piątek, 21 grudnia 2012

[34.] Bo do tanga trzeba dwojga. cz.2



‎"To trochę dziwne... 
Myślę o Tobie, ale nie wzdycham. 
Przyciągasz mnie, ale nie jesteś ideałem. 
Mimo to, szaleję na samą myśl, że możesz być z kimś innym." 




- Ale dlaczego akurat tango?!
Załamana i niezadowolona Hermiona nerwowo kręciła się w kółko, co chwile spoglądając na trójkę chłopaków i systematycznie co trzydzieści sekund, zadając to samo, kluczowe pytanie.
- Musimy ustalić jakieś zasady. A nie, że założymy się o to, że będziecie razem tańczyć, a w rzeczywistości będziecie pięć kilometrów od siebie.
Mruknął od niechcenia Harry, po raz kolejny tłumacząc załamanej dziewczynie, ustalone kilka minut wcześniej, zasady zakładu. Momentalnie jeszcze bardziej zwątpiła w cały ten interes.
- Tango zobowiązuje.
Dodał wyjątkowo optymistycznie nastawiony Ron, przy okazji wyszczerzając się do przyjaciółki z cwaniackim błyskiem w oku. Zupełnie tak, jakby wcale nie przeszkadzał mu fakt, że jego najlepsza przyjaciółka ma zatańczyć z ich wrogiem, a wręcz jakby z tego motywu się cieszył. Westchnęła głośno spuszczając gwałtownie ręce wzdłuż ciała, tym samym informując, że się poddała. Kątem oka spojrzała na swojego partnera, który w chwili obecnej zdawało się, że podejmował działania zmierzające do wyleczenia przytłaczającej go depresji. Siedział rozpostarty na sofie, jedną ręką zawieszając na oparciu, drugą trzymając drinka i z wielkim zaangażowaniem, systematycznie i co dziesięć sekund upijając kolejny łyk zbawczego płynu. Wzrok wbity miał przed siebie i chyba nawet on sam nie wiedział gdzie dokładnie patrzy. Zdawało się również, że jest na tyle zamyślony, że nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że od pięciu minut, jest głównym tematem rozmów, otaczających go chłopaków. W ramach komentarza westchnęła jeszcze raz, choć
 już dużo bardziej żałośnie. Draco, najwyraźniej postawił łyknąć coś jeszcze na odwagę, porywając ze stolika kolejnego, zresztą nie swojego, drinka. Blaisowi jednak się to wyjątkowo nie spodobało. Podszedł do przyjaciela, niemal wyszarpując mu z rąk szklankę z ognistą.

- Trzeźwy też masz być!
Przywódca Slytherinu potraktował przyjaciela morderczym spojrzeniem, jednak skutek odniósł odwrotny do zamierzonego i Zabini jeszcze bardziej ożywił się wizją wspólnego tańca dwójki wrogów, czego nie zamierzał w sobie trzymać, wyrzucając milion dwieście słów naraz i tym samym komentując cały ten zakład i sytuację. Ogólnie złapał gadanego większego niż kiedykolwiek Hermiona, a graniczyło to już niemal z cudem. Przynajmniej tak wydawało się arystokracie.
Pozbawiony zbawczej substancji, z powagą i nutką irytacji wymalowaną na twarzy wstał z sofy, podchodząc do Hermiony. Zrównał się z nią ramionami, uważnie obserwując rzucających im wyzwanie chłopaków. Odruchowo kątem oka spojrzeli na siebie, próbując odgadnąć o czym myśli to drugie, a przy okazji spróbować się jakoś porozumieć. Jeszcze mogli zrezygnować z tego zakładu, ale chęć zgaszenia uśmiechów z twarzy zbyt pewnych siebie przyjaciół, była silniejsza niż cokolwiek innego. Hermiona niemal niezauważalnie uśmiechnęła się do Malfoy'a i przytaknęła lekkim skinieniem głowy. Kąciki ust blondyna drgnęły. Odwrócił się do Harrego i uścisnął jego dłoń.
- Zakład stoi.
Oczywiście mimo wszystko łatwej było powiedzieć niż zrobić, więc dwójka głównych bohaterów zdążyła się już pokłócić, zanim Zabini załatwił odpowiedni nastrój i muzykę. Trójka chłopaków ruszyła w stronę podestu i sprzętu grającego, chcąc nie chcąc Draco z Hermioną poszli za nimi, choć towarzyszyła im przy tym gorliwa wymiana zdań dotycząca siebie nawzajem. I raczej nie chodziło tu o wymianę uprzejmości i obdarowanie siebie kilkoma komplementami. Ich kłótnia musiała jednak poczekać, z chwilą gdy czarnoskóry Ślizgon stanął koło Erica.
- DJ. Dawaj jakieś tango!
Rozkazujący krzyk Zabiniego poderwał całą salę. Hermiona momentalnie głośno przełknęła ślinę, zupełnie jakby czekała na rozstrzelanie, a Draco odciągnął trochę krawat od szyi czując, że nagle zaczyna on go przyduszać. Eric wyjrzał zza swojego pulpitu na ciemnowłosego, nie za bardzo rozumiejąc o co tak naprawdę w tym życzeniu chodzi. Spojrzał na chłopaka pytająco.
- Jakie?
Zabini momentalnie machnął przed sobą rękami, z oburzonym wyrazem twarzy.
- Szybkie i erotyczne, a jakie?!
Hermiona wytrzeszczyła oczy i gwałtownie spuściła ręce wzdłuż ciała, odwracając się na pięcie i stawiając krok w stronę swojego stolika.
- Rezygnuje.
Jej poważne stwierdzenie zostało jednak całkowicie zignorowane przez resztę. Draco zaśmiał się pod nosem ni to szczerze ni ironicznie. Machnął za siebie kciukiem w stronę znajdującej się za nim kasztanowłosej dziewczyny. Jego prawa brew na chwilę powędrowała do góry.
- Erotyczne? Daj spokój! Granger jest najbardziej aseksualną dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem. Jak ona ma niby zatańczyć coś erotycznego? O ile w ogóle potrafi coś zatańczyć... Czy ty w ogóle wiesz Granger co znaczy słowo „erotyczne”?
Spytał ironicznie, odwracając się w jej stronę z wyzywającym spojrzeniem i uśmiechem. Momentalnie stanęła w miejscu odwracając się do Ślizgona, z oburzeniem wymalowanym na każdym milimetrze jej twarzy. Już po chwili z powrotem wracała do chłopaków i zrównała się z Malfoy'em, ignorując go jednak i patrząc twardo na Blaise'a.
- Rozmyśliłam się. Jednak zatańczę.
Młody miliarder uśmiechnął się arogancko pod nosem, pochylając nieznacznie nad dziewczyną.
- Wjechałem ci na ambicje Granger?
Odwróciła się do niego gwałtownie, wbijając mu długi paznokieć w tors i patrząc na niego z pogardą i arogancją w jednym.
- Wiesz co Malfoy, coraz bardziej utwierdzasz mnie w przekonaniu, że jesteś jednym z tych facetów co mają niewyobrażalne mniemanie o sobie i wielkie ego, a sprzęt niestety bardzo maluśki.
Stojący w pobliżu Zabini wykrzywił usta w grymasie wielkiego przerażenia i bólu w jednym.
- O stary, ale cię pocisnęła...
Szepnął do stojącego obok przyjaciela, na co ten gwałtownie odwrócił się w jego stronę warcząc by się zamknął.
- Zatańczę.
Dodał już głośniej, na co Zabini spojrzał na niego lekko zaskoczony.
- A co z twoją reputacją?
Mruknął cicho, przywołując wcześniejszy komentarz przyjaciela, który twierdził że „nie zatańczy z Granger, bo to by za bardzo popsuło jego reputację”.
- Moja duma ucierpiała bardziej.
Warknął, po chwili odwracając się w stronę Hermiony ze sztucznym uśmiechem na ustach i chęcią mordu w oczach. Na ich kolejną, wrogą wymianę zdań długo czekać nie trzeba było. Koło czarnoskórego Ślizgona stanął wybraniec, uważnie choć
 z przerażeniem obserwujący kłócących się, przyszłych uczestników „Tańca z Czarodziejami”.

- Wiesz co Zabini, twoja wersja, że się pobiją i wylądują w skrzydle szpitalnym jest całkiem prawdopodobna.
Mruknął cicho, na co prędko pojawił się obok nich Ron, gotowy na kolejne wyzwania.
- Przyjmujemy jakieś nowe zakłady? Zabiją się w tańcu, czy coś?
- O ile w ogóle zatańczą...
- Nie bądźcie takimi pesymistami...
Harry spojrzał na swojego przyszłego męża z ogólnymi oznakami zwątpienia.
- Spójrz na nich. I jak tu nie być pesymistą?
- Nie dam rady tańczyć w tej sukience!
Krzyk Hermiony przerwał poważną rozmowę chłopaków i dogryzanie Malfoy'a. Ona sama swoje stwierdzenie uważała za najsensowniejszy, a jednocześnie najbezpieczniejszy argument jaki mogła podać w owej chwili. Jednocześnie obronną ręką, bezpiecznie rezygnując z tego całego, patologicznego zakładu. Draco zadarł prawą brew, przez chwile mierząc dziewczynę z góry na dół swoim nieodgadnionym spojrzeniem. W jego stalowych oczach nagle pojawił się niebezpieczny błysk i Gryfonka już wiedziała, że coś jest nie tak.
- Malfoy co ty...
Nie dane jej było dokończyć swojego niedowierzającego i zdezorientowanego pytania. Draco bez słowa złapał za skrawek jej sukienki i nim ta zdążyła zareagować, pociągnął z taką siłą, że po chwili stał trzymając w rękach połowę jej kreacji, a półnaga, zszokowana dziewczyna nawet nie potrafiła tego skomentować. Patrzyła na Ślizgona z szeroko uchylonymi ustami i wytrzeszczonymi oczami, jednocześnie niezdarnie próbując zasłonić swoje nogi rękami.
- ODBIŁO CI?! Ta sukienka kosztowała fortunę!
Może i nie koniecznie o to w tym wszystkim jej chodziło, ale była tak zaskoczona tym co zrobił arystokrata, że wyrzuciła z siebie pierwszą myśl jaka przyszła jej do głowy, zupełnie zapominając, że powinna najzwyczajniej w świecie, raz czy dwa, trzasnąć Ślizgona w twarz. Uśmiechnął się do niej ironicznie, tak jak lubił najbardziej.
- Dlatego to ja ją z ciebie zrywam. Zresztą, wcale nie była taka droga... złotko.
Odparł w swój typowy sposób, patrząc na Hermione, rozbrajając ją swoim firmowych spojrzeniem i uśmiechem. Na twarzy kasztanowłosej momentalnie pojawiły się dwa urocze rumieńce. Przy okazji próbowała bezskutecznie naciągnąć porwaną sukienkę, by choć ciut bardziej zasłoniła jej uda. Blondyn obserwował ją uważnie i co więcej zdawało się, że ten widok naprawdę mu się podoba. Zresztą nie tylko jemu.
- Najsss...
Gdzieś z pobliża dobiegł go pełen podziwu i nutki dwuznaczności szept Blaise'a, wędrującego wzrokiem po długich i chwilowo odsłoniętych nogach dziewczyny. Momentalnie się do niego odwrócił, z uśmiechem arogancji i podwójnego zwycięstwa wpychając mu do rąk porwany materiał.
- Zapomnij. Lepiej szykuj się na swoje własne wesele.
Harry i Ron spojrzeli raz na siebie, raz na pozostałych, lekko zdezorientowani całą tą sytuacją. Dodatkowo zupełnie nie rozumiejąc wymiany zdań Hermiony i Dracona dotyczącej sukienki, ceny i faktu dlaczego tak właściwie zerwać ją z kasztanowłosej może właśnie Malfoy. I co do cholery miało znaczyć to „ZŁOTKO?!”. Nie dane im jednak było pociągnąć tego tematu, gdy dwójka organizatorów chwilowo zapomniała o całym świecie, który ich otaczał, a Blaise stanął obok nich w ciągu dalszym trzymając sukienkę Hermiony w rękach. Harry spojrzał na niego lekko zdezorientowany.
- Ej. A Malfoy potrafi tańczyć tango?
Zdawało mu się, że jego pytanie nie mogło już zabrzmieć banalniej. Ku jego zdziwieniu jednak Blaise momentalnie spoważniał i sam zaczął się szczerze nad tym wszystkim zastanawiać.
- Nie wiem, nigdy nie wiedziałem, żeby je tańczył. Właściwie, to widziałem go na parkiecie chyba dwa razy w życiu. A Granger potrafi?
- Nie... raczej nie. Przynajmniej nigdy tego nie widzieliśmy.
Mruknął pod nosem, po porozumiewawczej wymianie spojrzeń z Ronem. Odruchowo spojrzeli na oddaloną od nich, rozmawiającą parę.
- Nie wierze, że to robimy...
Wyszeptała w końcu do stojącego obok Ślizgona, chwilowo godząc się z faktem drastycznego skrócenia sukienki, choć nie mogła powstrzymać odruchu bezwarunkowego i ciągłego naciągania materiału na uda. Draco wykrzywił usta w czymś co miało przypominać ironiczny uśmiech, jednak on również zwątpił w ten cały interes i jego opłacalność. Po chwili przemyśleń uświadomił sobie, że widok chajtającego się Blaise'a z Potter'em i pobłogosławienia ich związku przez Weasley'a jest wart każdej stawki, nawet tej.
- Obiecaj mi jedno Malfoy.
Mruknęła w końcu pod nosem, zbyt zajęta poprawianiem sukienki, by spojrzeć na swojego partnera. W odpowiedzi spojrzał na nią pytająco.
- Że po tym wszystkim się schlejemy i nie będziemy o niczym pamiętać.
Pierwszy raz od dłuższego czasu szczerze się zaśmiał.
- Masz to jak w banku Granger.
Zapanowała między nimi chwila ciszy i potyczka na dwuznaczne spojrzenia. Musieli zrezygnować z tej czynności gdy Erick kiwnął w ich stronę ręką, tym samym informując, że znalazł odpowiednie nagranie. Arystokrata spojrzał zagadkowo na swoją partnerkę.
- Ufasz mi Granger?
- Nie.
Wykrzywił twarz w niezadowolonym uśmiechu. 
- No to nam trochę utrudni całą sprawę.
W odpowiedzi spojrzała na niego pewnie.
- Przecież lubisz wyzwania.
Westchnął, śmiejąc się krótko, choć szczerze.
- Dasz się poprowadzić?
Spytał w końcu prosto z mostu, uważając, że nie ma co dłużej owijać w bawełnę i jak najszybciej trzeba ustalić jego dominację. Gryfonka uśmiechnęła się wyzywająco.
- Jeśli potrafisz.
Kąciki jego ust drgnęły, a w jego stalowych oczach pojawił się tajemniczy błysk. Chyba znowu zapomnieli, że nie powinni stać tak blisko siebie, a ich głosy również nie powinny brzmieć tak dwuznacznie jak teraz. Żadne z nich jednak nie miało ochoty zmieniać tego stanu. Cały czas towarzyszyły im przy tym bardziej lub mniej dyskretne uśmiechy.
- Ale ostrzegam Granger, może się zrobić trochę szybko i gorąco. Jesteś na to gotowa?
- Ja tak. To ty nie lubisz się pocić i męczyć.
- To akurat zależy od sytuacji.
- To jedna z nich?
- Jak najbardziej.
- A więc pokaż co potrafisz Malfoy.
- Nawzajem Granger.
- Obawiam się, że możesz zobaczyć za dużo.
- Na to właśnie liczę.
Szepnął odchodząc od dziewczyny, z tajemniczym uśmiechem na ustach, który zresztą odwzajemniła. Stanęli naprzeciw siebie na środku parkietu, choć w sporej odległości. Dotychczas lecąca muzyka ustała, tak samo jak rozmowy i śmiechy uczniów. Wszyscy zaczęli bacznie obserwować raz wodzireja imprezy, a raz stojących na parkiecie organizatorów. Zdawało się, że najwięksi wrogowie w Hogwarcie, naprawdę zamierzali ze sobą zatańczyć i to w dodatku przy sporej publiczności. W przeciągu paru chwil wszyscy stanęli niemal naokoło dwójki organizatorów, dając im przy tym całkowitą swobodę na parkiecie.
- Dogadaliście się? Tak. Super. Dj. Dawaj!
Krzyk Zabiniego po raz kolejny poderwał zaciekawioną salę. Erick kiwnął przytakująco głową i już po chwili poleciały pierwsze dźwięki piosenki, dedykowanej dla dwójki organizatorów znajdujących się na środku parkietu. Na ucieczkę było już za późno, choć zdawało się, że ani chłopak ani dziewczyna nawet nie mają na to ochoty. Wymienili między sobą charakterystyczne, wręcz porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy. Wszystkie światła nagle zgasły, zostały tylko te oświetlające środek parkietu i główną parę. Ułamek sekundy później poleciały pierwsze dzięki wolnej piosenki. Draco powoli zaczął obchodzić Hermione, ta z kolei wolno i swobodnie zaczęła kołysać biodrami, zupełnie jakby nie zwracając uwagi na Ślizgona. Przymknęła powieki, dając się ponieść melodii i niemal kokieteryjnie kołysząc się w jej rytm, wolno wędrując dłońmi po swoim ciele. Jej dłonie wolno przechodziły z ud, na brzuch, dekolt i szyje. Spojrzała na otaczającego ją Ślizgona z błyskiem w oku i subtelnym choć jednoznacznym uśmiechem. Po chwili zachęcająco patrząc mu w oczy, subtelnie kiwnęła do niego palcem by do niej przyszedł. Zdawało jej się, że jeszcze nigdy, nikt nie patrzył na nią w taki sposób jak właśnie ów Ślizgon. A było to zdecydowanie gorące, wręcz palące spojrzenie. Powoli do siebie podeszli, położyła mu dłoń na torsie, zupełnie jakby chciała jeszcze chwile potrzymać blondyna na dystans. Zaczęli się okrążać, nieprzerwanie patrząc na siebie. Tajemnica pomieszana z namiętnością wisiała w powietrzu. Odeszli od siebie, choć nie spuszczali z siebie wzroku. Dźwięki muzyki popłynęły jakby głośniej i szybciej. Gwałtownie do siebie podeszli kucając, łapiąc się za szyje i powoli prostując. Rytm muzyki przyśpieszył tak samo jak tempo tańca owej dwójki, choć dalej była to piosenka wolna i pociągająca, tak jak ich taniec. Szybko ją okręcił o 360 stopni, po czym mocno do siebie przysunął. Byli tak blisko siebie, że nie było mowy o żadnym odstępie. Oparła nogę o jego udo i okręcili się razem kilka razy. Gwałtownie się zatrzymali, w sporym rozkroku, a dziewczyna wygięła się w tył, przytrzymywana przez blondyna. W przerwie między gwałtownymi ruchami czy obrotami, stawiali małe kroki, okręcając się lekko. Nagle puściła chłopaka, powoli zaczynając go okrążać. Dla niego, była to jednak zdecydowanie zbyt daleka obecność dziewczyny i nie zamierzał się na nią godzić. Zresztą ona również nie chciała długo pozostawać w tej pozycji. Pozwoliła by chłopak ją do siebie przyciągnął, obejmując w pasie, a drugą ręką wędrował po jej ramieniu. Dopiero po chwili położyła dłoń na jego torsie, powoli kołysząc biodrami i ręką wędrując w stronę jego karku, lekko wyginając się w tył. Jego usta pognały za nią, prawie stykając się z jej szyją. Gdy wyprostowała się i ponownie na niego spojrzała, okręcił ją szybko, kilka razy po czym gwałtownie przyciągnął do siebie. Zarzuciła mu dłoń na karku zatapiając palce w jego miękkich włosach, on z kolei objął ją jedną ręką w tali przyciągając tak blisko jak tylko mógł. Jej jedna noga była pomiędzy jego, druga zaś wolno ocierała się po zewnętrznej stronie jego łydki, powoli unosząc się w stronę jego biodra. Nie zwracała uwagi na to, że sukienka coraz mocniej się jej zadziera i ukazuje, coraz to większy kawałek jej nogi. Momentalnie złapał ją za podniesione i odsłonięte udo, wolno wędrując w stronę bioder, nieznacznie przy tym zaciskając palce na jej gładkiej skórze. W tym samym czasie objął ją jeszcze mocniej, pochylając się nad nią. Pod jego wpływem wolno zaczęła wyginać się w łuk. Gdy była już za daleko, złapał ją za włosy i mocno szarpnął, przyciągając do siebie, tak że ich nosy stykały się ze sobą, a oddechy mieszały. Gwałtownie ją okręcił, po czym odwróconą do niego tyłem dziewczynę, złapał za talię i zdecydowanie do siebie przyciągnął, tak że stykali się każdą częścią ciała. Oparła się plecami o jego tors, swobodnie się przy tym poruszając i delikatnie kołysząc biodrami, przytrzymując jego dłonie na swoim brzuchu. Oparł swoją brodę o jej włosy, perswazyjnie przy tym drażniąc wargami i swoim ciepłym oddechem płatek jej ucha. Przymknęła powieki, tak samo jak on, dając się ponieść tej jedynej w swoim rodzaju chwili i wzajemnej bliskości. Bal, uczniowie, cała sala...wszystko zniknęło. Zostali tylko oni, z zachęcającą i pobudzającą zmysły muzyką w tle i z burzą uczuć w sercach i w głowie. Zupełnie jakby chcieli połączyć nienawiść z namiętnością. A było to połączenie tak zabójcze i gorące, że gdy piosenka się skończyła, a on przyciągnął ją przodem do siebie, ich usta były tak blisko, że rozgrzane oddechy drażniły nawzajem wargi obojga. Towarzyszyły im przy tym rumieńce i niespokojne oddechy.
Zapanowała między nimi cisza, tak samo jak w Wielkiej Sali. Hermiona spoglądała błyszczącymi oczami na Ślizgona, przy okazji uchylając usta i próbując unormować oddech. On z kolei pochylał się nad nią patrząc na jej zarumienioną twarz, również starając się przy tym złapać w płuca ciut powietrza. Zdawało się, że zarówno ona jak i on, mają spore problemy, by zrozumieć, że to co się między nimi przed sekundą działo, wydarzyło się naprawdę i trwa dalej. Ich uchylone usta były tak blisko siebie, że ich niespokojne oddechy mieszały się wzajemnie, a ich nosy subtelnie stykały, tak samo jak czoła. Nieznacznie zacisnęła swoje palce na jego karku, on jakby mocniej objął ją w tali. Dziwna cisza, na sali została przerwana przez odgłos braw i gwizdów. Jednak oni ich nie słyszeli, zupełnie wyłączając się z tego co ich otaczało. Żadne z nich nie potrafiło odpowiedzieć sobie na pytanie, czy cała ta sytuacja, to efekt wypitego alkoholu, czy może jednak czegoś zupełnie innego.
- Granger?
Szepnął łagodnie, podrażniając jej wargi swoim ciepłym, rozgrzanym oddechem. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, przymykając powieki i wypuszczając powietrze z lekko uchylonych ust. Jej zaróżowione policzki dodatkowo podkreślały to, co między nimi się przed chwilą działo.
- Nie mogę złapać oddechu...
Szepnęła cicho, zmęczona trzyminutowym tańcem i towarzyszącymi mu emocjami. Chłopak uśmiechnął się do niej subtelnie, choć ironicznie. Żadne z nich nie zamierzało podnieść głosu. Ich szepty zdawały się być jeszcze bardziej perswazyjne, niż dwuznaczny taniec i obecna bliskość.
- Rozumiem, zdarza się to dziewczyną gdy są ze mną.
Uśmiechnęła się rozbawiona, na sekundę przymykając powieki i wytykając koniuszek języka, przy czym oblizując i przegryzając dolną wargę. Uniosła błyszczące spojrzenie na chłopaka.
- Ty również masz zadyszkę.
Przytaknął lekkim skinieniem głowy, przymykając powieki i łapiąc oddech. Uśmiechając się przy tym szczerze, pod nosem.
- Na to wygląda.
- Nie przejmuj się Malfoy. Zdarza się to chłopakom gdy są ze mną.
Uśmiechnęła się do niego kokieteryjnie, co zresztą prędko odwzajemnił swoim lubieżnym spojrzeniem i głosem.
- Jak to Granger wczoraj mówiłaś? Żadnego ślubu przed seksem?
Parsknęła cicho pod nosem, na chwile spuszczając swoje spojrzenie na tors chłopaka. Przy okazji próbując złapać oddech i uspokoić zbyt szybko bijące serce. Po chwili znowu jej bursztynowe spojrzenie zatrzymało się na Ślizgonie. Uśmiechnęła się do niego subtelnie, choć  błysk w jej oczach, dodawał jej znacznie więcej drapieżności niż chciała.
- Wiesz Malfoy, że to było zwykłe przejęzyczenie.
- Nie musimy go prostować.
- A co, chcesz mi się oświadczyć?
- Powiem ci po seksie.
- Ty serio cały dzień myślisz tylko o tym?
Mruknęła dociekliwie, na co uśmiechnął się do niej, z zagadkowym błyskiem w oku.
- Właściwie to dopiero od dwudziestej.
Spojrzała na niego lekko zdziwiona i zaskoczona jego wyznaniem, choć zadowolona i dowartościowana. Czego dowodem mógł być lekki uśmiech, na jej zarumienionej twarzy. Nie sądziła, że chłopakowi mógł aż tak spodobać się jej wygląd. Tym bardziej, że naprawdę w jego głosie nie wyczuła żadnej ironii.
- To komplement?
- Nie, to efekt zbyt dużej ilości alkoholu w organizmie.
Uśmiechnęła się do niego rozbawiona, jednak zapanowała między nimi cisza, tak samo jak na sali. I choć wiedzieli, że powinni odsunąć się od siebie już dawno temu, dalej trzymał ją w ramionach. Gdy to wszystko do niej dotarło, zarumieniła się znacznie, spuszczając swój zmieszany wzrok na parkiet. Po chwili niepewnie spojrzała na chłopaka, zjeżdżając ręką z jego karku na tors i lekko go od siebie odsuwając.
- To co, idziemy pić dalej?
- Koniecznie.
Przytaknął skinieniem głowy. I mimo, że pomysł był dobry, to z jego realizacją mieli już mały problem. Chwile walczyła sama z sobą, nim pewniej odsunęła od siebie chłopaka. On z kolei bardzo musiał się kontrolować by ponownie nie przyciągnąć dziewczyny do siebie. Było mu łatwiej gdy Hermiona odsunęła się od niego sama, a na sali ktoś krzyknął, że to pewnie przez zakład ze sobą zatańczyli. No tak. Faktycznie. W końcu był to tylko zakład. Nawet jeśli, z zakładem czy bez, musiał przyznać, że jeszcze żadna dziewczyna nie rozpaliła go do tego stopnia i jeszcze nigdy przy żadnej nie czuł, że ma serce. Teraz jednak musiał bardzo się pilnować by go nie zgubić, tym bardziej, że o jego istnieniu dowiedział się stosunkowo niedawno. A z każdym spojrzeniem na dziewczynę, bądź nawet gdy o niej pomyślał lub usłyszał, jego serce dawało lekki impuls do mózgu, że coś jednak jest nie tak. I na pewno nie tak jak być powinno. Musiał wziąć się w garść. Chociaż nie wiedział, że dziewczyna walczyła z podobnymi uczuciami. Hermiona ruszyła w stronę stojących i oniemiałych chłopaków, a on prędko zagłuszył mieszankę emocjonalną, znowu zapominając o tym, że w okolicach klatki piersiowej znajduje się coś więcej niż tylko płuca. Na nowo uświadamiając sobie, że Gryfonka jest tylko i wyłącznie wrogiem. Ruszył za nią, zrównując z nią kroku. Uśmiechnął się do niej ni to ironicznie ni szczerze.
- Swoją drogą Granger, kto cię nauczył tak tańczyć?
Podniosła na niego wzrok, z błyskiem w oku i lekkim uśmiechem.
- Ty.
Momentalnie spojrzał przed siebie, kiwając z podziwem głową.
- Cholera. Ależ ja jestem dobry.
Hermiona parsknęła pod nosem rozbawiona, siadając przy stoliku, a Draco zaraz za nią.  Błyskawicznie dołączyli do nich zszokowani przyjaciele, którzy usiedli na swoich wcześniejszych miejscach niemal jak na pogrzebie. Zarówno Hermiona jak i Draco spojrzeli na nich z triumfem wypisanym na twarzy.
- Wygląda na to, że przegraliście.
Mruknęła zadziornie, na co blondyn pokiwał potwierdzająco głową, biorąc swojego drinka i lekko unosząc go w górę, jakby w ramach toastu.
- Cieszcie się ostatnimi godzinami stanu wolnego.
Zarówno po minie Harrego, Rona i Blaise'a, było widać, że nie dość, że są ogromnie zdołowani i przybici, to jeszcze zszokowani faktem, że Hermiona i Draco zatańczyli razem, w dodatku w taki dwuznaczny sposób.
- Cholera...
Cichy, zrezygnowany szept Rona ocknął pozostałą dwójkę. Zabini jakby się ożywił, odnajdując w sobie resztkę entuzjazmu. Machną ręką jakby odginał muchę, informując tym samym, że ma „wylane” w ten zakład i wcale się nim nie przejmuje.
- Wiecie co, ja mimo wszystko będę w tym wszystkim optymistą. Hogwart i tak dłużej będzie pamiętał fakt, że zatańczyliście razem, w dodatku tango, a zdjęcia i film z tego wydarzenia będą już jutro w Proroku Codziennym i telewizji mugolskiej. Zresztą już cała sala o was gada. Cały świat będzie skupiony na was i nawet się nie zorientują, że w między czasie chajtnęliśmy się z Potter'em, a Weasley ogłosił celibat.
Mówiąc to machnął ręką w stronę swojego przyszłego męża i księdza. Hermiona momentalnie zmarszczyła brwi patrząc na swojego partnera niezadowolona.
- Malfoy?
- Co?
- Myślisz o tym samym co ja?
- Żeby zabić świadków, przekupić telewizje, gazetę i spalić wszystkie dowody świadczące o tym, że zatańczyliśmy?
Mruknął krzyżując racę na torsie i poważnie patrząc na siedzących przed nim chłopaków. Dziewczyna pokiwała potwierdzająco głową, tym samym informując go, że właśnie o to jej chodziło.
- Właśnie.
- Tak Granger, pomyślałem o tym.
- A o...
Nie czekał, aż dokończy mówić. Doskonale widział, o co jej chodzi. Na jego twarzy zagościł niemal niewidoczny, cwaniacki uśmieszek.
- O tym, by zrobić wielką imprezę ze ślubu Potter'ów, też pomyślałem.
Z podziwem pokiwała głową.
- Niesamowite Malfoy jacy potrafimy być zgodni.
Ta zgodność, jednak wyjątkowo nie spodobała się reszcie. Harry gwałtownie wstał z siedzenia, a Zabini zaraz za nim.
- Jakich Potter'ów?!
Krzyknął wyjątkowo niezadowolony wybraniec, choć równie szybko się uspokoił, gdy dotarło do niego, że jednak Blaise ze zmianą nazwiska będzie miał gorzej. Czarnoskóry również nie zamierzał dusić w sobie swojego bulwersu.
- Nie! Ja się nie zgadzam! Ten zakład był do dupy. To co zrobiliście, w ogóle nie kalkuluje się z tym, co my mamy zrobić.
To stwierdzenie jednak, dwójce głównych bohaterów nie spodobało się do tego stopnia, że potraktowali ciemnoskórego wyjątkowo zabójczym spojrzeniem. Zirytowana Hermiona wstała z siedzenie, mierząc chłopaka lodowatym wzrokiem. Dodatkowo zacisnęła pięści i zęby, by jeszcze bardziej podkreślić swoją ogólną złość.
- Malfoy, weź mu coś powiedz albo zaraz go zabije.
- Nie musisz Granger, sam to zrobię.
Nim jednak Draco wcielił swój plan w życie, jakby się ożywił. Momentalnie kiwnął do przyjaciela głową, opierając się o oparcie sofy i patrząc na niego z ni to rozbawieniem, ni zdziwieniem. Swoją postawą dając do zrozumienia, że przyjmuje kolejne wyzwanie, choć jasno dawał Blaisowi do zrozumienia, że to co zrobili na parkiecie było nie do przebicia. Jednak, wyjątkowo zaciekawiło go, zwątpienie i niezadowolenie przyjaciela. Musiał to wyjaśnić. I to natychmiast.
- Czekaj, czekaj. Więc co według ciebie niby powinniśmy zrobić, żeby się równało z waszym?
Zabini na chwilę spuścił wzrok. Zdawało się, że nagle się zmieszał.
- No nie wiem... jakiś seks w krzakach czy coś...
Szepnął niepewnie, na co Hermiona i Draco momentalnie zerwali się z miejsca.
- CO?!
Ich ryk jednak trochę go przestraszył. Machnął przed sobą rękami, informując ich, że trochę przesadził i mają nie robić mu krzywdy.
- No okey. Dobra, poniosło mnie. Może być w łazience, ewentualnie w samochodzie.
Gryfonka patrzyła na niego z wielkim szokiem i powątpiewaniem wypisanym na twarzy. Była tak zaszokowana, że aż zapomniała się zarumienić.
- Ty żartujesz prawda?
Draco jednak nie dał mu szansy na odpowiedź. Spojrzał na niego tak zabójczym spojrzeniem, że śmiało można było powiedzieć, że jeszcze nikt takiego wzroku na sobie nie przeżył.
- To bez znaczenia i tak go zabije.
Warknął przez zaciśnięte zęby. Jednak Rudy postanowił złagodzić obecne i niepokojące napięcie. Wstał z miejsca i zaczął kiwać rękami raz na jednego Ślizgona, raz na drugiego, by obaj się uspokoili. W jakimś stopniu to prowizoryczne działanie podziałało. Przynajmniej Blaisie na moment zamilkł, a arystokrata ponownie usiadł na swoim miejscu.
- Dobra, dajcie spokój chłopaki. Wszyscy wiemy, że to co zrobiła Miona i Malfoy jest aż nazbyt wystarczające. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj zakładaliśmy się o to, w której minucie balu się wzajemnie pozabijają. A tu proszę... zatańczyli razem... Przegraliśmy. Trzeba się z tym pogodzić.
Zabini momentalnie odwrócił głowę, zbulwersowany patrząc na Gryfona, przy okazji w ramach gestykulacji machając rękami w każdą możliwą stronę.
- Łatwo Ci mówić Weasley! Ty przynajmniej nie musisz się chajtać z facetem. Wszyscy pomyślą, że jestem gejem!
- A nie jesteś?
Spytał zdziwiony wybraniec, wyjątkowo przy tym poważny i zaskoczony. Ślizgon momentalnie otworzył usta, spoglądając na chłopaka, z przerażeniem i oburzeniem w jednym.
- Potter to nie jest zabawne.
- Mów mi mężu kochanie.
Szepnął przeciągle Harry cmokając przy tym ustami, jakby posyłał chłopakowi całusa. Ciemnoskóry momentalnie wytrzeszczył oczy i mocniej rozdziawił usta, patrząc na chłopaka z tak wielkim przerażeniem, że Hermiona była święcie przekonana, że Ślizgon zaraz zejdzie na zawał. Zerwał się z siedzenia, ze zgrozą patrząc na swojego przyjaciela, przy okazji palcem wskazując na ciemnowłosego Gryfona.
- Na Merlina! Dlaczego on z tego żartuje?!
Ryknął histerycznie, na co rozbawiony Draco wzruszył ramionami, uśmiechając się do przyjaciela obojętnie.
- W przeciwieństwie do ciebie, Potter nie bierze tego do siebie.
Harry momentalnie pokiwał głową, jako znak, że jest to prawda.
- Właściwie to jestem optymistą do tego stopnia, że wierze, że jutro nikt nie będzie o tym zakładzie pamiętał.
Odparł wzdychając przy tym ciężko, jednak Zabini i tak miał spore opory, by ponownie usiąść na swoje miejsce obok wybrańca. Draco patrzył na ich zachowanie i słuchał ich komentarzy z nieukrywanym rozbawieniem, przy okazji kiwając głową na boki, w ramach ogólnego roztargnienia. Po chwili nachylił się nad swoją również roześmianą partnerką, jednak cały czas jego stalowy wzrok utkwiony był na pozostałych towarzyszach.
- Wiesz co Granger, gdy tak na nich patrzę, to myślę, że jednak było warto pocierpieć te trzy minuty.
Momentalnie spoważniała, unosząc charakterystycznie prawą brew i patrząc na niego z powątpiewaniem.
- Pocierpieć? Na parkiecie nie wyglądałeś na cierpiącego.
Automatycznie wzruszył ramionami.
- Cóż, byłbym świetnym aktorem.
Mruknął jakby od niechcenia, na co dziewczyna prychnęła pod nosem. Ruszyło ją to. Nawet bardzo. Wstała z miejsca, naciągając porwany przez chłopaka materiał, by bardziej przykrył jej uda.
- Idę się przebrać. Zresztą... po co ja ci to mówię.
Mruknęła cicho, przy okazji kiwnęła ręką jakby na podkreślenie „olewniczej” postawy chłopaka.
- Bo liczysz na to, że mnie to interesuje.
Mruknął pierwszy raz od dłuższego czasu podnosząc głowę, zimne spojrzenie i ironiczny uśmiech na dziewczynę. Momentalnie fuknęła pod nosem.
- Gdzież bym śmiała myśleć, że możesz się interesować tym co robię i co się ze mną dzieje.
- Słusznie. Ale na pocieszenie dodam, że pod tym względem wyprzedasz Parkinson.
- A która ona jest na twojej magicznej liście?
- Ostatnia.
- Świetnie. Nie przejmuj się, w razie jak bym długo nie wracała. To znaczy, że rozkoszuje się chwilami bez ciebie.
- Jestem ostatnią osobą, która by się przejęła brakiem twojej obecności Granger.
- Świetnie.
- Świetnie.
Zapanowała między nimi chwila ciszy, którą dziewczyna postanowiła wykorzystać na zabicie chłopaka wzrokiem.
- Ależ ja cię nienawidzę...
Warknęła podsumowując, na co blondyn podniósł ręce w dziękczynnym geście.
- W końcu! Już się bałem, że nigdy już tego nie usłyszę.
- Dupek.
Fuknęła pod nosem i bez słowa odeszła od arystokraty. Byle tylko jak najdalej od tego obślizgłego kretyna. Zaciekawieni chłopcy spojrzeli na triumfującego Ślizgona i odchodzącą dziewczynę.
- Pokłóciliście się?
Spytał cicho i jakby niepewnie Zabini, na co Draco wypił swojego drinka do końca i kiwnął ręką w stronę kelnerki, by ponownie przyszła napełnić mu źródełko.
- Nie, wymieniliśmy między sobą uprzejmości.
Burknął oschle, na co jego przyjaciel zacisnął pięść w geście zwycięstwa.
- Super! A więc jest jeszcze szansa, że chociaż zakład z Potterem wygram.
Krzyknął szczęśliwy. Cóż. Miał racę. Do końca balu zostało jeszcze parę godzin i nikt nie wiedział co jeszcze w tym czasie się wydarzy. A biorąc pod uwagę obecne nastroje dwójki organizatorów, ich zabójcza kłótnia wisiała na włosku.

                                                                                   *

Nie minęło nawet dziesięć minut, gdy koło integrującej się, wyjątkowo rozgadanej czwórki chłopaków pojawiła się dziewczyna i bynajmniej nie była to Hermiona.
- Harry! Ron!
Roztrzęsiona i zdyszana szukaniem chłopaków Krukonka niespodziewanie pojawiła się przy ich stoliku. Wybraniec spiął się znacznie, słysząc swoje imię, przy okazji zdziwiony patrząc na przestraszoną dziewczynę. Roztrzęsiona raz zerkała na chłopaków, raz na siedzących z nimi Ślizgonów, w tym głównie Malfoy'a. Nie mogła uwierzyć, że normalnie ze sobą rozmawiają, piją i żartują, choć mimo wszystko dało się wyczuć lekki dystans jaki między nimi panował. Jednak z dystansem czy bez, ta sytuacja była ponad jej psychiczne możliwości.
- Padma? Co się stało?
Z ogólnego zdziwienia i szoku wyrwał ją głos ciemnowłosego chłopaka. Spojrzała na niego rozdygotana.
- Hermiona.. ona... pomóż jej.
Imię swojej koleżanki powiedziała dosyć chicho, onieśmielona towarzystwem Ślizgonów, natomiast dalszą część wyrzuciła z siebie już pewniej. Mimo wszystko blondyn usłyszał imię swojej współlokatorki i wbrew temu co jeszcze kilka minut temu mówił Granger, spojrzał na jej koleżankę zaciekawiony tym tematem. Jego wyraz twarzy i wzrok zrobił się jeszcze poważniejszy niż podczas kłótni z kasztanowłosą. Harry momentalnie zerwał się z siedzenia, a Ron zaraz za nim.
- Co się stało?!
Dziewczyna przerzuciła nerwowe spojrzenie z przywódcy Slytherinu na Gryfona.
- Ślizgoni...oni ją... idź jej pomóż.
Harry z Ronem już chcieli biec przed siebie, jednak przed postawieniem pierwszych kroków powstrzymał ich poważny głos Dracona.
- Czekaj Potter.
Mówiąc to arystokrata wstał z sofy i spojrzał chłodno na zaskoczonego Wybrańca.
- Ja pójdę.
Dodał, widząc jego pytające choć niepewne spojrzenie. Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem i niezrozumieniem w jednym, jednak on to całkowicie zignorował. Tym bardziej, że raczej obecni Gryfoni byli niemal pewni, że za tą sytuacją stoi przywódca Slytherinu, a to wspólne picie drinków było tylko i wyłącznie przykrywką i zmyłką. Mylili się jednak.
- Chcąc nie chcąc, dzisiaj Granger jest ze mną. Zresztą... Chodzi o moich ludzi.
Odarł mechanicznie, nakładając na siebie maskę obojętność. Dodatkowo końcówkę swojej wypowiedzi starał się mocniej zaakcentować, by przypadkiem nikt nie pomyślał, że w tym wszystkim chodzi mu głównie o Hermione, a nie o sprowadzenie „swoich ludzi” do pionu. Blaise, niemal niezauważalnie uśmiechnął się pod nosem i również wstał z sofy, kiwając przy tym potwierdzająco głową.
- Też idę.
Dodał pewnie, choć zdawało się, że było to oczywiste. Harry z Ronem i byli zaskoczeni wyznaniem i postawą arystokraty, jednak nie skomentowali tego w żadne sposób. Potter kiwnął głową na znak, że się zgadza. Momentalnie wzrok przywódcy Slytherinu zatrzymał się na dziewczynie.
- Gdzie są?
Spytał oschle, posyłając zdezorientowanej krukonce swoje zimne spojrzenie. Zmieszała się przez chwilę, jednak Hermiona nie mogła dłużej czekać z pomocą. Nawet jeśli z tą pomocą zamierzał przyjść Malfoy.
- Trzecie piętro.

                                                                               *

Wściekła jak osa, ruszyła w stronę swojego dormitorium, mrucząc pod nosem o idiotyzmie i chamstwie Malfoy'a. Jednak im dalej był głównej sali, tym bardziej nieswojo się czuła. Nie mogła oprzeć się nieprzyjemnemu wrażeniu, że ktoś ją cały czas obserwuje. Odruchowo przyspieszyła kroku, gdy dotarło do niej, że do celu dzieliły ją jeszcze tylko dwa piętra. Szła całkiem szybko, stukając głośno szpilkami i nie odwracając się za siebie. Czuła, że jeśli to zrobi, stanie się coś złego. Naprawdę miała negatywne przeczucia. I choć wiedziała, że nigdy się w takich sprawach nie myli, to jednak teraz, pierwszy raz w życiu, naprawdę chciała nie mieć racji. Dźwięki muzyki były coraz ciche, a od jej celu dzieliło ją już tylko jedno piętro. Była sama, przynajmniej chciała tak myśleć.
- Cóż za pośpiech...
Momentalnie otworzyła szeroko oczy, gdy usłyszała nieprzyjemny głos i nagle, tuż przed nią, z ciemnego zaułka wyszedł jeden ze Ślizgonów. Kojarzyła go z widzenia, jednak nic więcej o nim nie wiedziała. Domyślała się tylko jednego – to nie będzie miłe spotkanie. Odruchowo spojrzała w bok, na schodach kucał drugi Ślizgon, szarmancko paląc przy tym papierosa. Uniósł na nią swoje szmaragdowe spojrzenie. Jej ciało momentalnie zadrżało, a chłopak w tym czasie wstał i zaczął do niej podchodzić. Odruchowo zaczęła się cofać. Nie dane jej jednak było uciec daleko, nieoczekiwanie wpadła na postać stojącą za nią. Gwałtownie i szybko odskoczyła, od wyjątkowo groźnie wyglądającego mięśniaka Była otoczona ze wszystkich stron, z jednej ściana, z trzech Ślizgoni. Nie miała przy sobie różdżki, a do miejsca, w którym znajdowali się inni uczniowie było daleko. Nawet ona wiedziała, że nie ma zbyt dużych możliwości i szans ucieczki. Spróbowała szybko jednego wyminąć, wchodząc na schody prowadzące do jej dormitorium i gdy myślała, że jej się to udało, złapał ją za nadgarstek i przysunął do siebie.
- Już nas opuszczasz?
Do jej nozdrzy dotarł zapach alkoholu, papierosów i mocnych perfum. Odruchowo wolną ręką chciała walną go w policzek, jednak zablokował, boleśnie łapiąc ją za rękę i rzucając dziewczynę na podłogę, pod ścianą. Syknęła z bólu, łapiąc się za ramie na które upadła. Nie zamierzała jednak dać żadnej satysfakcji chłopakom i nie zważając na przyszłe siniaki na kolanach, prędko wstała z ziemnej podłogi. Spojrzała oschle na trójkę Ślizgonów stojących kawałek przed nią, jej wzrok zatrzymał na przywódcy grupy. Przynajmniej tak go odebrała.
- Czego chcecie?!
Szatyn uśmiechnął się arogancko
- Zabawić się, oczywiście.
Mruknął poważnie, choć na jego twarzy błąkał się uśmiech rozbawienia. Dopalił papierosa, rzucając go na kafelkową podłogę i przydeptując butem.
- No, no... całkiem ładna jak na szlamę.
Mruknął sarkastycznie drugi, czarnowłosy chłopak, na co trzeci z nich, wysoki i umięśniony rudzielec przyznał mu rację.
- Aż szkoda z tego nie skorzystać.
Fuknął pod nosem, śmiejąc się przy tym złowrogo. Matt jednak uspokoił ich skinieniem ręki. Wolno zaczął podchodzić do stojącej pod ścianą dziewczyny.
- Właściwie to chciałem się nad tobą trochę poznęcać Granger. Wiesz....wyładować zły humor. Naprawdę mam dzisiaj zły dzień. Więc gdy zobaczyłem jak wychodzisz z sali stwierdziłem, że to doskonała okazja, by pognębić małą, bezbronną szlamę i poprawić sobie humor twoim kosztem. Ale teraz gdy tak na ciebie patrze Granger, szkoda by było przegapić taką okazję. Właściwie myślę, że po prostu wyładuje się i ulżę sobie w inny sposób...
Przejechał ją spojrzeniem z góry na dół, dłużej zatrzymując się na jej odsłoniętych nogach. Odruchowo przegryzł dolną wargę, a w jego oczach pojawił się błysk. Jego przesycony jadem i pewnością siebie głos, sprawił, że na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Doskonale wiedziała, co chłopak ma na myśli. I szczerze powiedziawszy wolałaby już zostać przez nich skatowana, niż wykorzystana. Nim zdążyła zareagować osiłek zaszedł ją od tyłu łapiąc za nadgarstki i wykręcając je za plecy. Momentalnie zaczęła się szarpać.
- Zostawcie mnie w spokoju!
Szatyn uśmiechnął się ironicznie.
- Niby dlaczego mielibyśmy to zrobić?
Mruknął pytająco, spokojnie podchodząc do dziewczyny. Stanął naprzeciw niej i złapał za jej podbródek, sprawiając by na niego spojrzała.
- Nie dotykaj mnie!
Momentalnie i gwałtownie odwróciła głowę w bok, sprawiając, że chłopak puścił je twarz. Przymknęła powieki, byle tylko nie patrzeć na chłopaka i nie czuć na sobie jego dotyku.
- Cóż za agresja.... w łóżku też taka jesteś?
Przez chwilę uważnie i bez emocjonalnie obserwował przytrzymywaną, rumieniącą się dziewczynę, po czym uśmiechnął się arogancko, jednocześnie podciągając rękawy swojej koszuli.
- Zresztą, nie ważne... chętnie sam się o tym przekonam.
Ciemnowłosy chłopak, który dotychczas tylko obserwował sytuację, jakby się przestraszył. Spojrzał na ścigającego pas od spodni szatyna.
- Matt... ale to jest Granger.... Draco zabronił...
Momentalnie odwrócił głowę w jego stronę, patrząc na niego z nienawiścią.
- Nie obchodzi mnie co mówił Draco!
Warknął, gwałtownie rzucając do kumpla pasek. Złapał go, patrząc raz na część ubrania kolegi, a raz na wzrokiem błagającą go o pomoc dziewczynę.
- Bawcie się beze mnie.
Odparł poważnie, rzucając skórzany pas na podłogę. Ostatni raz spojrzał na przetrzymywaną Gryfonkę. Spuścił wzrok z błyszczących miodowych oczu i odszedł bez słowa.
- Ciota.
Warknął pod nosem. Po czym spojrzał na drugiego, umięśnionego kumpla, który puścił dziewczynę i rzucił nią o ścianę. Uśmiechnął się do szatyna.
- Jak skończysz to mnie zawołaj. Ja tam chętnie się zabawie.
Odpowiedział mu skinieniem głowy i ironicznym uśmiechem. Jego kolega odszedł, dając mu wolną rękę do popisu, z czego zamierzał skorzystać. Spojrzał na dziewczynę z pewnym siebie uśmiechem, podchodząc do niej, łapiąc za szyje i podnosząc do góry, mocno przywierając ją do ściany. Jedną ręką złapał oba nadgarstki dziewczyny, przytrzymując je nad jej głową, drugą położył na jej udzie, przy okazji zerkając na długie i zgrabne nogi.
- Na czym stanęliśmy?
Mruknął przeciągle, patrząc w oczy zarumienionej ze złości i wstydu kasztanowłosej.
- Pieprz się.
Warknęła groźnie, patrząc na chłopaka z nienawiścią. Uśmiechnął się do niej arogancko.
- Właśnie to zamierzam zrobić. Bądź grzeczna to nie będzie bolało.
Odparł, wędrując ręką pod sukienkę dziewczyny, w stronę jej bioder. Zatrzymując się na jej bieliźnie i palcem zahaczając o koronkowy materiał, delikatnie zsuwając go w dół, jednocześnie usta zatrzymując tuż przy płatku jej ucha.
- Możesz krzyczeć, to żaden wstyd. Zresztą... nikt cię nie usłyszy.
Szepnął lubieżnie, prosto do jej ucha, pochylając się nad nią. Gwałtownie spróbowała się wyrwać.
- Prędzej umrę.
Na podsumowanie swoich słów, plunęła mu w twarz. Zabrał dłoń spod jej sukienki, wycierając się szybko i patrząc na nią, rozjuszony.
- Ty dziwko.
Błyskawicznie podniósł rękę by ją uderzyć. Automatycznie zamknęła oczy, odwracając głowę w bok, zdając sobie sprawę z tego, że będzie bolało. Ciosu jednak nie było.
- Matka cię nie uczyła, że kobiet się nie bije?
Gwałtownie otworzyła oczy słysząc tak dobrze znany jej głos i pewny siebie ton. Jej serce zabiło mocniej. Odwróciła się by spojrzeć na swojego wybawce.
- Malfoy?
Szepnęła cicho, czując, że już dłużej nie jest w stanie trzymać emocji i łzy same cisnął się jej do oczu. On naprawdę tu był. Naprawdę ją obronił. I właśnie ją uratował.
Draco stał tuż za szatynem trzymając go za rękę, którą zamierzał się na dziewczynę. Matt momentalnie puścił kasztanowłosą i wyszarpnął nadgarstek z uścisku arystokraty, odwracając się do niego przodem. Kątek oka przywódca Slytherinu spojrzał na roztrzęsioną Hermione. Zdawało jej się, że jest naprawdę wkurzony, choć jego głos ani twarz nie zdradzała żadnych emocji. Kiwnął głową w bok, patrząc na nią poważnie. Zrozumiała. Posłała ostatnie, rozkojarzone spojrzenie chłopakowi i na drżących nogach odeszła w stronę, którą jej wskazał. Tam, na uboczu, czekali już na nią jej przyjaciele.
- Miona... nic Ci nie jest?
Szepnął Harry, całkowicie zdezorientowany całą tą sytuacją, przytulając roztrzęsioną i zszokowaną przyjaciółkę.
- Co.. n..nie.
Odparła niepewnie i cicho. Zerkając przy tym na blondyna, który najwidoczniej nie zamierzał odpuszczać swojemu koledze, a przynajmniej na to się zapowiadało.
- Zaraz się zacznie...
Mruknął rozbawiony ktoś obok i dziewczyna dopiero teraz zdała sobie sprawę, że koło niej stoi Zabini. Nie była jednak pewna, co ma tak właściwie na myśli i co oznaczają te słowa. Zerknęła na ironicznie uśmiechniętego przywódce Slytherinu i już wszystko zrozumiała.
- Och.. Matt... Matt... i na co ci to było?
Spytał sarkastycznie blondyn, gdy jego partnerka była już bezpieczna wśród przyjaciół. Niedoszły napastnik uśmiechnął się gorzko.
- Chciałem się zabawić.
Warknął szczycąc blondyna pewnym i groźnym spojrzeniem. Najwyraźniej Matt jako jedyny czuł potrzebę rywalizowania z blondynem. I może nawet nie chodziło tylko o tytuł przywódcy Slytherinu, ale o wszystko co się z tym wiązało. Niewątpliwie, gdyby go kiedykolwiek pokonał, zyskałby wśród Ślizgonów największy szacunek i respekt, a przegrany Draco mógłby w najlepszym wypadku już tylko opuścić Hogwart. Arystokrata nie miał jednak ochoty, oddawać komukolwiek swojej pozycji, a już na pewno nie jemu.
- Zabawić?
Spytał z lekceważącym uśmiechem i uniósł prawą brew w charakterystycznym geście. Rozbawiony odwrócił się w stronę Blaise'a.
- Chciał się tylko zabawić.
Poinformował przyjaciela, aż nazbyt łagodnym tonem. Na twarzy Zabiniego pojawił się charakterystyczny uśmiech, odwzajemniony przez blondyna. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, Draco gwałtownie odwrócił się do szatyna, uderzając go z pięści w twarz, z taką siłą, że Matt poleciał do tyłu, zatrzymując się na ścianie. Uniósł głowę i zamroczone spojrzenie na blondyna, po czym spuścił wzrok na podłogę i wypluł sporą ilość krwi.
- A więc się zabawmy.
Ton blondyna był pomieszany z powagą i ironią. Spojrzał na drugiego Ślizgona, tak znienawidzonym, zimnym i groźnym spojrzeniem, że Hermiona mogła święcie przysiądź, że nawet ona nigdy takiego nie doświadczyła. Skręcił szyją na boki, sprawiając, że kości nieprzyjemnie i głośno przeskoczyły, jednocześnie zaciskając przy tym pięści. Blaise zaśmiał się głośno, natomiast Harry i Ron nie kryli ogólnego zdziwienia i towarzyszącego przy tym, lekkiego przerażenia. Co prawda, oni też mieli ogromna ochotę przyłożyć szatynowi, ale sami nie wiedzieli czy by kiedykolwiek się na to zdobyli, tym bardziej, że Draco faktycznie nie zamierzał poprzestać tylko na jednym uderzeniu. Nawet Gryfonka doskonale to wiedziała. Znała Dracona, chwilami nawet lepiej niż on. I wiedziała, że blondyn może posunąć się do jeszcze drastyczniejszych kroków. Tylko po co? W końcu przecież tylko ją nienawidził. Więc jaki interes miał w tym by ją ratować, a teraz przywoływać do porządku drugiego Ślizgona, za to, że chciał ją skrzywdzić? Przecież to nie miało żadnego sensu. A jednak to się działo. Nie powinno go to w ogóle interesować i obchodzić, a jednak tu był. Dlaczego? Przyszli na bal razem, ale przecież to nie zobowiązywało chłopaka do niczego szczególnego, a już na pewno nie do tego, by ją bronił przed złem tego świata.
- Malfoy...
Szepnęła cicho, odruchowo stawiając krok w jego stronę. Nie dane jej jednak było dokończyć myśli, ani pójść dalej. Zabini zagrodził jej przejście ręką.
- To sprawa między nimi.
- Ale...
Dziewczyna niepewnie spojrzała raz na czarnoskórego Ślizgona, raz na oddalonego, stojącego bokiem do niej blondyna. Westchnęła ciężko, przykładając dłoń do czoła. Ból głowy dał o sobie znać, siły nagle ją opuściły, a słowa stanęły w gardle. Widząc to Zabini uśmiechnął się do niej lekko, po czym spojrzał na szykującego się do potyczki przyjaciela.
- Nic mu nie będzie Granger.
- Nie o Malfoy'a się martwię...
Szepnęła niepewnie, spoglądając na plującego krwią szatyna.
- Nie masz przy sobie różdżki.
Warknął w stronę przywódcy, przy okazji wycierając usta z resztek krwi. Blondyn od niechcenia wzruszył ramionami.
- Ty też nie. Zresztą... to bez znaczenia.
Dodał, jednocześnie podciągając rękawy od koszuli. Szatyn wyprostował się, odchodząc spod ściany. Spojrzał z nienawiścią, na spokojnie poprawiającego koszule arystokratę. Gwałtownie i bez ostrzeżenia wziął zamach, chcąc strącić mu z ust, ten pewny siebie i ironiczny uśmiech. Blondyn jednak zrobił unik w bok, po czym walną konkurenta w brzuch. Szatyn zgiął się w pół, z niewyraźnym syknięciem bólu w tle.
- Powiedź mi Matt... Pamiętasz zasady jakie ustaliłem w pierwszej klasie?
Mruknął do niego pytająco, choć spokojnie. Drugi Ślizgon momentalnie się wyprostował, patrząc pewnie na przywódce.
- Pamiętam.
Fuknął robiąc obrót i chcąc kopnąć blondyna, ten jedna spokojnie zablokował.
- A o tym, co mówiłem, co czeka tych którzy je łamią?
Kontynuował swoją spokojną wypowiedź, waląc chłopaka w żebra i brzuch. Matt przykucnął, łapiąc się za zbity bok, jednak szybko się podniósł.
- Pamiętam.
- Więc dlaczego je łamiesz?
Spytał dociekliwie, jednocześnie blokując atak szatyna i przygwożdżając go do ściany, przedramieniem przyciskając jego szyję. Zaskoczony chłopak próbował się wyswobodzić z duszącego uścisku, jednak z każdym jego ruchem, Draco mocniej zaciskał swoje przedramię, przy okazji mocniej przybijając go do ściany. Szatynowi zaczynało brakować powietrza. Widząc to Draco po chwili go puścił. Ślizgon momentalnie wylądował na podłodze, prawą dłonią trzymając się za zaczerwienioną szyje i próbując nabrać w płuca choć trochę zbawczego powietrza. Blondyn jednak nie zamierzał na tym poprzestać. Zaciskając mocno pięść, kucnął przy chłopaku. Wiadome było, że szykuje się na decydujący cios. Hermiona nie mogła już tego wytrzymać.
- Malfoy!
Krzyk zrozpaczonej dziewczyny wypełnił korytarz, z chwilą gdy chłopak wykonywał zamach. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Blaise spojrzał poważnie na swojego przyjaciela. Harry z Ronem, zszokowani na moment zamarli, a Hermiona zasłoniła usta dłonią spuszczając wzrok na podłogę i próbując się nie rozpłakać. Pięść blondyna zatrzymała się na ścianie, tuż obok twarzy szatyna, który z szeroko otwartymi oczami i szybko bijącym sercem, próbował przełknąć ślinę, która nagle stanęła mu w gardle. Draco podniósł głowę i wzrok na dawnego kolegę.
- Następnym razem nie będę taki miły.
Warknął ostrzegawczo, mierząc go lodowatym spojrzeniem i zabierając ze ściany swoją dłoń, na której powierzchni pojawiły się ślady pęknięć.
- Jeszcze raz zbliżysz się do Granger, albo mi się sprzeciwisz to cie zabije.
Dodał groźnie i poważnie, na podsumowanie, po czym wyprostował się i obdarzył poobijanego, zbolałego i przerażonego kolegę pogardliwym spojrzeniem. Zapanowała chwila ciszy, której nawet Blaise, nie odważył się przerwać. O dziwo zrobił to Draco, podchodząc do przyjaciela, ze swoim ulubionym uśmiechem, na twarzy, zupełnie jakby przed chwilą wcale nie skatował swojego dawnego towarzysza i wcale nie działał pod wpływem impulsu wywołanego faktem, że w niebezpieczeństwie znajdowała się Hermiona.
- Blaise...
- Tak?
- Przypomnij mi jutro, żebym zajął się tym drugim, który z nim był.
Ciemnowłosy odwzajemnił ślizgonowaty uśmiech swojego przyjaciela, przytakująco kiwając przy tym głową.
- Z przyjemnością.
W następnej sekundzie blondyn stał już obok pozostałej czwórki, jednocześnie poprawiając krawat, który w trakcie tych paru chwil, zdążył mu się trochę osunąć. Kątek oka zerknął na Hermionę. Dziewczyna uniosła na niego zmieszane, przerażone, a zarazem wdzięczne spojrzenie. Szybko oderwał od niej wzrok patrząc spokojnie na chłopaków.
- Proponuje wrócić do naszej poprzedniej rozmowy.
Dodał najzwyczajniej w świecie. Zupełnie tak jakby życie Hermiony wcale nie wywróciło się do góry nogami, a sytuacja sprzed chwili nigdy nie miała miejsca. Najwidoczniej jednak przyjaciele dziewczyny potrzebowali takiej sugestii, bo momentalnie pokiwali potwierdzająco głową, jako znak, że jest to świetny pomysł. Prawdą jest, że byli mu wdzięczni za to co zrobił, mimo, że udowodnił im dzisiaj, że naprawdę nie warto z nim zadzierać. Jednak zapowiadało się na to, że już nikt nie będzie wracał do tego tematu. Tak było prościej. Dla wszystkich.
- Nareszcie! W gardle mi zaschło.
Odparł rozbawiony Zabini, rozładowując ogólne napięcie i przywracając sytuację do normalnego porządku. Ruszył przed siebie, a zaraz za nim Harry z Ronem. Draco jednak stał w miejscu tak samo jak dziewczyna. Spojrzał na zakłopotaną, bojącą się wykonać jakikolwiek krok Gryfonkę, po czym na odchodzącego Blaise'a.
- Idźcie. Zaraz do was przyjdziemy.
Ciemnoskóry chłopak spojrzał na niego, przytakując głową. Chyba naprawdę zrozumiał o co chodzi jego przyjacielowi.
- Chodź Granger.
Mruknął w jej stronę, choć nawet na nią nie zaczekał. Niepewnie ruszyła za nim. Nie miała ochoty zostawać sama, tym bardziej teraz. Potrzebowała wrócić do dormitorium, ogarnąć się, przebrać i uspokoić poszarpane nerwy, drżące ciało i zbyt szybko bijące serce.

                                                                         *

Weszli do dormitorium, nie odzywając się do siebie słowem. Hermiona stanęła na środku salonu, jak zahipnotyzowana patrząc na podłogę i opuszkami palców, przysłaniając swoje wargi. Obserwował ją przez chwilę, czując, że z każdą sekundą widok ten, coraz bardziej go przytłacza.
- Granger...
Jak w amoku odwróciła się do chłopaka, zabierając dłoń z ust. Wyglądała zupełnie tak, jakby nie wiedziała co się w okół niej dzieje. Jej błyszczące, rozbiegane spojrzenie tylko to wrażenie pogłębiało.
- Ymm.. tak?
- Chciałaś się przebrać.
- A tak, tak.. już.
Mruknęła cicho, niezdarnie trzęsącymi się dłońmi, odruchowo zaczesując włosy do tyłu. Niepewnie postawiła krok w stronę łazienki.
- Granger... W porządku?
Odruchowo pokiwała potwierdzająco głową, jednak gdy uniosła swoje bursztynowe oczy na stojącego za nią Ślizgona, nie potrafiła już dłużej utrzymywać pozorów. Zacisnęła usta w cienką linie, z całych sił próbując się nie rozpłakać. Jednocześnie pokiwała przecząco głową. Nie była w stanie okłamywać samej siebie, że jest dobrze, a co dopiero innych. W jej bursztynowych oczach stanęły łzy. Zasłoniła usta dłonią, prędko odwracając się od arystokraty i szybko zamykając się w łazience. Dopiero w niej pozwoliła sobie na cichy wybuch słabości.
- Kurwa...
Warknął pod nosem, gwałtownie opuszczając ręce wzdłuż ciała i spuszczając spojrzenie na ciemne panele. Może i nie znał się na uczuciach, ale nawet on miał świadomość, że ta sytuacja powinna skończyć się zupełnie inaczej. Przecież jeszcze pół godziny temu, tańczyli razem w sposób zupełnie wykraczający poza granice przyzwoitości i tego co im wypadało. Byli tak blisko siebie, jak tylko można było i to w tak jednoznacznej sytuacji. Więc dlaczego teraz, nie mógł się zdobyć na to by powiedzieć dziewczynie coś pocieszającego, lub po prostu zamilknąć, spokojnie do niej podejść i ją przytulić? Wiedział, że tego właśnie teraz najbardziej potrzebowała. Wsparcia. Ale właśnie tego nie potrafił jej dać. Nie zrobił nic. Nawet nic jej nie powiedział. Mógł z nią tańczyć, w dwuznaczny sposób, w ramach zakładu i w dodatku przy innych uczniach, ale przytulenie jej w zwykły sposób i powiedzenie jej czegoś pocieszającego, by dodać jej otuchy i pobyć z nią sam na sam, było już dla niego za dużym wyzwaniem. Co za ironia.
Ściągnął z siebie wybrudzoną od nieswojej krwi koszulę i rzucił ją w kąt, zmierzając do swojej sypialni. Mijały minuty. Stał gotowy w miejscu, opierając się o barek, nieświadomy mijającego czasu. W końcu Hermiona nieśmiało wyszła z łazienki. Automatycznie na nią spojrzał. Miała na sobie krótką białą sukienkę, bez ramiączek i wysokie, białe szpilki. W poprawioną fryzurę wpięty miała biały kwiat. Z uszu zwisały długie srebrne kolczyki, opadające na jej ramiona, a na dłoniach brzęczały srebrne bransoletki.. Po raz kolejny tego wieczoru, zauroczyła go swoim wyglądem. Wyglądała pięknie, choć smutno.
- Granger...
Szepnął w końcu, nie mogąc znieść smutku wymalowanego na jej twarzy i jej skruszonej postawy. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, z tego jaka Hermiona jest delikatna i krucha. Coś w tym wszystkim go zabolało, a słowa ugrzęzły mu w gardle po raz kolejny. Momentalnie zaczął żałować, że nie zabij Matta, gdy miał taką okazję. Kasztanowłosa uniosła swoje niepewne, bursztynowe spojrzenie na chłopaka.
- Malfoy ja....
Szepnęła w końcu nieśmiało, opatulając się ramionami, zupełnie jakby było jej zimno.
- Muszę się napić.
Dodała w końcu i mimo tego, że był przekonany, że dziewczyna zamierzała powiedzieć coś innego, to jednak, było to najlepsze wyjście i sposób na załagodzenie tej niezręcznej sytuacji. Jedyne na co się zdobył, to przytaknięcie głową jako znak, że rozumie. Ponownie zapanowała między nimi cisza i nie została ona przerwana nawet wtedy, gdy siedzieli z powrotem przy stoliku, słuchając przeróżnych opowieści chłopaków.

                                                                                *

Mijały minuty i wraz z lecącym czasem, wypitymi drinkami i wysłuchanymi opowieściami Hermiona powoli odżywała, z całych sił starając się wymazać z pamięci sytuacje sprzed ponad godziny. Szło jej to naprawdę nieźle, choć z Draconem od czasu opuszczenia dormitorium nie zamieniła ani słowa. Nawet pierwszy raz tego wieczoru usiedli naprzeciw siebie, a nie obok. Był to całkiem wymownym znak, choć nikt nie potrafił wytłumaczyć tej nieoczekiwanej zmiany zachowania, dwójki organizatorów. Sytuacja ta zmieniła się dopiero wtedy gdy Ron poszedł potańczyć, a Harry z Blaisem zobowiązali się, do przyniesienia nowych drinków. Chcąc nie chcąc zostali sami. Cały czas panowała między nimi niezręczna cisza, którą w końcu przerwała Hermiona. Co prawda, psychicznie już dawno się uspokoiła, choć świadomość nie pozwalała jej zapomnieć o tym co ją spotkało, dopóki nie wyjaśni jednej kwestii, która cały czas krążyła jej w głowie i nie dawała spokoju.
- Malfoy...?
Szepnęła niewyraźnie, na chwile unosząc niepewne spojrzenie na przywódce Slytherinu. Odruchowo w odpowiedzi mruknął pytająco, jednocześnie popijając drinka i unosząc swoje stalowe spojrzenie na partnerkę, która nerwowo zaczęła obracać swoją szklankę w dłoni.
- Wtedy... gdy tamtych trzech mnie zaczepiło...
Jej głos zrobił się jeszcze cichszy i niepewniejszy niż wcześniej. Urwała na chwile, spuszczając zmieszane spojrzenie gdzieś na podłogę. Draco nawet tego nie świadomy, momentalnie spiął wszystkie mięśnie. Odsunął od ust whisky, a jego mimika jak również postawa spoważniała. Spojrzał na rumieniącą się i zakłopotaną dziewczynę zagadkowo, choć pewnie. Tym samym dając jej do zrozumienia, że słucha i może mówić dalej.
- Jeden z nich... powiedział... teraz, nie pamiętam dokładnie ... ale chodziło o to że...
Krótkie przerwy pomogły jej zebrać myśli i uspokoić poszarpane nerwy i zbyt szybko bijące serce. Mocniej zacisnęła palce na pustej szklance, zatrzymując na niej swoje bursztynowe spojrzenie.
- ... że zabroniłeś mnie krzywdzić....
Odparła w końcu, delikatne unosząc błyszczący wzrok na Ślizgona. Chwile milczał, a jego wyraz twarzy i postawa w ogóle nie informowały dziewczyny, że w jakimkolwiek stopniu przejął się tym co zasugerowała. Wręcz przez chwile, zdawał się jej jeszcze poważniejszy i groźniejszy niż zazwyczaj. Zapanowała między nimi dziwna cisza. Oparł się o oparcie fotela, odruchowo przejeżdżając sobie dłonią po karku.
- W pierwszej klasie...
Zaczął po chwili, a jej dłonie na nowo zaczęły drżeć, tak samo zresztą jak serce.
- ... ustaliłem kilka zasad.
Pochylił się nad stolikiem, upijając łyk bursztynowego płynu i zbierając myśli.
-... jedną z nich faktycznie był zakaz zbliżania się do ciebie i jak to ujęłaś „krzywdzenia cie”.
Odparł poważnie choć sarkastycznie, przez cały czas niezachwianie i uważnie ją obserwując. Nie zrozumiała jednak jego wypowiedzi i jego postawy. Dla niej nie miała ona żadnego sensu.
- Ale dlaczego?
Spytała w końcu cicho, z rozbieganym spojrzeniem. Blondyn pierwszy raz tego dnia, uśmiechnął się do niej w tak znienawidzony przez nią, perfidny i Ślizgoński sposób.
- Czy to nie oczywiste Granger? Chciałem mieć te przyjemność tylko dla siebie.
Prześwidrował ją wzrokiem, uśmiechając się do niej arogancko i z nutką triumfu. Wzrok i postawa Ślizgona, znowu dawały jej jasno do zrozumienia, że nie jest to nic więcej jak kolejna gierka, którą znowu wygrał. A ona dla niego jest tylko nic nieznaczącą zabawką. Mimo to jednak, w danym momencie, nie była w stanie zareagować w żaden sposób. Z jednej strony musiała przyznać, że faktycznie przez te siedem lat nauki w Hogwarcie, żaden inny Ślizgon nie zwracał na nią większej uwagi i nie uprzykrzał jej w znacznym stopniu życia, a przynajmniej nie w takim drastycznym jak Draco. Że też zauważyła to dopiero na ostatnim roku. I to jeszcze gdy uświadomił ją o tym sam Malfoy. Co za ironia. Z drugiej jednak strony, spodziewała się usłyszeć z ust arystokraty coś innego. Sama nie wiedziała dokładnie co, ale miała nadzieje, że będzie to w miarę miłe wytłumaczenie. Niestety myliła się. No ale przecież to Malfoy. Głupia. Naiwna. Za każdym razem, gdy mają miejsce sytuacje, w których zmienia nastawienie do chłopaka i sądzi, że się zmienił, on zawsze boleśnie musiał sprowadzić ją na ziemie. Oparł ręce o zagłówek fotela i z typowo Ślizgońskim, zadowolonym z siebie uśmiechem na ustach, odprowadził wstającą i odchodzącą dziewczynę. Bez słowa komentarza wstała z sofy i odeszła nawet na niego nie patrząc. Wymijając przy okazji wracających z drinkami chłopaków. Postawa Malfoy'a jednak sflaczała momentalnie, gdy Granger zniknęła mu z horyzontu. Zatopił się w swoich myślach do tego stopnia, że nawet nie zareagował gdy zaskoczeni chłopacy pojawili się obok. Zabini trzymał dwa drinki w ręku i odprowadził Hermione wzrokiem, po czym zagadkowo spojrzał na przyjaciela. Dalej siedział niczym młody bóg, rozkładając ręce na oparciu sofy, a swoje stalowe oczy niczym zahipnotyzowane wpatrywały się przed siebie, w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą siedziała Hermiona. Na jego poważnej i skupionej twarzy błąkał się gorzki uśmiech. Z zamyśleń wyrwał go głos ciemnoskórego.
- Nie było nas dwie minuty, a wy już zdążyliście się pokłócić?
Spytał niemal retorycznie, wzdychając przy tym ni to ciężko, ni z podziwem i siadając razem z Harrym na sofie zajmowanej wcześniej przez dziewczynę. Tym samym sprawiając, że blondyn powrócił do rzeczywistości. Przejechał sobie wierzchem dłoni po przymkniętych powiekach.
- Nie pokłóciliśmy się.
Mruknął twardo, odpierając przy tym zarzut przyjaciela. Zresztą była to prawda. Po prostu rozmawiali, a to, że dziewczyna zadała niewygodne pytanie i nie zadowoliła jej udzielona odpowiedź, nie było jego winą.
- Właśnie.
Potwierdziła to chłodno, niespodziewanie pojawiająca się przy stoliku. W równie nieoczekiwany sposób usiadła na wolne miejsce obok blondyna. Momentalnie na nią spojrzał, z niemym pytaniem „Naprawdę?” Na jego twarzy błąkały się widoczne oznaki zdezorientowania i zaskoczenia. Był pewny, że po tym co jej powiedział i po jej dobitnej reakcji, nie będzie chciała go już dzisiaj widzieć na oczy. A może i nawet w inne dni również. A tu proszę. Nie dość, że wróciła z własnej woli, to jeszcze wyglądała na zadowoloną. Może i nawet dlatego, że trzymała w dłoni dobrego drinka. Postawiła na stole szklankę z nowym napojem, założyła nogę na nogę, poprawiła pasmo włosów opadające na jej twarz, po czym subtelnie nachyliła się nad szklanką i lekko przegryzła zębami różową słomkę, upijając przy okazji łyk niebieskiego napoju. Ukradkiem spojrzała na zaskoczonego blondyna.
- A ty co taki zdziwiony? Partnerki swojej nie widziałeś?
Spytała starając się o jak najmilszy ton, w rzeczywistości jednak dało się w nim wyczuć aż nazbyt dużo ironii, sarkazmu i zgryźliwości.
- Właściwie to widok mojej partnerki zaskakuje mnie za każdym razem.
Uśmiechnął się do niej wyjątkowo sztucznie, starając się zwrócić do dziewczyny w sposób uprzejmy, chociaż sarkazm jego wypowiedzi aż przytłaczał pozostałych. Zapanowała grobowa cisza, w czasie której oboje zmarszczyli brwi, mierząc się bojowym spojrzeniem. Harry i Blaise śmiało mogli przysiądź, że w tej właśnie chwili widzieli pioruny, jakie dwójka organizatorów sobie nawzajem posyłała. Teoria, że owi bohaterowie wcale się nie pokłócili legła w gruzach, tak szybko jak powstała. Wybraniec wraz z ciemnoskórym Ślizgonem posłali sobie charakterystyczne spojrzenia, po czym nie zważając na śmiertelnie poważną i grobową atmosferę unoszącą się w powietrzu, gwałtownie wybuchnęli śmiechem. Momentalnie spojrzenia dwójki skłóconej pary przecięły ich na wskroś.
- Co was tak bawi?!
Ich jednoczesne warknięcie i zabójcze spojrzenia odniosły efekt odwrotny do zamierzonego. Co prawda, na początku chłopacy momentalnie spoważnieli, jednak słowo „nic” nie było w stanie przejść im przez gardło i ich jednoczesny śmiech wypełnił po raz kolejny część Wielkiej Sali. Draco z Hermioną fuknęli pod nosem z wyrazem ogólnego życiowego niezadowolenia na twarzy, jednak już nic nie powiedzieli. Kasztanowłosa oparła się o sofę, ówcześnie biorąc ze stolika swoją szklankę. Fakt, że ręka Malfoy'a znajdowała się na oparciu, za jej plecami, jakoś specjalnie jej nie przeszkadzał, a przynajmniej nie w tym momencie i najzwyczajniej w świecie zignorowała niemal obejmujące ją ramie Ślizgona. Całkiem innego zdania był Draco, który aż nazbyt zdawał sobie sprawę z tego, że ich obecna pozycja do najdalszych nie należy, a fakt, że jego prawa ręka niemal obejmowała kasztanowłosą kompletnie zaprzeczała ich obecnemu i faktycznemu stosunkowi do siebie nawzajem. Szczerze liczył na to, że Hermiona sama się zreflektuje i przy najbardziej optymistycznej wersji, przesiądzie jak najdalej od niego. Gryfonka jednak w ogóle nie zamierzała zmieniać swojej obecnej pozycji. Odwrócili głowy w swoje strony, posyłając sobie mordercze spojrzenia i nieme polecenia. Hermiona blondynowi by trzymał swoją rękę przy sobie, Malfoy za to dawał kasztanowłosej do zrozumienia, że to ona ma się przesiąść. W efekcie końcowym nie dość, że żadne z nich nie ruszyło się z miejsca, to jeszcze bardziej zbliżyli się do siebie. Pomysł wydawał się być dobry. Gryfonka liczyła na to, że takiej bliskość arystokrata nie zniesie i ustąpi, on z kolei chcąc udowodnić sobie i jej jaki jest twardy i nieustępliwy jeszcze bardziej przysunął się do niej, bardziej otulając ją ramieniem. Zabini z Potterem patrzyli na ich nieme potyczki z niemałym rozbawieniem. Po chwili dołączył do nich zgrzany Ron, który jeszcze kilka chwil temu bawił się na parkiecie z Padme Patil. Obecna sytuacja trochę go przerosła. Hermiona i Draco znajdowali się w dość jednoznacznej pozycji, choć już z kilometra dało się wyczuć niebezpieczne napięcie, rosnące z każdą chwilą między nimi. Jego pytające spojrzenie, z dwójki zbyt blisko siebie położonych organizatorów, przeniosło się na chłopaków.
- Co oni robią?
Harry leniwie, choć z uśmiechem na ustach wzruszył ramionami.
- To co zwykle.
- Kłócą się.
Dopowiedział rozbawiony Blaise, po czym skrzyżował ręce na torsie i uniósł wzrok na sufit, zupełnie jakby mówił w jego stronę „Merlinie, ale oni są zabawni!”. Młody Weasley spojrzał na milczących, wpatrzonych w siebie wrogów z lekkim zdziwieniem i zwątpieniem.
- Jakoś tak cicho...
Draco w ciągu dalszym niemal przytulał do siebie dziewczynę, otaczając ją ramieniem, ta z założoną nogą na nogę, opierała się o oparcie sofy, bez skrupułów pozwalając się obejmować Ślizgonowi. Mimo to, miała wyzywająco zadartą głowę do góry, zimno wpatrując się w blondyna. Chłopak był wyższy od dziewczyny, w czego konsekwencji uważnie patrzył na nią z góry. Zupełnie zignorowali obecność pozostałych, a napięcie rosło z każdą sekundą, tak samo jak pogłębiały się ich zmarszczki na nosach i czołach.
- Blaise weź ją stąd do cholery! Nie wiem no, zrób jej coś!
Gwałtowny krzyk podrywające się z sofy Ślizgona, przerwał panującą cisze i przestraszył pozostałych chłopaków. Fakt, musiał przyznać. Najzwyczajniej w świecie stracił nad sobą panowanie, nie mogąc znieść całej tej sytuacji i świdrującego spojrzenia, pewnej siebie dziewczyny. Słysząc to kasztanowłosa, z oburzeniem wymalowanym, na każdym milimetrze jej twarzy, zerwała się z siedzenie, machając przy tym ręką jakby miała strącić niewidzialny przedmiot, znajdujący się obok niej.
- „Blaise”? A nie wolisz tej przyjemności zostawić tyko dla siebie?!
Jej fuknięcie przepełnione było taką złością, że aż Zabini poczuł na sobie ciarki, wywołane nagłym oziębieniem atmosfery i sposobem w jaki Hermiona zacytowała jego imię. Draco szybko wywrócił oczami, przenosząc wzrok z chłopaków na dziewczynę. Nie dość, że jej wypowiedź po prostu go wkurzyła, to nie miał najmniejszej ochoty na takie aluzje i wracanie do skończonego jakiś czas temu tematu.
- Granger do cholery....
Harry spojrzał na próbujących wyjaśnić sobie parę rzeczy, dwójkę organizatorów z rezygnacją, unosząc rozczulone spojrzenie na sufit.
- To będzie długa noc....
Zarówno wybraniec, rudy jak i czarnoskóry wyłączyli się z dyskusji Hermiony i Dracona już na samym początku. Ani nie wiedzieli o co tak naprawdę im w tej całej kłótni chodzi, ani nawet nie mieli ochoty zmieniać tego stanu. Sprawa skomplikowała się dopiero wtedy, gdy Hermiona na moment zamilkła, zabijając wkurzonego Ślizgona swoim zabójczym spojrzeniem, po czym machnęła ręką w powietrze i najzwyczajniej w świecie poinformowała go, że „ma dość i stąd wychodzi”. Na odpowiedź przywódcy Slytherinu długo czekać nie trzeba było i z równie bogatą gestykulacją odkrzyknął odchodzącej dziewczynie, że była to jej najlepsza życiowa decyzja.
Dziewczyn odeszła, kurz po bitwie opadł, a wkurwiony Malfoy padł na sofę, rozpościerając się rękami na całej powierzchni oparcia. Widać było, że mimo zakończenia kłótni i oddalenia się Gryfonki, jego ciśnienie cały czas jest na niestabilnym i niebezpiecznie wysokim poziomie. Blaise jednak albo nie zwrócił na to uwagi, albo najzwyczajniej w świecie miał ten istotny szczegół w głębokim poważaniu. Spojrzał na swojego kumpla poważnie. Z jego twarzy i tonu już dawno zniknęło rozbawienie. Zdawało się, że nawet on jest niezadowolony z takiego finału i faktu, że Hermiona odeszła.
- Czy wy serio musicie się cały czas kłócić?
Jego poważne pytanie zirytowało blondyna. Uniósł na niego swoje zimne, stalowe spojrzenie.
- A co innego mamy robić, skoro jesteśmy wrogami?
Fuknął groźnie i sarkastycznie, choć w odpowiedzi jego przyjaciela słychać było szczerość i zachętę.
- No nie wiem, pomyślmy.... może żartować i pić drinki tak jak ja z Potterem i Wesley'em? Chajtać już się nie musicie.
Dodał uśmiechając się do przyjaciela szczerze, na co odpowiedziało mu przytaknięcie głową przez Harrego i Rona. Zapanowała jednak cisza, w której Draco bił się z myślami, a jego czarnoskóry przyjaciel patrzył na niego, w aż nazbyt charakterystyczny sposób. Mimo chęci młody miliarder nie był w stanie długo ignorować tego spojrzenia. Uniósł wzrok na drugiego Ślizgona.
- Czemu tak na mnie patrzysz?
Odpowiedziała mu cisza, jednak mimika i wzrok Zabiniego były aż nazbyt wymowne.
- Że co? Że niby mam po nią iść? Zapomnij.
Warknął na podsumowanie, porywając ze stolika końcówkę drinka i wypijając go do końca. Blaise spojrzał na niego jak matka na dziecko.
- Daj spokój Smoku, to nasza ostatnia impreza w Hogwarcie, ten jeden raz możesz zaszaleć.
Może i nawet Zabini sam siebie nie podejrzewał o takie stwierdzenie i o fakt, że kiedykolwiek będzie sugerował Draconowi pobiegnięcie za Hermioną, jednak najwidoczniej alkohol potrafi zdziałać cuda. Również nie ukrywając, on sam wyjątkowo dobrze i swobodnie czuł się w towarzystwie trójki Gryfonów. Chociaż to też pewnie była wina alkoholu.
- Pójście po Granger jest dla mnie zbyt szalone.
Mruknął pod nosem, jednak albo Zabini go nie usłyszał, albo postanowił już więcej nie drążyć tego tematu. Nie minęły jednak dwie minuty, gdy dotychczas poważny i milczący Malfoy wstał z sofy, stawiając krok przed siebie. Momentalnie spojrzenia pozostałej trójki spoczęły na nim, choć tylko czarnoskóry odważył się zapytać o to, co pozostałym chodziło po głowie.
- Idziesz po nią?
- Nie. Po drinka.
Odparł lodowato i nie patrząc na swoich obecnych towarzyszy, bez słowa od nich odszedł w stronę lady. A to, że przy barze stała Hermiona było już tylko i wyłącznie przypadkiem. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył.

                                                                        *

Kasztanowłosa stała przy ladzie. Z uśmiechem na ustach odebrała nowego drinka, próbując uspokoić nadszarpnięte przez Malfoy'a nerwy. Poszło jej to znacznie lepiej, gdy obok niej przystaną przystojny chłopak o brązowych oczach i ciemnych blond włosach. Co prawda, znała go zarówno z widzenia jak i ze słyszenia i już dawno temu dotarły do niej niezbyt ciekawe opinie, jeśli chodzi o jego podejście do relacji damsko-męskich i jego stałość w uczuciach. A raczej jej braku. Jednak dała się ponieść luźniej rozmowie z nowo poznanym chłopakiem. Co prawda, Jack w jej guście kompletnie nie był i również nie zamierzała rozwijać tej znajomości, bądź przechodzić w jakieś inne etapy. Jednak wyjątkowo dobrze poczuła się z faktem, że jest adorowana i moment ten zamierzała wykorzystać. Przez chwilę miała nawet nadzieje, że zobaczy to Draco i jakoś na ten fakt zareaguje. Oczywiście pozostawało to w sferze marzeń, jednak chwila dwuznacznej rozmowy przy barze jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Opierała się przedramionami o blat baru, w dłoni trzymając drinka i delikatnie wypinając dolną część ciała do tyłu. Jej towarzysz z Hufflepuff obserwował ją z błyskiem w oku. Zjechał ją wzrokiem z dołu do góry uśmiechając się do niej prowokacyjnie.
- Gdzie twoje dormitorium kotku?
Odwróciła się do niego, uśmiechając zachęcająco.
- Jeden drink stąd.
Szepnęła dwuznacznie i nim chłopak jej odpowiedział, napięta i wyjątkowo zalotna atmosfera brutalnie została przerwana, przez osobę pojawiającą się za plecami Hermiony.
- Po moim trupie.
Przestraszona, momentalnie się wyprostowała, słysząc za sobą tak dobrze znany jej zimny i poważny ton. Poczuła się tak jakby właśnie własny mąż przyłapał ją na zdradzie.
- Malfoy?
Jej usta momentalnie wypowiedziały jego nazwisko nim ugryzła się w język. Spojrzała na chłopak, który ją wyminął, stając na linii ognia i oddzielając ją od nowo poznanego kolegi. Dobra. Chciała by Draco zauważył, że ona również ma wzięcie i marzyła, czy też liczyła na to, że ten fakt go nie obejdzie, ale jednak aż o taką reakcje jej nie chodziło. A już na pewno na taką nie była psychicznie gotowa.
- Nie, Święty Mikołaj.
Warknął nawet na nią nie patrząc, w czasie, w którym ją wyminął.
- A tobie Jack już podziękujemy.
Odparł poważnie, mierząc chłopaka wyzywającym spojrzeniem.
- Pożegnaj się Granger.
Dodał odwracając się od konkurenta z zamiarem wzięcia Hermiony pod pachę i wróceniu do stolika. Sam nie wiedział dlaczego ale liczył na to, że Gryfonka potulnie wykona to polecenie i pójdzie za nim. Jack jednak nie zamierzał tak łatwo odpuszczać rywalowi, którego zresztą bardzo dobrze znał i który tak brutalnie popsuł mu plany na resztę wieczoru.
- Chodź tu Draco. Oberwę ci jaja.
Na twarzy blondyna momentalnie pojawił się ironiczny uśmiech, odwrócił się w stronę Puchona z aroganckim uśmiechem na ustach.
- Wiedziałem, że nie masz własnych.
- Ty skurwielu...
Ślizgon spojrzał na rówieśnika niby rozbawiony, choć jego wzrok i ton mówiły same za siebie.
- Uuu..... nie prowokuj mnie Jack. Już raz omal dzisiaj nie zabiłem.
Może i nawet Puchon chciał rzucić się na Dracona, jednak powstrzymali go od tego zamiaru jego koledzy, pojawiając się błyskawicznie obok niego i odciągając go jak najdalej od arystokraty. Przywódca Slytherinu obserwował odciąganego chłopaka z ironicznym uśmiechem i nutką triumfu. Jego dobry humor popsuła kasztanowłosa, pojawiająca się przed nim i wbijająca mu swój paznokieć w tors.
- A ty co Malfoy?! Założyłeś się z samym sobą o to, czy jesteś w stanie jeszcze bardziej zniszczyć mi wieczór? Gratuluje. Właśnie ci się to udało.
Spojrzał nią poważnie, zupełnie niezadowolony z jej insynuacji. On swoje zachowanie odebrał całkowicie inaczej, wręcz bohatersko.
- Właśnie po raz kolejny uratowałem twoją cnotę Granger, więc mogłabyś okazać mi więcej wdzięczności.
- A! To trzeba było powiedzieć od razu, że to moją cnotę starasz się uratować to bym cię uprzedziła, że nie masz już czego ratować.
Nie wiedział co zaskoczyło go bardziej, czy ten głupkowaty ton dziewczyny, czy to co właśnie między wierszami zasugerowała.
- CO?!
Zdecydowanie to drugie. Hermiona prychnęła pod nosem, zupełnie ignorując zaskoczonego chłopaka i swoją wcześniejszą wypowiedź. Odwróciła się w stronę lady, sięgając po swojego drinka.
- Odczepisz się ode mnie wreszcie Malfoy?
Błyskawicznie stanął obok niej, mierząc ją z góry, jednocześnie stając bokiem i opierając się o ladę łokciem.
- Nie. Zresztą, Jack to dupek. Jest inny niż myślisz.
Spojrzała na niego wyzywająco.
- Skąd wiesz co myślę?
- Myślę, że wiem co myślisz.
- Nie, bo nie myślisz.
Momentalnie ostrzegawczo wyciągnął w jej stronę palec wskazujący.
- Nie zaczynaj Granger. Nie mam ochoty się znowu kłócić.
- A czy ja się kłócę? Ja tylko z tobą dyskutuje.
- To jeszcze gorzej.
Dodał na podsumowanie, choć zdawało się, że podziałało. Zapanowała między nimi chwila ciszy. W końcu Hermiona całej tej sytuacji ani nie wytrzymała, ani nie mogła zrozumieć. Spojrzała na niego pytająco. Zdawało się, że jej złość zaczynała słabnąć.
- Po co tak właściwie tu przyszedłeś Malfoy?
- Po drinka.
Jego krótka, zwięzła i całkowicie na temat odpowiedź wcale nie mijała się z prawdą, choć w pewnym momencie po prostu zbłądził. Hermiona charakterystycznie uniosła prawą brew do góry, niezbyt przekonana co do prawdziwości jego słów.
- A czy ja wyglądam jak drink?
W jego oczach pojawił się tajemniczy błysk, a on sam uśmiechnął się ni to lubieżnie ni ironicznie.
- Nie, ale tak jak on możesz całkiem mocno zakręcić w głowie.
W odpowiedzi prychnęła rozbawiona pod nosem, jednak szybko spoważniała, gdy dotarło do niej, że nie powinna tak szybko wybaczać Ślizgonowi. I jeden taki tekst, na pewno niczego ani nie zmieni ani nie naprawi.
- Zapomnij Malfoy. Nie udobruchasz mnie takim marnym tekstem.
Dracona jednak wyjątkowo to zachęciło do dalszych prób, choć sam nie do końca był pewny czy na pewno chce się już z dziewczyną godzić.
- Spokojnie Granger, dopiero się rozkręcam. Zresztą, już ci kiedyś wspominałem, że uwielbiam wyzwania.
Spojrzała na niego z powątpiewaniem, upijając łyk drinka.
- Biorąc pod uwagę wszystkie twoje poprzednie dziewczyny, raczej specjalnie się nie namęczyłeś.
Mruknęła pod nosem, jednocześnie zatapiając myśli w drinku. 
- O. To może mnie oświecisz Granger. Czyli, że jakie były?
Podłapał temat z ironicznym uśmiechem, mocniej nachylając się nad dziewczyną, przy okazji kiwając ręką by kelner nalał mu ognistej. Oczywiście Hermiona przyjęła to wyzwanie, odwracając się w stronę chłopaka pewnie i wyzywająco na niego patrząc.
- Takie same. Żadna nic nie umiała i każda uważała, że jak ma duży biust to już nic nie można od niej wymagać.
Na twarzy Ślizgona pojawił się tajemniczy uśmiech. Zupełnie nie przejął się prawdziwością tych słów .
- To brzmi Granger jakbyś była zazdrosna i miała kompleksy. Czyżby bolała cię samotność?
Prychnęła głośno pod nosem, odwracając od niego głowę i patrząc przed siebie, jednocześnie sięgając po drinka.
- Ja nie jestem samotna. Ja jestem odizolowana. To różnica. Zresztą... jak ja nie mam być samotna, skoro za każdym razem odpędzasz każdego kto się do mnie zbliży?
Dodała pewniej, wbijając w chłopaka swoje zezłoszczone spojrzenie. W odpowiedzi od niechcenia wzruszył ramionami.
- Sama mi mówiłaś żebym cię ratował, jak jakiś dziwny chłopak cię zaczepi.
- Ten nie wyglądał na dziwnego.
Fuknęła kiwając głową w stronę, w którą odszedł jej niedoszły adorator. Malfoy'a jednak to stwierdzenie wyjątkowo zdziwiło i rozbawiło w jednym.
- Jack? Żartujesz. On wygląda jak seryjny gwałciciel. Zresztą nie tylko wygląda.
Dodał już ciszej, jednak Hermiona swoje pełne wątpliwości spojrzenie wbiła w Ślizgona, obdarzając go charakterystycznym tonem głosu.
- O. Coś takiego... Za to ty, jesteś przykładnym i porządnym człowiekiem.
- Na pewno bardziej niż on.
- Z dwojga złego, wole seryjnego gwałciciela niż mordercę.
Warknęła poważniej i głośniej niż chciała i na konsekwencje długo czekać nie musiała. Draco momentalnie spoważniał, spinając mięśnie i bardziej nachylając się nad dziewczyną, by mieć pewność, że tylko ona go usłyszy.
- Uważaj Granger. Wchodzisz na niebezpieczne tematy. Radze ci uważać jeśli nie chcesz pogorszenia sytuacji.
Szepnął ostrzegawczo, na co Hermiona, olewając możliwe konsekwencje, spojrzała na niego z pogardą.
- Jestem twoją partnerką na balu Malfoy. Czy może być jeszcze gorzej?
Draco uśmiechnął się sztucznie, jego głos zabrzmiał zbyt uprzejmie, szczególnie z zestawieniem sensu jego wypowiedzi.
- Możesz być jeszcze martwą partnerką.
Gryfonka prychnęła pod nosem, z arogancją wypisaną na twarzy.
- Zabawne Malfoy, ale w ogóle się ciebie nie boje.
- A powinnaś.
Coś było w głosie, spojrzeniu i wyglądzie blondyna, co sprawiało, że mimo szczerych chęci naprawdę przestała nagle czuć się tak pewnie i bezpiecznie jak jeszcze chwile temu. Najwyraźniej zauważył to chłopak stojący obok, który na chwile obecną odwrócił się w stronę Hermiony z pytającym wyrazem twarzy.
- W porządku?
Zaskoczona Gryfonka kiwnęła potwierdzająco głową. Zdarzało się, że miała problemy z Malfoy'em i kłócili się w miejscach publicznych, ale jeszcze nigdy, nikt obcy nie spytał się jej o to czy potrzebuje pomocy. Draco zmierzył potencjalnego obrońcę zabójczym spojrzeniem.
- Spieprzaj. Psujesz mój dobry humor.
Rudowłosy chłopak jednak nie odszedł, a obok niego pojawił się ciemnowłosy Krukon, którego już Hermiona znała całkiem dobrze. Spojrzał on wyzywająco na Ślizgona, następnie łagodnie na dziewczynę.
- Miona, na pewno wszystko okey?
Kiwnęła potwierdzająco głową i uśmiechnęła się do niego szczerze. Jej ton nawet nie zadrżał.
- Tak, tylko nie możemy się z Malfoy'em dogadać, przy której piosence zatańczymy.
Zażartowała, przy okazji machając ręką jakby odganiała muchę, a uspokojeni chłopacy odeszli w swoje strony. Malfoy odprowadził ich wzrokiem, po czym twardo wbił swoje spojrzenie na zmieszaną sytuacją dziewczynę. Pochylił się nad nią, z prowokacyjnym spojrzeniem.
- Widzisz Granger, ubrałaś kieckę, pokazałaś nogi i nagle wszyscy zachowują się jak twoi prywatni ochroniarze. Szkoda, że dopiero teraz, co nie? Siedem lat musiałaś czekać, żeby ktoś cię zauważył.
Jego sarkastyczny ton, uśmiech i charakterystyczny sposób, w jaki się do niej zwrócił, podziałały na nią jak płachta na byka, jednak zrezygnowała z zabicia Ślizgona, zamiast tego gwałtownie się do niego odwróciła ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Wiesz co Malfoy. Masz racje.  Z tobą na czele.
Spoważniał, szczycąc dziewczynę pytającym i groźnym spojrzeniem. Nie zamierzała zatrzymywać swoich osobistych przemyśleń tylko dla siebie.
- Przy stoliku powiedziałeś mi, że jesteś ostatnią osobą, która przejęłaby się moim zniknięciem, teraz jak tak o tym pomyśleć, to można dojść do wniosku, że w takim razie nikogo przed tobą nie ma. Jako pierwszy przybyłeś z akcją ratunkową.
Chłopak momentalnie fuknął pod nosem. Nie przypadła mu do gustu aluzja dziewczyny, która niestety miała w sobie coś z prawdy.
- Jesteś idiotką Granger. Pojawiłem się tam tylko dlatego, że zamieszani w to byli Ślizgoni.
- No tak, musiałeś im przypomnieć gdzie jest ich miejsce i kto tu rządzi.
- Dokładnie.
- Jesteś dupkiem Malfoy.
Warknęła na podsumowanie, zjeżdżając chłopaka z góry na dół z obrzydzeniem. Ten jednak wcale się tym nie przejął, uśmiechając do dziewczyny w swój ulubiony sposób.
- Serio? A myślałem, że twoim partnerem.
- Najgorszym jakiego miałam.
- Lepszy taki niż żaden, co nie Granger?
Nim jednak dziewczyna odpyskowała chłopakowi, odwróciła się w ich stronę ich wspólna koleżanka z domu Ravenclaw, która do tej pory również cały czas stała przy barze. Zmierzyła ich poważnym choć zapijaczonym spojrzeniem. Było widać, że przyjęła wyjątkowo dużą dawkę procentów i szczerze powiedziawszy jej równowaga, gestykulacja i dyplomacja obecnie nie były na najwyższym poziomie. Zmierzyła dwójkę wrogów poważnym, choć zamulonym wzrokiem.
- Na Merlina... jak tak na was patrzę, jak się znowu kłócicie, to aż mi się drink cofa.
Wydukała, czkając na podsumowanie, po czym chwiejnym acz pewnym krokiem od nich odeszła. Dwójka zaskoczonych organizatorów odprowadziła ją wzrokiem, po czym Draco gwałtownie opuścił ręce wzdłuż ciała.
- To już nawet spokojnie pokłócić się nie można.
Mruknął niezadowolony i w jakiś stopniu zasmucony tym faktem, w odpowiedz Hermiona pokiwała potwierdzająco głową, odwracając ją w stronę lady i upijając łyk swojego drinka.
- Jesteśmy na balu, to raczej oczywiste, że ten klimat nam nie sprzyja.
Mruknęła informacyjnie, ponownie przykładając szklankę do ust. Draco jakby się ożywił, pochylając nad dziewczyną z błyskiem w oku i subtelnym, cwanym uśmiechem.
- Zawsze możemy iść do naszego dormitorium, pokłócić się w spokoju. Tylko ty i ja Granger.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem, prędko podłapując temat. Odwróciła się w stronę pochylającego się nad nią chłopaka z dwuznacznym uśmiechem.
- Coś mam wrażenie, że nasza kłótnia mogłaby mieć wtedy nieoczekiwany finał Malfoy.
Chłopak zaśmiał się szczerze, rozbawiony obecnymi insynuacjami. Uśmiechnął się do Hermiony w zwyczajny sposób.
- Wiesz co Granger, naprawdę wolę cię jak się napijesz.
Momentalnie na jej twarzy pojawił się uśmiech, choć miał w sobie coś charakterystycznego.
- Ja też cię wole Malfoy, jak się napije.
Pokiwał z roztargnieniem głową, spuszczając na chwilę wzrok na podłogę. Po chwili znów na nią spojrzał, choć jego wzrok miał w sobie zagadkowo dużo łagodności.
- Wracamy do stolika?
Uśmiechnęła się do niego prowokacyjnie, odwracając w jego stronę z wyzywającym spojrzeniem.
- Stęskniłeś się za mną?
Westchnął ciężko pod nosem, komentując tym swój los.
- Niestety tak.
Od razu rozpromieniała na twarzy i to wcale nie przez zwiększającą się w jej organizmie dawkę napojów wyskokowych.
- Wiesz co Malfoy, potrafisz być naprawdę czarujący, kiedy nie walisz nikogo po mordzie.
Przytaknął ze zbolałym uśmiechem na ustach, choć po chwili kiwnął głową w stronę ściany, gdzie stali dwaj chłopacy i cały czas ich uważnie obserwowali.
- Naciesz się tym widokiem Granger, bo po spojrzeniach twoich nowych wybawców, coś czuje, że zaraz ich zabije.
- Gdybym cię nie znała pomyślałabym, że jesteś zazdrosny.
Rozbawiony, wzrok z chłopaków przerzucił na dziewczynę. Spojrzał na nią podejrzliwie.
- A mam o co?
- Niestety nie.
Westchnęła cicho, spuszczając wzrok na podłogę i zerując drinka do końca. Dopiero po chwili dotarło do niej co powiedziała i jak to zabrzmiało i cicho modliła się by chłopak tego nie usłyszał bądź zignorował. Jej prośby zostały łaskawie wysłuchane. Chłopak albo faktycznie nie dosłyszał tego co mówiła albo uważał temat za wyczerpany i postanowił go zmienić na dużo przyjemniejszy. Kiwnął głową w stronę, z której przyszedł.
- Chodź do stolika, postawie Ci drinka... złotko.
Dodał z zalotnym uśmiechem, starając się by dziewczyna wcale jego ironii nie wyczuła. Oczywiście była ona w nim już za bardzo zakorzeniona i nawet kiedy mówił normalnie Hermiona słyszała sarkazm. Mimo tego przytaknęła skinieniem głowy. Dopiero po kilku sekundach zorientowała się co zrobiła. Parsknęła rozbawiona pod nosem, kiwając z niedowierzaniem głową.
- Nie wierze, że wyciągnąłeś mnie na taki tekst.
- Ja z kolei nie wierze, że coś takiego do ciebie powiedziałem.
Mruknął pod nosem, luzując przyduszający go krawat. Chyba faktycznie trochę go poniosło. Jednak było już za późno na ugryzienie się w język, a na Gryfonkę zresztą to podziałało. Spojrzała na niego niepewnie.
- Myślisz, że będziemy jutro o tym wszystkim pamiętać?
- Mam nadzieję, że nie.
Zapanowała między nimi chwila ciszy, którą Ślizgon wykorzystał na zamówienie całej butelki ognistej i drinka z parasolką dla dziewczyny. Nim odebrał zamówienie, Hermiona znacznie się do niego przysunęła, zupełnie jak łasząca się kotka. Jej oczy błyszczały zagadkowo, a na jej niewinnej twarzy pojawił się jeszcze niewinniejszy uśmiech.
- Właśnie leci moja ulubiona piosenka....
Szepnęła miło choć wymownie, jednak Malfoy nawet na nią nie spojrzał, zbyt zajęty regulowaniem rachunku.
- Zapomnij. Dwa razy na parkiecie jednego wieczoru, to dla mnie za dużo.
- Przecież lubisz wyzwania.
Momentalnie się do niej odwrócił, kiwając palcem, zupełnie jakby chciał jej czegoś zabronić.
- O nie Granger. Nie sprowokujesz mnie w ten sposób.
- No trudno. Może Jack ze mną zatańczy.
Szepnęła niby do siebie jednak na tyle głośno by arystokrata ją usłyszał. Draco mimo perfidnej gry dziewczyny zareagował momentalnie, prostując się gwałtownie i mierząc dziewczynę niezadowolonym spojrzeniem.
- To już jest cios poniżej pasa.
Dziewczyna wzięła do ręki szklankę, odwracając się w stronę parkietu. Przegryzając tym razem zieloną słomkę, leniwie wzruszyła ramionami.
- Przynajmniej będziesz miał okazję się z kimś pobić.
- Jeśli myślisz, że jestem o ciebie zazdrosny Granger, to jesteś w błędzie.
- Ale jaki zazdrosny? Przecież ty lubisz dać komuś w mordę bez powodu.
- Już nawet wiem komu.
Mruknął cicho, przelatując wzrokiem po kilku osobnikach płci męskiej, którzy zdecydowanie zbyt długo wpatrywali się w Hermione. JEGO Hermione. Chwilowo, ale jednak jego. Kasztanowłosa ożywiła się znacznie, odwracając się do chłopaka i patrząc na niego z nadzieją.
- Czyli zatańczysz ze mną?
- Już tańczyłem. Tango w dodatku. Jeszcze mi po tym ciśnienie skacze.
- Szkoda, że tylko ciśnienie.
Szepnęła cicho, z dwuznacznym uśmiechem. Draco jednak błyskawicznie podłapał temat.
- Wszystko inne już mi opadło.
Hermiona zaśmiała się cicho, spoglądając figlarnie na chłopaka.
- Mogę coś na to zaradzić.
Pokiwał przecząco głową, choć nie mógł zapanować nad szczerym uśmiechem, który nieproszony ciągle lgnął mu na usta. I co gorsza, nie był to uśmiech ironiczny.
- Tak też mnie nie namówisz.
- Szkoda...
Szepnęła przeciągle cicho wzdychając, zupełnie jak kotka. Z niewinnym spojrzeniem lekko przegryzła dolną wargę i bardzo wolno machnęła głową w bok, opierając łokcie o blat lady, znajdujący się za nią. Wolno zgięła prawą nogę w kolanie, szpilkę wbijając w drewniane obramowanie baru, eksponując przy tym swoje nogi i odsłaniając większy fragment uda. Spojrzała niewinnie na blondyna, zupełnie nie zważając na to, że jej noga, dotyka jego. Oczywiście zrobiła to celowo i specjalnie, jednak chłopak również się nie odsunął. Momentalnie podniósł prawą brew do góry, patrząc na dziewczynę z dwuznacznym błyskiem w oku.
- Poczekaj tu na mnie Granger. Idę powiedzieć Blaisowi, że jednak przyjmujemy wyzwanie z seksem w krzakach.
O dziwo, stwierdzenie chłopaka, postanowiła odebrać na poważnie. Spojrzała na niego zrezygnowanym spojrzeniem, przy okazji informując go, o pewnym istotnym szczególe.
- Jest zimno Malfoy.
- No i? Boisz się że zmarzniesz?
Szepnął figlarnie, patrząc na dziewczynę wyzywająco. Od razu przypomniała jej się sytuacja, do której chłopak nawiązuje i nie zamierzała pozostawać mu dłużna.
- Ja nie. Ale Ty już możesz.
- Czy Ty się o mnie troszczysz Granger?
- Nie.
- To brzmi jakbyś się o mnie troszczyła.
- Nie. Stwierdzam fakty.
Uśmiechnęli się do siebie dwuznacznie. Patrzył jej w oczy, by po chwili przegryźć wargę i na chwile przenieść spojrzenie na podłogę, z nieodgadnionym uśmiechem na ustach. Sekundę później nachylił się nad nią, patrząc jej głęboko w oczy, z cwaną choć dwuznaczną miną.
- Cholera Granger... jak to jest, że na co dzień cię nienawidzę, wkurwiasz mnie i irytujesz, a dzisiaj mam ochotę zaciągnąć cię do łóżka?
- Nie ma pojęcia Malfoy. Pewnie jakiś drink mocno zakręcił ci w głowie.
Mruknęła przeciągle, nawiązując do jego wcześniejszej wypowiedzi, przy tym patrząc na niego z ponętnym spojrzeniem i zmysłowym uśmiechem.
- Co?! Czekaj.... Cholera! Ja to powiedziałem głośno?!
Zaśmiała się szczerze, widząc przerażonego i śmiertelnie zaskoczonego Ślizgona. Nie czekając aż chłopak ocknie się z szoku, wzięła z blatu swojego drinka i lekkim krokiem od niego odeszła, kołysząc przy tym biodrami. Odprowadził ją ni to zszokowanym ni dwuznacznym spojrzeniem, po czym zerknął błagalnie na sufit.
- Merlinie, błagam! Żebym tylko jutro o tym wszystkim nie pamiętał....
Porwał z baru butelkę whisky i ruszył za dziewczyną. Nie wiedział tylko, że trzeba uważać o co się prosi, bo czasem życzenia lubią się spełniać. I to nie do końca w taki sposób jak byśmy chcieli.




66 komentarzy:

  1. kobieto! czytam Twojego bloga na okrągło od trzech dni, dosłownie pochłaniając wszystkie notki.
    to niesamowite, jak cholernie poprawił Ci się styl i jak mocno rozwinęłaś fabułę : O
    +teksty, które doskonale trafiają w moje poczucie humoru... już Cię kocham.

    a teraz notka:
    tango opisałaś tak, że dosłownie czułam na sobie każdy ich oddech, oczyma wyobraźni widziałam każde spojrzenie i błysk w oku. bez problemu byłam w stanie wyobrazić sobie tę sytuację - szacun! bo była ona dość niecodzienna.

    potem sytuacja ze Ślizgonami. wierz mi lub nie, ale naprawdę przez chwilę wstrzymałam oddech, by potem wypuścić go ze świstem. postawa Malfoya naprawdę strasznie mi zaimponowała, uwielbiam go jeszcze bardziej ^^

    no i jakże mogłabym nie wspomnieć o ich wzajemnej relacji? to komiczne, że wciąż na wszelkie sposoby próbują się bronić przed mniejszym czy większym uczuciem, które się w nich buduje, ale opisujesz to naprawdę w mistrzowski sposób.

    ach, jeszcze - Blaise, Potter i Weasley. gdyby ktoś mi powiedział, że jakaś blogerka będzie w stanie realnie opisać ich pozytywną relację, byłabym w stanie założyć się o rękę, że kłamie. i proszę - straciłabym rękę.

    naprawdę OGROMNY szacun za to opowiadanie. nigdy w życiu nie spotkałam się z takim tekstem, a Twój blog naprawdę cholernie mi imponuje :D

    ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną notkę! kto wie, może sukienka znów wyląduje na żyrandolu, a szpilka w barku... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda nie chciało mi się czytać całego komentarza ale przeczytalam 2 akapit i to mi wystarczy aby stwierdzić że się zgadzam ;)

      Usuń
  2. Jednym słowem - epickie.

    L.K.P

    OdpowiedzUsuń
  3. W pełni podpisuje się pod pierwszym komentarzem! Z każdym rozdziałem przebijasz samą siebie. aż strach się bać jaki długi i ciekawy będzie kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twojego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww
    Wiedziałam, że będzie świetna. Dialogi sa idealne, końcówka tajemnicza, aż się nie moge doczekać. Geniusz w czystej postaci.
    Krystaliczna Czerń

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana! Nie mogłam się już doczekać nowej notki! Jak zwykle wspaniała ;) Czy mogłabyś mnie powiadamiać o nowych rozdziałach na blogu? ♥♥♥ Sorry, że nie było komentów pod poprzednimi notkami, ale niedawno dowiedziałam się o tej twojej super historii, masz jedną stałą czytelniczkę więcej ♥ Czekam na nowa notkę i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział! Brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie! Ten rozdział to najlepszy prezent świąteczny w moim życiu :) Zakończenie dosyć dwuznaczne :D Nie mogę doczekać się tego co przyniesie następny rozdział. Tobie również życzę Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś wspaniałego. Gdy kilka rozdziałów temu padło hasło "bal" podchodziłam do tematu bardzo sceptycznie, zdecydowanie jest to wątek mało oryginalny i bardzo dużo blogerek go opisuje. Jednak po jego przeczytaniu stwierdzam z ręką na sercu, że inne blogi mogą tylko czyścić Ci buty. Oba rozdziały są nieziemskie. Dialogi, sytuacje i opisy po prostu genialne. Nie wiem jak przetrwam czas do kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że pojawi się już niedługo. Pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Super Ci wyszedł ten rozdział o balu :D Kiedy dalsza część ? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego urwałaś w takim momencie? Ja się pytam.!
    Rozdział cudowny.:D
    Podpisuję się pod pierwszym komentarzem.
    Może uda ci się wstawić notkę szybciej niż przed 2013 rokiem? ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Standardowo już stwierdzę, że co rozdział to lepszy :D Nie mogę się doczekać tego co się stanie w następnym rozdziale, tym bardziej, że końcówka całkiem daje do myślenia :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no rozdział świetny. [Miałam kiedyś okazję zatańczyć tango do tej piosenki z filmu, którym się inspirowałaś (oglądnij film, naprawdę warto)]. Opis genialny, cały rozdział genialny i ty jesteś genialna. A z okazji świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku chciałabym Ci życzyć dużo zdrowia, szczęścia, miłości, spełnienia wszystkich marzeń i dużo weny i pomysłów na kolejne rozdziały :) A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. :) Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym Nowym Roku. :) Pozdrawiam Serdecznie

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest poprostu niesamowity! Pokochałam tego bloga odkąd na niego trafiłam:D Pewnie sie powtarzam, ale co mi tam piszesz tak, że chłonie się każde zdanie, to wszystko napisane jest z taka lekkością nie odnosi sie wrażenia, że jakiś fragment został napisany od tak sobie żeby było:D PODZIWIAM

    Tangoo mmmm, czytałam różne opis, ale to co ty zaprezentowałaś to masakra jakaś:D hahah oczywiscie pozytywnie:D Wobraziłam sobie te wszystkie emocje jakie oni musieli przezywać;)


    co tu duzo mówić rozdział poprawił mi humorek:D dziękuje;) Te ich kłótnie są cudownee, żałuje ze moje tak nie wyglądają;D

    Draco na zmiane bohater i człowiek spokoju, obojętności- ale lubieeeee go takiegoo:D


    NAPISZ KSIAZKĘ:D na pewno kupię:D

    CZEKAM Z NIECIERPLIWOSCIĄ NA NASTĘPNYYY:D



    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny??? Będę płakać, już nie mogę się doczekać, życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety jestem dopiero w trakcie jego pisania, a wena i cierpliwość opuszcza mnie notorycznie. Trudno mi powiedzieć kiedy pojawi się na stronie. Liczę na to, że w styczniu wyrobię się z jego publikacją.
      Na marne pocieszenie dodam, że będzie to długi i "abstrakcyjny" rozdział. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Sorry, ale tak się wciągnęłam i nie mogę się już doczekać :) Najbardziej spodobał mi się ten fragment kiedy dzielny rycerz o imieniu Draco uratował swoją białogłowę (czy jak to się tam pisze) z rąk tym obślizgłych Ślizgonów :D Chciałabym widzieć miny Harry'ego i Blaise'a. Jestem pewna, że stworzą wspaniałą rodzinkę ;p

      Usuń
  17. Świetny rozdział! Motyw tańca to coś wspaniałego ;D a jak na końcu napisałaś o tym filmiku, którym się inspirowałaś, to szczerze Ci powiem, że momentalnie wyobraziłam sobie Malfoy'a jako Banderasa ;D Poprawiony humor na cały dzień :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestes cudowna!!! Rozdział jest wyśmienity...a ten opis tańca-przecudowny. Nie moge sie juz doczekac nastepnego rozdziału!!! Kiedy on będzie?? :)
    Pozdrawiam i gratuluję pomysłu i weny

    OdpowiedzUsuń
  19. Opowiadanie jest świetne. Kiedy następny rozdział? :D
    Już się nie mogę doczekać.Myślę, że będzie tak długi jak ten. ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam twoje opowiadanie!:)
    Naprawdę podziwiam Cię za pisanie tak długich rozdziałów
    nie wiem jak to robisz i skąd czerpiesz pomysły,ale każdy kolejny rozdział jest lepszy od poprzedniego.
    Podziwiam Cię też za wytrwałość i konsekwencje w pisaniu,
    ja zapewne po pewnym czasie bym się poddała i rzuciła wszystko w diabły, a ty niezmiennie systematycznie dodajesz kolejne wspaniale i nieprzyzwoicie długie rozdziały. Podoba mi się również to,że Zarówno Draco jak i Hermiona są z charakteru bardzo podobni do tych książkowych postaci, mimo iż ty sama ich kreujesz to nie są to rażąco wielkie zmiany.
    Teraz czekam na na jakiś bliższy kontakt naszych drogich współlokatorów, a może jakąś akcje ze śmierciożercami?
    Cóż, podsumowując, jestem zachwycona i czekam na ciąg dalszy.
    Aha, i duuużo weny życzę,bo do najważniejsze dla każdej autorki:)

    Pozdrawiam
    Orchidea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni podpisuje się pod tym komentarzem :) Dokładnie mam takie same przemyślenia :) Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ja również w pełni podpisuję się pod tym komentarzem.
      Dziewczyno, ty masz ogromnyyyy talent! ;)
      Już nie mogę się doczekać na następny rozdział.
      Pozdrawiam ;)
      Polla.

      Usuń
  21. Rozdział doskonały w każdym calu!
    Cieszę się,że Malfoy zdążył pomóc Hermionie.
    Jestem pod wrażeniem długości twoich rozdziałów.
    Już czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam
    Czika

    OdpowiedzUsuń
  22. Pierwszy raz widzę tak długi rozdział.
    Jest świetny i nie mogę doczekać się następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Jette un coup d'oeil a mon blog, il est nouveau, besoin d'avis
    A bientot :)
    http://roki-blog.blogspot.fr/

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy następny? Już się nie mogę doczekać.
    Rozdział świetny. Coraz lepiej piszesz. Notki coraz dłuższe. Tylko pogratulować! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakieś kilka dni temu zaczęłam czytać Twoje opowiadanie, pomimo tego, że zupełnie nie przepadam za próbami połączenia Dracona z Granger... Dla mnie to bezsensowne, idiotyczne i absurdalne, nie ukrywam, aczkolwiek Twoje mnie zainteresowało i w pewnym stopniu mi się podoba. Mam jednak kilka zastrzeżeń i nie odbierz tego jako "hejt", chciałabym Ci jedynie pomóc zwrócić uwagę na niedociągnięcia, co z kolei prawdopodobnie zaowocowałoby lepszą jakością opowiadania.
    Przede wszystkim, błędy w nazwiskach! O tyle, ile z czasem odpuściłaś sobie "Grenger", to tyle, że do tej pory piszesz "Dumbledor" zamiast "Dumbledore"! Mnie, jako wielkiego fana serii HP, bardzo to razi w oczy... Następnie chciałabym zwrócić uwagę na bezsensowne wątki, których u Ciebie sporo, niestety. Niekiedy obieram Twoje sytuacje jako typowe "zapychacze". Niejednokrotnie omijałam dane fragmenty, bo tak mnie nudziło... Zauważyłam, że zależy Ci na długości, ale litości! Dużo, naprawdę dużo nic niewnoszących wątków... ZA DUŻO.
    Dodatkowo, robisz dużo błędów, ale najczęstszym, który towarzyszy Ci od rozdziału pierwszego aż do teraz, to "chodź" zamiast "choć".
    Następnie chcę zauważyć, że zachowanie Harry'ego jest strasznie, ale to naprawdę strasznie nienaturalne. Ja wiem, że ciężko sprawić, aby postacie były naturalne w odczuciu czytelnika, ale będąc na Twoim miejscu, na to zwróciłabym szczególną uwagę.
    No i chcę także nawiązać do sławnego "Ale ja Cię nienawidzę". BŁĄD, psiamać. Zamiast "ale" powinno być "ależ", w innym wypadku wypowiedź jest bezsensowna, błędna i irytująca. Mogłabym wypisywać jeszcze godzinami na temat niedociągnięć, których jest u Ciebie naprawdę sporo, ale nie chcę zdemotywować.
    Mimo wcześniejszych słów, uważam, że radzisz sobie nieźle i masz potencjał, cholerny potencjał, dziewczyno! Tylko nie potrafisz go umiejętnie wykorzystać...

    Pozdrawiam,
    TrudnyBachor

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziś o 12 znalazłam tego i bloga i od razu go pokochałam ... Przeczytałam wszystko jednym tchem , BOSKIE ,po prostu brak mi słuch , nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ... Najzabawniejsze jest to że zaczynam mówić jak Malfoy lub Hermiona między sobą xD Ja doszłam do 10 rozdziału ,czytając myślałam dzięki Bogu że jest jeszcze 24 nieprzeczytanych ,jak doszłam do 30 pomyślałam , kurcze że nie ma dwa razy tyle rozdziałów do przeczytania. Uwielbiam tego bloga m.in za do że rozdziału są długie i czytając marzę by były dłuższe , za charaktery i kłótnie Dramione za to że są takie prawdziwe i czytając je przeżywam tak jakby to ja była nimi obojga , za historie , że tak to rozwinęłaś i zaplanowałaś ...

    Pozdrawiam i czekam nie miłosiernie na kolejny rozdział ,
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  27. Przepraszam za gubione literki , tak to jest gdy piszę się po ciemku przed 0:00 ;/
    * ...brak mi słów...
    * ...Jak doszłam do...
    * ...m.in za to że... ;p

    OdpowiedzUsuń
  28. Proszę Cię kobieto jak czarodziej czarodzieja, weź się zlituj nad biedną, małą i przebiegłą Ślizgonką i dodaj nowy rozdział. Nie przestanę Ci truć dopóki nie będzie tego ''ABSTRAKCYJNEGO'' parta :D

    OdpowiedzUsuń
  29. błagam błagam dodaj nowy bo nie mogę wytrzymać bez czytania tego!! ja po prostu umiieram z tęsknoty za kolejnym rozdziałem!!:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja nadal czekam i mam nadzieję na kolejnego wspaniałego i abstrakcyjnego posta :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Twojego bloga odkryłam czystym przypadkiem. Poleciał go jakaś dziewczyna na jakimś ff na fb. Na początku czytania myślałam, że kolejna blogerka napisze opowiadanie z 6 rozdziałami max'imum, gdzie już w 4 rozdziale Draco i Hermiona będą razem. Lecz z kolejnymi notkami coraz bardziej się wciągałam. Nawet do szkoły się spóźniłam pewnego wtorku, bo nie mogła się oderwać od twojego bloga.
    Więc z czystym sumieniem mogę oświadczyć, że masz niebywały dar, i piszesz wspaniale. Rozdziały stają się coraz dłuższe, co mnie cieszy, bo długo trzeba na nie czekać. A nagroda za te czekanie jest wspaniała.
    Dla ciebie ogromnie życzenia, byś pisała coraz lepiej. Może w przyszłości jakaś książka?
    Jeśli tak, to na pewno kupię, i będę polecać.



    p.s czekam na kolejny rozdział ze zniecierpliwieniem. Myślę, że pojawi się nie długo.


    Wirus./

    OdpowiedzUsuń
  32. Uważam, że scena tańca i rozmowy przy stoliku zaraz po nim jest genialna!!! Naprawdę! Rzadko piszę coś takiego, ale dziewczyno, postarałaś się :) Zwłaszcza moment, kiedy mówią o zabiciu świadków i przekupieniu mediów... mistrzostwo :D
    I oczywiście końcówka o opadaniu, flircie i łóżku jest niesamowita. W czasie czytania uśmiech nie schodził mi z ust :)
    + jestem fanką fragmentu:
    '- Wiesz co Granger, naprawdę wolę cię jak się napijesz.
    Momentalnie na jej twarzy pojawił się uśmiech, chodź miał w sobie coś charakterystycznego.
    - Ja też cie wole, Malfoy, jak się napije.'
    hahahaha :D jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  33. Znalazłam twojego bloga niedawno i się zakochałam <3. Rozdział świetny, nie mogę się doczekać następnej notki. Mam nadzieję że dodasz ją już niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  34. KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ? :D

    OdpowiedzUsuń
  35. To nadal ja, Misty Dreamer :D Coś ostatnio żaden mój nowy avatar mi nie pasuje i ciągle zmieniam. Ty okrutny, wspaniale piszący potworze :)) Kiedy nowy rozdział??? Wyobraź sobie moją smutną minkę, gdy wchodzę na twojego bloga, a tu nowej notki brak, już? A wyobraź sobie moją minkę, jak zobaczę nowego parta :) oficjalnie ogłaszam, że uzależniłam się od tej historii, dlatego zlituj się i dawaj kolejny wspaniały i ABSTRAKCYJNY (nie, jeszcze o tym nie zapomniałam xd) rozdział :D
    Pozdrawiam i po raz kolejny życzę weny
    ~ Misty Dreamer

    OdpowiedzUsuń
  36. Weszłam na Twojego bloga przedwczoraj i właśnie skończyłam czytać wszystkie notki :D
    Uwielbiam długość rozdziałów! Czytanie jednej notki zajmuje mi około 10 minut i jest to bardzo mile spędzone 10 minut z mojego dnia. :)
    Zakochałam się w tym blogu, ze względu na wszystko! Twój styl pisania, ukształtowanie charakterów, opisy...a przede wszystkim za tę chemię pomiędzy Draco i Hermioną! Za to, że się jeszcze nie pocałowali i za to, że ciągle się kłócą, bo uwielbiam takie opowiadania, kiedy nic nie jest wiadome :D
    Podziwiam Cię, że masz tyle fantastycznych pomysłów i umiesz je w taki sposób nam przestawić. Czekam z niecierpliwością na nową notkę.
    Pozdrawiam i życzę weny :):*

    Parę dni temu założyłam bloga również o Dramione i dzisiaj pojawił się prolog. Jeżeli masz ochotę, to proszę przeczytaj :)
    www.lies-we-tell.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Hej. Nominuję cię do Liebster Award. Szczegóły masz tu: http://oliwkowaa.blogspot.com/2013/01/nominacja-do-liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  38. Kiedy kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  39. No juz prawie jest, dawaj dawaj !! xp czekaaaamy :)))

    OdpowiedzUsuń
  40. Tralalalala, wszędzie komplementy a ja ci powiem, że jak kiedyś będę reżyserem to nakręcę film na podstawie Twojego bloga : DD.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wspaniały!!!

    OdpowiedzUsuń
  42. Szybko dodawaj :D

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. Super i do tego takie długie te rozdziały :) Nareszcie mam co czytać! Zapraszam też do komentowania i czytania na http://dramione-the-magic-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  45. powiem ci SZCZERZE, że ten rozdział spodobał mi się najbardziej :D .kochaaaaaaaaaaaaam twoje DRAMIONE ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  46. Kochana składam przed tobą wielki pokłon za opis tango Hermi i Dracona. Jesteś ZAJEBISTA <3

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie..... padła, i nie wstaje................ BOŻE GENIALNE. nie wierze że masz taki talent do pisania po prostu nie wierze jesteś najlepsza :D i źle Cie oceniłam na początku teraz mam w dupie ten rozdział z Krumem jesteś Świetna! :*

    OdpowiedzUsuń
  48. Genialny ten rozdział! Najlepszy!

    OdpowiedzUsuń
  49. to było BOSKIE :)
    mary

    OdpowiedzUsuń
  50. Genialne! Popłakałam się ze śmiechu jak wychodząc z łazienki wywaliła się;d
    A ich taniec i końcówka rozdziału, mrrrał!
    Brawo, Brawo, Brawo:D
    Ah i chłopcy nie chłopacy:)
    Namira

    OdpowiedzUsuń
  51. oooooooomg! wiedziałam że to będzie zajebiste, ale nie przypuszczałam że tak bardzo *.*
    cudowny rozdział!
    jejku nie widziałam jeszcze tak genialnego balu !
    szkoda mi tylko Hermionki, dobrze że Draco zdążył..
    swoja droga to słodkie jak on się o nią troszczy, chce o nią bić :)
    i ten koniec , taki zmysłowy :D

    uwielbiam ich takich ! tacy mrrrrraśni hehe :D
    ten rozdział to naprawdę coś niesamowitego ;]
    ogólnie fajnie że Blaise , Harry i Ron mimo wszystkiego, potrafią się dogadać ;)
    notka baardzo długa co dodaje atrakcyjności ;)

    na taki bal, z takim partnerem to ja bym z wieelką chęcią poszła :D

    PS: ehh.. niestety gdy zaczęła się szkoła, na nic nie ma czasu, teraz sezon na poprawianie ocen , więc czas jest mega skrócony. i praktycznie nie mam ani chwilki żeby coś poczytać. mam nadzieję że to się w przyszłym tyg zmieni , w weekend też napewo tu będę siedzieć x
    uzależniłam się od twojego bloga haha :D :*

    pozdrawiam pięknie,
    Sama-Wiesz-Kto

    OdpowiedzUsuń
  52. rozdział genialny :)
    nie mogę się doczekać kiedy się wreszcie pocałują :D
    ~Devourer

    OdpowiedzUsuń
  53. Boże Boże Boże *.* uwielbiam Twojego bloga jest zajebisty ♡

    OdpowiedzUsuń
  54. Ten rozdział jest NIESAMOWITY , końcówkę przeczytałam na jednym wdechu, i już lecę czytać alej :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Jedno mnie zastanawia..
    Skoro te starsze klasy miały iść na jakąś wycieczkę i we wcześniejszym rozdziale piszesz, że Ginny nie ma i, że nie będzie mogła pomóc Hermionie, to skąd tam u licha wzięła się Luna? :D

    OdpowiedzUsuń
  56. Wow… Oni jednak zatańczyli. Wow.
    Hogwart stanął na głowie.

    OdpowiedzUsuń