czwartek, 9 sierpnia 2012

[30.] Burza.



"Nic już się nie liczyło,
nic nie było ważne - tylko ten taniec.
Bo gdyby ustał, mogłoby się stać coś strasznego..."






Nowy dzień nastał równie szybko jak prędko się skończył. Co prawda był to męcząca dobra, jednak całkiem dla kasztanowłosej Gryfonki korzystna i to nie tylko dlatego, że udało się jej zdobyć parę punktów dla swojego domu, ale również poznała w bibliotece całkiem sympatycznego chłopaka o imieniu Max, z którym spędziła bardzo udane popołudnie. Szczerze powiedziawszy to nawet niechętnie wróciła do swojego dormitorium na opustoszałym, czwartym piętrze z dala od przyjaciół i znajomych, jednak miała całkiem sporo nauki i prac do zrobienia, a czasu niezbyt wiele. Tak więc z ciężkim sercem pożegnała się z dotychczasowym zajęciem, jakim było wzdychanie nad nowo poznanym kolegą i niepocieszona zasiadła do sporej ilości pergaminów i ksiąg, już po kilku minutach całkowicie zatapiając się w ich treści. Z całkowitego zamyślenia i skupienia wyrwał ją dopiero dźwięk otwieranych drzwi wejściowych oraz odgłos kroków dobiegających z niewielkiego korytarza, oddzielającego wejście do dormitorium od salonu. Z zaciekawieniem oderwała wzrok od drobnego tekstu i dyskretnie wychyliła się za fotel zerkając na przedpokój. Oczywiście nie było wątpliwości kto właśnie wszedł do mieszkania, nie mniej jednak był to widok ostatnimi czasy niespotykany i niespodziewany. Może i nawet była mile zaskoczona, gdy zobaczyła w progu dormitorium młodego dziedzica rodziny Malfoy'ów. Szczerze powiedziawszy nie sądziła, że to całe wczorajsze droczenie się ze sobą wieczorową porą przyniesie jakieś rezultaty. A jednak, dało i to całkiem dużo. Draco tak jak wczoraj ironicznie obiecał tak dzisiaj bez żadnych głupich komentarzy przyszedł do dormitorium po zajęciach. Co prawda trwało to tylko chwilkę ale jednak wpadł. Posiedział 10 minut w fotelu, popatrzył jak dziewczyna zawzięcie pisze referat w imieniu Rona po czym z uśmiechem na ustach wstał, wyszedł i przepadł. Teraz jednak po godzinie czy tam dwóch wrócił ponownie, pojawiając się jak gdyby nigdy nic w ich dormitorium. Zupełnie tak jak kiedyś. Jak gdyby fakt, że nie pojawiał się w nim od jakiś dwóch tygodni był kłamstwem lub co najmniej wymysłem zbyt bujnej wyobraźni kasztanowłosej Gryfonki. I ku jej uzasadnionemu zdziwieniu wszystko wskazywało na to, że chłopak już nie zamierza tych czterech ścian opuszczać, a przynajmniej nie do dnia następnego. Odzwyczaiła się od tego widoku i obecności chłopaka, więc zupełnie tak jak dwie godziny temu, gdy pojawił się na chwilę, tak teraz kompletnie nie wiedziała jak ma się zachować i co ze sobą w takich okolicznościach począć. Nie mówiąc już o tym co właściwie teraz powinna czuć, a co tak naprawdę czuła. Szczerze musiała przyznać, że niespodziewanie pojawienie się Malfoy'a zupełnie ją zdezorientowało. Więc tylko zdobyła się na szybkie odwrócenie wzroku i ponowne zajęcie się swoimi notatkami, udając, że nawet nie zauważyła faktu, że blondyn pojawił się w ich dormitorium, a tym bardziej nie chciała dać po sobie poznać, że ją to w jakimś stopniu zadowala. Bo mimo wszystko tak właśnie było i długo musiała walczyć by lekki uśmiech triumfu zniknął jej z twarzy, a chłopak go nie zauważył. Blondyn jednak mimo wszystko, również zdawał się nie robić szumu z tego, że się pojawił i najzwyczajniej w świecie, bez słowa wyminął siedzącą na fotelu dziewczynę i zamknął się w łazience. Wychodząc z niej po jakiś 10 minutach, w szarych dresowych spodniach i czarnej koszulce. Wskoczył na sofę, porywając ze stolika proroka codziennego i już po chwili leżał niczym młody bóg z nogami opartymi o zagłówek kanapy i spokojnie czytając artykuł o udanej próbie skrzyżowania dwóch różnych gatunków smoków. Chłopak pojawił się na sofie tak nagle i z takim rozmachem, że aż Gryfonka oderwała wzrok i pióro od swojego referatu i spojrzała na chłopaka z lekkim zdziwieniem kilka razy szybko mrugając powiekami. Blondyn jednak albo jej wzroku nie wyczuł albo zignorował. Zmarszczyła brwi nie do końca zadowolona z takiego obrotu sprawy. Nieszczęśliwa i w jakimś stopniu niespełniona wróciła do notatek. Liczyła na jakąś chociażby krótką wymianę zdań ze Ślizgonem, chociażby tą kąśliwą. Widocznie jednak oczekiwała zbyt wiele. Chłopak nie odezwał się do niej ani w tym momencie, ani pięć minut później. Po chwili wprawdzie oboje porzucili swoje dotychczasowe zajęcia, jednocześnie unosząc wzrok na sufit, kiedy do ich uszu dobiegł dźwięk niemal walącego się dachu. Prawdą jest, że cały dzisiejszy dzień aura była wyjątkowo jesienna, jednak na chwilę obecną trwało apogeum i wręcz jakaś anomalia pogodowa. Na dworze zrobiło się ciemno jak w grobowcu, a całkowicie zachmurzone niebo przyniosło ze sobą potężną ulewę zmieszaną ze śniegiem i gradem, która z taką siłą spadała na budynek Hogwartu, że szum lanej wody i roztrzaskujących się bryłek lodu było słuchać w każdym najmniejszym zaułku Szkoły Magii. Po chwili dormitorium wypełnił głuchy, niemal przytłumiony grzmot. 
- Burza się zbliża...
Szepnęła do siebie zdziwiona, całkiem mocno zaskoczona tak abstrakcyjną mieszanką pogodową. Jednak jej spostrzeżenie zostało przemilczane przez jej towarzysza, który wrócił do lektury, leniwie przewracając kolejną stronę artykułu. Minutę później całe dormitorium i każdy zaułek Hogwartu wypełnił tak potężny huk i grzmot, że aż zdawało się, by ściany zadrżały od tej mocy. Hermiona aż podskoczyła na fotelu, jednocześnie wylewając atrament na zapisaną część swojej pracy, natomiast blondynowi wypadła z rąk gazetę. W tym samym czasie dobiegł ich jeszcze jeden huk, spadającego i rozbijającego się na drobne kawałeczki wazonu, strąconego z półki przez biegnącego kota. Szybko przenieśli spojrzenie w stronę skąd dobiegał ten dźwięk, by ułamek sekundy później odprowadzić wzrokiem gromadkę wyjątkowo żałośnie i donośnie miauczących kotów biegnących w kompletnym przerażeniu w stronę łazienki przewracając wszystko co napotkało na swojej drodze. Dwójka właścicieli odruchowo spojrzała po sobie. Nie zastanawiając się zbyt długo Hermiona wstała z fotela, a zaraz za nią Draco, choć zrobił to z głośnym i ciężkim westchnięciem. Jak jeden mąż ruszyli w stronę pomieszczenia, gdzie jeszcze przed chwilą pognały ich pupilki szukając schronienia.
- Te koty stają się coraz bardziej do Ciebie podobne Granger...
Warknął wkurzony, jednocześnie marszcząc nos w ramach wyrazu ogólnego niezadowolenia. Spojrzała na swojego towarzysza z lekkim zadziornym uśmiechem. W jakimś stopniu zdziwiona choć zadowolona, że chłopak przerwał tą zmowę milczenia, która między nimi od rana panowała. Nie zamierzała tego nie wykorzystać.
- Masz na myśli fakt, że są coraz bardziej urocze, czarujące i niesamowicie słodkie?
Draco tylko zwolnił kroku, odwracając się w stronę dziewczyny, pochylając się nad nią, ze zmarszczonymi brwiami.
- Nie. Coraz bardziej mam ich dość.
Hermiona mimo wszystko zachowała dobry humor, kompletnie nie przejmując się charakterystycznym tonem chłopaka i jego zimnym, stalowym spojrzeniem spod łba.
- Potraktuje to jako komplement Malfoy.
Gdy to mówiła oboje stali już na środku łazienki, rozglądając się na boki.
Nagle całe pomieszczenie, w której nota bene znajdowało się jedyne okno wypełnił oślepiający błysk pioruna i kolejny głośny grzmot. Było to takie nagłe i niespodziewane, że aż Hermiona podskoczyła, a zaraz za nią Draco, choć tylko o milimetr.
- Cholera...
Szepnęła do siebie Gryfonka jednocześnie przykładając dłoń na wysokości klatki piersiowej, z której serce o mało nie wyskoczyło ze strachu. Po chwili jednak zapomniała o swojej panice i zerknęła w kąt łazienki gdzie trójka ich pupilków wślizgnęła się do garderoby i przyciśnięta do siebie nawzajem trzęsła się ze strachu i miauczała żałośnie, leżąc na wspólnej stercie ciuchów przeznaczonej do prania. Nawet nie musiała nic mówić, zaraz obok zjawił się Draco i ku jej zdziwieniu to on kucnął nad rodzeństwem. Jeszcze większym zdziwieniem był dla niej fakt, że wziął je wszystkie od razu na ręce. Hermiona spojrzała na niego ni to niepewnie ni z lekką wdzięcznością, jednocześnie odbierając z jego ramion jednego z kociaków, by trochę ulżyć i pomóc chłopakowi. Zresztą były wspólne więc wypadało by razem się nimi zajęli. Choć Hermiona sprawiała wrażenie jakby również tego wsparcia potrzebowała. Draco spojrzał na swoją lokatorkę uważnie, choć jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, tak samo zresztą jak głos.
- Chodź do salonu.
Hermiona w odpowiedzi pokiwała tylko głową. Nie dało się ukryć, że był to niesamowicie genialny pomysł. Gdy weszli do salonu kolejny huk wypełnił cały Hogwart trzęsąc jego ścianami. Hermiona drgnęła gwałtownie i niekontrolowanie, cicho pisnęła. Nie uszło to uwagę Ślizgona, który tylko uśmiechnął się w jej stronę ze swoim typowym, charakterystycznym Malfoy'skim spojrzeniem.
- Ciebie też wziąć na ręce Granger?
- Nie dziękuje.
Mruknęła tylko, wykrzywiając usta w grymasie bólu i poprawiając sobie beżową kotkę, która nazbyt boleśnie wbijała się jej pazurami w ramię. Po chwili odetchnęła cicho i z ulgą. Spojrzała zadziornie na blondyna i uśmiechnęła się do niego dwuznacznie.
- Chyba, że to ty potrzebujesz wsparcia?
- Bardziej potrzebuje drinka.
Mruknął do siebie zerkając na dwa koty, które przyciskał do swojego torsu, a one wbitymi w jego skórę pazurami całkiem boleśnie uświadamiały mu, że zmieniać pozycji nie zamierzają i są z takiego duszącego układu bardzo zadowolone. W duchu dziękował, że nigdy nie wyjdzie ta sytuacja na jaw, a reszta Hogwarckiego społeczeństwa, a w szczególności Ślizgonów, nigdy się nie dowie o jego pupilach i chwilach słabości i czegoś na wzór czułości, które co jakiś czas do tych futrzanych stworzeń miewał. Czego dzień dzisiejszy był bardzo dobrym przykładem. Gdyby były mu obojętne, rzucił by to wszystko w cholerę i Hermionie samej kazał się nimi zajmować. Zresztą pewnie wtedy nawet nie pozwolił by ich przygarnąć bądź sam je wyrzucił pod nieobecność dziewczyny. Ich los zakończyłby się na śmietniku, bądź w Zakazanym Lesie, jednak w obu tych miejscach raczej na pewno by nie przetrwały. Tymczasem on, zamiast pokazywać swoją ogólną znieczulice nie dość, że zgodził się by nowi lokatorzy zostali, to jeszcze wraz ze swoją znienawidzoną współlokatorką nadał im imiona, a oprócz tego zajmował i to chwilami bardziej niż dziewczyna. Szczególnie pod kwestią zabawy i wygłupów. I sam przed sobą nie umiał zaprzeczyć, że ta banda, trójki włochatych osobników naprawdę wprowadzała miły akcent w jego życiorysie. Westchnął ciężko tym samym komentując swój obecny los.
Nawałnica trwała w najlepsze i nic nie wskazywało na to, że prędko się skończy. Właściwie to dwójka bohaterów była całkiem mocno przekonana, że będzie ona im towarzyszyła przez całą noc, jak nie jeszcze przez następny dzień. Na chwilę obecną oboje stali w ciemnym salonie, w którym jedynym źródłem światła był solidny ogień buchający i trzaskający w kominku. Draco na swoich rękach miał dwójkę kociaków, Hermiona jednego. Kilku miesięczne kociaki były tak przerażone obecnymi warunkami atmosferycznymi i trzaskającymi błyskawicami i grzmotami, że nie były w stanie robić nic innego jak tylko boleśnie wbijać się w skórę swoich opiekunów i trząść się w ich ramionach, dodatkowo co minutę żałośnie miauknąć. Znudzeni i zmęczeni staniem cały czas w jednej pozycji, w końcu postanowili usiąść. Z jakieś dziwnej ochoty zajęli miejsca obok siebie, wygodnie rozsiadając się na wypełnionej masą poduszek sofie. Koty mocniej wtuliły się w ich ramiona, a Hermiona z Draconem wymienili między sobą znaczące spojrzenia, z charakterystycznie ułożonymi ustami w cienką linie i uniesionymi prawymi brwiami.
- Jak dzieci...
Mruknęła pod nosem, zerkając na trójkę kociaków.
- Nie jestem gotowy na bycie ojcem.
Burkną, zrezygnowany Ślizgon, zerkając z lekkim niemal przerażeniem na futrzaków, których trzymał w rękach. Hermiona z rozbawieniem zerknęła na swojego rozmówce. Po chwili uśmiechnęła się do niego szeroko.
- Dobrze ci idzie.
Również odwzajemnił jej spojrzenie, choć jego uśmiech był raczej niepewny i w jakimś stopniu bolesny.
- Ty to Granger umiesz pocieszyć człowieka.
- Mam jeszcze wiele innych zalet.
- O! Serio?!
Spytał ożywiony patrząc z ogromnym zaskoczeniem na dziewczynę. Ta jednak nie przejęła się jego powątpiewaniem.
- Serio.
Przytaknęła pewnie, zamykając przy tym oczy i energicznie machając głową w dół, w celu jeszcze większego potwierdzenia swoich słów.
- No to wal jakie, bo aż jestem ciekawy.
Gdy skończył to mówić kolejny niespodziewany i wyjątkowo mocny grzmot uderzył w dach Hogwartu. Do tego stopnia, że aż Hermiona mocniej objęła swojego pupilka czując, że to ona teraz potrzebuje większego wsparcia i poczucia bezpieczeństwa niż zwierzak, którego trzymała na rękach. Uwadze blondyna nie uszły strachliwe bądź niekontrolowane reakcję dziewczyny choć póki co nie planował w jakikolwiek sposób do nich nawiązywać czy ich komentować. Hermiona po chwili jednak jakby sama przejęła się swoimi widocznymi emocjami i starała się przybrać dobrą minę do złej gry, wracając do przerwanej dyskusji z chłopakiem. Choć piłeczkę jednak postanowiła odbić w bezpieczniejszą stronę. Spojrzała na niego z dwuznacznym spojrzeniem i uśmiechem.
- Bez przesady Malfoy. Nie przeciągajmy tak tej rozmowy. Aż tak bardzo się nie lubimy. Zapomniałeś?
Draco zaśmiał się krótko jednak szczerze, unosząc wzrok na sufit. Gdzieś przemknęła mu myśl, że Granger jest niemożliwa, choć postanowił to spostrzeżenie zachować dla siebie. Po chwili opuścił głowę kiwając ją na boki na znak ogólnego roztargnienia i braku słów na skomentowanie postaci Hermiony G. Już po kilku sekundach jednak spoważniał, wzrok zatrzymując na płomieniu tańczącym w kominku. Na chwilę stracił kontakt z rzeczywistością, całkowicie zamyślony, niemal jak zahipnotyzowany patrząc na wypalający się kawałek drewna.
- Chciałbym zapomnieć.
Szepnął niemal bezgłośnie do siebie, tak że Hermiona nie miała możliwości by go usłyszeć. Dziewczyna miała racje, nie powinni nadużywać i zagłębiać się w w jakieś większe konwersację, jak również zbyt długo przebywać w swoim towarzystwie. Choć to nie zmieniało faktu, że jednak chętnie by jeszcze z nią porozmawiał, a wstać i odejść również nie zamierzał.
- Co?
Spytała krótko przekonana, że chłopak coś do niej mówił, tylko nie dosłyszała co. Draco jednak odburknął jej zimne „nic” i tak ich w jakimś stopniu sympatyczna pogawędka umarła śmiercią nagłą i tragiczną. Zapadła między nimi cisza, którą skutecznie niwelowały odgłosy nawałnicy i wiszącej nad nimi burzy. Po jakiś czasie jednak to Hermiona postanowiła przerwać tę zmowę milczenia, która znów zdała się być murem nie do przejścia.
- Musimy zorganizować ten bal Malfoy.
Wyrzuciła w końcu z siebie, choć miała świadomość, że nie jest to najlepszy temat, na podtrzymanie między nimi dobrych relacji. Draco nawet nie drgnął, poważnie i nieprzerwanie patrząc na ogień w kominku.
- Mieliśmy ograniczyć rozmowy Granger.
Zwrócił twardo uwagę, jego męski głos był poważny i jasno wyrażał swoją niechęć do kontynuowania tego tematu.
- Tak, ale ta to co innego.
- A jednak wole wrócić do tamtej niż rozwijać tą.
- Mi też się ta cała szopka nie podoba.
Burknęła oburzona, na co chłopak uśmiechnął się ironicznie, pierwszy raz od dłuższego czasu odwracając wzrok w jej stronę.
- Nie? Myślałem, że laski lubią takie tematy...
- Nie. Ja nie lubię. Śmigania w różowych kieckach i tańców też nie lubię. Zresztą od kiedy jestem „laską'”?
Spojrzała na chłopaka jeszcze bardziej oburzona niż wcześniej. Określenie użyte przez chłopaka, po pierwsze wcale jej się nie spodobało, a po drugie Draco jeszcze nigdy nie zwrócił się do niej w ten sposób. To była dla niej niespodziewana i nieodgadniona nowość. Blondyn jednak zastosowanego przez siebie słownictwa nie uznał jako nieodpowiedniego czy też dziwnego. 
- A co Granger, jesteś facetem? Jeśli tak, to dobrze się ukrywasz.
Hermiona momentalnie cieżko i głośno westchnęła spuszczając głowę na znak całkowitego zrezygnowania.
- Poziom tej konwersacji mnie załamuje.
- Dodaj jeszcze kilka mądrych słów to skala od razu podskoczy.
Odparł ironicznie, uśmiechając się do dziewczyny w sposób jak na stu procentowego Ślizgona przystało. Dziewczyna fuknęła oburzona, z tego wszystkiego zupełnie zapominając podskoczyć gdy burza znów huknęła nad dachem Hogwartu.
- To nie było zabawne.
- Nikt się nie śmieje.
- Ale ja cię nienawidzę.
- Wiem.
Hermiona tylko zrobiła naburmuszoną minę. Niemiłosiernie wkurzył ją fakt, że znów do spokojnego i zbyt pewnego siebie Ślizgona należało ostatnie słowo, chociażby tak błahe jak „wiem”, a ona nie ma w zanadrzu żadnej ciętej riposty by mu na to odpowiedzieć. Draco doskonale zdawał sobie z tego sprawę i kątem oka zerknął na swoją towarzyszkę przy okazji uśmiechając się w typowy , ulubiony sposób.
- Czyli nie umiesz tańczyć Granger?
Dziewczyna gwałtownie spojrzała na chłopaka kilka razy mrugając powiekami. W jakimś stopniu zestresowało ją to pytanie, które po samym tonie chłopaka było bardziej retoryczne a niżeli dociekliwe. Niemniej jednak zaskoczyło ją to dochodzenie, na które nie był ani trochę przygotowana.
- Słucham?
- Powiedziałaś, że nie lubisz tańców.
- A od kiedy to jest to samo?
Spytała oburzona, na co chłopak tylko się uśmiechnął zerkając na sufit.
- Czyli nie umiesz. A to nawet ciekawe... największa kujonka Hogwartu i czegoś nie potrafi. Chyba muszę to gdzieś zapisać.
Hermiona gdyby tylko mogła skrzyżowała by dosadnie ręce i zrobiła naburmuszoną minę, niczym 5 latka gdy rodzice nie chcą jej kupić zabawki w sklepie. Jednak ręce miała zajęte więc zdobyła się tylko na niezadowolone spojrzenie, które skierowała w stronę podłogi.
- W pamiętniku se zapisz.
Chłopak jednak jej szept usłyszał, a jego ironiczny uśmiech powiększył się jeszcze bardziej. Zerknął na swoją zbulwersowaną towarzyszkę i aż czuł jak jego humor rośnie z każda sekundą, gdy w tym samym czasie jego współmieszkance znacząco spada.
- No proszę Granger. Najpierw latanie, teraz taniec, ciekawe co jeszcze...
- Latać już umiem!
Niemal krzyknęła gwałtownie odwracając głowę w jego stronę, chcąc uświadomić chłopakowi, że jest z nią lepiej niż sądzi. Efekt uzyskała jednak odwrotny. Chłopak ze swoim Ślizgońskim uśmiechem pochylił się nad jej uchem.
- Ciekawe dzięki komu.
Szepnął, a na jej policzkach momentalnie pojawiły się dwa potężne rumieńce. Momentalnie odwróciła głowę w bok i tylko głośno prychnęła pod nosem. Malfoy wrócił do poprzedniej pozycji, prostując się i zerkając na kominek.
- Tańczyć cię uczyć nie będę.
Mruknął rozbawiony, na co dziewczyna spojrzała na niego z potężną ekspresją oburzenia i obrzydzenia, wymalowanej na każdym milimetrze jej twarzy.
- Wolałabym sobie rękę pilnikiem uciąć, niż z tobą zatańczyć.
Fuknęła, gotowa w każdej chwili pójść po owy przedmiot do łazienki. Draco już otwierał usta by uświadomić Gryfonce, że każda dziewczyna w Hogwarcie dałaby sobie rękę uciąć tylko i wyłącznie dlatego by z nim zatańczyć, jednak nie dane mu było pochwalić się swoją popularnością i rozchwytywalnością wśród kobiet. Oburzona i do granic możliwości wkurzona Hermiona nieoczekiwanie wstała z kotem na rękach, przy okazji porywając z sofy złożony koc.
- Wybierasz się na spacer Granger?
- Tak. Jak najdalej od ciebie!
Mówiąc to skierowała się do swojej sypialni, wraz z beżową kotką na rękach. Draco odprowadził dziewczynę wzrokiem uśmiechając się przy tym ironicznie.
- Jestem ciekawy, która z was szybciej przybiegnie do mnie przerażona.
Skomentował w końcu swoje obserwację, z których wywnioskował, że Granger również nie za bardzo przepada za wyładowaniami atmosferycznymi. Hermiona jednak była zbyt oburzona by w jakimś stopniu przejąć się tym faktem.
- Twoje niedoczekanie Malfoy.
- Jak coś Granger to zostawię drzwi od sypialni otwarte, żebyś się o nie nie rozbiła, gdy będziesz biec przerażona i roztrzęsiona.
- Wiesz co Malfoy, zrobię tak samo.
- Okropnej nocy Granger.
- Nawzajem Malfoy. Obyś się nie obudził.
- Milutka jesteś.
- To również jedna z moich zalet.
- Dobrze wiedzieć. A tak w ogóle Granger, zapomniałaś mi czegoś powiedzieć.
- Nienawidzę cię Malfoy.
- Ach...Rozkosz dla moich uszu. Teraz mogę pójść spać.
- Dupek.
Tego jednak Malfoy nie usłyszał. I w sumie nawet to i lepiej. Przynajmniej uniknęli kontynuowania i zagłębiania się w bezsensowną, niekończącą się dyskusję, których zresztą mieli w nadmiarze. Wieczór jak wieczór, z tą różnicą, że dzisiaj towarzyszyła im przy tym burza. I w tym właśnie momencie Hermiona zaczęła się zastanawiać jakim cudem brakowało jej Malfoy'a. Toć to niemożliwe i niedorzeczne! Ten jeden wieczór w pełni jej wystarczył i już chciała by blondyn ponownie na trochę zniknął. I może nawet tym razem na dłużej niż trochę. Niestety na to liczyć nie mogła, bo kiedy ona stwierdziła, że już ma chłopaka dość , Draco doszedł do zupełnie odwrotnego wniosku. Zdecydowanie za bardzo brakowało mu tego droczenia i tego typu konwersacji z dziewczyną by w najbliższym czasie miał z takich konfrontacji zrezygnować. Nie mniej jednak oboje tej nocy w swoich sypialniach stoczyli przegraną walkę z bezsennością, nasłuchując skomlenia towarzyszących im pupilków i odgłosów matki natury, która zdecydowanie za bardzo wyrażała swoje niezadowolenie z globalnego ocieplenia. 

***

Chcąc nie chcąc następnego dnia przy wcześniejszej konsultacji z Dumbledore'em zwołali zebranie przedstawicieli poszczególnych domów. Czasu mieli coraz mniej, a pomysłów żadnych. Nie mówiąc już o jakiś konkretnych przedsięwzięciach. Tak więc, mimo swojego ogólnego uprzedzenia do siebie na wzajem, zajęli taktyczne miejsca obok siebie przy okrągłym stole, w sali gdzie odbywało się owe spotkanie. Choć gdy wymieniali między sobą spojrzenia pioruny, które im przy tym towarzyszyły były aż nazbyt widoczne. Minęła godzina, a oni nadal siedzieli w tym samym miejscu, na obowiązkowym, choć nie tak nudnym jak mogłoby się wydawać, posiedzeniu wszystkich prefektów i przedstawicieli ostatniego rocznika. Oczywiście jako przewodniczący mieli prawo decydującego głosu i największe stanowisko w każdej sprawie, a co za tym szło możliwość osobistego podejmowania decyzji, co zresztą bardzo im się podobało. Spotkanie trwało w najlepsze i mogło zostać zaliczone do najdłuższej i najbardziej chaotycznej obrady prefektów jaka miała miejsce w całej historii Hogwartu. Oczywiście Hermiona i Draco całkiem mocno korzystali i wręcz nadużywali swojej władzy, toteż każdy najmniejszy pomysł i sugestię, który im się nie spodobał od razu odrzucali. Więc w sumie wszystkie. A takie niedorzeczne propozycje jak król i królowa balu, konkurs tańca i śpiewu, kalambury, pięciobój, bal przebierańców i wszystko co podobne, dziecinne i denne zostały błyskawicznie i dosłownie przez Ślizgona wyśmiane, a przez Gryfonkę kategorycznie odrzucone i zapomniane. Z wszystkich pięćdziesięciu trzech pomysłów jakie do tej pory, padły podczas całej tej narady Draco zgodził, a nawet wyraził ogromne i żwawe poparcie dla jednego. Możliwe, że wielki wpływ na to miał fakt, że pomysł ten został wysunięty przez jego dom i zakładał postawienie obok parkietu baru z napojami procentowymi, obsługiwanym przez barmanów i kelnerki podchodzące do stolików, z czego tradycyjnie Draco zastrzegł sobie prawo do miejsca dla VIP-ów. Ku zdziwieniu wszystkich Hermiona była przychylna tej propozycji. W końcu, teoretycznie, miał być to ich ostatni bal, tylko i wyłącznie dla ostatniego rocznika, więc dzieciarnia by się nie stoczyła, a oni byli już w miarę dorośli i swój rozum mieli. No przynajmniej, niektórzy. Była pewna, że dyrektor i reszta profesorów przychyli się do tej opcji tym bardziej, że już miała pomysł jak delikatnie ich na to przygotować. Zresztą w dużym stopniu w przystaniu na tą propozycję pomógł jej fakt, że ona sama chętnie by odreagowała na takiej zaawansowanej imprezie, którą zresztą w wielkim bólu i cierpieniu sama z Malfoyem musi zorganizować. Oczywiście do faktu, że nie wyobraża sobie tej balangi bez alkoholu nikomu się nie przyznała i nie zamierzała.. Toteż ku zdziwieniu wszystkich, w tym największego zaskoczenia samego Dracona dziewczyna zaakceptowała ten pomysł i co więcej zapisała go w notatniku pod hasłem „do realizacji”.
Oczywiście mimo wszelkiej przyjemności jakie mógł nieść za sobą taki bal były też minusy, które najbardziej godziły w najpopularniejszą dwójkę wrogów w Hogwarcie. Po ogólnym zebraniu, na którym już mniej więcej coś ustalili i wymyślili, Dumbledore bez cackania oznajmił im, że to oni i tylko oni odpowiadają za cały bal, wystrój, muzykę, ogólną organizację i realizację pomysłów, a tym bardziej za przemowę i dawanie przykładu innym, w ramach tego, że są reprezentacyjną parą. Może i na pierwsze elementy byli przygotowani i już w jakimś stopniu się z nimi pogodzili, ale na wzmiankę o przemowie i byciu reprezentacyjną parą oboje dostali białej gorączki. Oczywiście na rezultaty długo czekać nie było i po długiej i niecenzuralnej wymianie między sobą kilkuset słów dwójka organizatorów pokłóciła się do tego stopnia, że uczniowie ostatniego rocznika zaczęli wątpić w to, że bal się w ogóle odbędzie. Tym bardziej, że dyrektor Hogwartu zabronił komukolwiek innemu przejąć ich obowiązki, pokładając cała wiarę i nadzieje w dójce przeciwników. Którzy z kolei w sobie żadnej wiary i nadziei nie mieli. Nie wspominając już o chęciach.

***

Białe płatki śniegu powoli zaczęły spadać z nieba w chwili gdy dziewczyna o włosach niczym kasztany spacerowała po błoniach. Mocniej opatuliła się szalem i poprawiła białą czapkę od kompletu, bardziej przykrywając sobie nią uszy. Teren Hogwartu już od kilku dni był przystrojony białym puchem, który nieprzyjemnie piszczał z każdym krokiem dziewczyny. 
Ona jednak nie przejmowała się zimnem i samotnością, która towarzyszyła jej od jakiegoś momentu. Ostatnimi czasy los nie był dla niej zbyt łaskawy pod tym względem.Pokłóciła się z Max'em o jakiś drobiazg, zupełnie bez sensu i znaczenia. Ginny nie miała dla niej czasu, zajęta nowym chłopakiem. Ron też zniknął poddając się wirowi nowych uczuć. Harry ostatnimi czasy był jakiś zamknięty w sobie, a Draco... Dracona nie było. Nie odzywali się do siebie, a jak już to tylko i wyłącznie były to kłótnie. Zbliżały się święta. Magiczny nastrój udzielał się niemal wszystkim uczniom i profesorom. Było widać i słychać ogólne podniecenie tym wydarzeniem. I zapewne Hermiona również należała by to takich osób gdyby nie ostatnie wezwanie do profesora Dumbledore'a, który oznajmił jej, że nie może jechać na święta do domu. Nie powiedział dlaczego, nie powiedział jej prawdy jaką znał tylko on i jej znienawidzony współlokator. Jednak skąd miała o tym wiedzieć. Przybiło ją to, tym bardziej, że już długo nie dostała od rodziców żadnej wiadomości. Tęskniła za nimi. Z natury była bardzo rodzinną osobą, uwielbiała przebywać w otoczeniu bliskich i każdy nawet najmniejszy kontakt z nimi wprowadzał ją w dobry humor i ocieplał jej serce. Dyrektor Hogwartu powiedział, że jej rodzice musieli wyjechać na jakiś czas i że póki co nie będzie z nimi kontaktu. Jednak zapewnił, że nie ma co się martwić i jak tylko to się zmieni to od razu jej powie. Uwierzyła mu, oczywiście, że tak. Nigdy jej nie zawiódł. Ufała temu starszemu mężczyźnie, zbyt dobrze i przyjaźnie brzmiał jego głos, zbyt radośnie błyszczały jego oczy. Choć wiele rzeczy jej się nie zgadzało i o wielu nie chciał jej powiedzieć to jednak wiedziała, że nie kłamał. Wiedziała, że by tego nie zrobił, ale mimo wszystko tęskniła. Nie wyobrażała sobie spędzania świąt samej, bez rodziny. To przecież jak nie święta. Przybiło ją to i nawet nie starała się tego ukrywać.

Wolno i bez większego celu spacerowała po opustoszałych błoniach, ze skrzyżowanymi na piersiach rękami. Pochyliła głowę i schowała usta za materiałem białego, wełnianego szalika. Jej powolną egzystencje przerwał dość nietypowy widok, a przynajmniej tak się jej zdawało. Niedaleko niej zauważyła spacerującego dyrektora Hogwartu i to w towarzystwie dziedzica rodziny Malfoy'ów. Po chwili obaj panowie się zatrzymali, stając na przeciw siebie. Dyrektor coś do chłopaka mówił, ten z kolei kiwnął głową na znak, że rozumie. Nie było jednak jej dane przeanalizować tej sytuacji, gdy niespodziewanie, straszy mężczyzna odwrócił się w jej stronę. Gdy ją dostrzegł uśmiechnął się przyjaźnie i gestem ręki poprosił by do nich podeszła. Nieznacznie się zarumieniła. Cieszyła się, że jest zimno i rumieńce na jej twarzy można śmiało zrzucić na mróz. Zawahała się przez chwilę i ze spuszczoną głową ruszyła w stronę owej dwójki. Draco zaciekawiony zerknął na osobę, którą przywołuje do nich dyrektor, lecz gdy rozpoznał w niej swoją współlokatorkę prędko odwrócił głowę w drugą stronę. Udając, że nie tylko jej nie widzi, ale dla niego również nie istnieje.Gdy Hermiona już doszła do nich, stanęła obok chłopaka, choć nie uszło jego uwadze fakt, że ona również traktowała go jak powietrze.
- Tak profesorze?
Spytała niepewnie, podnosząc wzrok na starszego mężczyznę, który cały czas uśmiechał się przyjaźnie.
- Cieszę się, że jesteśmy w komplecie. Jak idą przygotowania do balu?
Hermiona wzdrygnęła się nieznacznie, a Draco puścił pytanie mimo uszu. Jak szło? Wcale. Ale przecież nie powie tego dyrektorowi wprost.
- Mamy małe problemy... em....techniczne...
Wydukała w końcu cicho i wzrok spuściła na swoje czarne kozaki, grzebiąc nimi lekko w śniegu. Dyrektor jak to miał w zwyczaju zaśmiał się szczerze i spojrzał na blondyna.
- Rozumiem, że nie możecie się dogadać?
- Właściwie to nawet nie próbujemy rozmawiać, a co dopiero coś ustalać...
Burknęła cicho i do siebie w ciągu dalszym wzrok pozostawiła spuszczony na buty, jednak obaj panowie to usłyszeli. Dziewczyna zdawała się być tym faktem wyjątkowo przybita i nawet Draco spojrzał na nią kątem oka, całkiem mocno zaskoczony taką osobliwą postawą dziewczyny. Po chwili jednak znów ona sama jak i cała ta sytuacja stała mu się obojętna. Dumbledore spojrzał charakterystycznie na chłopaka, ten z kolei zrobił niezadowoloną minę, jasno dając profesorowi do zrozumienia, że nie zamierza zmieniać tego układu. Po chwili jednak wyraz jego twarzy zmienił się tak, że teraz wyglądał jak skazaniec i zrezygnowany burknął pod nosem „dobra.” Na znak, że postara się poprawić swoje zachowanie i stosunki z Hermioną. Staruszek w komentarzu uśmiechnął się serdecznie, otaczając stojącą przed nim dwójkę ciepłym i serdecznym spojrzeniem.
- Wybrałem was na prefektów naczelnych bo jestem przekonany, że jesteście najlepsi. Wasz rocznik bardzo na was liczy, nie zawiedźcie ich... oraz mnie.
Dwójka wrogów kątek oka spojrzała po sobie, oceniając sytuacje, czy aby na pewno są w stanie chwilowo zawiesić broń i znowu zacząć współpracować. Chyba tak. Choć żadne z nich nie powiedziało tego głośno.
- Postaramy się.
Mruknęła nieśmiało kasztanowłosa, nie do końca pewna czy blondyn popiera jej entuzjazm. Ku jej zdziwieniu również przemówił. Co prawda było to krótkie, apatyczne „taaa...” ale zawsze coś. To był dobry znak. Na tym zakończyła się rozmowa z Dumbledore'em. Na podsumowanie i pokazanie dyrektorowi szkoły ich chęci do współpracy ruszyli razem w stronę głównych drzwi prowadzących do budynku.
To był na prawdę dobry znak.
Szli powoli, równo stawiając kroki. On był od niej wyższy i dobrze zbudowany, ona drobna i wręcz niepozorna. On przystojny łamacz kobiecych serc i dusza towarzystwa, ona cicha myszka, nie rzucający się w oczy, przebywająca tylko w stałym, małym towarzystwie. Widok ich razem, spacerujących po błoniach nie należał do normalnych i oboje mieli tego świadomość. Mimo wszystko do drzwi szkoły dzieliła ich długa odległość, a ich tempo nie wskazywało na to by się śpieszyli, żeby do nich dotrzeć. Również nie sprawiali wrażenia jakby kamuflaż czy chęć pozostania niezauważonym była priorytetem. Towarzyszyła im cisza. Po chwili Hermiona kierowana jakimś dziwnym impulsem i potrzebą, zrobiła coś nie do końca przemyślanego. Kucnęła i formując ze śniegu niewielką kulkę rzuciła nią w odwróconego do niej tyłem blondyna. Zaśmiała się cicho widząc jego szok wypisany na twarzy z chwila gdy się zatrzymał. Wyjątkowo napięty, strzepał sobie z włosów resztę śniegu i zdziwiony, a jednocześnie wkurzony spojrzał na sprawczynię tego czynu. Po chwili uśmiechnął się ni to ironicznie ni zadziornie. Już chciał coś powiedzieć a propos dziecinnego zachowania, jednak nie zdążył gdyż oberwał prosto w twarz kolejną śnieżną kulką. Dziewczyna śmiejąc się głośno zaczęła uciekać, a blondyn w tym czasie przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy wycierając ją z resztek śniegu.
- Chcesz wojny? To będziesz ją miała.
Warknął poirytowany i bez większego zastanowienia zaczął biec za kasztanowłosą.
Gdzieś po drodze minęli zdziwionego Dumbledore'a, a kawałek dalej Draco dogonił Hermione rzucając ją w zaspę śniegu.
- Mam nadzieję, że to integracja...
Szepnął pod nosem dyrektor Hogwartu obserwując jak Ślizgon zakopuje ciało wierzgającej się resztkami sił kasztanowłosej w śniegu. Po chwili w dziewczynie odezwała się wola walki i przeżycia i zagarniając dłonią śnieg rzuciła go prosto w twarz chłopaka, po czym wykorzystując jego zaskoczenie zrzuciła go z siebie i zaczęła biec ile sił w nogach w stronę Hogwartu z głośnym krzykiem.
- Wygrałam!
Malfoy dźwignął się na ramionach spoglądając na znikającą sylwetkę dziewczyny. Po chwili padł na śnieg, spoglądając w bezchmurne niebo. Towarzyszyło mu przy tym głośne westchnięcie.
- Ależ ja jej nienawidzę....

                                                                     *

Mimo, że nie był to najlepszy początek ich pojednania to jednak po tym wydarzeniu na nowo zaczęli ze sobą rozmawiać, zaczynając od przeistoczenia kłótni w większe i mniejsze droczenia. Draco zdawało się, że puścił w niepamięć swoją porażkę i przegraną, albo po prostu chęć odegrania się za tą zniewagę postanowił przełożyć na inny raz.
Oboje mieli świadomość, że czas bardzo drastycznie im się kurczył. Tym bardziej, że już za tydzień wypadały święta, a bal miał się odbyć po nich, jak już uczniowie wrócą z przerwy świątecznej. Ich życie skróciło się do nauki i do organizowania balu. Nawet Dyrektor zawiesił dotychczasowy trening blondyna, choć o tym wiedzieli tylko ci dwaj panowie.
Było już późne popołudnie, a oni stali sami na środku Wielkiej Sali. Hermiona trzymała notes, a w ustach końcówkę długopisu i zawzięcie o czymś myślała patrząc na pustą kartkę. Draco w milczeniu przyglądał się jak dziewczyna znowu zapomniała o całym świecie zatapiając się w swoich myślach.
- Tam proponuje postawić bar.
Tego się nie spodziewała, z szoku mocniej zagryzła zęby na metalowej końcówce i aż skrzywiła usta z bólu. Spojrzała na chłopaka zabierając pisak z buzi. Ten palcem wskazywał na północny-wschód sali. Dziewczyna popatrzyła na to miejsce, po czym pokiwała głową wskazując obok
- A tu stoliki i fotele.
Tym razem chłopak pokiwał głową w odpowiedzi. Oczywiste było jedno - Jeszcze nigdy nie byli tak zgodni.
- Myślę, że naszą ekipę od muzyki, której notabene jeszcze nie mamy postawimy po drugiej stronie..
I tu dziewczyna wskazała ręką na lewą stronę i jej najdalszy kąt.
- ..a tu gdzie stoimy będzie parkiet.
- a co z tym?
I tu blondyn wskazał głową przed siebie na stół i fotele profesorów. Hermiona podrapała się długopisem po głowie,
- Szczerze powiedziawszy myślałam, żeby to jakoś zlikwidować, zakryć jakimiś dekoracjami czy coś w tym stylu.
Stali spoglądając na miejsce swoich obecnych przemyśleń. Oczywiście sam fakt brzmiał dużo prościej niż wykonanie. Mimo wszystko byli zadowoleni, że udało im się ruszyć z miejsca i mimo, że było to zaledwie 1% ich całej pracy przy organizacji imprezy duma wręcz ich roznosiła. Gryfonka wykończona natłokiem czynności, które wykonała od kiedy weszła do tej sali, czyli od jakiś pięciu minut, usiadła na stole należącym do Gryfonów, nogi opierając o ławkę. Draco podszedł do niej i stanął naprzeciwko. Ich oczy się spotkały.
- Wiesz co, tak sobie myślałam o wystroju sali i o tym barze...
Draco uśmiechnął się ironicznie.
- Nie spociłaś się za bardzo?
- Ty taki zabawny z natury czy ktoś ci podpowiada?
- Mam wrodzone poczucie humoru. Odziedziczone po ojcu.
Hermiona podniosła charakterystycznie prawą brew do góry, po czym niekontrolowanie zaśmiała się głośno i szczerze.  No cóż, obraz rozbawionego i sypiącymi żartami i dowcipami Lucjusza Malfoy'a był widokiem nie do wyobrażenia i nawet jego syn miał tego pełną świadomość. Zresztą chyba jeszcze nigdy nie słyszał szczerego śmiechu ojca, ani nie widział sympatycznego uśmiechu na jego twarzy. Cóż, tak bywa. Mimo, wszystko na twarzy chłopaka również pojawiły się widoczne oznaki rozbawienia, w chwili gdy spróbował wyobrazić sobie swojego ojca w tych optymistycznych barwach. Hermiona spojrzała na niego i z uśmiechem pokiwała głową na boki, na znak roztargnienia. Choć na jej twarzy cały czas malowały się ślady wielkiego rozbawienia.
- Wariat...
Szepnęła pod nosem, ale mimo wszystko chłopak usłyszał i o dziwo miło odebrał określenie, jakim uraczyła go dziewczyna. Jednak w żaden sposób go nie skomentował.
- Chciałam powiedzieć, że wymyśliłam dekoracje sali, która moim zdaniem będzie najbardziej pasować.
- Kwiatki, rumaki i misie?
- No daj mi dokończyć!
Burknęła oburzona i rzuciła w chłopaka długopisem.
- No przecież nic nie robię.
Mruknął tylko obserwując jak długopis odbija się od jego torsu i ląduje gdzieś na podłodze. Hermiona potraktowała go ironicznym uśmiechem.
- Bo jesteś nierób.
- Ej. Wymyśliłem gdzie postawić bar.
- Nie spociłeś się za bardzo?
Hermiona spojrzała zadziornie na chłopaka, ten tylko zaśmiał się krótko i sztucznie
- Aleś Ty zabawna..
- Uczę się od najzabawniejszego człowieka jakiego znam.
Wymownie spojrzała na blondyna, a jej ironia przy słowie „najzabawniejszego” niemal go powaliła. Dziewczyna pochyliła się opierając łokcie o uda i poliki oparła o dłonie. Spojrzała na niego niewinnie i pokiwała nogami na boki. Draco po chwili nogę oparł o ławkę i lekko pochylił się nad dziewczyną, przedramię opierając o swoje udo. Uważnie spojrzał jej w oczy, marszcząc przy tym brwi.
- Nie lubię cie, wiesz?
- Wiem.
Uraczyła go uroczym tonem i błogim uśmiechem. To była cudowna wiadomość. Niemniej jednak postanowiła wrócić do głównego tematu rozmów, z którego jakiś czas temu zboczyli.
- Myślę, że wystrój sali w stylu kasyna będzie idealny.
Blondyn zrobił dzióbek i wypuścił głośno powietrze.
- To jest ten twój pomysł?
- Tak.
- Genialny...
Szepnął, uśmiechając się zadziornie i trochę bardziej pochylając się nad dziewczyną. Ani on ani ona nie spuszczali z siebie oczu.
- Wiem.
Mruknęła ciepło z anielskim uśmiechem, przymrużając lekko oczy. Nawet nie przejęli się zbytnio obecnością wchodzącego Harrego i Blaise'a. Co prawda było to równie dziwne połączenie jak oni, jednak zarówno Draco jak i Hermiona poprosili swoich najbliższych o drobne przysługi i cudownym zbiegiem okoliczności złożyło się tak, że obaj panowie w tym samym czasie postanowili się do nich wybrać, wiedząc, że owa dwójka będzie właśnie w tym miejscu. Właściwie fakt, że dwójka głównych bohaterów nie przejęła się osobami wchodzącymi do sali mógł wiązać się z tym, że po prostu ani ich nie usłyszeli ani nie zauważyli. Oderwali od siebie spojrzenia dopiero gdy Zabini w charakterystyczny sposób zakaszlał, chcąc uświadomić im, że jest coraz bliżej. Nawet się specjalnie nie speszyli. Leniwie przerzucili swoje spojrzenia na dwójkę nowo przybyłych. Draco wyprostował się i zabrał nogę z ławy, robiąc dwa kroki w stronę drugiego Ślizgona i wyciągając przed siebie rękę, by odbierać od ciemnoskórego przyjaciela całkiem spory pergamin.
- Masz to co chciałeś.
W tym samym czasie Hermiona również się wyprostowała i posłała uśmiech do ciemnowłosego przyjaciela, który pojawił się przed nią.
- Dziękuje.
Odparła odbierając od wybrańca jeszcze pokaźniejszy kawałek pergaminu niż otrzymał blondyn. Spojrzała na niego, zaczesując niesfornego loka za ucho.
- Będzie z tym dużo więcej pracy niż Ci się wydaje. Jesteś pewna, że nie lepiej zdecydować się na coś prostszego?
Na twarzy dziewczyny pojawił się grymas,a chłopak w tym czasie zabrał pergamin z jej rąk.
- Nie wierzysz we mnie?
Nim chłopak odpowiedział, ta zeskoczyła ze stołu i poklepała go po ramieniu.
- Od czego są przyjaciele? Pomożesz biednej kobiecie w potrzebie prawda?
Mówiąc to wtuliła się w bok szatyna i uniosła wzrok w górę trzepocząc zalotnie rzęsami. Harry teatralnie wywrócił oczami, po czym objął ramieniem swoją przyjaciółkę i spoglądając na nią szepnął, że ma zdecydowanie za dobre serce. Dziewczyna uśmiechnęła się rozbrajająco.
- Jesteś kochany.
Na podsumowanie swych słów cmoknęła go w policzek i wyrywając z jego dłoni pergamin stawiając kilka kroków w stronę wyjścia, po drodze okręcając się w okół własnej osi i przy okazji podnosząc z podłogi do tej pory bezczynnie leżący długopis. Po chwili odwróciła się w stronę trójki mężczyzn i wzrok z pergaminu przerzuciła na miejsce gdzie podczas wspólnych posiłków i ważnych wydarzeń siedzą profesorowie.
- To tu ... to tam.. to będzie tak... tam zrobię to, a tam to...ok.. tu może być to...
Gadała do siebie mocno przy tym gestykulując i co chwilę wkładając i wykładając długopis z ust, machając nim i w myślach rozstawiając dekorację, których jeszcze nie miała.
- A wy...
I tu spojrzała na trójkę mężczyzn stojących kawałek przed nią, automatycznie ów chłopacy unieśli wzrok i spojrzeli na nią pytająco. Między palcami pomachała długopisem i zmarszczyła brwi.
- ... jeszcze mi się przydacie... ale to później.
Kończąc tą myśl, znowu włożyła końcówkę długopisu do ust i wzrok spuściła na pergamin, w ogóle nie słuchając protestów i bulwersujących się towarzyszy. Była zbyt pobudzona, optymizm ją wypełniał tak samo jak energia i genialna wizja efektu końcowego. Musiała stanąć na wysokości zadania. Jednak sama sobie nie poradzi i kilku umięśnionych facetów do wykonywania jej poleceń, jak najbardziej jej się przyda. Te trzy postacie przed nią były idealne do tej pracy, no i jeszcze można by zgarnąć Rona. Ale na to będzie jeszcze czas.
- Malfoy...
- No?
Rzucił najzwyczajniej w świecie, nie odrywając wzroku od pergaminu, który trzymał w rękach. Pozostała dwójka spojrzała raz na dziewczynę raz na chłopaka, zaciekawiona ich neutralnym, wręcz miłym podejściem d siebie i wymianą zdań jaka miała nastąpić.
- Musimy iść do profesora Dumbledore'a.
- W sprawię baru?
- Tak.
- Jeszcze tego nie załatwiłaś?
Mówiąc to oderwał wzrok z drobnych liter i szczerze zdziwiony spojrzał na kasztanowłosą. Ta wykrzywiła usta w lekkim grymasie zawiedzenia.
- Szczerze powiedziawszy myślałam, że ty to zrobisz...
- Ja?
- No bo w końcu, rzekłabym, że był to twój pomysł.
Burknęła sarkastycznie, w odpowiedzi blondyn uśmiechnął się ironicznie do dziewczyny i powoli zaczął podchodzić w jej stronę wypowiadając przy okazji swoją myśl, choć już cichszym, dyskretniejszym tonem.
- Który tobie się bardzo spodobał.
Stali naprzeciw siebie, oboje obdarzając się ironicznymi uśmiechami.
- W przeciwieństwie do ciebie nie potrzebuję alkoholu żeby się dobrze bawić.
- Faktycznie. Rzekłbym, że bawisz się po nim aż za dobrze.
Na twarzy Hermiony pojawił się rumieniec spowodowany tonem i słowami chłopaka, który już stał obok niej. Doskonale zdawała sobie sprawę, ze chłopak nawiązuje do jej pożal się boże amatorskiego striptizu, którym nieświadomie uraczyła blondyna, gdy faktycznie wypiła o jedną szklankę mocnego alkoholu za dużo. Odkaszlnęła chcąc pozbyć się nagłej chrypki i dyskretnie walnęła go łokciem w bok.
- Odwal się.
Mruknęła wymijając go i zgarniając włosy do tyłu. Chłopak tylko uśmiechnął się w swój ulubiony sposób do jej pleców, po czym ruszył za nią, a już po chwili zrównał z nią krok. Automatycznie zaczęli iść w stronę wyjścia z sali i wspólnie udali się do gabinetu dyrektora, zupełnie zapominając i zostawiając na pastwę losu dwójkę swoich przyjaciół. Po chwili pomieszczenie wypełnił śmiech Mafloy'a i zbulwersowany warkot Hermiony. Sekundę później jednak pomieszczenie wypełnił perlisty śmiech dziewczyny, rozbawionej żartem Ślizgona. Harry z Blaisem przyglądali się im zaskoczeni. Co prawda doszły do ich uszu plotki o tym, że owa dwójka jakiś czas temu spacerowała po błoniach i tarzała się w śniegu, jednak potraktowali to jak zwykle traktuje się tego typu plotki, czyli z wielkim przymrużeniem oka. Jedyne o czym myśleli to o tym, że znowu się kłócili z tą różnicą, że w śniegu. Norma. No bo w końcu mieli zimę. Więc skoro był śnieg, to mieli prawo się w nim tarzać... no może nie koniecznie z przyjaznym nastawieniem do siebie. Po chwili obaj panowie zdziwieni spojrzeli po sobie, licząc że usłyszą od siebie jakieś słowa wyjaśnienia i usprawiedliwią w jakiś sensowny sposób zachowanie swoich „podopiecznych”. Ani wybraniec ani czarnoskóry Ślizgon nie byli jednak w stanie wytłumaczyć sobie dlaczego Draco i Hermiona ze sobą normalnie rozmawiają i najzwyczajniej w świecie się dogadują?! To nie był normalny widok. Właściwie to pierwszy raz widzieli ich z tak widocznym zakopanym toporem wojennym. Co prawda był to nawet może i miły widok, taka odskocznia od codzienności i monotonii, jednak ich zdziwienie było w pełni uzasadnione. Co prawda nie był to pierwszy raz gdy Draco i Hermiona normalnie ze sobą rozmawiali, współpracowali i bez negatywnych emocji przebywali obok siebie. Jednak nigdy takie zachowanie nie wyszło zza ścian ich dormitorium. No i naturalnie, nikomu nigdy nie chwalili się z takich ociągnięć. A innym nigdy nie przyszło do głowy, że ich wspólna egzystencja może wyglądać inaczej niż ta oparta na wrogości.
- Potter, czy ty widziałeś to co ja?
- Niestety tak.
Dwaj panowie spojrzeli po sobie znacząco.
- To zostanie między nami.
- Koniecznie.
Jak powiedzieli tak zrobili. W całkowitej rozterce i roztrzęsieniu każdy z nich udał się w swoją stronę. Starając się zapomnieć o całym tym niezręcznym i zbyt dziwnym zajściu, którego byli świadkami. Choć akcja "zapomnieć. zniszczyć. wymazać." szła im dużo gorzej niż by tego chcieli. 

***

Był już bardzo późny wieczór, właściwie to w normalnych warunkach powinna wskakiwać w piżamę, a nie w jakieś sukienki.
- Szlag by to.
Mruknęła do siebie, związując włosy w aż nazbyt chaotycznego oraz niestarannego koka i wychodząc z łazienki. Pięć sekund później, niezadowolona pojawiła się tuż przed chłopakiem stając w ich przedpokoju, nie za bardzo rozumiejąc intencję chłopaka i fakt, że gdzieś razem wychodzą. Gdy Draco zorientował się, że dziewczyna naburmuszona stoi przed nim spojrzał na nią ironicznie. Po chwili wyjątkowo dobitnie zjechał ją z góry na dół, a jego prawa brew prędko powędrowała do góry. O ile Gryfonka w małej czarnej prezentowała się całkiem dobrze to już zdecydowanie nie można było tego powiedzieć o butach, które do tej stylizacji dobrała. Cóż, może faktycznie oficerki nie były udanym wyborem, jednak wyjątkowo wygodnym.
- Zapomnij, że założę szpilki.
Burknęła tylko widząc wzrok Ślizgona, jednocześnie demonstracyjnie krzyżując ręce na piersi. Jak powiedziała tak zrobiła. Choć Draco musiał przyznać, że jak dziewczyna z mocno zaczerwienionymi policzkami prędko zapięła czerwony, krótki płaszczyk i z naburmuszoną minął mocno naciągnęła na głowę biały, wełniany beret wyglądała naprawdę uroczo. Chociaż akurat widok zdenerwowanej i zbulwersowanej dziewczyny zawsze mu się podobał, niezależnie od tego jaki strój na sobie miała. Wyminęła chłopaka obdarowując go oburzoną i wyjątkowo niezadowoloną miną i spojrzeniem. Jednocześnie krzyżując ręce na piersi i oddalając się od chłopaka energicznie, mało seksownie i kompletnie nie pociągająco. Ten tylko uśmiechnął się do siebie obserwując oddalającą się dziewczynę, lekko machając głową na boki. Już po chwili jednak to on ją wyminął, a ona z oburzeniem wymalowanym na każdym milimetrze jej ciała, jednak dała się poprowadzić chłopakowi. Tym bardziej, że to tylko on wiedział gdzie tak naprawdę zmierzają.

***

- Co my tu tak właściwie robimy Malfoy?
Burknęła w końcu nachylając się trochę w stronę blondyna, by ją usłyszał. Była przekonana , że jest już środek nocy, a ona zamiast spać w swojej aseksualnej, różowej piżamie siedzi w jakiś bliżej nieznanym, podziemnych klubie w Hogsmeade. Szczerze powiedziawszy nawet nie miała pojęcia, że takie miejsce istnieje. Prawdą jest, że bardzo zadziwiała się gdy blondyn nieoczekiwanie godzinę temu wyjątkowo jak na siebie rozentuzjazmowany wszedł do ich dormitorium i powiedział jej żeby „wskoczyła w jakąś kieckę” i oznajmił, że wychodzą. Jednak w tym momencie była zdziwiona jeszcze bardziej nie mówiąc już o kompletnym zdezorientowaniu. Pewna była tylko jednego – nie jest to randka. Nie potrafiła tylko ustalić co więc innego. Oczywiście już wcześniej próbowała o to wypytać chłopaka ale nie dawał jej na to szans. Sama sobie się dziwiła, że tak potulnie wypełniła polecenie chłopaka i ruszyła zanim w tylko mu znane miejsce.
Na chwilę obecną siedzieli przy stoliku dla dwóch osób. Było to miejsce dla Vipów, na balkonie, nad parkietem. Popijali wolno drinki, które kelnerka przyniosła im dwadzieścia minut temu, gdy chłopak w związku z nagłym przypływem nieopisanej dobroci serca postanowił postawić ów napój swojej współlokatorce.
- Co sądzisz o muzyce Granger?
Spytał nieoczekiwanie wzrok z pełnego półnagich dziewczyn parkietu przerzucając na naburmuszoną Gryfonkę, stukającą oficerkami w podłogę i podpierającą głowę dłonią. Ta kilka razy przymknęła szybko powieki zaskoczona nagłym pytaniem chłopaka. Już na samym początku odkąd tu przyszli stwierdziła w duchu, że gdyby nie fakt, że jest ze Ślizgonem już dawno ruszyłaby na parkiet. A świadczyło o tym również rytmiczne kołysanie stopą nad którym nie potrafiła zapanować. Jednak nie za bardzo wiedziała o co chodzi jej współlokatorowi i do czego zmierza.
- Podoba mi się.
Przyznała szczerze upijając łyk dobrego i drogiego drinka. By podkreślić swoją opinię kiwnęła jeszcze potwierdzająco głową.
- To czemu nie tańczysz?
W tym momencie Hermiona zakaszlała głośno, ówcześnie dławiąc się procentowym napojem. Gdy już udało jej się złapać oddech, spojrzała na swojego towarzysza jak na największego kretyna, który stąpał po tej ziemi.
- Czy Ty się dobrze czujesz?
Spytała w końcu podejrzliwie patrząc na chłopaka, który siedział na fotelu niczym młody bóg, co najmniej tak jakby cały ten klub był jego. I może nawet był. Nie miała pojęcia, jak bardzo majątek rodziny Malfoyów może być zaawansowany i w jakie kręgi uderzać. Nawet w dyskoteki.
- Skoro muzyka się tobie podoba to powinnaś przy niej tańczyć czyż nie?
Spytał, uśmiechając się ironicznie i spojrzał na dziewczynę kątem oka, odrywając wzrok od zapełnianego parkietu. Obdarzyła go spojrzeniem spod łba po czym spojrzała na stół i wypiła do końca swój napój, odstawiając pustą już szklankę z głośnym hukiem. Zupełnym zaskoczeniem był dla niej fakt, że poszła z Malfoyem do klubu. Jednak na aż tak zaskakujące pytanie przygotowane ani psychiczni ani fizycznie nie była już wcale. Uniosła prawą brew uważnie patrząc na swojego towarzysza siedzącego naprzeciwko. Dzikich pląsów na parkiecie pod jego czujnym wzrokiem jednak za nic w świecie nie potrafiła sobie wyobrazić i nawet nie chciała próbować.
- Nie rozumiem twojego toku myślenia ale wiedź, że mi się nie podoba.
Burknęła tylko, kiwając ręką w stronę kelnerki.
- Jeszcze raz to samo.
Dodała uprzejmie, uśmiechając się przyjaźnie gdy owa kobieta podeszła do ich stolika. Draco spojrzał na Gryfonkę z większym uśmiechem na twarzy, choć w żaden sposób nie skomentował tego zachowania.
- Dla mnie też.
Przytaknął gdy kobieta odwróciła się pytająco w jego stronę. Minutę później zaczynali kolejną kolejkę. Nie miała pojęcia ile czasu siedziała tak w towarzystwie chłopaka, a długie lecące składanki muzyczne prób ustalenia minionego czasu również jej nie ułatwiały. Była pewna jednak tego, że w raz z kolejnymi stawianymi przez chłopaka drinkami staje się bardziej rozmowna i niestety bardziej dostępna. Co więcej, on również. Burzliwe droczenie się owej dwójki przerwał męski, zresztą bardzo przyjemny głos.
- Draco Malfoy?
Nawet nie zauważyli kiedy przy ich stoliku pojawił się młody, przystojny chłopak spoglądając przyjaźnie na blondyna. Ten pokiwał głową i wstał z miejsca jednocześnie wymieniając z nowo poznanym chłopakiem uścisk dłoni, po chwili wskazał ręką stojący obok, wolny fotel, by usiadł z nimi. Nowo przybyły nim jednak to zrobił spojrzał uważnie na jego towarzyszkę i uśmiechnął się miło.
- Eric Smooth.
Przedstawił się podając rękę dziewczynie, ta lekko zaskoczona podała mu swoją.
- Hermiona.
Wyszeptała krótko, w między czasie chłopak szarmancko ucałował jej dłoń patrząc w oczy.
- Piękne imię, piękna dziewczyna.
Kasztanowłosa uśmiechnęła się lekko i podziękowała nieznacznie speszona i zarumieniona. Wolną ręką zgarniając niesfornego loka za ucho. Gdzieś w między czasie Draco wywrócił teatralnie oczami i mruknął coś do siebie. Jednak pozostała dwójka go zignorowała.
- A więc chcecie wynająć dj na imprezę?
Spytał w końcu szatyn odrywając wzrok od oczu Hermiony i siadając na wskazane przez blondyna miejsce. Ten pokiwał potwierdzająco głową, a dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, zdenerwowana i rozkojarzona zarazem. Już wszystko było jasne. Oczywiste zdały się jej pytania Ślizgona i zabranie jej w takie miejsce. W ciągu dalszym były to sprawy czysto formalne i związane z organizowaniem balu. Oczywiście nie liczyła na nie wiadomo co ale miała żal do arystokraty, że nie powiedział jej od razu o co chodzi. Na pewno czułaby się raźniej i bardziej komfortowo i może by aż tak bardzo się nie upiła.

***

- Mogłeś mi powiedzieć wcześniej!
Burknęła oburzona z zarumienionymi od sporej dawki alkoholu policzkami z chwilą gdy lekko chwiejnym krokiem przekroczyła próg klubu i wyszła na świeże powietrze. Zdenerwowana wcisnęła na głowę białą czapkę fukając pod nosem. Chłopak nie przejął się zbytnio jej tonem i uśmiechając się pod nosem narzucił na siebie czarny płaszcz, jednym uchem wpuszczając, a drugim wypuszczając imponujący monolog swojej towarzyszki , komentującej całą tą sytuację. Z nieba nieznacznie zaczął spadać biały śnieg, a biały puch pięknie ozdabiał opustoszałe uliczki Hogsmeade, które lekko rozjaśniały stare latarnie.
- Mogłem.
Przytaknął szczerze patrząc na zdenerwowaną dziewczynę, która zorientowała się, że źle zapięła guziki od swojego niezbyt długiego, czerwonego płaszczyka i właśnie na nowo go ubierała.
- Chodź, czas wracać do Hogwartu.
Mruknął cicho choć przyjaźnie stawiając kilka kroków i zerkając za siebie, na stojącą w miejscu Gryfonkę. Hermiona w chwili obecnej wyglądała na jeszcze bardziej oburzoną niż gdy wychodzili z dormitorium. Draco  nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że to możliwe. Dziewczyna chwilę walczyła ze sobą, jednak w końcu tylko fuknęła pod nosem i poczłapała za blondynem. Jak postanowili tak zrobili. Po cichu wrócili do Hogwartu mimo, że blondyn uspokajał ją, że dyrektor wiedział o tym wypadzie i na niego zezwolił. W dormitorium przywitała ich trójka stęsknionych domowników. Zdążyli tylko ściągnąć z siebie ubrania wierzchnie, nim cała banda włochatych kulek się na nich rzuciła. Draco wziął dwa rude kociaki na ręce, Hermiona beżową kotkę. Starała się nie odzywać do blondyna i dawać mu ciche znaki, że jest niezadowolona z takiego obrotu sprawy jakim ją dzisiejszego wieczoru i nocy uraczył. Stali w miejscu trzymając swoich pupilków na rękach i w milczeniu na siebie patrząc. Po chwili kasztanowłosa wypuściła głośno powietrze i spuściła głowę, jakby na znak, że się poddała.
- No to mamy już muzykę.
Podsumowała cicho., po czym uroczo zmarszczyła nos, a przynajmniej tak wydawało się chłopakowi.
- Ale naprawdę mogłeś mnie uprzedzić.
Dodała twardo wzrok z beżowej kotki przerzucając na Ślizgona, który właśnie odstawiał pozostałą dwójkę na kanapę. Ten tylko uśmiechnął się lekko podchodząc do dziewczyny. Puszczając uwagę mimo uszu.
- Jak to było...
Niespodziewanie zaczął się do niej przysuwać, zamyślając się poważnie choć jego głos brzmiał wyjątkowo łagodnie, niemal szepnął zamyślony spoglądając w oczy swojej towarzyszki.
- Piękne imię, piękna dziewczyna.
Zacytował uwodzicielsko, spoglądając na nią z błyskiem w oku, po czym uśmiechnął się zalotnie i kilka razy szybko podniósł prawą brew. Po chwili cały pokój wypełnił jego szczery śmiech. Kasztanowłosa zmarszczyła się znacznie i burknęła pod nosem „palant” po czym trzasnęła drzwiami od łazienki, w której się zamknęła. Draco skończył się śmiać i teraz już tylko uśmiechał się ironicznie. Po chwili jednak firmowy uśmieszek zszedł mu z twarzy. Chłopak spoważniał wpatrując się w białe drewno, oddzielające salon od łazienki, a przy okazji jego od dziewczyny. Musiał przyznać, że było mu całkiem dziwnie i niezręcznie z chwilą gdy ich przyszły wodzirej w znaczny sposób przysuwał się do kasztanowłosej i swoim zachowaniem bardzo chciał jej zaimponować i wręcz dosłownie ją „wyrwać”. Na całe szczęście Hermiona chwastem się nie okazała i wszelkie ogrodnicze próby Erica poniosły klęskę. Granger mimo urody chłopaka, zainteresowaną jego zalotami nie była wcale i najzwyczajniej w świecie owego niedoszłego kandydata olewała, dając wyraźnie znać, że jest zainteresowana bardziej blondynem. Choć nie było to zainteresowanie ani przyjazne ani romansowe, a jej spojrzenia były niemal zabójcze i to dosłownie. Wyjątkowo nie podobał jej się fakt jak postąpił z nią Ślizgon i nie zamierzała tego zjawiska ukrywać. Po kilku minutach wyszła owinięta, beżowym ręcznikiem. Gdy ich spojrzenia się spotkały burknęła tylko pod nosem i teatralnie odwróciła głowę w drugą stronę, krzyżując przy okazji ręce na piersiach. Już miała iść w stronę swojej sypialni, w której to czekała na nią jej ukochana piżama, jednak powstrzymał ją Ślizgon.
- Granger.. złotko. No nie bądź taka niedostępna.
Mruknął zalotnie wyjątkowo swobodnie, niemal podpływając w jej stronę. Pstryknął palcami i pomieszczenie wypełniła przyjemna, aczkolwiek wolna i spokojna muzyka.
- Odwal się.
Warknęła, marszcząc nos i odwracając głowę w bok, choć kątem oka spoglądając na teatrzyk Ślizgona, który bardzo próbował upodobnić się do nowo poznanego dziś szatyna. Po chwili zrobił słodkie oczka i dziewczyna z oburzenia prychnęła jednak wyszedł jej z tego tylko szczery śmiech. Po chwili blondyn dostał kuksańca w bok. Wypity alkohol w znacznym stopniu pomagał im przekraczać te bariery, które w normalnym, trzeźwym wypadku przekroczone by nigdy nie były.
- Co robisz?
Spytała mocno zaskoczona gdy chłopak przysunął się do niej tanecznym krokiem, złapał ją za dłoń i kołysząc się na boki przysunął ją do siebie. Cały czas się kołysał choć  już teraz razem z dziewczyną, która mimo wielkiego zdziwienia odruchowo zaczęła poddawać się ruchom chłopaka i kołysała się razem z nim, próbując poczuć rytm muzyki. Choć szło jej to z dużo większymi trudnościami niż chłopakowi i co jakiś czas potykała się o własne nogi.
- Tańczę.
Odparł szczerze i zgodnie z prawdą. Dziewczyna uniosła wzrok ze swoich stóp na chłopaka.
- Malfoy... Ty jesteś piany.
Draco jednak z poważną miną pokiwał głową na boki, na znak zaprzeczenia.
- Byłem. 10 minut temu.
Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie, charakterystycznie unosząc prawą brew.
- A zatańczyć ze mną postanowiłeś w stanie upojenia czy jak już wytrzeźwiałeś?
- Granger...Czy Ty zawsze musisz być taka dociekliwa?
Może i by nawet nie była, gdyby nie to że takie zachowanie Malfoy'a, jest wręcz niemożliwe, a jej strój mimo wszystko również nie był odpowiedni do nauki tańca.
- Jestem w samym ręczniku...
Szepnęła przypominająco. Chciała by Draco w końcu zauważył ten fakt i pozwolił jej się ubrać, jednak w odpowiedzi tylko obdarzył ją ni to miłym ni ironicznym uśmiechem.
- Mi to nie przeszkadza.
Mówiąc to okręcił powoli dziewczynę, która jedną dłonią odruchowo przytrzymywała swój prowizoryczny ubiór.
- Malfoy! Ja tak nie umiem.
- Wiem. Po prostu daj się prowadzić.
- Zapomnij. Nie pójdzie ci ze mną tak łatwo.
- Całe szczęście, bo uwielbiam wyzwania Granger.
- Mówiłeś, że nie będziesz mnie uczył tańczyć.
- Zmieniłem zdanie.
Nie dane jej było podrążyć dalej tego tematu i ustalić co wpłynęło na zmianę decyzji chłopaka. Niespodziewanie ponownie ją okręcił o 180 stopni, choć ta całkiem mocno zaplątała się o własne nogi i nie do końca wyszło im to tak jak w programach tanecznych. O dziwo Ślizgona jednak to nie zniechęciło i spróbował jeszcze raz. Szału nie było, ale i tak wyszło lepiej. W czasie gdy dziewczyna całkiem spanikowana i przerażona próbowała nie podeptać stóp chłopaka, on wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia. Niestety Hermiona mimo wypitego alkoholu była niczym deska. W ogóle nie poddawała się ruchom blondyna, a jej postawa była wręcz obronna, niczym mur Chiński - nie do zdobycia
- Granger strasznie sztywna jesteś. Bierz przykład ze mnie, jestem...
- Malfoy'em.
- Nie o to mi chodziło. Jestem zrelaksowany, a tymczasem ty jesteś...
- Pod wrażeniem.
Draco uśmiechnął się pod nosem, patrząc na swoją partnerkę dwuznacznie.
- Widzę, że to naprawdę nie będzie łatwe, co Granger?
- A wolałbyś żeby było?
Uśmiechnęła się do niego zadziornie, odważnie patrząc prosto w jego stalowe oczy. Niemal widziała jak  źrenice chłopaka niebezpiecznie błyszczą, a jego usta wykrzywiając się w lubieżnym uśmiechu. Gdy zdała sobie sprawę, że sama chłopaka prowokuje ucichła i nerwowo zaczęła spoglądać na swoje stopy, jednocześnie próbując zrozumieć technikę tańca 1;1. Gdy już ją pojęła i chwilowo przestała się plątać, uniosła wzrok na chłopaka, patrząc na niego poważnie i równie poważnie pytając.
- Malfoy.... Dlaczego zmieniłeś zdanie?
- A ty Granger, dlaczego nie idziesz się pociąć pilnikiem?
- Pierwsza zapytałam.
- Zmieniłem zdanie z tego samego powodu dla którego ty jeszcze masz rękę.
Odparł, uśmiechając się przy tym dwuznacznie do dziewczyny. Nie dane jej jednak było przeanalizować jego słów. Chłopak powoli zaczął okręcać dziewczynę, ta wolną ręką mocno przytrzymała swój prowizoryczny ubiór czując, że nie wytrzymuje on takiej presji otoczenia.
- Malfoy!
Krzyknęła karcącym głosem, choć była wyjątkowo rozbawiona, a w tym czasie zupełnie zrelaksowany chłopak spokojnie okręcał ją jeszcze raz.
- Słucham?
Spytał sympatycznie, jednocześnie przyciągnął ją do siebie, choć dużo mocniej niż wcześniej. Zrobił to na tyle gwałtownie, że dziewczyna musiała puścić ręcznik i zawisnąć na jego ramieniu, zaciskając na nim swoją dłoń. Nie było między nimi żadnego odstępu. Czuła jak jej klatka piersiowa styka się z jego. Jak perfumy chłopaka drażnią jej nozdrza, a jego ręka mocniej obejmuje jej talie. Automatycznie uniosła głowę by spojrzeć mu w oczy.
- Mój ręcznik....
Szepnęła cicho, czując że wzrok Ślizgona coraz bardziej ją hipnotyzuje, odruchowo lekko uchyliła usta, pozwalając by jej ciepły oddech jeszcze bardziej rozgrzał powietrze w salonie. Chłopak również zdawał się zapomnieć o całym świecie, nawet przestał się kołysać. Zatrzymał się na środku salonu, pewnie trzymając dziewczynę w ramionach. Wzrok z jej bursztynowych, dużych oczu wolno spuścił na jej lekko uchylone usta. Nie miała pojęcia czy to chłopak przysuwa się do niej czy ona do niego. Jednak perfumy chłopaka pachniały coraz mocniej, a on był coraz bliżej.
- Co z nim?
Cichy choć wyjątkowo męski głos chłopaka wprowadził ją w taki stan, że na chwilę zapomniała o całym świecie w tym o ręczniku. Poczuła ciepły oddech Malfoy'a na swoich ustach i niemal słyszała bicie jego przyśpieszonego serca.
- Spada...
Wyszeptała niemal niedosłyszalnie, czując, że całkowicie pochłania ją stal źrenic chłopaka. Poczuła jak ręka Ślizgona, nieznacznie mocniej zaciska się na jej tali. Nieświadomie, również ona mocniej zacisnęła palce na jego ramieniu. Chłopak patrzył jej głęboko w oczy zupełnie jak gdyby doszukując się w ich głębi dna, nawet nie poczuł, że zaczął się nad nią pochylać.
- Przeszkadza Ci to?
- Nie bardzo.
Jej cichy, delikatny głos zabrzmiał prawie bezgłośnie. Była niemal jak w amoku, czując na swoich wargach ciepły oddech Ślizgona, całkowicie straciła kontakt z rzeczywistością. Pewniej zacisnęła swoje palce na jego ramieniu, bardzo powoli przesuwając je w stronę jego karku. Nieznacznie przechyliła głowę w bok trochę bardziej uchylając przy tym wargi, a jednocześnie przymykając powieki. Wydawało jej się, że blondyn robi to samo.
JEBUD!
Gwałtownie się wyprostowali, momentalnie otwierając oczy. Hermiona odruchowo złapała za ręcznik przytrzymując go przed ewentualnym zsunięciem. Odruchowo oboje spojrzeli w miejsce skąd dobiegł trzask. Dwójka kociaków podczas zabawy zrzuciła z barku puste kryształowe naczynie po procentowym napoju, które rozbiło się z głośnym hukiem o podłogę. Po chwili ponownie spojrzeli na siebie. Hermiona spoglądała na niego pytająco, ten z kolei wyglądał na rozkojarzonego. Gryfonka po chwili uświadomiła sobie co właśnie przed chwilą miało miejsce i czego o mało nie zrobiła. Zakryła sobie usta dłonią i z szeroko otwartymi oczami, niemal jakby była przerażono odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę swojej sypialni prędko się w niej zamykając. Draco patrzył na nią jakby nie do końca wiedział co się z nim i w okół niego dzieje. Po chwili padł na fotel, który ku jego szczęściu stał tuż za nim. Z szeroko otwartymi oczami i lekko uchylonymi wargami patrzył na zamknięte białe drzwi sypialni, za którymi zamknęła się dziewczyna. Kilka sekund później cały czas patrząc w ten sam punkt bezwładnie oparł się plecami o oparcie i wolno uniósł dłoń by po chwili opuszkami palców musnąć usta. Po chwili gwałtownie wstał i ukrył twarz w dłoniach po czym nerwowo przejechał nimi wzdłuż twarzy, nerwowo zaczesując blond włosy do tyłu.
- Kurwa!
Warknął cicho jednocześnie energicznie spuszczając głową w bok, gwałtownie spuszczając ręce wzdłuż tułowia i opierając je o biodra nerwowo stawiając kilka kroków w tą i z powrotem. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego co przed chwilą miało miejsce. Uświadomił sobie jedno, okłamał Hermione. Nie był trzeźwy. Wytrzeźwiał dopiero teraz.






35 komentarzy:

  1. Ooo jak ja się ciesze !
    Nawet sobie nie wyobrażasz,
    Jesteś bliżej , mogę Cię dodać do obserwowanych i bd wiedziała kiedy jest nowy rozdział ...
    A i tobie łatwiej bo się nie męczysz :)
    Tak, to ja Cię tak molestowałam w komentach byś się przerzuciła na bloggera :D
    Jestem okropna ale uwielbiam twoje opowiadanie i czekam na kolejną cudowną notkę . A co do tej SUUUPER :)

    //

    Oliwkowaa.

    OdpowiedzUsuń
  2. I dobrze zrobiłaś że zmieniłaś na blogspot .Przynajmniej nie będziesz musiała się tak denerwować ;D.A co do rozdziału to cudo.Kocham tą twoją długość rozdziałów.I zakochałam się w fragmencie gdzie już mieli się pocałować.Mam nadzieję że następny rozdział będzie dodany jeszcze w te wakacje. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No! Najważniejsze, że jest nowy rozdział, a na jakiej stronie to już mi bez różnicy :) Kolejny świetny i długi rozdział. Genialne dialogi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudny rozdział, czekam na kolejny.
    Mam do Ciebie prośbę ...
    Mogłabyś wstawić np rysunek zrobiony choćby w paincie z widoku od góry jak wyobrażasz sobie ich dormitorium ogólnie te pomieszczenia połączone z nim sypialnie łazienkę itp jak ustawione i w którą stronie są meble ten cały kominek gdzie są wejścia i tak dalej choćby najprostszymi kreskami i punktami ... Bo jakoś nie mogę tego ogarnąć i tylko tego brakuje mi do wyobrażenia sobie całości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie ten blogspot wygląda całkiem fajnie i mam nadzieję, że będzie Ci się tu dobrze tworzyło :) A rozdział świetny. super, że w końcu postanowiłaś ich tak do siebie zbliżyć i jakiś wątek nawet romantyczny się pojawił, ale znając Ciebie to pewnie szybko się podobnych scen nie doczekam :) Ale to nawet lepiej, przynajmniej jest nutka napięcia i ciągłego oczekiwania :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Opłacało się tak długo czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. slicznie !!
    czekam na nastepna
    nie mozna opisac slowami jak Twoja historia mi sie podoba !!
    super !!!!!!

    Asssia

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity rozdział! Końcówka, aż się słabo robi.. Szkoda w sumie, że nic z tego nie wyszło choć może to i lepiej, bo będziesz dłużej pisać :D. Oby teraz odcinki były szybciej niż na onecie :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Co rozdział to przebijasz samą siebie, zarówno jeśli chodzi o długość jak i jakość :))) A zakończenie rozdziału cudowne.:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Twój sposób pisania!

    OdpowiedzUsuń
  11. heeeej . super ! Czekam na kolejny rozdział . Byle szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Całkiem tu przytulnie :) Myślę, że zmiana bloga była słuszną decyzją :) A co do rozdziału, to sądzę, że lepszy być nie mógł :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem Ci tyle: JESTEŚ GENIALNA! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. No super, że w końcu zmieniłaś portal. Widzę też, że się nieźle urządziłaś. Rozdział strasznie nastrojowy. Kurcze pisz jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajefajny rodział:D normalnie wspaniale piszesz:) Uwieelbiam tego blogaa!!!!!!!!
    KOŃCÓWKA zakochałam się..
    Lekkośc z jaką piszesz jest super:)
    dodawaj szybko coś nowego prosze..
    Widać ze Draco się zmieniaaaa;* dawaj nextaaa

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedyś nie wyobrażałam sobie takiego połączenia jak Draco i Hermiona, dzięki Twojemu blogowi stał się moim ulubionym paringiem :) Kolejny bardzo dobry rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Już chyba setny raz czytam ten rozdział. Świetny!

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo prosimy o kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj tutaj Otka z onetowskich hermionadracon i livingoutourdreams, jakiś czas temu przeniosłam się ze swoimi opowiadaniami dramione na blogspota. Zapraszam cię do ponownego zapoznania się z moimi historiami: Życie to bajka, Spełniając nasze marzenia i Zakręt. Być może zostaniesz ze mną na dłużej. Zapraszam pod adres http://niesmiertelne-rzeczy.blogspot.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej, z tej strony Alex, która za dzisiejsze zadanie postawiła sobie ogarnięcie aktualizacji, ażeby sme się aktualizowały i... to działa ! ;)
    Od dziś nie musisz informować nas o nowych notkach, ażeby każdy wiedział, że je dodałaś :)
    Myślę, że to ułatwi i Tobie i nam robotę ;D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny we wrześniu ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Aaaaaaaaa! Rozdzialy mialy pojawiac sie czesciej!! Kiedy kolejny ?? :((

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałam wszystkie rozdziały - są świetne. Czekam z niecierpliwością na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :) Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy :)

    OdpowiedzUsuń

  25. Chciałam Cię poinformować ,że poleciłam twojego bloga w jednym z moich postów jeżeli masz coś przeciwko daj znać .

    http://oliwkowa-przestrzen.blogspot.com/2012/09/potteromaniacy-aczmy-sie.html

    //

    Oliwkowaa.

    OdpowiedzUsuń
  26. Mógłby ktoś podać link do poprzednich rozdziałów ? Proszę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośniki do poszczególnych rozdziałów znajdują się po lewej stronie :) Oprócz tego można je znaleźć na dawnych adresach, czyli http://hermione-draco-story.blog.onet.pl/ oraz http://hermione-draco-story2.blog.onet.pl/ Niedługo jednak na tej stronie opublikuje od nowa wszystkie rozdziały. Będą poprawione pod względem błędów ortograficznych, różnego rodzaju niedociągnięć oraz treści, która szczególnie w początkowych rozdziałach jest naprawdę koszmarna.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  27. https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/1075864_415404438573688_1776060487_n.png

    OdpowiedzUsuń
  28. Zamiast się uczyć do mega kolokwium z mikrobiologii ja czytam bloga o dramione :D Co to jest?! To SUPER BLOG! :D Jak rano go znalazłam tak czytam go co chwile i wracam do niego co kilka minut :) A czemu w tym rozdziale widzę Kasię i Cezarego z trzynastego posterunku to nie wiem XD
    Nie mogę się doczekać aż jutro mi się skończą zajęcia żeby czytać dalej... Pisz koniecznie bo mnie smutno bo mnie wciągnęło a pacze że już jakiś czas nowych notek nie ma

    OdpowiedzUsuń
  29. Ten rozdział jest genialny (wszystkie poprzednie oczywiście też), ale ten to po prostu bomba :)
    ~Devourer

    OdpowiedzUsuń
  30. - Wiesz co Malfoy, zrobię tak samo.
    - Okropnej nocy Granger.
    - Nawzajem Malfoy. Obyś się nie obudził.
    - Milutka jesteś.
    - To również jedna z moich zalet.
    - Dobrze wiedzieć. A tak w ogóle Granger, zapomniałaś mi czegoś powiedzieć.
    - Nienawidzę cię Malfoy.
    - Ach...Rozkosz dla moich uszu. Teraz mogę pójść spać.
    - Dupek.
    Rozwaliło mnie to :D

    OdpowiedzUsuń
  31. JEBUD!
    Po prostu śmiechawa całkowita :'D

    ~MrsMalfoy

    OdpowiedzUsuń
  32. No wiesz myślałam, że się już pocałują

    OdpowiedzUsuń
  33. męczą mnie te powtarzające się schematy :/
    120 razy w jednym rozdziale wiemy, że Draco uśmiecha sie ironicznie, hermiona 150 razy jest oburzona. Niby cięzko się czyta Dramione, kiedy jest miłość od 5 rozdziału, no, ale ponad połowa, a oni dalej mówią do siebie po nazwisku..

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiedy oni się w końcu pocałują?!

    OdpowiedzUsuń