niedziela, 5 maja 2013

[6.] Spotkanie po latach.


„Niektórzy ludzie pojawiają się w naszym życiu i szybko odchodzą. 
Niektórzy zostają przez chwilę i zostawiają ślady w naszych sercach. 
A my już nigdy, przenigdy nie jesteśmy tacy sami.”
 


Miona! Miona!
Z rozmyślań nad obecnym, nieszczęśliwym życiem, które nieoczekiwanie przyszło jej w pewnym stopniu dzielić z przywódcą Slytherinu, wyrwał ją krzyk jej najlepszej przyjaciółki. Ginny biegła w jej stronę jednocześnie wymachując przy tym rękami, tak by brązowowłosa łatwiej mogła ją zauważyć, wśród zgrai uczniów przechodzących przez szkolny korytarz.  Odruchowo przystanęła, odwracając się w stronę skąd dobiegał głos rudej.
- Hej Ginny!
Odkrzyknęła wesoło i uśmiechnęła się promiennie odmachując młodszej Gryfonce.
Co jak co, ale bez względu na to jak parszywy miała nastrój, widok przyjaciółki zawsze poprawiał jej samopoczucie. Po chwili ruda już ją dogoniła.
- Słyszałam, że mieszkasz z Malfoy'em….
Zagadała niebieskooka i solidnie się przy tym skrzywiła, zupełnie jakby na raz wypiła całą szklankę soku z cytryny.  Podświadomie połączyła się w bólu z kasztanowłosą przyjaciółką.
- Och... weź mi nie przypominaj.
Westchnięcie Hermiony przepełnione było szczerą rozpaczą. Momentalnie skrzywiła się na samo przypomnienie tej istotnej, jednak wyjątkowo niechcianej zmiany w jej życiorysie. Głęboko wierzyła, że to wszystko było tylko koszmarem, z którego po prostu nie mogła się obudzić. W głowie wciąż miała poranny obraz Malfoy’a w ICH pokoju wspólnym, który uświadomił ją, że niestety to nie jest senny wymysł, a okrutna rzeczywistość.
Ginny z troską objęła przyjaciółkę ramieniem, próbując choć trochę dodać jej otuchy i ukoić skołatane nerwy.
- Kochana, nie smuć się. Los zawsze się odpłaca. Coś mi się wydaje, że niedługo spotka cię coś naprawdę miłego.
Hermiona nie odpowiedziała, jedynie uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Młoda przedstawicielka rodziny Weasley'ów bardzo często miewała różnego rodzaju przeczucia i prawie zawsze się sprawdzały. Może będzie tak i tym razem?
Nim sama sobie odpowiedziała na to pytanie weszły do Wielkiej Sali, kierując się w stronę stołu Gryffindoru.
- Hermi, a wiesz, że…
Jednak ona już jej nie słuchała. Stanęła jak zahipnotyzowana, na samym środku sali, jak w transie wpatrując się w miejsce dla profesorów. Obok Dumbledore'a stał ON. Czy to możliwe? Jej serce odruchowo zabiło mocniej, ręce zadrżały, a nogi na moment zapomniały jaką funkcje pełnią. Wspomnienia uderzyły w nią niczym grom z jasnego nieba. Nie miała żadnych wątpliwości, to naprawdę był on. Jeszcze przystojniejszy niż gdy widziała go ostatnim razem. Była zdezorientowana, zszokowana i w jakimś stopniu przejęta. Za nic w świecie nie mogła pojąć co chłopak tu robi i dlaczego rozmawia z dyrektorem szkoły niemal jak ze starym znajomym. Dodatkowo nie była w stanie zrozumieć, dlaczego nie uprzedził jej o swoim przyjeździe. Nie zdążyła odpowiedzieć sobie na te pytania, chłopaka nagle odwrócił głowę w stronę gdzie stała, a ich oczy w końcu się spotkały. Po trzech latach.
- Hermiona....
Szepnął niemal jak zaczarowany i niczym torpeda podbiegł w stronę dziewczyny, zupełnie nie zważając na fakt, że są w Wielkie Sali, otoczeni niemal wszystkimi uczniami Hogwartu. Bez żadnych oporów, czy krępacji złapał ją w pasie po czym uniósł ku górze i zakręcił kółko wokół własnej osi.
- Wiktor…
Szepnęła zaskoczona, ale i szczęśliwa, odruchowo zarzucając ręce wokół jego szyi. Postawił ją na ziemi chociaż nie zwolnił uścisku. Zatopił twarz w jej kasztanowych włosach, delektując się jej zapachem, którego tak bardzo mu brakowało.
- Tęskniłem.
Jego aksamitny i przepełniony czułością głos, zabrzmiał tuż nad jej uchem. Westchnęła cicho i mocniej objęła chłopaka.
- Ja też.
Minęła minuta, może dwie. Delikatnie odsunęli się od siebie i znów zatopili się w głębi swoich tęczówek, kompletnie nie zawracając uwagi na przyglądających im się niektórych uczniów.
- Piękna jak zawsze.
Lekko się zarumieniła, jednak uśmiechnęła.
Nie zwracali uwagi na głośne szepty, zdziwione spojrzenia uczniów oraz kąśliwe uwagi padające ze stołu Slytherinu. W tym momencie to się nie liczyło. Byli tylko oni. W końcu razem, po tak długiej rozłące znów się spotkali. Była szczęśliwa mimo to miała wrażenie, że ten stan nie potrwa długo.
- Co tu robisz?
Spytała cicho, nie chcąc psuć tej magicznej chwili choć odrobine głośniejszym tonem głosu. Była szczęśliwa, widać to było na kilometr. Sama się sobie dziwiła, że aż tak ucieszyła się z jego obecności. Zapomniała o całym świecie, który ją otaczał. On był blisko i to było najważniejsze. Przy nim czuła się inaczej… lepiej, bezpieczniej, radośniej.
I nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to już o czymś świadczyło, czy po prostu tak bardzo cieszyła się na widok przyjaciela, którego nie widziała od kilku lat.
- Musiałem przekazać ważną wiadomość Dumbledore'owi.
I znów ten aksamitny głos, zabrzmiał tuż przed jej wargami. Męski jednak spokojny. Odruchowo przymknęła oczy, na moment rozkoszując się tą chwilą. Mogłaby go słuchać do końca życia. Tylko jego, przez cały czas. I co z tego, że nie mówił nic romantycznego? Że nie wygłaszał żadnych miłosnych wyznań? Ważne, że mówił, a słowa kierował tylko do niej. Niechętnie otworzyła powieki, zdając sobie sprawę, że to nie najlepsze miejsce i moment na tracenie kontaktu z rzeczywistością. Spojrzała na niego lekko zdziwiona.
- Ty?
Uśmiechnął się widząc oznaki zdezorientowania na jej twarzy. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak bardzo za nią tęsknił. Za jej spojrzeniem, uśmiechem, głosem.
Za obecnością. Uwielbiał gdy była obok, dopiero wtedy czuł, że ma dla kogo żyć. Na chwile zatracił się w słodyczy jej miodowych oczu, jednak szybko przypomniał sobie, że dziewczyna czeka na odpowiedź.
- Tak. Prosił mnie o to mój przełożony. Wysłanie tego sową byłoby zbyt niebezpieczne.
Dopiero teraz zrozumiała o co chodzi. Przypomniała sobie jeden z jego listów, w którym wspominał, że stał się kimś w rodzaju informatora – posłańca. Praca ta należała do tych niebezpiecznych. Wiele razy pisała, że się o niego boi, ale on zawsze podchodził do tego sceptycznie i najczęściej odczepnie odpowiadał jej, że panikuje.
- Dlaczego nie napisałeś, że przyjeżdżasz?
- Jeszcze wczoraj sam o tym nie wiedziałem. A co, nie cieszysz się?
Spytał z udawanym smutkiem, uważnie lustrując dziewczynę podejrzliwym wzrokiem.
W odpowiedzi lekko walnęła go w tył głowy.
- Oczywiście, że się cieszę. Nawet bardzo. Po prostu mnie zaskoczyłeś.
Odparła stanowczo, a jednocześnie delikatnie. Zapanowała między nimi charakterystyczna cisza. Spojrzeli sobie w oczy, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że one mówią wszystko. Zarówno jej i jak jego. Nawet nie zauważyli , że ich twarze dzieliły coraz to mniejsze odległości, a rozgrzane oddechy obojga delikatnie muskały wargi.
- Krum, stary! Jak długo cię nie widziałem!
Bum. Czar prysł. Głos Harrego sprowadził ich na ziemie. Hermiona szybko odsunęła się od Wiktora, a w tym samym czasie obok nich stanął czarnowłosy Gryfon. Dwójka młodych mężczyzn przyjaźnie uścisnęła sobie dłonie.
- Nawzajem Potter. Wyrosło ci się młody.
Odparł wesoło i poklepał Wybrańca po ramieniu. Ten uśmiechnął się szeroko, zaczepnie kiwając głową na byłego, umięśnionego reprezentanta Bułgarii.
- Tobie też.
Kasztanowłosa słysząc te sympatyczną, męską wymianę zdań uśmiechnęła się szczerze. W końcu kiedyś Harry nie miał zbyt miłego zdania o Wiktorze. A tu proszę. Nie dość, że owa dwójka zapomniała o jej obecności, to jeszcze teraz wesoło rozmawiała na typowo męskie tematy. Kto by pomyślał. Nawet nie zdziwiłaby się gdyby w przyszłości zostali przyjaciółmi. Zresztą ten fakt bardzo by ją ucieszył. Jej mina znacznie zrzedła, gdy zobaczyła zbliżającego się w ich stronę Rona. O ile Wybraniec zachował się przyzwoicie, to rudowłosy budził już dużo większe wątpliwości. Ze zdenerwowania lekko przegryzła dolną wargę. Nie chciała by Wiktor stał się tematem sporu między nią, a Ronem, a po wyraźnie twarzy rudzielca była niemal pewna, że spotkanie owej dwójki skończy się w najlepszej wersji kłótnią.
- No proszę, czy to nie przypadkiem wielki rozgrywający Wiktor Krum?!
Krzyk rudowłosego rozniósł się po Wielkiej Sali. Już po chwili stał naprzeciw wspomnianego wyżej zawodnika.
- Witamy ponownie w Hogwarcie. Kopę lat. No, aż się stęskniłem.
Podsumował niebieskooki, o zgrozo wesołym głosem i uśmiechnął się szeroko. Po czym jako pierwszy wyciągną rękę i uścisnął dłoń Bułgara. Hermiona obserwowała całe to zajście z nieukrywanym zdziwieniem, o czym mogłyby świadczyć choćby uchylone z wrażenia usta i wytrzeszczone oczy.
Zostanie prefektem naczelnym, wyprowadzka z Domu Lwa, zamieszkanie w jednym dormitorium z Malfoy'em, przyjazd Wiktora, a teraz przyjazne zachowanie Harrego i Rona... Po szybkim przeanalizowaniu kilku ostatnich dni swojego życia stwierdziła, że już nic, nigdy jej nie zdziwi.
- Na ile zostajesz?
Z zamyślenia wyrwało ją istotne, niemal decydujące pytanie Harrego.
- Niestety, ale już jutro wracam.
Zbladła. Coś zakuło ją w sercu. To niemożliwe. Przecież nie mógł jej zostawić, a już na pewno nie tak szybko. Odruchowo spojrzała na Wiktora. Jej wzrok wyrażał wszystko. Niedowierzanie, smutek, żal. On również na nią spojrzał. Bez uśmiechu, bez iskier szczęścia w oczach, które jeszcze przed chwilą tak bardzo było widać. Jego wzrok był smutny, nieobecny. Nie chciał wyjeżdżać, nie teraz kiedy zrozumiał ile znaczyła dla niego ta dziewczyna. Jednak obowiązki nie mogły czekać. Już jutro miał do wykonania kolejne zadanie. Jeszcze nigdy nie przydzielono mu takiej ważnej „misji”. Długoterminowa i niebezpieczna. Niewiele osób przeżyło szpiegowanie Śmierciożerców, ale Voldemort z każdym dniem rósł w siłę. Trzeba było dowiedzieć się o nim i jego planach jak najwcześniej i wydobyć jak najwięcej szczegółów. W takich chwilach i sytuacjach każda informacja była tak samo ważna oraz niezbędna, warta każdej ceny, nawet tej największej.
- Szkoda stary. Ale szybko do nas wrócisz, co nie?
Odparł Ron i klepnął Kruma w ramie. Ten gest wyrwał chłopaka z dziwnego transu.
- Oczywiście.
Uśmiechnął się by jego odpowiedź wyszła bardziej prawdopodobnie niż w rzeczywistości. Bał się, to było oczywiste, ale nie chciał ich martwić. Szczególnie Hermiony, w której oczach na nowo zagościły iskierki nadziej.
- Cholera. Wybacz, ale musimy już lecieć. Zajęcia wzywają. Później pogadamy.
Odparł na jednym wydechu czarnowłosy Gryfon i nie czekając na odpowiedź złapał kasztanowłosą za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia z sali. Tuż za nimi ruszył Ron i podniósł dłoń w geście pożegnania. Hermiona posłała ostatnie spojrzenie Wiktorowi, z jego ust zdążyła tylko wyczytała bezgłośne „do zobaczenie”.

                                                                        ***


Przez cały dzień nie mogła się skupić i to dosłownie na niczym. Jej myśli krążyły tylko wokół jednej osoby. Nawet ku zdziwieniu innych nie udzielała się na zajęciach, ani nie reagowała na zaczepki Ślizgonów. Chciała jak najszybciej znów spotkać Wiktora, porozmawiać z nim, pobyć choć chwile na osobności. Nie mogła pogodzić się z tym, że już jutro miał znowu ją opuścić. Marzyła by wykorzystać ten dzień najlepiej jak tylko mogła, tylko jak?
(…)
W ciszy przemierzała szkolny korytarz. Kilka kroków przed nią szedł Harry, wesoło przy tym gawędząc z Ronem i Ginny. Po chwili rudowłosa zostawiła chłopaków i dołączyła do zamyślonej przyjaciółki.
- To co ubierasz?
Hermiona podarowała dziewczynę zaskoczonym spojrzeniem i pytając wyrazem twarzy.
- Słucham?
- Ach no tak...
Szept młodej Weasley przepełniony był widocznym załamaniem pomieszanym z rozbawieniem. Po chwili uśmiechnęła się zadziornie do koleżanki.
- Byłaś tak zajęta Wiktorem, że o niczym nie słyszałaś.
Na policzkach Miony zagościł uroczy rumieniec zakłopotania. Ginny miała racje. Była tak pochłonięta spotkaniem i rozmową z Krumem, że nie miała pojęcia co działo się przez te kilka minut w Wielkiej Sali. Zapewne nawet na trzęsienie ziemi czy wybuch bomby atomowej nie zwróciłaby najmniejszej uwagi. Niebieskooka uśmiechnęła się szczerze do przyjaciółki i otoczyła ją ramieniem.
- A nie mówiłam, że los się do ciebie uśmiechnie? Jeden z najprzystojniejszych facetów jakich w życiu widziałam jest tylko twój. W niejednej dziewczynie masz już wroga. Kobieto! Żebyś ty widziała te wszystkie zazdrosne spojrzenia!
Hermiona zmieszała się znacznie na słowa podekscytowanej przyjaciółki. Jej sugestie sprawiły, że zaczęły pocić się jej ręce, jednak jednocześnie odczuła coś w rodzaju satysfakcji. Chociaż była tymi insynuacjami więcej niż zawstydzona.
- Oj. Nie przesadzaj. Zresztą on nie jest mój…
Końcówkę niemrawo wyszeptała, chociaż rudowłosa to usłyszała, co więcej wyczuła w głosie Hermiony wyraźny smutek.
- Kochana, ty chyba sama nie wiesz co mówisz... Każdy widział jak on na ciebie patrzy i jak się przy tobie zachowuje. Jesteś dla niego wyjątkowa i jedyna. Każdy ci to powie, bo to widać. I przestań się rumienić!
Na zakończenie swej wypowiedzi Ginny cicho się zaśmiała, mierzwiąc burzę loków kasztanowłosej dziewczyny. Miona już otwierała usta jednak młoda Weasley była szybsza.
- Pytam się co ubierasz, bo wieczorem jest impreza! Dumbledore ogłosił, że skoro jest dopiero wrzesień, a przed nami ciężki rok nauki to teraz możemy pozwolić sobie na trochę luzu. Również z tej okazji dzisiaj prefekci są zwolnieni ze swoich obowiązków, ale tego zapewne też nie słyszałaś, prawda?
Hermiona po raz kolejny obdarowała przyjaciółkę zdziwionym spojrzeniem. Zaskoczona nawet nie odpowiedziała, pokiwała tylko przecząco głową.
- Oj kobieto co ty byś beze mnie zrobiła? A teraz do roboty, zostały nam trzy godziny! Musze z ciebie zrobić boginie! Niech Wiktor zobaczy, że jesteś najpiękniejsza.
- Och Giny…
Miona zaśmiała się szczerze, chociaż dała się pociągnąć przyjaciółce w stronę dormitorium dziewczyn.
- Ale muszę iść po rzeczy do swojego dormitorium.
Rudowłosa spojrzała na nią spod łba  z chwilą gdy znalazły się w pokoju wspólnym Domu Lwa.
- Miona już ja te twoje ciuchy znam. Wybacz, że to powiem, ale same szmaty! Czas odnowić garderobę! Ale na szczęście masz taką dobrą przyjaciółkę, która już o to zadbała. Kupiłam ci kilka rzeczy. Sama oczywiście na takie nigdy byś nie spojrzała, no ale kobieto bez przesady! Jesteś młoda, piękna i zgrabna! Pokazałabyś w końcu swoje atuty, a nie cały czas ukrywasz je pod rozciągniętymi golfami i spodniami wyglądającymi jak worki od kartofli.
- Ale…
- Nie ma żadnego „ale” ! Przymierz to.
Mówiąc to podała kasztanowłosej sporych rozmiarów papierową torbę i wepchnęła dziewczynę do swojego pokoju.





13 komentarzy:

  1. Nie rozumiem czemu pod tak świetnym rozdziałem nie ma komentarzy? ;o
    Caroline Lestrange

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo czytelnicy skomentowali ten rozdział już parę lat temu na dawnym adresie bloga :) Opublikowałam go ponownie tutaj jedynie w ramach ułatwienia by nie trzeba było co chwile przeskakiwać między obecnym adresem bloga, a dwoma poprzednimi, już nieaktualnymi :)
      I tak jestem zaskoczona, że czasem pojawią się na tym blogu komentarze pod rozdziałami 1 - 29, które właśnie w pierwotnej wersji widnieją na starych stronach :)
      Pozdrawiam gorąco i dziękuję za miłe słowa ;)
      Icamna

      Usuń
  2. super rewelacja nie nudzi sie to opowiadanie co chciel cos noego nowe wydarzenia super

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę przyznać, że przyjazd Wiktora miło mnie zaskoczył C;

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedzialam od razu że to Wiktor ale myslalam że bedzie nauczycielem czy coś.Rozdział ciekawy pozdrawiam Ucia;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że dojdzie do jakiegoś starcia Draco z Wiktorem (nie żebym im źle życzyła) :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię Wiktora, zauważył Hermionę pierwszą, takiego mola książkowego :D Trochę się zdziwiłam zachowaniem Rona, myślałam, że będzie zazdrosny. A tu proszę. Uprzejmość. Widać, że u ciebie Ron będzie bardziej opanowany niż u Rowling :)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział :D

    Kłaniająca się nisko Twej wenie
    Lulu

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ostatnio dość trudny czas w szkole; nauka, sen, nauka, sen itd., ale nie mogłam się oprzeć, żeby nie poświęcić chwili na twojego bloga. W końcu kilka minut relaksu. Cudowne.
    Dziękująca za miłe chwile...
    ~LACUNA

    OdpowiedzUsuń
  9. Odcięta od komputera i telefonu na calutki dzień ;-; Rozdział jest cudowny, fantastyczny, wspaniały i sama nie wiem co jeszcze. Kłaniam się nisko.
    Destiny *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę, że Krum nauczył się mówić. Trochę mi to przeszkadzało podczas czytania, bo wciąż gdzieś tam mi się tłukło, jak wypowiadał imię Hermiony.

    OdpowiedzUsuń
  11. O fajnie, że pojawił się Krum, lubię go :D Jako pierwszy dostrzegł w Hermionę kogoś więcej niż tylko kujonkę. Trochę żałuję, że Rowling nie pociągnęła ich romansu zamiast tego sparowała Granger z Weasley, który w ogóle do niej nie pasuje :/

    OdpowiedzUsuń