zamknięte drzwi, nasłuchując czy nikt nie nadchodzi. Z wyjątkowym nierozumieniem obserwował obecne poczynania, swojej chwilowo byłej współlokatorki.
- Ok. Granger, nie wiem co dzisiaj jadłaś na śniadanie, ale wyraźnie ci zaszkodziło.
Odszeptał nerwowo i oskarżycielsko, zapierając się jedną dłonią o chropowatą powierzchni drzwi i nachylając się nad dziewczyną, przy okazji oskarżycielsko machając w jej stronę palcem, jakby na podkreślenie swoich zbulwersowanych słów. Dziewczyna jednak ani nie zareagowała na jego komentarz, ani go nie usłyszała.
- Obudź się Malfoy, dzieją się tu dziwne rzeczy.
Szepnęła twardo, odrywając policzek od drzwi, zadzierając głowę do góry, przy okazji odważnie i poważnie patrząc mu w oczy i również machając rękami w ramach gestykulacji. Odpowiedział jej przytakującym skinieniem głowy.
- Jeśli masz na myśli to, że zaciągnęłaś mnie do małego i ciemnego schowka na miotły i zamknęłaś nas w nim na trzy spusty, w tylko sobie znanym celu, to muszę się z tobą zgodzić.
Spojrzała na niego wzburzona jego komentarzem, jednocześnie gwałtownie machając ręką, jakby chciała strącić niewidzialny przedmiot znajdujący się obok.
- Tylko tu mogę z tobą spokojnie porozmawiać.
- A co, twoi nowi koledzy nie opuszczają cię na krok?
Spytał ironicznie, całkiem rozbawiony swoim osobistym, sarkastycznym komentarzem.
Hermiona spojrzała na niego charakterystycznie, a on w odpowiedzi wyjątkowo rozbawiony parsknął pod nosem. Pokiwał z niedowierzaniem głową, po czym wzrok z podłogi przerzucił na dziewczynę.
- Daj spokój Granger, chyba nie usiłujesz mi powiedzieć, że jesteś śledzona?
- Nie tylko ja, ty też.
W tym momencie nie wiedział, czy ma się rozpłakać czy roześmiać. Skrzyżował ręce na torsie, charakterystycznie unosząc prawą brew i obserwując ją z wyrazem dużego zwątpienia.
- Odbiło ci.
Skwitował w końcu poważnie, po chwili osobistych przemyśleń. Hermiona jednak nie dawała za wygraną. Nie mogła zrozumieć, że chłopak nie widzi tych wszystkich niejasności, które jej nie dają spać po nocach, łącznie z podejrzanym zachowaniem wszystkich uczniów Dagurtar.
- Nie wydaje ci się, że zachowują się dziwnie?
- Jedyną osobą, która zachowuje się dziwnie jesteś ty.
Jego zimny i poważny ton nie uznawał sprzeciwu, ona jednak przecząco pokiwała głową.
- Nie zauważyłeś Malfoy? Cały czas ktoś z nami jest albo za nami idzie, wszędzie i zawsze.
Zdruzgotany swoim obecnym losem, który przyszło mu dzielić z Hermioną G., westchnął ciężko pod nosem niemal załamany i zmęczony tymi aluzjami dziewczyny. W geście poddania się spuścił ręce wzdłuż ciała, by w kolejnej sekundzie zaprzeć się jedną dłonią o drzwi i patrzeć z politowaniem na swoją towarzyszkę.
- Granger ja rozumiem, że to dla ciebie nowość i fakt, że masz adoratorów nie jest do końca normalny, ale to co właśnie sugerujesz sprawia, że zaczynam wątpić w twój obecny stan umysłowy.
- Malfoy do cholery! Pomyśl tylko. Wszystko zaczęło się dzień po tym jak tu przyjechaliśmy. Rozdzielono nas. Wszystkie zajęcia mamy osobno, nawet tak, że nie widujemy się na korytarzach…
Nagle przerwał jej dalszą myśl ruchem ręki i spojrzał na nią odkrywczo, z nienaturalnym ożywieniem i przebłyskiem olśnienia.
- Czekaj Granger. W bardzo okrężny i dziwny sposób usiłujesz mi powiedzieć, że za mną tęsknisz. Zwykłe ”Najdroższy, tak bardzo za tobą tęsknię.... Na Merlina, byłam taka głupia. Proszę wybacz mi. Błagam wróć do mnie. Codziennie będę robiła ci drinki i już nigdy więcej nie będzie bolała mnie głowa” by wystarczyło.
Zacytował wyjątkowo wczuwając się w role i specyficznie akcentując to wyznanie. Załamana, momentalnie ukryła twarz w dłoniach, próbując w sobie znaleźć resztki sił i cierpliwości dla arystokraty.
- Merlinie błagam daj mi więcej cierpliwości, nie dodawaj mi sił bo go zabije.
Szepnęła zrozpaczona, jednak Draco to zignorował i spojrzał na nią ni to oburzony, ni z wyrazem wielkiego zwątpienia i zdziwienia na twarzy.
- O co ci chodzi Granger? Naprawdę tak bardzo ci mnie brakuje, że przejmujesz się tym, że nas rozdzielono?
Mimo, że jego pytanie było retoryczne, wzburzyła się nim strasznie i w odpowiedzi spojrzała na niego zabijając go wzrokiem i mocno przy tym gestykulując.
- Nie. Wcale za tobą nie tęsknie do cholery i nigdy to się nie zmieni.
Draco spoważniał, jednak już nic nie odpowiedział dziewczynie. Uznał, że najwyższy czas opuścić to pomieszczenie oraz samą Gryfonkę. Przez chwile zaczął żałować, że próbował się z nią pogodzić. Bez słowa złapał za klamkę od drzwi, gdy niespodziewanie powstrzymała go Hermiona łapiąc na przedramię, z krótkim i wyjątkowo proszącym „Malfoy” na ustach. Momentalnie na nią spojrzał, a ona szybko zreflektowała się co zrobiła i wyjątkowo zmieszana go puściła. Zapanowała między nimi chwila ciszy, choć w ciągu dalszym patrzyli sobie w oczy. Kasztanowłosa westchnęła cicho, uspokajając wszystkie zbędne i niepotrzebne w tej chwili emocje, zupełnie jakby się poddała. Spojrzała na niego z oznakami skruchy i smutku na twarzy, a on postanowił zostać. Zabrał dłoń z klamki i odwrócił się do niej z zagadkowym wyrazem twarzy. Jego pastowała dawała jej do zrozumienia, że zostanie i postara się zrozumieć to co mu za chwile powie. Jej kolejne słowa poprzedziło ciche, jednak ciężkie westchnięcie.
- Posłuchaj Malfoy, nie chodzi mi tylko o to, że nas rozdzielili. Na początku nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz to wszystko zaczyna układać się w jedną całość. Pomyśl. Rozdzielili nas. Nie opuszczają nas na krok. Profesorowie i uczniowie zachowują się dziwnie. Brak sowiarni. Brak jakiejkolwiek możliwości kontaktu ze światem. Zakaz wstępu do niektórych sal, co więcej kilka z nich jest zamkniętych na wszystkie spusty. Przecież sam widziałeś, że nie mają skrzydła szpitalnego ani żadnej pielęgniarki, a dzień po zawodach wszyscy byli cali i zdrowi. Jakim cudem? Coś jest nie tak z tą szkołą. Dzieje się tu coś dziwnego. Czuje to. Powiedź, że zwariowałam Malfoy.
Spojrzała na niego z nadzieją, że zrozumie jej odczucia i obawy. W odpowiedzi skrzyżował ręce na torsie, patrząc na nią z wyrazem zamyślenia na twarzy.
- Granger...
Zaczął cicho i łagodnie, by w kolejnej sekundzie potwierdzająco kiwnąć głową i z oznakami załamania oraz poddania się, wypuścić głośno powietrze.
- Zwariowałaś.
Skwitował załamany, gwałtownie spuszczając ręce wzdłuż ciała i robiąc obrót o 180 stopni. Po chwili przyparł dłoń do czoła, zupełnie jakby sprawdzał czy nie ma gorączki i spojrzał na nią z nutką przerażenia i niedowierzania.
- Jestem facetem i nie powinienem tego mówić, ale przerażasz mnie Granger.
W odpowiedzi wywróciła teatralnie oczami, by w kolejnej sekundzie spojrzeć na niego z wyrazem niezrozumienia i zwątpienia na twarzy.
- Daj spokój Malfoy, naprawdę tego nie widzisz ? Nie wydaje ci się, że coś jest nie tak?
Blondyn westchnął ciężko i oparł się plecami o drzwi, tuż obok Hermiony. Owszem, czuł że coś dziwnego wisi w powietrzu i że kilka rzeczy się „nie zgadza”, jednak usprawiedliwiał to tym, że po prostu ani uczniowie, ani cała ta szkoła nie przypadła mu do gustu. Nie szukał drugiego dna i nie zagłębiał się w ten temat. Teraz jednak, gdy dziewczyna opowiedziała mu o swoich odczuciach, zaczął wierzyć, że coś w tym jest. Pytanie tylko co? I co oni mieli dalej robić?
Kasztanowłosa opierała się bokiem o drzwi, będąc tuż obok chłopaka. Wpatrywała się w niego i cierpliwie czekała na jego reakcję i odpowiedź. Chwile myślał nad czymś w skupieniu, by z wyrazem załamania pokiwać przecząco głową i spojrzeć z niezrozumieniem na Hermione.
- Co ty tak właściwie sugerujesz Granger? Że uczniowie i profesorowie są opętani, a szkoła nawiedzona przez złe moce?
- Nie wiem…
Westchnęła zmartwiona, opierając dół pleców o drzwi i pochylając się znacznie, ręce zapierając na kolanach i uważnie wpatrując się w swoje buty.
- Ale coś tu jest nie tak, po prostu to czuje Malfoy.
Dodała w końcu, a Draco sporo musiał się natrudzić, by usłyszeć tę końcówkę jej wypowiedzi. Westchnął zrezygnowany, jednocześnie krzyżując ręce na torsie i wzrok unosząc na sufit.
- Co proponujesz?
- Wierzysz mi?
Spytała zdziwiona, gwałtownie się prostując i z nadzieją, a zarazem zdziwieniem patrząc na blondyna.
- Tego nie powiedziałem. Ale można się trochę rozejrzeć. W sumie i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Odparł obdarowując dziewczynę ironicznym uśmiechem. Oczy kasztanowłosej zabłysły radosnymi iskierkami, a ona sama uśmiechnęła się szeroko. Widząc to Ślizgon tylko wywrócił oczami.
- Zanim rzucisz mi się na szyję Granger pamiętaj, że i tak cię nienawidzę.
Momentalnie trąciła go w ramie, choć nie mogła zapanować nad lekkim uśmiechem triumfu i szczęścia. Mimo wszystko Draco również się uśmiechnął, a jego kolejne pytanie było poprzedzone westchnięciem rezygnacji.
- Aż boję się zapytać czy opracowałaś jakiś plan działania, czy jedziemy na żywioł?
- Chce rozejrzeć się trochę po bibliotece, a ty Malfoy, możesz polecieć na żywioł.
Mówiąc to uśmiechnęła się do chłopaka patrząc na niego dwuznacznie. Zapadła chwila ciszy, przerwana ciężkim westchnieniem Ślizgona.
- Odnoszę niepokojące wrażenie, że oczekujesz ode mnie bym zaprzyjaźnił się z naszymi nowymi kolegami…
Odczucia chłopaka były jak najbardziej słuszne. W końcu bliższy kontakt z uczniami szkoły mógłby okazać się bardzo pomocny, a wręcz niezbędny w wyjaśnieniu kilku niejasności. Potwierdziła jego słowa przytakującym skinieniem głowy i zaczepnym grymasem na twarzy.
- Wiesz co Malfoy, jednak nie jesteś taki głupi na jakiego wyglądasz.
Chłopak zaśmiał się krótko i sztucznie, po czym obdarował dziewczynę tak zwanym spojrzeniem spod łba.
- Zaraz zostawię cię z tym samą.
W odpowiedzi pokiwała przecząco głową.
- Nie zostawisz
Spojrzał na nią z niezrozumieniem.
- Bo?
- Za bardzo cię to zainteresowało.
Spojrzał na nią z czymś na wzór zwątpienia i wyzwania.
- Oo… serio?
- Serio.
Dla dodatkowego potwierdzenia swoich słów wyjątkowo wymownie machnęła potwierdzająco głową. On z kolei skrzyżował ręce na torsie i zadarł prawą brew, mierząc dziewczynę nieodgadnionym, choć wątpiącym spojrzeniem.
- Skąd ta pewność Granger?
- Znam Cię Malfoy.
Na jego twarzy pojawił się ironiczny półuśmiech.
- Tak myślisz?
- Tak. Chwilami bardziej niż ty sam.
Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem i pokiwał głową na znak roztargnienia. Sam nie wiedział co wkurzało go bardziej, czy to co insynuuje Gryfonka, czy to w jaki sposób to merytorycznie przekazuje. Po sekundzie zrozumiał, że całość.
- Ależ ja cię nienawidzę.
Szepnął pod nosem, spuszczając załamany wzrok na podłogę. Dziewczyna jednak usłyszała jego szczere wyznanie i uśmiechnęła się szeroko, kiwając przy tym głową w formie zaprzeczenia.
- Nieprawda. Kochasz mnie.
Nie dała mu jednak szans, na potwierdzenie bądź zaprzeczenie tych domysłów.
- To jak będzie, partnerze?
Blondyn zerknął na nią kątem oka i uśmiechnął się ironicznie, ostrzegawczo wyciągając w jej stronę palec wskazujący.
- Dobra, ale to ostatni układ na jaki z tobą idę Granger.
Uśmiechnęła się do niego pobłażliwie, wywracając teatralnie oczami i krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej.
- Tak wiem, tamten też był ostatni.
Odparła niemal od niechcenia, choć było w jej tonie coś zaczepnego. A ta zaczepność wyjątkowo nie spodobała się zirytowanemu chłopakowi.
- Jak myślisz Granger, jak Cię tu uduszę i porzucę zwłoki pomiędzy tymi wiadrami i miotłami, to kiedy cie znajdą?
- Daj spokój Malfoy. Oboje wiemy, że twoje życie beze mnie nie miałoby najmniejszego sensu…
- Chyba zaryzykuje….
- Śmiało.
Dodała unosząc odważnie głowę i spoglądając wyzywająco na blondyna. Chłopak odwrócił się w jej stronę i dłonią zaparł o zamknięte drzwi, jednocześnie nachylając się nad kasztanowłosą. Po chwili niemal jakby zagroził jej palcem.
-  Ależ ja cie nienawidzę Granger..
Mruknął przez zaciśnięte zęby, na co ona uśmiechnęła się do niego z wyrazem triumfu na twarzy.
- Wiem Malfoy, przed chwilą też to mówiłeś.
Dla podkreślenia swojej wypowiedzi pokiwała potwierdzająco głową i obdarowała przywódce Slytherinu rozbrajającym uśmiechem. Chwile jej się przyglądał, a z każdą sekundą wyraz jego twarzy łagodniał. W końcu się poddał, z lekkim uśmiechem na ustach wypuszczając zbędne powietrze i lekko kiwając głową w geście załamania.
- Wiesz Granger, z tobą to jest cholernie ciężko wytrzymać jednak teraz tak myślę, że mimo wszystko zabić trochę cie szkoda.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech triumfu. Zaczepnie kiwnęła głową w stronę chłopaka.
- A wiesz co ja myślę Malfoy? Że twoja niepoprawna męska dumna zabrania ci się przyznać, że najzwyczajniej w świecie byś za mną tęsknił.
Skinął potwierdzająco głową.
- Okropnie. Szczególnie za twoim niewyparzonym językiem, natrętnym gadulstwem, wrodzoną zarozumiałością oraz wkurwiającą upartością. Ach! I jeszcze za wiecznym przemądrzaniem się.
Skwitował po wyjątkowo dobitnym wyliczeniu. Uśmiechnęła się do niego promiennie, niemal zadowolona z tej wypowiedzi chłopaka.
- To raptem kilka z moich zalet.
- Merlinie błagam nie daj mi poznać reszty.
Skwitował załamany, co wyjątkowo oburzyło dziewczynę. Spojrzała na niego wzburzona, krzyżując przy tym ręce na torsie i obcinając go zimnym spojrzeniem.
- Wiesz Malfoy, ty do ideałów też nie należysz.
Spojrzał na nią zszokowany, nie mogąc pojąć jak Hermiona mogła coś takiego powiedzieć i zarzucić mu jakieś wady oraz niedociągnięcia.
- Co? Przecież jestem tak zabójczo przystojny, że randka ze mną mogłaby być niebezpieczna.
W odpowiedzi wywróciła do góry oczami i gwałtownie spuściła ręce wzdłuż ciała, załamana postawą Ślizgona.
- Bycie przystojnym to jeszcze nie wszystko Malfoy. Liczy się wnętrze.
- Mam zajebistą śledzionę i wątrobę. No może bez wątroby....
Dodał już ciszej, wykrzywiając twarz w grymasie bólu, gdy zdał sobie sprawę, że po jego częstych libacjach alkoholowych jego wątroby bardziej nie ma jak jest. Dziewczyna pokiwała głową w geście załamania, drapiąc się przy tym po skroni.
- Wiesz Malfoy, używając słowa „wnętrze” miałam raczej na myśli metaforę.
- A kogo obchodzi wnętrze? Zresztą moje też jest zajebiste, tak samo jak cała reszta.
Wypiął się dumnie, by po chwili nagle ożywiony ponownie na nią spojrzeć.
- A tak w ogóle wspominałem ci Granger, że dostałem propozycje zostania modelem?
Spojrzała na niego z wyrazem dużego zwątpienia na twarzy, którym zupełnie się nie przejął.
- Agencja stwierdziła, że jestem tak niepoprawnie przystojny, że mógłbym być modelem w magazynach dla kobiet. Oprócz tego miałem reklamować wodę do golenia i męskie perfumy.
- Jeśli kiedyś przyszłoby ci skakać z poziomu twojego samouwielbienia to zginąłbyś na miejscu Malfoy.
Pokiwał przecząco głową, ignorując ten prawdziwy komentarz dziewczyny. Nonszalancko zaczesał sobie włosy do tyłu i dumnie wypiął klatę do przodu.
- Mówię ci Granger, te twarz zobaczysz jeszcze nie raz.
- Chyba w kronice policyjnej.
Na jego twarzy pojawił się blady uśmiech, jednocześnie lekko skrępowany zmierzwił sobie włosy ręką.
- Jedno już mam .
Skwitował roztargniony, jednak na tyle głośno, że dziewczyna usłyszała i mimochodem zareagowała szczerym śmiechem, gdy dotarła do niej prawdziwość tego stwierdzenia. Cóż, tak to już bywa na świecie, że dla jednych impreza kończy się w łazience, dla drugich w areszcie. Draco wraz z Bliasem, Harrym i Ronem ostatnim czasy nie mieli zbyt dużo szczęścia i skończyli za kratkami mugolskiego więzienia. Rozbawiona zasłoniła usta dłonią, gdy dotarło do niej, że jej śmiech może usłyszeć ktoś niechciany, a wiązałoby się to z odkryciem ich ściśle tajnej kryjówki. Na moment spuściła wzrok na podłogę, by po chwili spojrzeć na chłopaka z oznakami błąkającego się na twarzy uśmiechu, mimochodem zakładając niesfornego loka za ucho.
- Żałuje, że tego nie widziałam.
Na twarzy Ślizgona pojawił się charakterystyczny uśmiech, a na dziewczynę spojrzał wyjątkowo dwuznacznie.
- Może to i lepiej Granger, że cie tam nie było, bo jeszcze bym wpadł na jakieś inne, niemoralne możliwości zastosowania kajdanek.
Najwidoczniej wszystko między nimi już wróciło do normy, łącznie z ich specyficznym trybem prowadzenia rozmów, który ostatnimi czasy im towarzyszył. Choć dziewczynie nie zawsze jego niemoralne wyznania się podobały. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, patrząc na niego spod łba
- Znowu zaczynasz?
W odpowiedzi pokiwał przecząco głową i uśmiechnął się do niej rozbrajająco.
- Nie. Kontynuuje.
Rozbawiona, parsknęła cicho pod nosem, kiwając z roztargnieniem głową i spuszczając wzrok na podłogę. Mimo wszystko i tego co sobie obiecała, brakowało jej tego zwykłego jak również specyficznego kontaktu z chłopakiem. Nieoczekiwanie zapanowała między nimi cisza.
- Malfoy.... wtedy... ta sytuacja....u mnie w dormitorium....
Wydukała niepewnie, robiąc wyjątkowo długie i niepewne przerwy między poszczególnymi słowami. Na chwile zamilkła, a chłopak nie widział potrzeby by kontynuowała te myśl. Doskonale wiedział co dziewczyna chce mu powiedzieć. Nie musiał i nie chciał tego słuchać. Tym bardziej, że znowu pojawiło się światełko w tunelu i szansa oraz nadzieja, że ich relacje będą takie jak sprzed dwóch dni.
- Jasne, nie było jej.
Jego postawa i ton głosu oraz sama wypowiedź zdecydowanie ją zaskoczyła, z drugiej jednak strony wyjątkowo jej ulżyło, gdy usłyszała te kilka krótkich, lecz znaczących słów. Sama nie wiedziała dlaczego, ale czuła się wyjątkowo okropnie po wydarzeniach w jej dormitorium. Taki obrót sprawy i fakt, że nieoczekiwanie tak szybko i dyplomatycznie oboje mogli zapomnieć o tej sytuacji wyjątkowo poprawił jej humor, który od kilkunastu godzin był na 
naprawdę mizernym poziomie. Cieszyła się, że blondyn znów jest obok. Tym bardziej, że czuła się wyjątkowo niepewnie w tym miejscu, a towarzystwo Ślizgona w pewnym sensie dodawało jej otuchy i maleńkiej nutki poczucia pewności i bezpieczeństwa. Czuła, że w tej szkole dzieje się coś dziwnego, a sam klimat tego miejsca również ją przerażał i nieraz przyprawiał o gęsią skórkę. Nie chciała być tu sama, pozbawiona fizycznego i psychicznego wsparcia chłopaka, choćby tego najmniejszego. Chciała mieć go obok. Jednak wiedziała, że nie może już być taka otwarta w stosunku do chłopaka i ponownie muszą przypomnieć sobie o znaczeniach słowa „dystans” i „niedostępność”. Wypadałoby. Chyba jeszcze nigdy nie była tak rozbita między tym co czuje i czego chce, a tym co powinna czuć i czego kategorycznie chcieć nie powinna. 

Uniosła na niego niepewne spojrzenie, a w kolejnej sekundzie na jej twarzy pojawił się rozbrajający półuśmiech.
- Dalej jesteś moim chłopakiem?
- Nigdy nie przestałem nim być.
W małym schowku na miotły zapanowała chwila ciszy. Oczy Hermiony zabłysły bliżej nieokreślonym blaskiem, a jej twarz znacznie rozjaśniała. Draco obserwował ją przez chwile wyjątkowo uważnie, by po chwili zdołowany wypuścić głośno i ociężale powietrze z płuc. Wykrzywił twarz w grymasie bólu i zażenowania.
- Po twoim spojrzeniu Granger widzę, że to co powiedziałem zabrzmiało zbyt dziwnie, obawiam się, że nawet odrobinę uczuciowo. Cholera, miałaś rację Granger, to dziwne miejsce. W dodatku najwyraźniej pobyt tutaj wyjątkowo mi nie służy. Musze znaleźć Ivana.
Rozbawiła ją ta wypowiedź chłopaka i jego wyjątkowo zdołowana choć jednocześnie pocieszna postawa, jednak końcówki niezrozumiała.
- Dlaczego?
- Danie w mordę osobom, których nie lubię zawsze poprawia mi humor i przypomina o moim okropnym i złym charakterze.
Uśmiechnął się do niej w swój typowy, Ślizgoński sposób, a w jego oczach pojawił się błysk ożywienia na samą myśl o „lekkim” poturbowaniu czarnowłosego ucznia Dagurtar. Hermiona spojrzała na niego z niezrozumieniem, nie mogąc pojąć dlaczego akurat blondyn wybrał sobie Iva jako potencjalny cel ataku, tym bardziej, że doskonale wiedziała, że arystokrata nie polubił nikogo z ich tymczasowej szkoły. I nie tylko z tej szkoły.
- Przecież mówiłeś, że ty nie lubisz nikogo.
- Owszem. Ale Ivana najbardziej.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech triumfu.
- Bo o niego jesteś najbardziej zazdrosny.
Skwitowała pod nosem zwycięsko, na co przytaknął skinieniem głowy.
- Masz racje Granger. Wyjątkowo nie lubię jak podrywają go inni chłopacy.
- Nie to miałam na myśli.
Mruknęła niezadowolona, jednak Draco to zignorował i z dziwnym zapałem i ożywieniem spojrzenie z Hermiony przeniósł na otaczające ich ściany oraz jeden wolny regał i pusty blat szafki. Po chwili kąciki jego ust drgnęły w nieznacznym uśmiechu, choć był to ten wyjątkowo dwuznaczny rodzaj uśmiechu. Z błyskiem w oku spojrzał na Hermione.
- Podoba mi się ten schowek Granger, aż przykro patrzeć jak się marnuje.
Szepnął wyjątkowo dwuznacznie i obdarował ją prowokacyjnym spojrzeniem i uśmiechem. Doskonale zrozumiała aluzje chłopaka. Momentalnie zmarszczyła brwi i ostrzegawczo wyciągnęła w jego stronę palec wskazujący.
- Znam to spojrzenie Malfoy i wiedz, że mi się nie podoba.
Momentalnie wywrócił do góry oczami, by w kolejnej sekundzie stanąć tuż przed dziewczyną, zapierając dłoń tuż obok jej twarzy i znacząco się nad nią pochylając.
- Granger, siedzimy zamknięci w małym schowku od 30 minut i tylko rozmawiamy. Najwyższy czas żebyśmy dali innym konkretniejszy powód, dlaczego się tu zamknęliśmy.
W odpowiedzi zabiła go spojrzeniem.
- Wychodzimy Malfoy.
Skwitowała dobitnie, momentalnie odwracając się od chłopaka i łapiąc za klamkę od schowka. Na jego twarzy pojawił się specyficzny uśmiech, którego ona już nie zauważyła. Mimo wszystko faktycznie nadeszła najwyższa pora na opuszczenie swojego towarzystwa, tym bardziej, że w małym schowku na miotły zaczynało już brakować powietrza. Ostrożnie wyszli na korytarz, uważnie rozglądając się na boki. Nikogo jednak nie było, więc pewnie i w ciszy przekroczyli próg schowka, jak gdyby nigdy nic zamykając za sobą drzwi. Blondyn postawił krok w stronę dormitorium męskiej części uczniów, jednak nieoczekiwanie odwrócił się do niej z lekko sarkastycznym uśmiechem na ustach.
- Jak odkryje tajemnice Dagurtar, to dam ci znać Granger.
Spojrzała na niego z nieznacznym niezrozumieniem, tym bardziej, że częstotliwość ich kontaktów była wyjątkowo ograniczona i to z przyczyn od nich niezależnych.
- Skąd będziesz wiedział gdzie mnie szukać Malfoy?
Na jego twarzy pojawił się specyficzny uśmiech.
- Nie wiem… po prostu będę to czuł Granger.
Uśmiechnął się do niej ironicznie, przywołując jej wcześniejsze słowa. Nie czekał na jej reakcje. Odwracając się na pięcie wsadził ręce do kieszeni jeansów i ruszył w przeciwnym kierunku. Hermiona pokiwała głowa na znak roztargnienia.
- Głupek…
Szepnęła tylko, z dyskretnym uśmiechem obserwując oddalającą się sylwetkę Ślizgona.

                                                                                *

- Na co ja się dałem naciągnąć.
Mruknął pod nosem, powoli spacerując szkolnym korytarzem z rękami w kieszeni. Jego i Hermiony drogi rozeszły się dwie minuty temu, a on w ciągu dalszym nie mógł przestać ubolewać nad swoim obecnym losem i faktem, że zgodził się na kolejną współpracę z dziewczyną, tylko dlatego bo ta ma „przeczucia”. Pokiwał z roztargnieniem głową i mruknął jeszcze „kretyn” pod nosem, po czym powrócił do swojej codziennej, nienagannej i wyniosłej postawy. Jego beztroskie chwilę zadumy i refleksji, przerwał odgłos oddalonych kroków dobiegający zza jego pleców. Od razu przypomniał sobie słowa swojej chwilowo byłej współlokatorki o rzekomym śledzeniu go przez uczniów owej szkoły. Mimo wszystko należał do osób spokojny i nie unoszących się zbędnymi emocjami tak jak to w przypadku wspomnianej wcześniej dziewczyny bywało. Tak więc nie spanikował, nie zaczął się nerwowo odwracać za siebie, ani nie rzucił się do morderczego biegu związanego z ucieczką od potencjalnego szpiega. Leniwie kontynuował swój marsz, co jakiś czas skręcając w różne zaułki i korytarze. Z chwilą gdy pojawił się w nieznanej mu części szkoły, głos kroków nagle osłabł by po chwili zniknąć całkowicie. Kątem oka spojrzał za siebie. Nikogo podejrzanego jednak obok niego nie było. Co więcej zdawało się , że nie ma żywej duszy w promieniu co najmniej mili od miejsca, w którym się zatrzymał. Lekko zmarszczył brwi na widok wylotu do małego korytarza, którego nawet nie zauważył, choć chwilę wcześniej go minął. Uśmiechnął się ironicznie pod nosem, w duchu krytykując samego siebie.
- Jestem przewrażliwiony.
Mruknął niemal bezgłośnie, jednak mimochodem rozejrzał się po części szkoły, w której się znalazł. Nigdy wcześniej tu nie był, a miejsce to wyglądało na stary i opuszczony hol. Odruchowo jego wzrok zatrzymał się na wielkich oraz jedynych drzwiach, znajdujące się w tej części opuszczonego budynku. Nie wywarły one jednak na nim większego wrażenia. Już miał zawracać na pięcie i ruszyć stamtąd skąd przyszedł, gdy niespodziewanie drzwi zaskrzypiały cicho i uchyliły się na kilka centymetrów. Blondyn pokiwał głową z podziwem i głośno gwizdnął. Nie zamierzał przeprowadzać bilansu zysku i strat. Spokojnie podszedł do starych wrót i lekko popchnął drzwi by bardziej je otworzyć. Mimochodem odwrócił się za siebie. Był jednak sam na korytarzu i tak również się czuł. Ponownie spojrzał na uchylone, potężne mahoniowe wrota i wykrzywił usta w bladym uśmiechu.
- Będę tego żałował…..
Mruknął do siebie, by sekundę później wejść do wnętrza pomieszczenia. Tak jak podejrzewał jego spokój nie trwał zbyt długo, a skończył się wraz z przekroczeniem progu pomieszczenia. Odwrócił się błyskawicznie, gdy drzwi gwałtownie i z głośnym hukiem zamknęły się zaraz po tym jak wszedł do środka.
- Na pewno będę tego żałował…
Mruknął ponownie przenosząc wzrok z felernych drzwi w głąb pomieszczenia, do którego wszedł. Przez chwilę zwątpił czy jego jak dotąd nieomylny zmysł orientacji w terenie jednak go nie zawiódł i czy aby na pewno w ciągu dalszym znajduje się w Dagurtar. Co prawda pomieszczenie z umeblowania wyglądało jak normalny gabinet, jeśli oczywiście można było to połączyć z faktem, że wszystkie meble i rzeczy znajdujące się w pomieszczeniu przykryły tak potężne warstwy kurzu i pajęczyn, jakby ów gabinet nie był używany od co najmniej wieku. Wolno podszedł do biurka i przejechał dłonią po drewnianym blacie, zgarniając sporą warstwę brudu na palec. Przyjrzał się mu uważnie i uśmiechnął ironicznie komentując pod nosem fakt, że przydałyby im się sprzątaczki. Chwile później jego wzrok przykuła gazeta leżąca na biurku. Niedbałym ruchem otarł ją z kurzu i wziął do ręki. Strona była otwarta na artykule opisującym odnalezienie nowego gatunku roślin oraz niewielkiej adnotacji o pełni księżyca przypadającej za 4 dni. Nie uznał tych tematów za ciekawe, więc nie zagłębił się w ich treść. Równie dobrze mogło to się również wiązać z faktem, że na prawym górnym roku gazety zauważył datę wydania tego numeru. 1 luty 1898. A więc dokładnie za cztery dni minie 100 lat od wydania tej gazety. Zmarszczył brwi i odłożył ją na miejsce. Coś tu się wyraźnie nie zgadzało. Pomieszczenie nie tylko wyglądało tak jakby czas zatrzymał się w nim ponad wiek temu, ale również jakby jego właściciel zniknął w tym samym czasie. Na biurku leżało jeszcze kilka pergaminów, a obok gazety kubek z niedokończonym napojem, którego konsystencja, kolor i zapach uniemożliwiały zdefiniowanie co to tak właściwie kiedyś było. Rozejrzał się uważnie po wszystkich szafach i regałach, dokładnie przekopując i analizując ich wnętrze. Nie miał wątpliwości, że znalazł się w gabinecie dyrektora Dagurtar, jednak szczerze zwątpił w to gdzie tak właściwie podział się sam właściciel tego pomieszczenia oraz szkoły.



                                                                              ***

Przez dwie godziny szukała jakiejkolwiek wskazówki czy informacji wśród zbiorów biblioteki. Stała koło jednego z wielu regałów, palcem wodząc po twardych i zakurzonych rogach ksiąg. Wydawało jej się, że żadna z nich nie była używana od bardzo dawna, o czym świadczył fakt mocnego zakurzenia i zżółknięcia większości stron. Przez dłuższą chwilę próbowała zrozumieć to zjawisko i właśnie wtedy to odkryła.

                                                                             ***

Od jej rozmowy z blondynem minął jeden dzień i od tamtego czasu nie mieli ze sobą bezpośredniego kontaktu. Wszystkie posiłki jedli w towarzystwie pozostałych uczniów, a momenty przerwy między nimi wyjątkowo strategicznie zapewniły im osobne zajęcia w innych i różnych częściach szkoły oraz przypadkowe i długie spotkania z innymi uczniami. Nie miała pojęcia czy chłopak coś znalazł, a nawet jeśli tak, to nie dawał jej tego odczuć. Ona z kolei swoje wczorajsze odkrycie uznała za niewystarczające, a przynajmniej zdawało jej się nie mieć żadnego sensu.
Wolno szła jednym ze szkolnych korytarzy, wracając po zajęciach do swojego dormitorium. Była wyjątkowo nieobecna oraz zamyślona. Stan ten był na tak zaawansowanym etapie, że nawet nie zauważyła ani nie usłyszała, że nie jest na korytarzu sama i ktoś od dłuższego czasu za nią idzie. Gdy to pojęła było już jednak za późno. Ten ktoś zaszedł ją od tyłu, mocno łapiąc w pasie, jednocześnie zasłaniając usta ręką by nie mogła wydobyć z siebie żadnego krzyku. Momentalnie jej serce wyskoczyło z klatki piersiowej, a ona z przerażeniem szeroko otworzyła oczy. Nieokiełznana wola walki i przetrwania sprawiła, że próbowała się wyrwać niedoszłemu napastnikowi, skutek jednak odniosła odwrotny do zamierzonego. Nim zdążyła zareagować niezidentyfikowana postać zaciągnęła ją do znajdującej się obok łazienki szkolnej, by w następnej sekundzie wepchnąć ją do jednej z małych łazienkowych kabin, zatrzaskując za sobą drzwi. Wtedy tez postać ją puściła, a ona spanikowana gwałtownie się do niej odwróciła. Gdy w swoim niedoszłym gwałcicielu i mordercy rozpoznała wyjątkowo rozbawionego przywódce Slytherinu sama nie wiedziała czy jej ulżyło, czy też wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, była bliska zawału serca.
- Malfoy do cholery! Przestraszyłeś mnie!
Warknęła dobitnie, choć spanikowany głos wydobył z siebie tylko szept/ Przyłożyła dłoń do czoła, a druga rękę oparła na biodrze. Złapała kilka głębszych oddechów chodząc nerwowo po pomieszczeniu o wymiarach dwa na dwa. Stopniowo zaczynała uspakajać drżące nogi, ręce i serce. Spojrzała na uśmiechniętego chłopaka wściekła do granic możliwości.
- Kretyn!
Warknęła po chwili, jednocześnie uderzając chłopaka w tors z otwartej dłoni. Ten jednak nie specjalnie przejął się tym rozbiciem oraz ruchem swojej dziewczyny. W odpowiedzi uśmiechnął się rozbrajająco, zadowolony z samego siebie i z efektu jaki uzyskał. Hermiona jeszcze chwile kręciła się wokół właśnie osi, wyliczając wszystkie negatywne określenia jakimi mogła skomentować zachowanie Ślizgona, jednocześnie dając upust emocją i tym samym się uspokajając. Po chwili trochę się wyciszyła. Odruchowo zaczesała dłonią włosy do tyłu i głośno wypuściła powietrze, pozwalając ulecieć resztką nadszarpniętych nerwów i emocji. W tym samym momencie Draco uznał, że Gryfonce jest już lepiej i że już go nie zabije, więc uśmiechnął się do niej prowokacyjnie i postanowił w końcu wydobyć z siebie komentarz, który już od dłuższej chwili cisnął mu się na usta.
- To ty Granger zaciągać mnie w kąty możesz, a ja ciebie już nie?
Szepnął zaczepnie, po czym uśmiechnął się do niej rozbrajająco, niemal firmowo. Dziewczyna fuknęła pod nosem jakieś przekleństwo i machnęła ręką jakby odganiała muchę. Wolała już nie drążyć tego tematu i nie komentować irytującego zachowania młodego miliardera.
- Masz coś?
Zmieniła temat, tak było bezpieczniej. Zresztą wywnioskowała, że Draco musiał się czegoś dowiedzieć, skoro postanowił spotkać się z nią przy muszli klozetowej. W odpowiedzi pokiwał potwierdzająco głową.
- Alergię na kurz.
Obcięła go spojrzeniem spod łba i naburmuszoną miną. Wyjątkowo nie miała ochoty i sił na te gierki i teksty Ślizgona.
- Jaśniej Malfoy.
- Dzięki ironii losu oraz dziwnemu przypadkowi połączonemu ze zbiegiem okoliczności, znalazłem gabinet Elendora. Wygląda jakby był opuszczony od co najmniej stu lat.
Spojrzała na niego z ukosa, lekko zadzierając prawą brew i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Jesteś pewny?
- Jeśli szanownemu Elendorowi nie przeszkadza metrowa warstwa kurzu i pajęczyn oraz unoszącego się w powietrzu smrodu i stęchlizny, to najpewniej po prostu wyszedł do łazienki. Kto wie, może zajmuje kabinę obok.
Odparł ironicznie wpatrując się w dziewczynę, jednocześnie przez ramię kciukiem pokazując ścianę za sobą, która oddzielała ich kabinę od drugiej. Gryfonka z zamyślonym choć zdziwionym spojrzeniem oparła się o pobliską ściankę. Draco zrobił to samo. Starli na wprost siebie. Hermiona miała spuszczony wzrok na szare kafelki i wyraźnie nad czymś myślała, blondyn z kolei przyglądał się jej tajemniczo.
- To nie wszystko…
Dodał po chwili, mimochodem odrobinę ściszając ton swojego głosu.
- Sowiarnia wygląda tak samo, nie licząc dodatkowej warstwy piór.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem i niezrozumieniem. Owszem zaciekawiło i zaniepokoiło ją to odkrycie Ślizgona, jednak z drugiej strony nie mogła zrozumieć, jak tak właściwie tego odkrycia dokonał.
- Skąd wiedziałeś gdzie jest to pomieszczenie?
- Znalazłem mapę całego budynku i okolicy.
- Gdzie?
- Pod poduszką.
- Malfoy...
Spojrzała na niego zupełnie jak matka karcące swoje dziecko, wyjątkowo wymownie i przez zęby akcentując jego nazwisko. Draco wywrócił teatralnie oczami rozumiejąc, że dziewczyna naprawdę nie ma ochoty na tego typu sposób prowadzenia konwersacji. Szkoda w sumie. W końcu się poddał. 

- Dobra, w biurku Elendora
Zapanowała między nimi chwila ciszy. Dopiero po dłuższym momencie spojrzała na niego z tajemniczym błyskiem w orzechowo-miodowych oczach.
- Szukałam cały dzień jakiś wskazówek w bibliotece. Jedyne co znalazłam to fakt, że wszystkie książki były zakurzone i wyglądały na bardzo stare i zniszczone. Sprawdziłam, wszystkie kończą się na 1898 roku. Nie ma nowszej księgi, nawet pergaminu. …
Urwała nagle swój cichy szept i spojrzała na blondyna pytająco, z chwilą gdy zauważyła wyraźne oznaki zamyślenia na jego twarzy i mimo, że żadnych oznak zaradzających tego nie było, to jednak czuła, że chłopak coś wie.
- Co?
Spytała machinalnie i dociekliwie. Mimochodem uniósł na nią stalowe spojrzenie, a wyraz jego twarzy sugerował, że ciągle analizuje to co zamierza powiedzieć Hermionie.
- Gazeta leżąca na biurku dyrektora była z początku 1898 roku.
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona, kompletnie nie mogąc zrozumieć tej sytuacji i dopasować tych dwóch małych puzzli do siebie. Jednak utwierdziła się w przekonaniu, że jej podejrzenia co do tajemnicy Dagurtar są słuszne. Przysiadła na skraju zamkniętej muszli klozetowej, zapierając ramiona o uda, a podbródek podpierając na rękach.
- Coś tu jest....
Szepnęła do siebie wyjątkowo zamyślona, jednocześnie przykładając dłoń do czoła i kilka razy pukając się w nie palcami. Chłopak skrzyżował ręce na torsie i spojrzał na nią z wyrazem zwątpienia na twarzy, tak samo również zabrzmiał jego głos.
- Granger to, że nie zainwestowali w sprzątaczki jeszcze niczego nie dowodzi. Mogli zrobić przeprowadzki i teraz te pomieszczenia znajdują się w innej części szkoły.
Momentalnie uniosła na niego podejrzliwe spojrzenie.
- A brak nowych ksiąg?
W odpowiedzi niedbale wzruszył ramionami.
- Najwyraźniej nie są tak zakochani w literaturze jak ty.
Dziewczyna nie dawała jednak za wygraną.
- Wszystko wygląda jakby zatrzymało się ponad wiek temu.
- Sentyment do dawnych lat? Nieuznawanie postępu technicznego i cywilizacyjnego?
- A zamknięta sowiarnia?
Wywrócił teatralnie oczami, mocniej zapierając plecy o ściankę kabiny i dosadniej krzyżując ręce na torsie.
- Słyszałaś swojego kochanka, mieli epidemie.
Hermione jednak ta oschła sugestia blondyna zirytowała i zdenerwowała. Machnęła ręką jakby chciała strącić niewidzialny przedmiot stojący obok.
- Epidemie ponoć mieli ostatnio, a sam mówiłeś, że wygląda jakby nie była czynna od 100 lat.
- Odcięli się od świata. Wiele jest szkół, które mają takie rygorystyczne zasady.
- A brak skrzydła szpitalnego?
- To potomkowie barbarzyńców, nie wypada im chorować.
Obojgu zaczynało już brakować argumentów i cierpliwości. Zapanowała między nimi chwila ciszy, gdy nieoczekiwanie zirytowana Hermiona uniosła na chłopaka wyzywające i oburzone spojrzenie.
- A jak wyjaśnisz dzień po zawodach Malfoy? Połowa uczniów walczących na ringu nieźle się połamała, a co niektórzy stracili przytomność. Jakim cudem bez skrzydła szpitalnego udało im się wrócić do zdrowia i wyglądali jak nowo narodzeni?
Ta aluzja dziewczyny wyjątkowo mu się nie spodobała. Oderwał plecy od ścianki i machną rękami w ramach gestykulacji, jednocześnie patrząc na nią wzburzony.
- A ja Granger to niby jak wyglądałem?
Wywróciła oczami, w kolejnej sekundzie zabijając go wzrokiem.
- Malfoy do cholery, możesz na chwile zapomnieć o swoim narcyzmie i ego? Staram się z tobą rozmawiać na wysokim poziomie.
Wywarczała przez zaciśnięte zęby, starając się by jej głosu nie było słychać poza ścianami łazienki. Obciął ją zimnym spojrzeniem, jednocześnie wskazując na siebie palcem.
- Dyskutowanie o moim wyglądzie jest rozmową na najwyższym poziomie.
- Malfoy...
Wyjątkowo specyficznie zaakcentowała jego nazwisko, co skutecznie dało mu do myślenia. Ten jeden raz postanowił spasować.
- No dobra, już nic nie mówię, ale wiedź Granger o tym, że czułem się świetnie i wyglądałem jak młody bóg.
- Malfoy.
Mruknęła ponaglająco i wymownie, dodatkowo przez zaciśnięte zęby, na co blondyn przytaknął skinieniem głowy, patrząc na nią odkrywczo.
- Masz racje Granger, ja zawsze wyglądam jak młody bóg
Nie dane było dziewczynie rzucić mu się do gardła i udusić go gołymi rękami.
Momentalnie zamarli i ucichli, gdy usłyszeli zgrzyt od głównych drzwi łazienki. Zerwała się na równe nogi, zrównując z blondynem ramieniem. Spojrzała na niego lekko przestraszona, jednak niewzruszony Draco standardowo zachowywał się jak oaza spokoju. Nieznacznie spoważniał, bezgłośnie i delikatnie zapierając się o ściankę kabiny. W pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Draco oddychał bezgłośnie, ona z kolei ten oddech wstrzymała.
- Zgubiłem ich.
Poważny i zimny ton wypełnił pomieszczenie, jednak oboje mieli problem by zidentyfikować jego właściciela.
- On nie będzie zadowolony.
Drugi ton zabrzmiał jeszcze mroczniej i zimniej.
- Nie stanowią zagrożenia. Nic nie wiedzą.
Odparł właściciel pierwszego jednocześnie zakręcając kurek z wodą.
- I oby to się nie zmieniło.
Usłyszeli na odchodne i obaj panowie opuścili owe pomieszczenie równie niespodziewanie jak się w nim pojawili. Hermiona spojrzała zaskoczona i trochę przerażona na blondyna, a po chwili jej mina zdradzała wszystko, łącznie i głównie z wyjątkowo dobitnym „a nie mówiłam?!”.
Draco wykrzywił twarz w grymasie bólu i zażenowania.
- Na pewno jest na to logiczne wyjaśnienie.
Burknął pod nosem, gdy już był pewny, że owa dwójka zdążyła się oddalić od tego pomieszczenia i nie usłyszą ich cichej, zakonspirowanej rozmowy.
- To nie musiało się nas tyczyć.
Dodał po chwili, choć sam sobie nie uwierzył. Dziewczyna jednak go nie usłyszała. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zatopiła wzrok w szarości kafelkowej podłogi.
- Kim jest „on”?
Szepnęła w końcu, zupełnie jakby pytała samej siebie. Przez chwilę pomyślała o władcy mrocznej strony, ale gdy kątem oka spojrzała na zamyślonego i nieobecnego Dracona była przekonana, że tym razem te dziwne rzeczy nie mają z nim nic wspólnego. Była niemal pewna, że blondyn jest Śmierciożercą jednak czuła, że ich obiekt zainteresowania jest zupełnie niezwiązany z tak mroczną stroną i nawet jeśli to jakieś zło to na pewno nie powiązane, a przynajmniej bezpośrednio, z Voldemortem i jego działalnością. Czuła, że to bardzo osobliwa sprawa jednak nic więcej nie potrafiła o tym powiedzieć. Brakowało jej planu i pomysłu co dalej, nie mówiąc już o tym, że w ogóle nie potrafiła określić z czym mają do czynienia i jak dalej się zachowywać. Wiedziała jedno. Mieli coraz mniej dni na rozwiązanie zagadki i coś jej mówiło, że nie będzie to takie proste.

                                                                          ***

Był wieczór, jednak ona zawzięcie przeszukiwała regały biblioteki mając nadzieje, że odnajdzie kolejny fragment układanki. Chociażby jeden malutki puzzelek, który połączyłby jej obawy z tym co jak dotąd odkryli. Nie miała pojęcia ile czasu tu spędziła, ale zmęczenie dawało się jej już porządnie we znaki. Znużona i zrezygnowana porwała z regałów kolejną wyjątkowo starą choć tym razem niepozorną i niepodpisaną księgę. Sprawiała wrażenie jakby nawet nie zwróciła uwagi na to jaką księgę zabrała z półki, w dodatku od niechcenia i w tempie niemal ekspresowym przekładała jej kartki, byle tylko jak najszybciej ją obejrzeć i zabrać za kolejną. Nieoczekiwanie z jednej ze stron wypadł średniej wielkości świstek. Oderwała wzrok od tekstu, z zaciekawieniem kucając i podnosząc nieoczekiwane znalezisko. Okazało się, że było to zdjęcie przedstawiające wszystkich adeptów Dagurtar. Mimochodem mu się przyjrzała i nieznacznie uśmiechnęła na widok beztroskich, pozujących uczniów i pracowników islandzkiej szkoły magii. Bez większego pośpiechu, niemal leniwie spojrzała na księgę i stronę, z której wypadła fotografia. Mimochodem odczytała datę wykonanego zdjęcia i jego podpis. Z nieodgadnionym zamyśleniem, chwile wpatrywała się w kronikę szkoły Dagurtar. Lekko zmarszczyła brwi i wzrok z opisu fotografii przerzuciła na samo zdjęcie. Otworzyła szeroko źrenice, z chwilą w której zrozumiała co ją zaniepokoiło na tym zdjęciu.
- O mój boże....
Szepnęła zdruzgotana, mimochodem zasłaniając sobie usta wolną dłonią.
- A ty znowu przy książkach.
Gwałtownie oderwała niespokojny wzrok z fotografii na zapierającego się o pobliski regał Ivana, który trzy sekundy temu wszedł do biblioteki i zauważył ją między regałami, w tej najdalszej oraz najbardziej schowanej części czytelni.
- Iv, przestraszyłeś mnie.
Dla podkreślenia swoich słów przyłożyła dłoń do piersi i głośno wypuściła powietrze,jednak nie mogła powstrzymać gęsiej skórki na ciele i drżących rąk. Chłopak z zaciekawieniem spojrzał na świstek kartki, który trzymała, a ona mimochodem mocniej ścisnęła go w dłoni. W tym momencie los jednak działał na jej korzyść i chłopak spuścił wzrok na podłogę, jednocześnie kucając, by podnieść książkę, którą niechcący strącił z regału i zrzucił na szare kafelki. Nie zastanawiając się długo, momentalnie schowała fotografie do swojej torby, która leżała na półce obok, jednocześnie błyskawicznie i niedbale odkładając księgę na zapełniony regał.
- Przepraszam. Nie sądziłem, że tak źle działam na kobiety.
Skwitował rozbawiony, dźwigając się z podłogi. Hermiona niespokojnie zgarnęła niesfornego loka za ucho starając się nie patrzeć chłopakowi w oczy.
- Och, to nie tak...
Wydukała skruszona, nie mogąc powstrzymać drżących rąk i natłoku chaotycznych myśli. Spojrzał na nią zaciekawiony.
- Co czytasz?
- Już skończyłam.
Skwitowała szybko, może nawet aż zbyt szybko, w dodatku nienaturalnie ożywiona i pobudzona. Nie patrząc na chłopaka, niedbale zgarnęła swoją torbę z półki, jednocześnie szybko wychodząc spomiędzy regałów.
Gdy go minęła, zaciekawiony spojrzał na regał, przy którym chwile wcześniej stała. Wyjątkowo ją to zaniepokoiło. Nie zastanawiając się zbyt długo odwróciła się do niego, starając się powstrzymać zdenerwowanie i przy okazji sympatycznie uśmiechnąć.
- Iv, odprowadzisz mnie?
Spytała miło, starając się o jak najmilszy i spokojny ton, chłopak spojrzał na nią lekko zaskoczony oraz zamyślony, jednak już po chwili uśmiechnął się do niej i ożywiony pokiwał potwierdzająco głową.
- Z przyjemnością.
Mówiąc to odszedł od felernego regału i zrównał się z nią ramieniem. Ulżyło jej. Obdarowała chłopaka maskującym uśmiechem i opuściła wraz z nim bibliotekę, ignorując jego pytanie czy przypadkiem Draco nie będzie zazdrosny, jednocześnie w duchu stwierdzając, że pilnie musi się spotkać właśnie ze swoją drugą jednak gorszą połówką.

                                                                        *

Sama nie wiedziała jak udało jej się przetrzymać pytające spojrzenia Ivana i w miarę spokojnie przejść z nim całą tą trasę jaka dzieliła ją od biblioteki do jej dormitorium. Najważniejsze było to, że tego dokonała i nie wzbudziła zbyt dużych podejrzeń u czarnowłosego ucznia Dagurtar, a przynajmniej taką miała nadzieje. Również nie wiedziała ani nie pamiętała kiedy i jak udało jej się znaleźć właściciela blondy włosów i zaciągnąć go do jednej z wolnych i otwartych sal lekcyjnych. Tym razem jednak, Draco nie miał tak dobrego humoru jak ostatnio i wyglądał na niezadowolonego z takiego obrotu sprawy.
- O co ci chodzi?
Warknęła w końcu, widząc nieoczekiwaną wkurzoną oraz zirytowaną postawę chłopaka, który sprawiał wrażenie jakby nie wiedział sensu w tym dlaczego Hermiona go tu zaciągnęła, w dodatku bez jego zgody.
- Wkurwia mnie już ta sytuacja.
Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie z nieukrywanym niezrozumieniem, a on spoważniał jeszcze bardziej.
- No pomyśl Granger… Udajemy jakiś pieprzonych detektywów. Zaciągamy się nawzajem do łazienek albo schowków na miotły, spotykamy się potajemnie i gadamy do siebie szeptem, byle tylko nas nikt nie usłyszał i cholera wie o co ich wszystkich, bezpodstawnie podjerzewamy. Gorzej już być nie może.
Mruknął w końcu, wyjątkowo poważnie i oschle. W ramach gestykulacji machnął jeszcze rękami. Uważnie i niemal oskarżycielsko spojrzał na dziewczynę. Sprowokowana momentalnie zadarła głowę do góry jednocześnie wskazując na siebie palcem.
- Nie patrz tak na mnie Malfoy, to nie moja wina. Przecież sam wiesz, że coś tu jest nie tak.
- Wiem nie wiem, co za różnica? Zwisa mi to szczerze mówiąc. Jak chcesz się bawić w detektywa Granger, to mnie w to nie mieszaj.
Dobitnie zakończył swoją przemowę i już miał opuszczać salę, w której się zabarykadowali, gdy niespodziewanie dziewczyna mocno złapała go za ramię, tym samym powstrzymując go przed dalszą wędrówką. Arystokrata spojrzał kątem oka najpierw na swoją rękę, potem na dziewczynę. Patrzyła na niego pewnie, choć jej oczy błyszczały niemą prośbą by jej nie zostawiał. Mimowolnie wzmocniła uścisk na jego ramieniu i postawiła jeszcze jeden krok, bardziej się do niego przybliżając. Gdy upewniła się, że Draco nie odejdzie, odważyła się go puścić. Przywódca Slytherinu cierpliwie czekał na jej dalszy ruch, ta z kolei wymownie spuściła wzrok na swoją torbę leżącą na stole i wyciągnęła z niej starą i poniszczoną fotografię. Bez słowa podała ją blondynowi. Swoje stalowe źrenice z Hermiony spuścił na zdjęcie, które sekundę wcześniej odebrał z jej rąk. Przez chwile przyglądał mu się uważnie, jednak nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Niedbale wzruszył ramiona, by w kolejnej sekundzie spojrzeć na Gryfonkę zły i zirytowany tym, że marnuje jego cenny czas karząc mu oglądać szkolne zdjęcia.
- Nie widzę w tym nic niezwykłego Granger.
Skwitował jeszcze oschle, oddając jej fotografię. Ona jednak zignorowała ten ruch chłopaka i zaczepnie kiwnęła głową w jego stronę.
- Poznajesz osoby na zdjęciu?
Mimochodem przyjrzał się fotografii. Bez trudu rozpoznał osoby na zdjęciu, w tym Ivana i całą resztę uczniów z jego i Hermiony grupy. Uniósł znudzone spojrzenie na dziewczynę, jednocześnie charakterystycznie zadzierając prawą brew.
- Mówisz o twoich nowych kolegach?
Dziewczyna pokiwała głową na znak zgody, ignorując jego specyficzny ton głosu. Stanęła obok blondyna, lekko stykając się nim ramieniem jednocześnie palcem pokazując na poszczególne osoby.
- Oni wszyscy są adeptami tej szkoły.
Mimo wszystko blondyn nie uznał tego wyznania i faktu za ciekawy i w ciągu dalszym nie widział najmniejszej potrzeby by dalej siedzieć tu z Hermioną.
- Do rzeczy Granger, o co ci chodzi?
Ponaglił ją oschle, na co ona z wyzywającą pewnością zadarła głowę do góry, odważnie i pewnie patrząc mu w oczy.
- O to Malfoy, że znalazłam to w kronice szkoły, a dokładnie w jej archiwum.
Zrobiła wymowną przerwę, dając blondynowi czas i szanse, na przeanalizowanie wszystkich słów.
- Zdjęcie, które trzymasz w rękach zrobiono 100 lat temu.
Blondyn popatrzył na nią jak na idiotkę, odruchowo mocniej zaciskając palce na postarzałej i przeżółkłej fotografii.
Nachylił się nad dziewczyną spoglądając na nią zły i poirytowany.
- To niemożliwe Granger. Skoro to zdjęcie było zrobione cały wiek temu, to by oznaczało, że nasi nowi przyjaciele mają jakieś 120 lat, a dyrektor 150.
- Wiem, że to niemożliwe, ale jeśli to prawda to wiesz co to oznacza Malfoy?
Charakterystycznie uniósł prawą brew, mierząc dziewczynę pytającym spojrzeniem.
- Dużo świeczek na urodzinowym torcie?
Momentalnie poirytowana naciągnęła brwi i zmarszczyła nos, dodatkowo spojrzała na chłopaka karcąco. Widząc, że obrał błędny tok myślenia, postanowił spróbować jeszcze raz. Trochę bardziej się nad nią pochylił z pytającym wyrazem twarzy.
- Dobry krem przeciwzmarszczkowy?
Zabiła go spojrzeniem, cierpliwie próbując zignorować jego dziecinne podejście i odzywki. Niezniechęcona nieprzychylną postawą Ślizgona dalej kontynuowała swoją myśl.
- Zdjęć i opisów w kronice było więcej, niestety nie udało mi się jej wynieść. Ale to oni! Wiem, że ta sprawa jest dziwna, ale w pewnym sensie wszystko zaczyna nabierać sensu.
Blondyn zaczesał sobie dłonią włosy do tyłu i głośno wypuścił powietrze próbując się uspokoić. Skutek jednak odniósł odwrotny do zamierzonego. Spojrzał na nią rozjuszony gwałtownie machając ręką w bok.
- Jakiego sensu Granger? Tu nic się kupy nie trzyma!
Warknął w końcu, zbulwersowany słowami swojej towarzyszki oraz całą tą patologiczną sytuacją w jakiej przyszło mu żyć.
- Wiem Malfoy, ale jak się tak nad tym wszystkim zastanowić, to gabinet dyrektora, zdjęcia i księgi i ci uczniowie, to wszystko tworzy całość. Niemal tak jakby….
- Jakby co?
- To tak jakby czas w tej szkole zatrzymał się w 1898 roku….
Jej niepewny, zdruzgotany szept odbił się od każdej ściany jednej z niewielkich sal wykładowych.
Dziewczyna uniosła głowę spoglądając na chłopaka niemal ze strachem wypisanym na twarzy. Jej oczy błyszczały zagadkowo, a ona sama z lekko uchylonych ust cicho wypuszczała powietrze, w wielkim napięciu czekając na jakikolwiek komentarz Ślizgona. Przez kilka wyjątkowo długich sekund Draco wyglądał jakby był zbity z tropu. Dopiero po chwili udało mu się ocknąć z czegoś na wzór szoku i zdziwienia. Pokiwał głową na znak zaprzeczenia i uniósł rękę, zupełnie jakby próbował tym gestem uspokoić dziewczynę.
- Czekaj Granger, czy ty usiłujesz mi powiedzieć, że znaleźliśmy się wśród zombiaków? Kurwa Granger, z tobą jest jeszcze gorzej niż myślałem.
Skwitował załamany, gwałtownie spuszczając ręce wzdłuż ciała i rozkojarzony wzrok kierując na sufit. Hermiona jednak nie dawała za wygraną.
- Malfoy, posłuchaj...
Zaczęła po chwili wyjątkowo łagodnie i cierpliwie. Chłopak ponownie na nią spojrzał i mimochodem spoważniał, jednak nie zdążył jej powiedzieć, że go to nie interesuje.
- To nie wszystko….
Dodała zakonspirowanym szeptem, widząc oczekującą minę zniecierpliwionego Ślizgona. Ponownie spuściła wzrok na fotografie i palcem wskazała starszego, uśmiechniętego mężczyznę siedzącego na samym środku w pierwszym rzędzie, między uczniami.
- Ten człowiek, to dyrektor Elendor.
Blondyn machinalnie pokiwał głową na znak zaprzeczenia.
- Granger...
Nie dała mu jednak szans na zaprzeczenie jakiejkolwiek informacji. Wskazała palcem na osobę siedzącą na skraju ławki. Bez problemu rozpoznał w niej człowieka, który witał ich na wyspie zaraz po tym jak do niej przybili oraz podawał się za dyrektora owej placówki.
- To nauczyciel historii.
Blondyn wyglądał na złego i zirytowanego. Najzwyczajniej w świecie nie potrafił zaakceptować tych wszystkich informacji, którymi kasztanowłosa go dosłownie bombardowała.
- Pozwól Granger, że zapytam „po cholerę przedstawiał się jako dyrektor i gdzie oryginał”?
- Nie wiem. Wiem tylko, że ten człowiek nie jest tym za kogo się podaje, a prawdziwy dyrektor zniknął.
- Świetnie.
Warknął wkurwiony, mimochodem rzucając zdjęcie na stolik, stojący za Hermioną. Swoją postawą jasno dawał dziewczynie do zrozumienia, że ciągle nie wierzy w jej wersje historii i w ciągu dalszym ma to wszystko w głębokim poważaniu. Wyjątkowo nie spodobało jej się widoczne „olewnicze” i niedowierzające zachowanie chłopaka.
- Przestań Malfoy, mało dałam ci dowodów? Coś tu się dzieje do cholery i ja to wiem i ty też to wiesz!
Nie odpowiedział. Niemal nerwowo zaczął chodzić w te i z powrotem próbując zająć czymś myśli, byle tylko nie myśleć o tym co w chwili obecnej sugerowała dziewczyna. Bezpieczniej, spokojniej i zdecydowanie lepiej byłoby gdyby o niczym nie wiedzieli, ale tradycyjnie Gryfonka musiała drążyć temat i wydrążyła. A on nie miał najmniejszej ochoty na pakowanie się w jakieś kłopoty, zagadki i niewyjaśnione tajemnice. Sam wyjazd do Dagurtar już i tak wyjątkowo utrudnił i skomplikował mu jego idealne i poukładane życie. Nie miał ochoty komplikować go sobie jeszcze bardziej. Wzburzony podszedł do stolika, o który opierała się dziewczyna i mocno walną w niego pięścią.
- Niech cie szlag Granger. Ciebie i twoja dociekliwość.
Warknął w końcu zirytowany, mierząc ją zabójczym spojrzeniem i tym samym komentując całą tą sytuację jaką sprowokowała. Odważnie i wyzywająco zadarła głowę, gotowa w każdym momencie pobić się z chłopakiem. Widząc to Draco w ramach próby uspokojenia swoich morderczych intencji oraz zamiarów, niespodziewanie odwrócił się od niej i odszedł na kilka niewielkich, nerwowych kroków. Odprowadziła go wzrokiem, machając gwałtownie ręką jakby chciała strącić niewidzialny przedmiot stojący obok niej.
- O co ci chodzi Malfoy?! Byłeś i jesteś taki głupi i ślepy? Jeszcze nie widzisz, że dzieje się tu coś dziwnego?!
Momentalnie się do niej odwrócił, mierząc ją zabójczym spojrzeniem i ostrzegawczo wyciągając w jej stronę palec wskazujący. Wyjątkowo nie spodobał mu się fakt, że Gryfonka odważyła się go obrazić.
- Licz się ze słowami Granger, bo zaraz to z tobą będzie się działo coś dziwnego.
Warknął groźnie i przez zęby, jednocześnie nachylając się nad dziewczyną. Ta spojrzała na niego wyzywająco. Nim się pozabijali przerwał im zgrzyt otwieranych drzwi. Nim zdążyli zareagować drzwi otworzył jeden z uczniów ostatniego rocznika.
- Co wy tu robicie?
Chłopak wyglądał na zaskoczonego, jednak jego głos brzmiał bardzo podejrzliwie. Momentalnie zdezorientowane spojrzenie dwójki gości spoczęły na sobie. Przez sekundę ich wyraz twarzy zdradzał wyjątkowo niepewne i przerażone „i co teraz?”, w kolejnej sekundzie już to wiedzieli. Draco odwrócił się w stronę czarnowłosego chłopaka, jednocześnie po części zasłaniając plecami Hermione. Wykorzystując tą okazję, prędko porwała ze stolika swoją torbę i niedbale wrzuciła do niej felerne zdjęcie, które do tej pory bezczynnie leżało na blacie obok. W tym czasie blondyn podszedł do nowego znajomego i zatrzymał się tuż obok niego, z porozumiewawczym wyrazem twarzy.
- No wiesz stary, stęskniliśmy się za sobą.
Skwitował z dwuznacznym, porozumiewawczym uśmiechem, po czym wymownie spojrzał na dziewczynę, która chwilę szybciej zrozumiała aluzję Ślizgona i w chwili obecnej udawała, że poprawia swoją bluzkę i włosy. Gdy ciemnowłosy chłopak na nią spojrzał uśmiechnęła się niewinnie i lekko zarumieniła, po czym prędko ruszyła w stronę wyjścia. Gdy była z nimi na równi, stanęła na palcach, zawisając na ramieniu blondyna, przy okazji odszukując wargami płatek jego ucha.
- Do zobaczenia kotku.
Szepnęła uwodzicielsko i wyjątkowo prowokacyjne jednak tak by usłyszał to jeszcze drugi chłopak.
Nie czekała na odpowiedź Ślizgona i reakcje czarnowłosego. Płynnymi i nad wyraz pociągającymi ruchami ruszyła przed siebie. Wdzięcznym ruchem, niczym gwiazda filmowa, przerzuciła swoją torbę przez ramię, przy okazji delikatnie machając głową tak by włosy bardziej się jej rozwiały. Draco nie mogąc powstrzymać się przed dodatkową grą aktorską dla większego oraz lepszego wczucia się w całą sytuację, zachęcająco i siarczyście klepnął odchodzącą Hermionę w tyłek, jednocześnie nonszalancko unosząc brwi, wymownie marszcząc nos i przegryzając przy tym dolną wargę z bezgłośny „mrau” na ustach. Hermiona odwróciła się do niego z mordem w oczach jednak kokieteryjnie uśmiechnęła i puściła zalotne oczko. Zabić Malfoy'a postanowiła innym razem.
- Ach… te kobiety….
Szepnął jeszcze wyjątkowo ożywiony, poprawiając przy tym krawat i niemal rozanielony spoglądając na jej kołyszące się biodra. Jego rozmówca odparł przytakująco, również wyjątkowo intensywnie wpatrując się w oddalającą się sylwetkę dziewczyny.
- Kiedyś może ci wybaczę, że nam przerwałeś.
Odparł rozbawiony, sam siebie nie poznając i nie mogąc uwierzyć w swoją tak perfekcyjną i perfidną grę aktorską. Gdyby mógł, sam sobie przyznałby Oscara. Uścisnął dłoń z brunetem, po czym ruszył w przeciwnym kierunku co kasztanowłosa, ówcześnie żegnając swojego nowego kolegę, krótkim jednak jak na niego wyjątkowo uprzejmym „na razie”.
- Draco...
Odruchowo się zatrzymał, mimochodem zaciskając lekko dłonie w pięści. Sugestia Hermiony co do dziwnych rzeczy dziejących się w Dagurtar oraz fakt, że chwile wcześniej widział tego chłopaka na zdjęciu sprzed minionego wieku sprawił, że poczuł się wyjątkowo niepewnie, nieoczekiwanym zatrzymaniem go przez ponad stuletniego ucznia islandzkiej szkoły. Starając się przyjąć na siebie maskę niewzruszenia odwrócił się do rozmówcy z naturalnie pytającym wyrazem twarzy. Czarnowłosy uczeń Dagurtar uśmiechnął się do niego przyjaźnie i porozumiewawczo.
- Następnym razem po prostu się zakluczcie.
W tym momencie wyjątkowo mu ulżyło, choć nie dał tego po sobie poznać. Uśmiechnął się do chłopaka, przytakująco kiwając głową i krótko wtrącając, że następnym razem tak właśnie zrobią. Nie czekając na nic więcej ruszył przed siebie, skręcając w przeciwnym kierunku jaki wybrała Gryfonka.
Gdy dwójka uczniów Hogwartu oddaliła się od felernej sali i zniknęli za innymi zaułkami, niemal telepatycznie i jak jeden mąż przystanęli w miejscu i odetchnęli z wyraźną ulgą. Zarówno Hermiona jak i Draco czuli, że coś wisi w powietrzu, choć Ślizgon miał zdecydowanie większe opory i problemy by ten fakt zaakceptować. Nie mniej jednak oboje zdawali sobie sprawę, że było blisko i muszą bardziej uważać o czym i gdzie rozmawiają. Jednocześnie stwierdzili, że następnym razem zaciągną się do schowka na miotły.


_____________
______________________


To opowiadanie powiedzmy, że jest jak książka (wyjątkowo głębokie porównanie), a to oznacza, że rozpoczęty wątek nie kończy się wraz z końcem rozdziału (niby jasne i oczywiste, ale jednak nie do końca). Bardzo często poszczególne wątki, momenty czy też sytuacje są przeciągnięte bądź przełożone w czasie. W tym opowiadaniu pojawiają się (celowe) niedopowiedzenia czy też niewyjaśnione sprawy, tajemnice i tym podobne.
Są sytuacje, które zostały wyjaśnione tylko i wyłącznie powierzchownie i są również takie (choćby pojedyncze zdania), które w jakimś stopniu zapowiadają co wydarzy się w przyszłości. Również zależy mi na tym żebyście uruchamiali wyobraźnie i co nie co sami sobie dopowiedzieli, bądź zinterpretowali na swój własny sposób. Wątki, które zostały kiedyś rozpoczęte, a są niejasne bądź nie do końca wyjaśnione, na pewno pojawią się w późniejszej części historii i będą do nich bezpośrednie lub pośrednie nawiązania.
Idealnym przykładem jest tutaj „śmierć” rodziców Hermiony. Jeden z rozdziałów, w krótki sposób wyjaśnia, że dziewczyna o niczym nie wie, a dyrektor wytłumaczył jej brak kontaktu z rodzicami na swój własny sposób. Jest to taki wątek, przy którym możecie, a nawet musicie użyć wyobraźni i który w późniejszych rozdziałach będzie bardziej rozbudowany bądź wyjaśniony. Także trochę więcej cierpliwości i wyobraźni :) O! Równie dobrym przykładem ( jak ostatnio jedna z czytelniczek zauważyła – bardzo mnie to cieszy i serdecznie pozdrawiam) jest rozdział 33 gdzie pojawia się zdanie „[...] zostawiając Pansy na środku parkietu bez słowa. Nawet na nią nie spojrzał. Ciemnowłosa patrzyła na swojego odchodzącego ukochanego, z szeroko wytrzeszczonymi oczami i uchylonymi ustami. Liczyła na to, że jednak Draco powie szlamie coś innego. A już na pewno nie była przygotowana na to, że bez słowa sprzeciwu z nią wyjdzie. Jej duma została upokorzona do tego stopnia, że obiecała zemstę Gryfonce wychodzącej z jej chłopakiem” i to również jest zapowiedź wydarzeń, do których będzie odniesie w przyszłości (mniej lub bardziej dalekiej). Oczywiście takich motywów było, jest i będzie jeszcze dużo, ale sami sobie ich szukajcie ;D
Także podsumowując - jeden rozdział gdzie rozpoczyna się jakiś wątek, aluzja czy sytuacja nie oznacza, że zakończy się to w tym samym rozdziale. Warto o tym pamiętać, gdy będziecie podejrzewać mnie o błędy/niejasności w opowiadaniu. Nie żebym miała do kogoś pretensje, tak tylko przyszłościowo zaznaczam. :D

Do usłyszenia!
Pozdrawiam gorąco Icamna.




83 komentarze:

  1. Cudowny ^^
    Berry

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam, i czekałam, i czekałam, nawet Twój blog jako stronę startową ustawiłam i jest! Teraz szybko zabrać się do czytania!:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było czekać na taki rozdział... spadłam z krzesła ze śmiechu ze sceny z rozporkiem i płakałam razem z Hermioną. Tyle emocji w jednym opowiadaniu. Po prostu kocham Cię i Twoje opowiadanie. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie osobiście rozdział się bardzo podobał. Wchodzęna ten blog co 3 sekundy i sprawdzam, czy nie ma nowego rozdziału, co okazuje się bezużyteczne, bo wiem, że rozdziały dodajesz co miesiąc (no i szkoda, ale trudno - twoje życie, nikt nie ma prawa się wtrącać). Cieszę się też ogólnie z tego, że twoje pomysły nigdy się nie kończą, rozpoczynasz nowe, bardzo ciekawe wątki oraz, że Draco i Hermiona nie wpadli sobie jeszcze w ramiona, chociaż on, widocznie tego chce, i ją prowokuje ;) Jesteś osobą, która wie, jak zacząć i zakończyć dany temat ( chociaż mam nadzieję, że to opowiadanie, a wręcz książka, nie mają zamiaru się jeszcze kończyć).
    Pozdrawiam, życzę dużo weny, pomysłów i by Twoja kreatywność nigdy się nie skończyła.
    Kath.
    PS.: Mam nadzieję, że lubisz długie komentarze, bo mam wrażenie, że ten właśnie taki jest, chociaż widziałam też 5 razy dłuższe.
    Jak już mówiłam - Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. To może powiem, że początek mi się nie podobał, jednak tylko pod względem stylistycznym.
    Mi osobiście na pocałunku nie zależy, lecz miło by było przeczytać o jakimś "większym" zbliżeniu w stylu jak to było podczas ich "tańczenia".
    W tym rozdziale świetna była ich kłótnia w końcówce.
    Nie wiem co mam napisać... Chyba jeszcze tyle, że smutno mi, że ten rozdział jest zauważalnie krótszy od kilku poprzednich.

    Pozdrawiam i czekam na następny *^*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział bez notki informacyjnej ma 30 stron, poprzedni niecałe 27, a wcześniejszy 26 :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Naprawdę o.O?
      Mogłabym przysiąc, że przeczytałam go dużo szybciej niż te poprzednie... Ale co mam powiedzieć? Chyba tylko tyle, że ten blog, to opowiadanie i ty są niesamowite.

      Usuń
    3. Możliwe, że to dlatego, że w poprzednich rozdziałach pojawiło się więcej różnorodnych wątków w dodatku dużo bardziej dynamicznych i żwawszych. Ten rozdział to już głównie obracanie się cały czas wokół tego samego motywu.
      Niemniej jednak dziękuje za miło słowa i mam nadzieję, że wena mi dopisze i kolejny rozdział będzie dużo dłuższy od tego i poprzednich :)

      Usuń
    4. Bardzo, bardzo chciałabym dodać, że gdy w Kac Hogwarcie był moment, podczas gdy już-już mieli się pocałować, najpierw strasznie bolał mnie brzuch, potem była faza na "o tak", ale bardzo szybko ją porzuciłam z tego względu, że później pewnie byłoby albo całe rozwinięcie typu "lof forewer", co między nami mówiąc, bardzo by mnie zniechęciło... Albo byłaby faza na "nic między nami nie było" *le głos Niekrytego Krytyka*, co według mnie jest strasznie nienaturalne, sztywne i sztuczne... Choć kto wie jakby to wyglądało u Ciebie :o ;>. Ale do sedna! Mam nadzieję (o jezu ile mi się tu hejtów posypie ;_;), że odwleczesz ten pocałunek jak najdalej i będzie on dopiero w ostatnim rozdziale, jak nie w drugiej części *^*.
      Ech, tak czy tak dziękuję Ci, za ten WSPANIAŁY i WYJĄTKOWY blog.

      Pozdrawiam Cię bardzo!

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. Hm, wchodząc dzisiaj na Twojego bloga miałam już napisać komentarz z narzekaniami, a tu patrzę i co? Nowy rozdział! Dziewczyno, podziwiam Cię. Uwielbiam takie 'głębsze' opowiadania. Bo wiesz, ile można czytać opowiadań, w których są prawie same wypowiedzi bohaterów? A u Ciebie wszystko jest cudownie wyważone. Sama historia jest bardzo wciągająca, ale też taka naturalna. Jak dla mnie, to wielki plus, że nie rzucają się sobie co chwilę w ramiona. Też tego nie lubię.
    Co do akcji tego rozdziału... Robi się bardzo interesująco. Jestem okropnie ciekawa, jak to się dalej potoczy.
    Na koniec: Skłamałabym, gdybym napisała, że nie czekam na kolejny rozdział i nie chcę, żeby był jak najszybciej :D No, ale Merlinie, daj mi cierpliwości! W końcu jest sesja, może się trochę pouczę, a później w nagrodę pojawi się kolejny rozdział? ;>
    Pozdrawiam bardzo, bardzo ciepło!
    ~Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twojego bloga. Nie wiem czy już to kiedyś pisałam ale jest to najlepiej napisane opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam :) Kobieto mogłabyś napisać książkę a ja bym była pierwszą, która włamałaby się do sklepu i ją ukradła xD
    To prawda, że nie dodajesz za często rozdziałów, ale ich długość wszystko wynagradza. Inna sprawa, że siedzę i czytam rozdział całą godzinę :P
    Tak czy inaczej baaarddzo cię lubię :)
    pozdrawiam i życzę weny. W sumie, to słonko też może ci za mocno przygrzać.
    czarodziejskie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jak zawsze wciąga, naprawdę to co się dzieję w twoim opowiadaniu i między bohaterami jest naprawdę magiczne, nawet bez pocałunku :P Trzymaj się swojego stylu i wizji tego opowiadania bo jest nieporównywalny :)

    No i oczywiście już czekam na kolejny rozdział, napisany pod wpływem rozgrzanego słonka :):D


    Annelis

    OdpowiedzUsuń
  9. fantastyczny, było warto tyle czekać! wydaje mi się, że samo narastające między nimi napięcie jest bardziej ekscytujące niż pocałunek, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział przerażający...
    (A może to tylko i wyłącznie efekt czytania go o 2 w nocy xD Komentuję dopiero teraz bo nie miałam siły.)
    Zdecydowanie wolę teksty w stylu wielkich hogwardzkich imprez i kacy po nich :D
    Chociaż kto wie co za tajemnicę kryje Dagurtar? Być może prowadzą w zamkniętej części zamku burdel, albo lubią potańczyć sobie kankana. :D
    Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. jesteś po prostu cudowna :p !!!!
    super notka. po prostu byłąm tam z nimi ;p ta tajemnica.. ohh. sama nie wiem co powiedziec..
    po prostu mnie zatkało..
    CUDOWNIE !!!

    pozdrawiam, Antidotummm

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem jak inni mogą narzekać na to, że nie ma 'ochów' i 'achów'. Też wole historie, które nie są bardzo słodkie i całują się i wpadają sobie w ramiona pod koniec opowiadania : o Nie wiem o co tu narzekać. Wgl to nie wiem czy ten komentarz ma sens ._. xd
    Ale rozdział świetny i nie wiem czemu wydaje mi się, że oni są wszyscy wampirami : o No bo wampiry się nie starzeją i mogli pozabijać te sowy xd Ale znowu pare faktów by się nie zgadzało z tym co ja przypuszczam. No nic, czekam aż się wszystko wyjaśni ; D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też wydawało się, że są wampirami... No bo one się nie starzeją I szybko leczą, prawda?
      Zastanawia mnie też to, po co oni w ogóle zaprosili hogwardczyków do szkoły, skoro mają jakąś wielką tajemnice, a Draco I Hermiona są najmądrzejszymi uczniami Hogwartu....
      No coż. Mam nadzieję, że dowiem się tego jak najszybciej :)
      Pozdrawiam jeszcze raz
      Kath.

      Usuń
  13. Czytam twoje opowiadania, już od jakiegoś czasu i muszę ci powiedzieć, że to jedyne opowiadanie, które jest tak zajebiste. Gdy porównałaś swoje opowiadanie do książki, nie było w tym ani grama przesady, ponieważ to jak piszesz jest wręcz niesamowite, ilość tekstu przypadająca na jeden rozdział jest oszałamiająca, a w dodatku jeszcze nie spotakałam się w twoim opowiadaniu z zapychaczem pustki. Wszystkie rozdziały są idealnie przemyślane i napisane, wszystko masz perfekcyjnie zaplanowane, tak jak mówiłaś nie wszystko kończy sie w jednym rozdziale, ale przedłuża się i tu ci powiem, że to jest genialne, jesteś jak prawdziwa pisarka. Co do treści rozdziałów, to jest wręcz zdumiewające, jak pięknie potrafisz wszystko opisać i uczucia i wszystkie sceny nawet najmniejszy akcent, gdzie ktoś stanie i jakim wzrokiem popatrzy. To wszystko daje czytlenikowi taką radość, nie wiem jak inni ale dzięki twoim opisom sytuacji i uczuć wszystko moge zobaczyć oczami wyobraźni, czytam i widzę, wyobrażam to sobie i do razu ściska mnie w dołku, lekki ruch ręką i ja to wszystko widzę, tak jakbym tam była i patrzyła, a oni nie zdają sobie z tego sprawy. Tak dużo nam z siebie dajesz, że aż muszę ci podziękować. Co do sprawy pocałunki, szukałam od tak dawna takiego opowiadania jak twoje, gdzie nie lecą od razu do siebie, a ten klimat, który wprowadziłaś u siebie w opowiadaniu, te dwuznaczne rozmowy, to wszystko jest dla mnie wprost idealne, te ich konwersacje najbardziej mnie cieszą i wiem, że masz plany co do ich pocałunki i dziękuje ci za to, że realizujesz swój plan, a nie ulegasz presji, ponieważ twój pomysł na opowiadanie jest przecudowny i mam nadzieję, że wszyscy dotrwamy do zakończenia i do ich pocałunku, bo jeśli zrezygnowałabyś z opowiadania, z pewnością bym cię znalazła i zabiła na miejscu ( proszę nie wzywać policji, takie tam niewinne groźby ;]). A co do sprawy częstotliwaści dodawania, jesteś osobą, która wywiązuje się z danych obietnic, taka długość rozdziałów wynagradza mi cały miesiąć oczekiwania na rodział, a muszę podkreślić, że dodajesz regularanie co miesiąć, za co chwała ci, bo niektórzy mówią, że wstawią i co? Nico. Tak więc, sorry za moją gadaninę i że marnujesz czas czytając to, ale musiałam to powiedzieć. Trzymam za ciebie i twoją wenę kciuki, nigdy sie nie poddawaj i realizuj swój boski plan, a my będziemy cię wspierać :)

    Pozdrowienia!
    ~AnKey

    OdpowiedzUsuń
  14. Codziennie tu zaglądałaam i wreszcie sie doczekałam jest cudny ;**
    Pozdrowionka!!!
    ~Paulina

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda,że się nie zgadzasz na buziaka... ;_;
    Berry

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaglądałam dzień w dzień i wczoraj tarambadam! jest!Niestety wczoraj był hiszpański więc przecczytać nie mogłam.Nadrabiam teraz i przyznaję ,że się nie zawiodłam.Hipermegasuperfajnywspaniały to za mało.Jeśli chodzi o scenę pocałunku to mi się do niej nie spieszy,dobrze jest jak jest.Lubię to przekomarzanie się Draco i Mionki więc jak mówiłam jest świetnie.Sytuacja tego rozdziału jest troszkę przerażająca,zombiaki haha.Czekam na więcej zaciskając kciuki żeby szybko dopadła cię wena.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekaj Granger, czy ty usiłujesz mi powiedzieć, że znaleźliśmy się wśród zombiaków? Kurwa Granger, z tobą jest jeszcze gorzej niż myślałem.

    JAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHHA NIE MG Z TWOICH TEKSTÓW!

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam teksty Draco. Nawet, jeśli miałabym kompletnie zepsuty humor i przeczytała dwa czy trzy Twoje rozdziały, na twarz od razu wypływa mi uśmiech.

    Podziwiam Cię za długość rozdziałów.

    Mam nadzieję, że niedługo (wiem, zrzędzę. ;_;) opublikujesz kolejną część. ;D

    Pozdrawiam,
    Vilene (nie-pytaj-mnie-o-jutro.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  19. cudowne nie umiem wyrazić słowami tego co myśle... ale jesteś najlepsza:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Od kiedy zobaczyłam, że rozdział pojawi się w pierwszym tygodniu czerwca, wchodziłam codziennie po kilka razy (obsesja?). I JEST! Jak zawsze na wysokim poziomie, jak zawsze bardzo zabawnie, jak zawsze czuje się te emocje, którym w tym rozdziale poświęciłaś więcej miejsca niż zwykle(może mi się tylko tak wydaje c: ).
    Jestem niezwykle ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi.
    Ach, i jeszcze ta rozmowa i emocje o poranku-mistrzowskie!*_*

    Co do pocałunku - moim zdaniem tak jest chyba ciekawiej, że relacje głównych bohaterów stopniowo się rozwijają, poznają się i w ogóle. Poza tym te ich przekomarzania są przeprzeprzezabawne.
    Na częstotliwość dodawania rozdziałów też nie można u Ciebie narzekać - chociaż dodajesz co miesiąc, rozdziały są długie, więc no.

    Pozdrawiam, życzę weny i oczekuję początku lipca(mam nadzieję):))
    ~J.

    OdpowiedzUsuń
  21. rozdział cudowny, czuję, że Hermiona jest w swoim żywiole podczas rozwiązywania tajemnicy, ta cała sprawa jest taka mroczna i nieprzewidywalna po prostu dopracowana do perfekcji; ja również nie przepadam za rzucaniem się na siebie bohaterów od samego początku - genialnie budujesz napięcie, a rozmowy bohaterów są przesiąknięte emocjami z obu stron; blog wyświetla się po aktualizacji także problem z głowy ;) czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  22. Wreszcie nowy rozdział! Świetny jak zawsze ;) Nie mogę się doczekać, aż wyjaśni się ta cała tajemnica. Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tutaj komentowała, ale chcę, żebyś wiedziała, że wchodzę i czytam. Od teraz spróbuję się poprawić. I nie pytaj, co sprawiło, że zmieniłam zdanie. :)
    Uwielbiam Twojego Malfoya za te jego dywagacje na temat swojej perfekcyjnej osoby , i za odzywki, i za zachowanie w stosunku do Hermiony. Swoją drogą, ostatnia scena, kiedy zostali "przyłapani" sprawiła, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Poza tym mam nadzieję, że nie odkryją ich prawdziwego motywu spotkań. Ciekawa jestem, jak dalej potoczą się losy H i D, a szczególnie tego, co jest nie tak z tą szkołą.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  24. w myślach ułożyłam sobie całą formułkę jak ci tu posłodzić życie komentarzem za tak wspaniały rozdzialik ;) Ale jak przyjdzie co do czego to wymiękam.
    POdziwiam Cię. Zaczęłaś tradycyjnie, on i ona , wieczni wrogowie muszę razem zamieszkać. To takie pospolite. Ale ty, napisałaś to w taki sposób, że wszystko nabrało wspaniałego smaku :)
    W tym rozdziale nie było za dużo humoru, w porównaniu z dalszymi rozdziałami, ale i bez niego świetnie się czytało. Tak się wkręciłam, że nawet nie wiem kiedy skończyłam ! To jest jeden z moich ulubionych blogów :)
    Hermiona Granger i Draco Malfoy detektywami ? Niezła spółka :D
    Okropnie mi się podoba pomysł z tym Dagurtarem i tym podobniej.
    Wykazujesz się niezłą kreatywnością.
    Jesteś wspaniała cudowna i wielbiona przez nas- czytelniczki !
    Aha - co do twoich słów. Zgadzam się, że w niektórych blogach już po paru rozdziałach rzucają sie w swoje ramiona. Twój blog pisany jest na innej podstawie, i to mi się podoba ! Nie są razem, ale za to przeżywają niesamowite przygody , co ich zbliża :) Od nienawiści do miłości, co ?
    Rozdział przewspaniały , ty sama jesteś cudowna. Dziękuję ci za tego bloga ... nie żałuję że na niego natrafiłam :)
    gorąco pozdrawiam
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
  25. Uważam, że trzymanie w napięciu to najlepsza część tego opowiadania i warto tyle czekać na kolejny rozdział. Nudzą mnie mdłe historyjki typu "3 rozdział - zakochani forever, co z tego że byli wrogami." Także don't give up, lofki i powodzenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Zostałaś nominowana do Liebster blogger award i Versatile blogger award. wejdź na http://serceniesluga29.blogspot.com/p/nominacje.html i zapoznaj się ze wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Przerażający, wzruszający, romantyczny i zabawny!!! Cudowny! Tym bardziej, że ani razu się nie pocałowali. Kibicuje im tak jak wszyscy, ale jednak dobrze jest, jak jest i nie daj sobie wmówić nic innego. Jesteś wspaniała, naprawdę, i szalenie Cię podziwiam. Skąd bierzesz pomysły na historię, te zwroty i żarciki? Jak udało Ci się wypracować taki dobry styl? Błagam, podziel się z nami tą tajemnicą!!
    Trzymam kciuki i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział (możesz się na nas złościć, ale gdybyś wiedziała, jak bardzo kochamy Cię za tą historię, to byś się tak nie dziwiła)
    Weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo lubię Twój styl pisania i to jak prowadzisz tą historię. Nie ukrywam, że nie mogę się doczekać momentu z pocałunkiem albo i czegoś więcej. Ale i tak jest wiele takich romantycznych scen między nimi. Chociaż dostrzegam, że bardziej ze strony Draco stoi ta dwuznaczna atmosfera. Ale jednak widać, że tam coś się rodzi chociaż oboje się przed tym bronia wręcz nogami i rękami.
    Nie mogę nie napisać, że czekam na kolejną część, chociaż wiedz, że w pełni rozumiem, że każdy ma swoje życie poza opowiadaniem. Ale także wiem, że warto czekać, bo każdy Twój wpis jest jak koljny rozdział tej pięknej historii i jest na tyle długi, że raz na miesiąc jestem usatysfakcjonowana.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspaniała notka! Świetnie piszesz!
    Nowy rozdział za miesiąc?

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetna notka. Ubóstwiam twój styl pisania perypetii Hermiony i Draco. Już nie mogę się doczekać kiedy oni będą parą. Cieszę się, że to Dramione jest inne i nie powtarzalne. Akcja twojego doprowadza mnie do śmiechu przez łzy. Pisz tak dalej. Pozdrawiam i życze weny do pisania kolejnych takich świetnych notek ;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Czytam twego bloga ciągle przez jakiś tydzień(a może i mniej) a przeczytałam do tego momentu. I postanowiłam teraz dopiero skomentować. Jednym słowem :BOSKIE ! Czytałam już kilka takiego typu opowiadań, ale to przebiło wszystko, naprawdę. To jest... zupełnie jak książka. Do tej pory na kazdym blogu Granger była rozrywkowa, malowała się, była inna. Ale twoja Hermiona jest wyjątkowa. Przypomniało mi się jak znajomi mnie nazwali Hermioną. Można powiedzieć, że choć trochę jestem do niej podobna. Tym blogiem odbiłaś moje wnętrze. Zaspokoiłaś moje potrzeby duchowe, jeśli można tak stwierdzić. Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na rozwój akcji. A i jeszcze Draco. Ktoś wreszcie pokazał że nawet taki Malfoy ma duszę i jest człowiekiem mimo że jest miliarderem. Mam nadzieję że coś z ich kontaktów wyniknie, coś wspaniałego. Piszesz tak że zapominam o otaczającej mnie rzeczywistości. Wiele raz śmiałam się do łez, szczególnie na KacHogwart.
    WENY i jeszcze raz weny

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozdział jak zwykle świetny. Czekam z niecierpliwością na następny. Chciałabym, żebyś tu zajrzała, jeśli masz czas: dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com Dopiero zaczynam przygodę z pisanie i zależy mi na zdaniu kogoś z doświadczeniem. Dzięki z góry ;*

    OdpowiedzUsuń
  33. A ja kocham tego bloga włąśnie za to, że mamy rozdział 38, a nie ma tego "soap opera" (mam na myśli pocałunki i ten teges ;]). Cieszę się, że to opowiadanie zostanie ze mną na dłużej i będę mogła się śmiać, smucić i bawić.
    Rozdział jest S.U.P.E.R. Ten motyw gdzie Hermiona i Draco leżeli na łóżku i Dracuś się otworzył był naprawdę... mmmmm...
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  34. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)) Blog jest SUPER

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten rozdział był wspaniały!
    Kocham to twoje poczucie humoru! <3
    Blog jest na naprawdę zarombisty. Co do tego pocałunku, to jak na razie, ja nie widzę potrzeby aby skakali sobie w ramiona ;p Pisz to, co ci serce dyktuje! WENY!!!!/fanka :D

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja to się zastanawiam czy sobie nie zrobić książki z Twojego opowiadania :D
    i im bardziej nad tym myśle, tym bardziej to zrobie :D
    A rozdział? świetny jak zawsze!
    Serio, powinnaś wydać książke :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Masz rację :3 Nie poganiaj ich do pocałunku, aczkolwiek przeciąganiem tej napiętej sytuacji możesz zepsuć równie dobrze, co seksem w drugim rozdziale :) Zresztą co ja ci mówię, czytam i widzę, iż jesteś wyjątkowo utalentowaną pisarką. Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Właśnie skończyłam czytać Twoje opowiadanie na tym rozdziale ;)
    Jestem naprawdę pod wrażeniem Twojego talentu pisarskiego;]
    Czytałam bardzo dużo opowiadań o Dramione ale Twoje mnie wciagnęło mnie tak bardzo że moja wyobraźnia działała na najwyższych obrotach.
    Wszystko jest takie ekscytujące.
    Bardzo podobał mi się rozdział KacHogwart ;] Płakałam ze śmiechu ;]
    czekam na kolejny rozdział;]
    Pozdrawiam i życzę weny ;)
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  39. Powiem Ci tak szczerze, że czekam na kolejny rozdział bardziej niż na wypłatę...!
    DUŻO weny Ci życzę!!! :)

    Mafinek
    [dramione-magical-world-forever.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  40. Uwielbiam tę twoją " małą książkę " :)
    Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością i nie zawiodłam się. Tajemnice, dziwne zachowania bohaterów.... To się nazywa styl :P Czekam na kolejny i zapraszam na mojego bloga :
    http://do-samego-konca-z-toba.blog.pl/.

    OdpowiedzUsuń
  41. Szalejesz dziewczyno, szalejesz! Nie tylko z fabułą, ale to są 42 strony A4 w wordzie! W życiu bym nie napisała czegoś tak cudownego i długiego! Fabuła przebija wszystko, nie wspominając już o charakterach bohaterów! Draco jest dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam! Jest lekceważący, cyniczny, podły, wredny i taki arogancki ♥ A Hermiona? Jejku, nawet nie wyobrażałam sobie lepszej! jest wrażliwa, ale też uparta i złośliwa! nie zrobiłaś z niej płaczliwej, wrażliwej i przewrażliwionej laski, tylko twardą dziewczynę! Wiesz co jest najlepsze? Że nie zmieniłaś jej wyglądu zewnętrznego. Oczywiście, podczas balu i imprezy była seksowna i niewiarygodnie śliczna, ale po swoim mieszkaniu chodzi w wyciągniętych swetrach i szarych dresach. Fajne jest to, że nie ma zbyt wielu (no dobra. Prawie w ogóle nie ma) wątków pobocznych i odstąpień od tematu głównego. Wielki plus. jestem świeżo upieczoną czytelniczką, ale pochłonęłam całe opowiadanie w jeden dzień i poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie zacząć czytać jeszcze raz.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!
    unforgiiven ♥

    OdpowiedzUsuń
  42. Zostałaś mianowana przeze mnie do Liebster Award. Gratulacje :)

    Więcej tu: http://her-draco.blogspot.com/2013/06/liebster-award-nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
  43. Piszesz cudownie ! Masz ogromny talent. Całe Twoje opowiadanie przeczytałam w 2 dni i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Już nie mogę doczekać się co wydarzy się w następnych notkach.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Nominowałam Cię do Liebster Award ;)

    Więcej informacji tutaj: http://dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com/p/liebster-aword.html

    Pozdrawiam,
    Tuśka

    OdpowiedzUsuń
  45. Jej, aż nie wiem co napisać. Zacznę od tego, że znalazłam Twojego bloga stosunkowo nie dawno. Od razu zaczęłam go czytać i jestem po prostu wniebowzięta. To co piszesz bardzo lekko się czyta i to jest oczywiście na plus. Podziwiam Cię za długość rozdziałów, moje mają najwięcej 8 stron (co oczywiście staram się powoli zwiększać)Co do wątku pocałunku zgadzam się z Tobą w stu procentach. Ja sama nie lubię kiedy oni juz w pierwszych rozdziałach do siebie wzdychają. Takie opowiadania tylko mnie zniechęcają do czytania. Twoje jest dla mnie idealne. Głowni bohaterowie bardzo małymi kroczkami się do siebie zbliżają, jednak nie tracą swoich charakterów. Podoba mi się także fabuła Twojego opowiadania. Bardzo lubię takie klimaty, do tego humor, który wplatasz w dialogi między nimi po prostu mnie rozwala. Nie raz musiałam przerwać czytanie na kilka minut, abym mogła się wyśmiać i dopiero po tym kontynuować. Często też przychodziła do mnie mama z zapytaniem czy nie dostałam czasem napadu padaczki. Zazdroszczę Ci tylu komentarzy choćby pod jednym rozdziałem nie mówiąc już o całym blogu. Ja o tylu mogę tylko pomarzyć, może dlatego, że piszę własną historię. O wiele łatwiej wpisać "dramione" niż szukać czegoś o czym nawet nie ma się pojęcia, że istnieje. Oczywiście nie zrozum mnie źle. Zasługujesz na nie, odwaliłaś kawał dobrej roboty pisząc rozdział po rozdziale i mam nadzieję, że wytrwasz do końca tej historii, bo gdybyś przerwała to chyba bym się załamała, że nie mogę poznać jej dalszej części.
    Jeśli chodzi o rozdział to trafiłaś w mój gust. Tajemnice, stare i zakurzone pomieszczenia, zagadka, lekka panika i dreszczyk emocji. Już nie mogę się doczekać kolejnego, do tego czasu życzę Ci dużo weny i wytrwałości w tym co robisz.⌒.⌒

    Na koniec dodam jeszcze, że gdybyś miała wolny czas i chęci, żeby dowiedzieć się co produkuje mój spaczony mózg zapraszam na mojego bloga /story-by-moony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  46. Zostałaś nominowana do Liebster Award. więcej inf. na http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie chcę krakać, ale jeżeli szybko nie dodasz new rozdziału-stracisz czytelniczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty pier... gadasz? Wszystkie stałe czytelniczki (o ile nie ma tu jakiś czytelników płci męskiej), łącznie ze mną, czekają na nowy rozdział z niecierpliwością... Mogę się założyć, że jest tu przynajmniej kilka osób, które są z Icamną od początku, i pomimo większych lub mniejszych przerw nie skończyły czytania tego bloga.

      Następnym razem więc, zastanów się co mówisz.

      Usuń
    2. A co to, jakiś szantaż?

      Usuń
  48. Odwlekałam ten moment tak długo jak się dało i w końcu nadszedł... Skończyłam... Eh... Teraz jestem skazana na czekanie... Twojego bloga znalazłam jakiś miesiąc temu i sukcesywnie z celowymi - dłuższymi lub krótszymi - przerwami zapoznawałam się z jego treścią. To za sprawą twojego bloga dowiedziałam się, że występuje takie egzotyczne połączenie jak Draco i Hermiona:) i brzmi to nieźle:) nie będę odkrywcza twierdząc, że wykonałaś kawał dobrej roboty:) cała historia i sposób w jaki piszesz przypadł mi do gustu:) życzę weny i zapału:)
    pozdrawiam
    Justyna

    PS Nienawidzę się, że tak szybko skończyłam... Czekanie będzie torturą.:)

    OdpowiedzUsuń
  49. Serdecznie zapraszam na mojego bloga o dramione
    http://przemiana-dracoihermiona-blaiseiginny.blogspot.com/
    ZAPRASZAM ! ! !

    OdpowiedzUsuń
  50. Musze przyznać, że jeszcze trochę nie otrząsnęłam się z emocji towarzyszących mi przez czytanie wszystkich rozdziałów. Mianowicie nie jestem tu od początku, a w zasadzie od niecałego tygodnia, a już zdążyłam przeczytać wszystkie rozdziały i na prawdę emocjonalnie, silnie związać się z głównymi bohaterami. Mnie osobiście bardzo podobają się takie niedokończone sytuacje ponieważ dzięki temu jako osoba czytająca opowiadanie lubię takie wyczekiwanie i zadawanie sobie pytań "co będzie dalej?" czy "jak ona to rozwiąże?". Twój styl pisania i pomysły, którymi nas obdarowujesz są tak wciągające, że czytam to jak zahipnotyzowana i nie mam zamiaru kończyć. Ja również tak jak ty nie lubię rzucania się sobie w ramiona przez wrogów już na samym początku opowiadania i mimo iż na prawdę chciałam bym w końcu pocałunek to jednak samo wyczekiwanie na niego jest bardzo ekscytujące i wciągające. Cieszy mnie również fakt iż myślisz nad podzieleniem opowiadania na dwa tomy gdyż nie wyobrażam sobie nie zaglądać tu i wyczekiwać co Twoja wyobraźnia pokaże mi w następnym rozdziale. Mnie osobiście nie przeszkadza fakt, że rozdziały są dodawane raz na jakiś czas gdyż dobrze rozumiem inne sprawy czy też najnormalniejszy w świecie brak weny (jednodniowy czy też dłuższy), przecież jesteśmy tylko ludźmi. Jest to w zasadzie jedno opowiadanie, które jak na razie czytam, bo nigdy nie przepadałam za takimi blogami i mam nadzieje, że nie skończy się ono tak szybko. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że dziękuje iż nie znudziło Ci się ono po którymś rozdziale i w dalszym ciągu je kontynuujesz. Życzę Ci dużo weny i pomysłów na dalsze wątki oraz szczerze chylę przed Tobą głowę :) / boochy

    OdpowiedzUsuń
  51. Hurra! Fajnie, że niedługo nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  52. Czy jest szansa, że jeszcze dziś (04.07.13r.) pojawi się nowy rozdział? Bardzo był była wdzięczna, jeśli nie, trudno. Przeczytam go po 15. lipca ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro, ale jestem na wyjeździe i nie mam ze sobą notatek. Wracam jutro i również jutro bądź do soboty postaram się nowy rozdział opublikować (jeszcze muszę go dokończyć, ale to już końcowe poprawki.)
      Przepraszam najmocniej za to opuźnienie.
      Serdecznie pozdrawiam i życzę udanego wyjazdu (jeśli dobrze to zrozumiałam xd)
      Icamna.

      Usuń
    2. Świetnie <3 Będzie co czytać :D Nie mogę się już doczekać nowego rozdziału!

      Usuń
  53. tak nie mogę się doczekać, że zaglądam tu co 30 min. od 3 tak wariuję :D

    OdpowiedzUsuń
  54. Ojej, nie mogę się doczekać następnej części! ♥ /Voegele

    OdpowiedzUsuń
  55. Jest jakaś szansa na dodanie rozdziału jeszcze dzisiaj?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. uh uh uh uh... rozdział, rozdział! wchodzę co 10 minut i sprawdzam, a nóż może się coś pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  57. o której mniej więcej można się spodziewać rodziału ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytania. Żebyś tylko droga Icamno podała mniej więcej godzinę, oszczędziłabyś mi wchodzenia co chwile na Twego niesamowitego bloga, by obserwowac czy już przypadkiem nie pojawił się nowy rozdział. :)

      Usuń
  58. Dopiero teraz zauważyłam ten rozdział :)
    Powiem Ci szczerze, że mimo iż jest ciekawy to troszkę się męczyłam... Musiałam odchodzić co jakiś czas od komputera, żeby coś porobić, bo po prostu nie potrafiłam przeczytać tego wszytkiego na raz.
    Zauważyłam też, że nadużywasz słowa "załamana" - trochę to dekoncentrujące:P
    Niemniej, nadal uważam, że piszesz bardzo ciekawie i na równi z innymi czekam z niecierpliwością na kolejną część :)

    Pozdrawiam,
    DiaMent.

    dramionovelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  59. Dlaczego Ty mi to do cholery robisz? DLACZEGO DO JASNEJ CHOLERY MI TO ROBISZ?! kiedy już mam nadzieje kiedy już wiem że moje emocje dosięgną zenitu to Ty to rujnujesz? kiedy w końcu będą razem? boże przez Cb moje nerwy umarły po prostu umarły nie wiem co mam teraz zrobić ze swoim życie.

    OdpowiedzUsuń
  60. Jeszcze było, że spotkają się w przyszłości z tym aptekarzem z "KacHogwartu" ;P

    OdpowiedzUsuń
  61. Znalazłam twojego bloga parę dni temu i muszę przyznać że podoba mi się to co czytam ^^
    Muszę ci przyznać rację, co do sprawy pocałunku ;p podoba mi się to że nie robisz jak większość ludzi od razu rzucając ich sobie w ramiona tworząc kiepską telenowelę ;p
    Opowiadanie całościowo jest świetne, napisane z humorem.
    Jedyne zastrzeżenie jakie mi przychodzi do głowy, to błędy ortograficzne, ale da się przeżyć ;p

    OdpowiedzUsuń
  62. cóż tu pisać? jedno słowo wystarczy : niesamowity :)
    Dziękuje, pozdrawiam.

    Sama-Wiesz-Kto
    PS: miałam wieeeeelkie opóźnienia i niestety nie miałam możliwości czytania, ale na chwilę obecną jestem uwięziona w domu przez chorobę, więc postaram się zaglądać tu najczęściej jak tylko będę mogła :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Kocham to opowiadanie!!!
    Super rozdział <3
    ~Devourer of books

    OdpowiedzUsuń
  64. Z jakiej piosenki jest ten cytat na poczatku? To chyba grazyna lobaszewska ale jak piosenka sie nazywa...?

    OdpowiedzUsuń
  65. Bardzo długi rozdział, ale ciekawy i wciągający. Super :*
    ~Suzanne Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  66. Wiesz się pisze a nie "wiedź" . Albo np. Powiedź

    OdpowiedzUsuń
  67. Boskie 😀😀 śmiałam się jak nienormala 😄😄😄

    OdpowiedzUsuń
  68. Nie wierze, ze ktos jeszcze sie tu czepia literowek. Blog jest fenomenalny i moj ulubiony. Wszelkie " niejasnosci " sprawiaja, ze ksiazka jest ciekawa i intrygujaca, a kazdy kto tego nie wie, zapewne nigdy ksiazki nie przeczytal.

    OdpowiedzUsuń
  69. Oni to normalnie teraz jak jacyś detektywi! ;D

    OdpowiedzUsuń