niedziela, 5 maja 2013

[7.] Granger?




„Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą,
a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej.”






- AAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dom Gryffindoru wypełnił donośny krzyk, należący do jego byłej mieszkanki.
- GINNY!!! CO – TO – MA – BYĆ??!!!
Wraz z tym wrzaskiem z łazienki wyłoniła się właścicielka kasztanowych loków. Jej spojrzenie mówiło samo za siebie. Palcem wskazywała na swoje poszczególne ubrania, wyraźnie i wyjątkowo dosadnie akcentując każde słowo.
Rudowłosa, która dotychczas siedziała przy biurku i malowała usta przed niewielkim lustrem, na widok swojej przyjaciółki doznała lekkiego szoku, wskutek czego szminką pomalowała nie tylko wargę, ale również policzek. Wiedziała, że wybrała dosyć prowokacyjne stroje, chociaż aż takiego efektu to nawet ona sama się nie spodziewała.
- CO SIĘ DZIEJĘ??!!
Do pokoju dziewczyn wpadli i to dosłownie Harry z Ronem. Obaj mieli wyciągnięte różdżki i bojowe wyrazy twarzy. Widać było, że szykują się co najmniej na wojnę. Gdy zobaczyli swoją przyjaciółkę momentalnie wypuścili broń z ręki. Wytrzeszczyli oczy, a ich szczęki opadły na podłogę. Po chwili z kącików ust zaczęła lecieć ślina. Miona widząc ich głośno pisnęła i ponownie wbiegła do łazienki, wyjątkowo spanikowana gwałtownie zamykając za sobą drzwi.
- Hermi, może faktycznie trochę przesadziłam. Przymierz drugi zestaw!
Krzyknęła niebieskooka w stronę drzwi, przy okazji usuwając z policzka niechciany makijaż.
- Trochę…. TROCHĘ??!! WYGLĄDAM JAK…
- NIE KOŃCZ!
W porę przerwała jej rudowłosa, powstrzymując Hermione od używania zbędnych słów, w dodatku przy chłopakach. Doskonale zdawała sobie sprawę z obecnego wyglądu przyjaciółki, więc lepiej żeby nie oznajmiała tego głośno i publicznie. Po chwili rudowłosa spojrzała na dwójkę chłopaków. Biedacy, wyglądali jakby dostali drętwotą. Nawet nie była zdziwiona, że obecna sytuacja zrobiła na nich aż takie wrażenie. W końcu jeszcze nigdy nie widzieli Hermiony w takim stroju. Ba! W jedynej spódniczce w jakiej ją widzieli to w szkolnej, a co dopiero w takim zestawieniu. Panna Granger miała na sobie króciutką miniówkę z czarnej skóry. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak pasek do spodni. No, ale tego można było się spodziewać po materiale który nie zakrywał nawet tyłka. Na górze miała czarny, również wyjątkowo oszczędny w materiał topik wiązany na szyi, odsłaniający prawie całe plecy. Dodatkowo, na nogach dziesięciocentymetrowe szpilki. Drapieżności dodawały potargane loki. Rudowłosa w przeciwieństwie do Hermiony nie była szarą myszką, potrafiła się ubrać i wymalować tak by chłopacy zwrócili na nią uwagę, jej całkowitym przeciwieństwem była właśnie kasztanowłosa, której nawet nie zależało na uwadze płci przeciwnej.
Mimo to Ginny twardo postanowiła, że na ostatnim roku nauki, zrobi ze swojej przyjaciółki bóstwo, od którego żaden chłopak nie będzie w stanie oderwać oczu. Metamorfozę panny Granger postanowiła zacząć od wymiany garderoby, jednak nawet ona sama miała świadomość, że wśród ciuchów znajdujących się w torbie, były takie ubrania, które miałaby opory założyć pani do towarzystwa, a owa stylizacja bez wątpienia taka była. No, ale jak wiadomo człowiek na błędach się uczy i to właśnie na metodzie prób i błędów Ginny postanowiła zmienić wygląd przyjaciółki, a przynajmniej ten dzisiejszy. W końcu taka okazja i pojawienie się Wiktora w Hogwarcie mogła się już nigdy więcej nie powtórzyć.
Trzeba było wykorzystać nasłaną przez los szansę i młoda Weasley z całych sił starała się nie zmarnować tej okazji.
Swoją drogą, ubieranie Hermiony w takie ciuchy było całkiem ciekawym i zabawnym doświadczeniem, chociaż główna zainteresowana nie była do tego tak optymistycznie nastawiona jak ruda.
Nim Gryfoni ocknęli się z szoku po tym niecodziennym widoku Ginny jednym, sprawnym ruchem wykopała ich za drzwi. Towarzystwo osób trzecich w tym momencie było wyjątkowo zbędne. Już po chwili z łazienki nieśmiało wychyliła się miodowo-oka. Tym razem w stosowniejszym stroju.
Ruda obdarowała przyjaciółkę szczerym uśmiechem zachwytu, co podkreśliła klaśnięciem w dłonie.
- Ale zdajesz sobie sprawę, że nie będę tego codziennie nosić, nie?
Retoryczne pytanie starszej Gryfonki wywołało blady uśmiech na twarzy Ginny, mimo to już nic nie odpowiedziała. Jasne, że wiedziała, chociaż jednak trochę się łudziła…




*


Szybkim korkiem wróciła do swojego nowego dormitorium, zamykając się w łazience na wszystkie możliwe spusty. Malfoy’a nie spotkała ani po drodze ani w środku. Ten fakt jeszcze bardziej poprawił jej humor. Jego brak był jej wyjątkowo na rękę. Ostatnie czego chciała tego dnia to jego obecności pomieszanej z porcją kąśliwych uwag. A nie miała wątpliwości, że gdyby ją zobaczył takie by usłyszała.
Niepewnie podeszła do ogromnego lustra, uważnie się sobie przyglądając.
Uśmiechnęła się z roztargnieniem na widok swojego odbicia.
Miała na sobie czarną sukienkę bez ramiączek, kończącą się w połowie ud. Na nogi założyła szpilki z czerwoną podeszwą, a na ramiona zarzuciła cienką, skórzaną kurteczkę, którą pożyczyła jej Ginny. W uszy wpięła malutkie, srebrne kolczyki. 

Teoretycznie nie było to ubranie z pierwszych stron modowego czasopisma, nie było wyzywające ani rzucające się w oczy, chociaż miała wrażenie, że w ogóle siebie w nim nie przypominała.
- Och Miona, gdzie się podziała ta grzeczna kujonka?
Odpowiedziała jej cisza. Westchnęła jeszcze raz.
Na co dzień rzadko się malowała, chociaż w minione wakacje pozwoliła sobie na trochę eksperymentów, dzięki czemu wiedziała co i jak, zwłaszcza jeśli chodziło o podkreślenie swojego spojrzenie i to zaledwie kredką do oczu i zwykłym tuszem do rzęs. Nigdy nie przepadała za choć ciut mocniejszym i odważniejszym makijażem oraz ubiorem. Skoro jednak, dzisiejszego wieczora odważyła się ubrać na imprezę sukienkę, postanowiła, że nic się jej nie stanie jeśli również się wymaluje, podkreślając przy tym oczy. Włosy odpowiednio ułożyła, chociaż ich nie spięła. Rozpuszczone, sprężyste i długie loki wyjątkowo dobrze prezentowały się z owym strojem, przy okazji dzięki swojej burzy włosów na głowie, czuła się lepiej i pewniej. Przynajmniej w jakimś stopniu przypominała dawną siebie. Mało tego, według Ginny rozpuszczone loki dawały owej stylizacji nutkę „agresywności”, chociaż Hermiona nie do końca była pewna, czy właśnie o to jej w tym wszystkim chodziło.
Mimo lekko drżących dłoni obiecała rudej, że z dniem dzisiejszym już nic nie będzie w swoim wyglądzie zmieniać. Dziewczyny zawarły między sobą krótki pakt - Hermiona dzisiaj miała pokazać się światu jako „sexbomba”, a jutro mogła wrócić do swoich poprzednich ubrań. Układ ten wydawał się uczciwy, wiec starsza Gryfonka na niego przystała. Jeden wieczór była w stanie się poświęcić i poparadować w sukience i szpilkach, ale kompletna zmiana garderoby, była już dla niej tematem nie do zaakceptowania.
- Raz się żyje.
Mruknęła cicho, samą siebie utwierdzając w tym przekonaniu, po czym już pewniejszym krokiem opuściła dormitorium.
Poczuła się lepiej kiedy na korytarzu zobaczyła czekającą na nią Ginny. Ruda nawet w jeansach, zwykłym przylegającym topiku i szpilkach prezentowała się niepoprawnie dobrze.
Nawet odrobinę zazdrościła jej tej kobiecej figlarności i swobody.
Obie panie wymieniły między sobą tajemnicze jednak porozumiewawcze uśmiechy, po czym zgrabnym, wyćwiczonym krokiem ruszyły w stronę Wielkiej Sali, wesoło się przy tym wygłupiając i rozmawiając.



*


- O choleraaaa…
Zaskoczony głos Zabiniego przerwał ciszę, która od kilku minut panowała między nimi. Z szeroko uchylonymi ustami uważnie wpatrywał się w wejście do głównej sali Hogwartu. Draco siedział przy stole obok niego. Cały dzień był dziwnie spokojny i nieobecny, a stan ten pogłębiał się wprost proporcjonalnie do mijających minut. W ciszy delektował się mocnym smakiem nielegalnie przemyconej ognistej whisky. Wyglądał zupełnie tak jakby dosłownie chciał upić swoje myśli. Dopiero po chwili spojrzał na kumpla zniesmaczonym wzrokiem. Rozdziawiona twarz Blaise'a nie należała do zachwycających widoków. Pierwszy raz widział u towarzysza taką reakcje, zupełnie jakby czarnoskóry Ślizgon właśnie zobaczył ucieleśnienie swoich erotycznych fantazji.
- Na co się tak gapisz?
Warknął z chwilą gdy Zabini otrząsnął się z szoku i przybrał w miarę normalny wyraz twarzy. Chociaż w ciągu dalszym jego wzrok utkwiony był w tym samym miejscu co wcześniej.
- Nie na co, tylko na kogo.
Poprawił go spokojnie i po chwili kontynuował swą wypowiedź.
- Chyba zaczynam ci zazdrościć twojej współlokatorki.
Mruknął z podziwem, uśmiechając się przy tym wyjątkowo dwuznacznie, a wzrok z wejścia do Wielkiej Sali przerzucając na Dracona. Na twarzy blondyna pojawił się wyraz zdziwienia i niedowierzania. Prędko przypomniał sobie, że od wczoraj mieszkał ze szlamą i wręcz niemożliwym było by Blaise mówił o niej, jednak dla pewności zapytał.
- Granger?
Mimo wszystko był pewny, że chodzi o jakąś inna dziewczynę i ciemnowłosy go wyśmieje, że w ogóle o tej kujonicy pomyślał.
- No.
Jakież było jego zaskoczenie gdy Zabini odpowiedział, w dodatku przytakująco kiwając głową, jakby na podkreślenie swoich słów. Mało tego, w jego głosie nie było żadnej kpiny czy ironii. Był jak najbardziej poważny i nawet w jakimś minimalnym stopniu…. rozmarzony?
O zgrozo.
Draco zaśmiał się głośno i sztucznie, jednak widząc wyraz twarzy zielonookiego momentalnie spoważniał. Nie dość, że to co insynuował czarnoskóry w ogóle mu się nie podobało, to jeszcze nie mógł tego pojąć.
- Nie pieprz głupot. Chyba alkohol już ci dziury w mózgu zrobił.
Na podsumowanie swoich słów niemal wyrwał Zabiniemu szklankę z ręki. Ani ten ruch, ani tym bardziej sugestia nie spodobały się czarnowłosemu.
- Draco ty idioto, zamiast się na mnie drzeć spójrz na nią. Może w końcu uwierzysz.
Nim Malfoy zdołał zareagować na obelgę i podniesiony ton przyjaciela, ten niespodziewanie sam go wyprzedził, łapiąc za głowę i odwracając ją w stronę drzwi.
Zamarł.
Z wrażenia puścił szklankę, którą cały czas trzymał w dłoni zapartej o stolik. Kryształowe naczynie zatoczyło niewielki krąg na blacie, rozlewając przy tym swoją cenną zawartość. Bursztynowy płyn zaczął ciurkiem spływać z drewnianego blatu zatrzymując się na spodniach blondyna. Nie zwrócił na to uwagi.
- Niemożliwe…
Nie był w stanie powiedzieć nic więcej, całkowicie zdezorientowany widokiem swojej współlokatorki.
Hermiona stała przy drzwiach wejściowych i uważnie rozglądała się po Wielkiej Sali. Już po chwili na jej twarzy zagościł delikatny, piękny uśmiech, którym obdarowała przyjaciół bawiących się na parkiecie. Pewnym krokiem ruszyła w ich kierunku.
Wtedy też stracił ją z oczu.
Zabrakło mu słów by cokolwiek powiedzieć, o masce obojętności jaką zawsze nosił na twarzy również zapomniał. Wiedział, że Granger była niczego sobie, ale nie zdawał sobie sprawy, że aż tak. Pierwszy raz mógł uważnie przyjrzeć się jej sylwetce, którą na co dzień przykrywała szata szkolna lub nieciekawe, najczęściej rozciągnięte i niemodne ubrania. Uważnie lustrował ją od dołu do góry. Miała zgrabne, długie nogi. Figurą przypominała modelki z mugolskich wybiegów. Z niewyróżniającej się niczym dziewczynki stała się młodą, atrakcyjną kobietą. Cholernie piękną, albo to on wypił o jednego drinka za dużo i takie teraz były tego skutki. Jej ruchy były naturalne chociaż pociągające. Pewnie nawet ona sama nie zdawała sobie sprawy jak seksownie się poruszała i ile par oczu na siebie ściągała. Miodowe oczy hipnotyzowały swym blaskiem. Opalona i gładka skóra wręcz sama prosiła się o dotyk. Długie, kasztanowe loki prowokowały swym blaskiem. Była piękna, a zarazem inteligentna. Nie wspominając o zadziornym charakterze i wyraźnym temperamencie. Ta krucha i wrażliwa dziewczyna umiała pokazać pazury. Zdawało się, że jej obecny strój tylko to wrażenie pogłębiał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Granger nie była dziewczyną na jedną noc. Była idealną partnerką i to zapewne na całe życie.
Po chwili zrozumiał o czym myśli, a raczej o kim i to w jaki sposób. Był na siebie wściekły. Ona była szlamą, a to, że miała w sobie „to coś” nie miało żadnego znaczenia. W końcu czystej krwi nic nie mogło zastąpić i tego musiał się trzymać. Wbrew zdrowemu rozsądkowi nie potrafił oderwać od niej wzroku. Zrobił to dopiero, gdy dziewczyna zniknęła w tłumie imprezowiczów.
- Cholera.
Warknął z chwilą gdy poczuł coś mokrego na spodniach. Szybko podniósł pustą już szklankę i niezdarnie wytarł jeansowy materiał. Kątem oka spojrzał na Zabiniego, który wyraźnie chciał coś powiedzieć, nim to zrobił blondyn uciszył go ruchem ręki.
- Powiedź słowo, a nie dożyjesz jutra.
Zabini zamilkł, a on złapał całą butelkę ognistej i bez zbędnych rytuałów pociągnął prosto z gwintu.


*



Kasztanowłosa siedziała samotnie przy stole Gryfonów. Jej przyjaciele wesoło wygłupiali się na parkiecie, a ona postanowiła odsapnąć. Ręką zaczesała włosy do tyłu i upiła łyk piwa kremowego.
- Taka piękna dziewczyna i siedzi samotnie?
Nieoczekiwanie obok niej pojawił się jakiś Krukon. Dobrze zbudowany, wysoki szatyn. Już na pierwszy rzut oka wyglądał na typ „zdobywcy”. Niechętnie zaszczyciła go swoim poirytowanym spojrzeniem i już otwierała usta by wygarnąć mu wszystko co myśli o takich podrywaczach, gdy ktoś ją wyprzedził...








17 komentarzy:

  1. Rozdział świetny ale Ginny nie była brązowooka ??

    OdpowiedzUsuń
  2. He, to się chłopak zagapił :-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj.... Oby wena i chęci Cię nigdy nie opuściły <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnie piszesz <3 idę czytać dalej ^^
    Karola ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogłaś jakoś delikatniej wpleść myśli Draco, bo czytając to, gadałam do siebie a raczej do ciebie: Dziewczyno, on by tak nie pomyślał :) Mogłaś to umieścić tutaj bardziej skrycie i....dobra, i tak wiesz, o co mi chodzi, nie umiem dziś mówić :) Ale piszesz genialnie :)

    Lecę czytać dalej xD

    Kate_Cook

    OdpowiedzUsuń
  6. Reakcja Dracona świetnie opisana! Chciałabym widzieć jego minę, gdy zobaczył Hermionę. Szkoda tylko, że ubrała się tak dla Wiktora, a nie dla Dracona, ale nie tracę nadziei :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział :D

    Kłaniająca się nisko Twej wenie
    Lulu

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam cię i po raz drugi czytam od początku, bo skoro już końcówka 1 tomu to wypada odświeżyć pamięć, w każdym razie znalazłam zdanie, że harry i ron nigdy nie widzieli hermiony w choćby spódnicy ... ale widzieli w mundurku jest spódnica, wiem że ona się nie liczy i jeszcze w czwartej klasie na balu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyżby pijany Draco? Xd <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie 💜💜 jak ja chciałbym to zobaczyć 😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
  11. Przewinęłam opis ubioru. Jeśli nie ma w nim większego sensu, to po co rozpisywać się jak na rozprawce?

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj jak ja bym chciała widzieć minę Draco, jak zobaczył odpicowaną Hermionę :D Brawa dla Ginny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczęłam czytać już chyba trzeci raz i nadal darzę tę historię ogromną sympatią :) pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń